3 237
3 652 min.
Ludzie kina
pj (15391 pkt)
1758 dni temu
2020-01-29 15:18:50
Obok m.in. Emmanuela Lubezkiego – zdobywcy 3 Oscarów („Birdman”, „Grawitacja”, „Zjawa”), Johna Seala („Wzgórze nadziei”, „Mad Max: Na drodze gniewu”), Janusza Kamińskiego („Szeregowiec Ryan”, „Lista Schindlera”) czy Hoye van Hoytemy („Interstellar”, „Dunkierka”) należy do ścisłej czołówki najlepszych operatorów filmowych. O pochodzącym z Meksyku Lubezkim już mogliście przeczytać. Teraz nadeszła pora, aby przedstawić sylwetkę prawdziwej legendy. Nie da się inaczej powiedzieć o urodzonym 24 maja 1949 roku człowieku.
Roger Deakins ma bowiem na swoim koncie 14 nominacji do Oscara, z czego – o dziwo – dopiero jedna (za przepiękne kadry z „Blade Runner 2049”) zamieniła się w statuetkę. Dlaczego Deakins był tak często pomijany przy rozdaniu najważniejszych nagród filmowych? Nie wiem. Czasem trudno nadążyć za tokiem myślenia szacownej Akademii. Na szczęście dostał Bafty („Człowiek, którego nie było”, „To nie jest kraj dla starych ludzi”, „Prawdziwe męstwo” oraz „Blade Runner 2049”; domyślam się, że piąta wpadnie za „1917”) i inne wyróżnienia, w tym m.in. Brązową Żabę na festiwalu Camerimage za „Skazanych na Shawshank” i 6 nagród Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych (pierwszą za „Skazanych…”).
Wiadomo, że Deakins i jemu podobni czarodzieje, nie są jednoosobową armią. Robiąc zdjęcia, zarówno te proste ujęcia, jaki bardzo skomplikowane, współpracują z innymi specjalistami. Nie tylko z reżyserem. Ich finałowa wizja nie byłaby tak fantastyczna, gdyby nie skoordynowana praca elektryków, oświetleniowców i techników. Jednak ponad 70-letni Roger jest artystą, który lubi własnoręcznie, niczym malarz pędzel, prowadzić kamerę. Przyjrzyjmy się jego biografii i operatorskiemu stylowi.
Roger Alaxander Deakins, od lat stały autor zdjęć do filmów braci Coen, przyszedł na świat w angielskim Torquay w hrabstwie Devon. Jego matka Josephine była aktorką, a ojciec William Albert budowniczym. Roger w rodzinnym mieście uczęszczał do szkoły dla chłopców – Boys' Grammar School. W wolnym czasie malował, więc wybrał się na studia w Bath School of Art and Design w hrabstwie Somerset. Dość szybko odkrył też wtedy zamiłowanie i talent do fotografii – aparatem uwieczniał życie w gospodarstwach rolnych. Ukończył National Film and Televison School w Beaconsfield. Wkrótce otrzymał ciekawe zlecenie – miał zrealizować film dokumentalny w formie fotografii o swoim rodzinnym mieście. Gdy to zrobił, skupił się przez następne siedem lat właśnie na dokumentach w różnych miejscach za granicą. Jego pierwszym projektem był „Around the World with Ridgeway”. Przez 9 miesięcy podróżował z uczestnikami tego programu, którzy brali udział w wyścigu jachtów. W oku kamery uchwycił rywalizację i rosnące napięcie pomiędzy poszczególnymi załogami. Później został zatrudniony przez studia telewizyjne do kilka filmów dokumentalnych w Afryce. Np. „Zimbabwe” był obrazem ukazującym akty ludobójstwa po wojnie domowej, a „Erytrea – Za Liniami Wroga” opowiadała o konflikcie w granicach Sudanu, Etiopii i Dżibuti.
W 1983 roku reżyser Michael Radford zaproponował mu pracę nad wojennego dramatem „Innym razem, w innym miejscu”. Od tamtego momentu Deakins pewnym krokiem ruszył przez filmowy, najpierw brytyjski, a później amerykański, świat. To jego niezapomniane „brudne” zdjęcia mogliśmy podziwiać choćby w adaptacji powieści George’a Orwella „1984”. Pierwszym dziełem, przy którym pracował w Hollywood był rozgrywający się XIX-wiecznym Egipcie, przygodowy film pt. „Góry Księżycowe” (1990).
Rok później, dzięki propozycji Joela i Ethana Cohenów, jego nazwisko stawało się coraz bardziej rozpoznawalne. Słynni bracia tak bardzo dogadywali się z nim w trakcie realizacji „Barton Fink”, że Deakins stał się ich współpracownikiem na dłużej. „Fargo” z 1996 – jakże „ubogi” byłby, gdyby nie ujęcia Brytyjczyka. Te powolne ruchy kamery, długie ujęcia na mroźne pejzaże małego miasteczka oraz idealna precyzja w pokazywaniu twarzy, czasem zakrwawionych, bohaterów. To właśnie zdjęcia i charakterystyczny styl (dokumentalna surowość połączona z żywotnością filmowej emocji) nadały „Fargo” i kolejnym produkcjom klimatu, choćby jedynej w swoim rodzaju komedii kryminalnej „Ladykillers, czyli zabójczy kwintet” oraz brutalnej opowieści o oryginalnym tytule – „To nie jest kraj dla starych ludzi” (ach ten Javier Bardem ukryty w ciemnych pokoju!).
Kadr z filmu "Fargo" (źródło: materiały prasowe)
„Skazani na Shawshank” (1994) – kto z kinomanów nie pamięta tej ekranizacji opowiadania Stephena Kinga w reżyserii Franka Darabonta, a szczególnie sceny, w której główny bohater rozpościera w deszczu ręce i krzyczy z radości. Świetne były też wszystkie odcienie szarości w „Człowieku, którego nie było” (2001); a także finałowa, pełna napięcia, „piekielnie gorąca” sekwencja w „Skyfall” (2012), gdzie punktami oświetleniowymi były reflektory na helikopterach wrogów i ogień z karabinów skierowany w kierunku szkockiej posiadłości i ukrywającego się w niej Jamesa Bonda. Deakins dobrze się też czuł w klimatach westernowych. W „Zabójstwie Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda” (2007) mastershot w napadzie w pociągu był kwintesencją możliwości tego operatora. Podobnie jak scena na autostradzie w „Sicario”. Z kolei „Blade Runner 2049” (2017) bogactwo kolorów w poszczególnych scenach zachwycało, a wizja reżysera Denisa Villeneuve’a była możliwa tylko dzięki kreatywności autor zdjęć!
Kadr z filmu "Blade Runner 2049" (źródło: materiały prasowe)
Za swoją ciężką pracę nad „1917” Roger Deakins ma ogromne szanse na kolejnego, drugiego Oscara. Czy tak się stanie, przekonamy się 9 lutego. Ja bym mu wręczył cały wór nagród. Już w „Jarhead: Żołnierzu piechoty morskiej” (2005) Sama Mendesa ukazał wojnę oczyma młodych żołnierzy. Ale to, co zaprezentował w najnowszym filmie Mendesa, nie sposób opisać kilkoma słowami. Roger wrzucił widza w środek akcji dziejącej się w czasie rzeczywistym. Jedno pełne ujęcie – głosił slogan reklamujący ten wojenny dramat. To nie do końca prawda. Były tam dwudziestominutowe, a nawet dłuższe sekwencje, ale wszystkie tak zmontowano i zsynchronizowano, że ma się wrażenie braku cięć! Na planie Deakins zastosował system specjalnych obręczy, które pomagały przenosić kamerę z jednego miejsca na drugie oraz… system wiszących kabli, który sprawił, że kamera płynęła nad polem walki. Sprzęt rejestrujący przewożono dodatkowo na samochodach i motocyklach (!). To magia kina. Magia Deakinsa.
Na planie "1917" (źródło: materiały prasowe)
Od 1986 roku jest on członkiem Brytyjskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych (BSC), a od 1994 Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych (ASC). Niewielu wie, że tworzył też teledyski m.in. dla Erica Claptona i zespołu Madness. W 2001 roku przybył do Polski, przewodniczył bowiem jury w konkursie głównym na IX Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage w Łodzi.
Od 1991 roku jest żonaty z Isabellą James Purefoy Ellis – którą poznał na planie „Wydziału zabójstw” Davida Mameta. Ellis była tam opiekunką scenariusza, czyli członkiem ekipy, która nadzoruje ciągłość filmu. Mieszkają w hrabstwie Devon w południowo-zachodniej Anglii. Nie mają dzieci.
Czy przeskoczy kiedykolwiek to, jak pokazał wycinek I wojny światowej? To chyba jednak jego magnum opus!
Niesamowita praca przy wojennym „1917”:
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Montaż najlepszych ujęć Deakinsa:
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - Roger Deakins ma kamerę i nie zawaha się jej użyć!
Więcej artykułów od autora pj
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.615