11 596
13 047 min.
Artykuły o filmach
aragorn136 (23237 pkt)
4356 dni temu
2012-12-19 10:14:49
Opowieści o końcu świata od zawsze przerażały i jednocześnie fascynowały ludzkość. Nic dziwnego, że zaczęły lawinowo powstawać filmy opisujące zróżnicowane wizje upadku cywilizacji. Szczególnie lata 50. i 60. XX wieku dla wielu Amerykanów były okresem wszechobecnego lęku i histerii. Wówczas nad ich głowami zawisło widmo wybuchu trzeciej wojny światowej – kryzys kubański i pogarszające się stosunki z ZSRR coraz bardziej pogłębiały atmosferę strachu . W szkołach uczono co robić na wypadek zrzucenia bomby atomowej (np. chowanie się pod ławką – nie wiem jakby to mogło pomóc, ale dobry taki sposób niż żaden). Budowano liczne schrony i kryjówki. Społeczeństwo żyło w stresie.
A w kinie jak to w kinie - urzeczywistniały się najgorsze senne koszmary. Nasz świat obracał się w ruinę. Pomysłów na scenariusz nie brakowało. Wystarczy wspomnieć słynny film pt. „Ostatni brzeg” (1959).
1. Zagrożenie i walka (nie zawsze wygrana)
Zostawimy jednak erę zimnej wojny w spokoju, by prześledzić mijające trzydzieści lat. Co prawda czasy się zmieniły, ale nadal Amerykanie nie mogą żyć spokojnie. Terroryści nie śpią.
W filmach do zagłady świata przyczyniał się nie tylko ogólnoświatowy konflikt. Często bezpośrednie zagrożenie przybywało z kosmosu.
Meteoryt i kosmici
Nocne gwieździste niebo to z pozoru widok iście bajkowy. Ale nie dajcie się nabrać. Z odległych odmętów ciemnej pustki mogą nadlecieć oni – przedstawiciele obcej cywilizacji. W 99% przypadków nie będą nastawieni do nas pokojowo.
Kino wykorzystywało ten motyw wiele razy. Najsłynniejsza inwazja miała miejsce w 1996 roku. Olbrzymie statki kosmiczne zawisły nad stolicami ważniejszych państw. Cel – zniszczyć, eksterminować i obrócić w pył. Dzielni Amerykanie nie poddali się. Do arcytrudnej walki o przetrwanie planety Ziemia dołączył sam prezydent Stanów Zjednoczonych. Mowa oczywiście o widowisku pt. „Dzień niepodległości” Rolanda Emmericha. Patos wylewał się z dużego ekranu, wywołując u niektórych grymas niezadowolenia, ale perfekcyjne, do dziś robiące wrażenie, efekty specjalne powaliły na kolana wszystkich. Dobrze pamiętam, jak siedzący obok mnie dziadek z wrażenia zgubił szczękę. Ale nie ważne jego zęby. Ważne, że dzielni Ziemianie, przepraszam, chciałem rzec Amerykanie, wygrali.
źródło: www.crackedcdn.com
Po podobny temat sięgało wielu reżyserów. Jednak scenariusz nie zawsze był optymistyczny. Dla mieszkańców planety nie było nadziei na przetrwanie. Jak w filmie „Skyline” (2010), gdzie Ziemianie nie mieli szans w starciu z przeważającym liczebnie, silniejszym wrogiem. A pamiętacie zielone sympatyczne ludki i ich latające spodki z parodii Tima Burtona pt. „Marsjanie atakują” (1996)? Nie znali litości, unicestwiając każdą napotkaną istotę, po której zostawały tylko dymiące kości. Z kosmitami musiał się zmierzyć nawet zwykły, przeciętny obywatel. W „Znakach” (2002) i w remaku „Wojny światów” (2005) ojcowie bronili własne dzieci. Kierowali się troską o najbliższych. Los ich planety był mniej ważny. Niedawno na naszych ekranach toczyły się dwie rozstrzygające bitwy. W obydwu dzielni amerykańscy marines, z groźną miną i bez cienia lęku, walczyli o „być albo nie być” dla ziemskiej cywilizacji. „Inwazja: Bitwa Los Angeles” (2011) i „Battleship: Bitwa o Ziemię” (2012) ostatecznie zostały wygrane. Na koniec zostawiłem remake filmu pt. „Dzień w którym zatrzymała się Ziemia” (2008). Tutaj przedstawiciel obcej kosmicznej rasy chciał nas zniszczyć, gdyż staliśmy się przez lata istotami bez hamulców moralnych i etycznych. Zamiast przez tysiące lat zmienić się na lepsze, dotarliśmy do granicy zła.
Jak wynika z powyższych filmów, wrogo nastawiona, obca rasa z odległej galaktyki to ogromne zagrożenie. Bardziej prawdopodobne jest jednak uderzenie kosmicznej skały – meteorytu.
Już kilka razy leciał w kierunku Ziemi. Na ratunek pośpieszyli odważni pracownicy rafinerii wiertniczej. Patetyczny do granic wytrzymałości „Armageddon” (1998) nie nadszedł. Bohater grany przez Bruce’a Willisa oddał życie za ludzkość. Niebieski glob przetrwał. W „Dniu Zagłady” z tego samego roku, podjęto ostatnie próby uniknięcia tragedii lub zmniejszenia jej tragicznych skutków. W tym celu wyruszył statek z grupą astronautów. Willisa na nim nie było. Ciekawostką był obraz pt. „Melancholia” (2011). To bardziej dramat niż typowe kino katastroficzne. Do Ziemi zbliżała się planeta, która przez miliony lat skrywała się za Słońcem. Oczekiwanie na koniec świata było opowiedziane z perspektywy dwóch sióstr.
źródło: www.thisdistractedglobe.com
Przyroda/planeta
Co będzie, gdy własna planeta zrobi nam psikusa i zacznie się „rozpadać”? W filmie Michaela Baya pt. „2012” (z 2009 roku) spełniły się straszne przepowiednie starożytnych Majów. Kiedy na wielkim ekranie oglądaliśmy bardzo realistyczne spektakularne zniszczenia, włosy jeżyły się na głowie. Oceany zalewały miasta, góry się zapadały, płomienie i wichury szalały. Analogiczny, choć na mniejszą skalę, temat zagłady planety, Bay zastosował w filmie „Pojutrze” (2004).
Rośliny myślą i mogą być cholernie niebezpieczne. Nie wierzycie? Ukazano to w produkcji M. N. Shyamalana pt. „Zdarzenie” (2008). Masowo popełniane samobójstwa były wynikiem ingerencji pyłków wydzielanych przez „zbuntowaną” florę.
źródło: www.blogcdn.com
Wyhodowany wirus lub armia demonów
Co może być groźniejsze? Trudno jednoznacznie stwierdzić. To pierwsze wydaje się być dużo bardziej prawdopodobne.
Bruce Willis (tak, ten sam) kolejny raz ratował świat. Tym razem w obrazie pt. „12 małp” (1995) cofał się w czasie, by zapobiec ogólnoświatowej epidemii. Misja z pozoru niemożliwa powoli nabierała kształtów zwycięstwa. Czy się udała? To już kwestia interpretacji widzów. Ale nie zawsze istniała możliwość powstrzymania wirusa. W „28 dni później” (2002), „Resident Evil” (2002) i nowym „Świcie żywych trupów” (2004) ludzie zamieniali się w krwiożercze zombie. Nieliczni musieli uciekać i szukać bezpiecznego schronienia. Walka okazała się pozbawiona sensu. Cywilizacja chyliła się ku upadkowi.
źródło: images.hitfix.com
źródło: www.best-horror-movies.com
Jedno jest pewne - epidemię można jakoś powstrzymać, z chodzącymi trupami warto próbować walczyć. Ale kiedy zaatakuje sam Lucyfer, władca piekieł, szansa wygrania jest bliska zeru. Nawet sam Arnold Schwarzenegger w filmie „I stanie się koniec” (1999) miał z nim spore problemy. Nadchodzący koniec millenium zwiastował koniec świata – mieszkańcom na całej planecie groziła niewola pod rządami księcia ciemności. W „Legionie” (2010) chciał nas zniszczyć Bóg. Postanowił raz na zawsze naprawić błąd, jakim było dzieło stworzenia ludzkiej rasy. Grupa osób w odległym przydrożnym barze na pustkowiu, nieświadomie stała się ostatnią deską ratunku, kiedy okazało się, że młoda kelnerka zaszła w ciążę z mesjaszem.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - Apokalipsa made in Hollywood!
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.240