8 675
10 089 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
3789 dni temu
2014-07-08 21:46:41
Oryginalna „Planeta małp” z 1968 roku Franklina J. Schaffnera („Patton”, „Papillon”) z Charltonem Hestonem („Ben Hur”) przez wielu uważana jest za dzieło niemal wzorcowe. Sugestywna scenografia (słynna scena ze Statuą Wolności), realistyczna charakteryzacja (o efektach komputerowych nikt jeszcze nie marzył) i postapokaliptyczny klimat – te trzy elementy sprawiły, że do dziś zajmuje zaszczytne miejsce na liście klasyków gatunku. Kolejne lata to kontynuacje i prequele, które trafiły też bezpośrednio do telewizji, jednak ich jakość toczyła się po równi pochyłej.
Zatem niedawne odświeżenie serii było w pewnym stopniu ryzykowne. Jednak obawy rozpłynęły się wraz z premierą. „Geneza Planety Małp” (2011) zaskoczyła pozytywnie i krytyków i widzów. Rozgrywająca się w San Francisco opowieść ukazywała pozytywne i negatywne skutki genetycznych eksperymentów prowadzonych na małpach. Chęć odnalezienia lekarstwa na m.in. Alzheimera doprowadziła do narodzin wyjątkowego szympansa i niestety jednocześnie uwolnienia zmutowanego, śmiertelnie niebezpiecznego dla ludzi wirusa. Nie dość, że „Geneza” zwróciła koszty z nawiązką, to jeszcze otrzymała pochwalne recenzje, a postać Caesara (etatowy Andy Serkis; w latach 70. wcielał się w niego Roddy McDowall) zgodnym chórem uznano za najbardziej intrygującego, animowanego komputerowo, bohatera.
W „Ewolucji planety małp” mija 10 lat od tamtych wydarzeń. Dowodzone przez Caesera, silne i rozwinięte intelektualnie (posługujące się językiem migowym, budujące szałasy, galopujące na koniach) szympansy (jest również goryl i orangutan) zamieszkują sąsiadujące z miastem lasy Muir. Nie są świadome bliskiej obecności homo sapiens. I podobnie garstka ocalałych, ukrywających się za zaporą, odpornych na działanie bakterii, ludzi nie wie o istnieniu małp. Spotkanie prędzej czy później jest nieuniknione, o konflikt łatwo (na terenie lasu znajduje się elektrownia). Cała nadzieja w mediatorze Malcolmie (Jason Clarke) oraz Caeserze. Od tej dwójki zależy bowiem los obydwu plemion.
Już czołówka (mapa z postępującym wirusem) i otwierająca scena (polowanie) zwiastują, że czeka nas seans nieprzeciętny. De facto, nastrój film budzi niepokój. Weźmy choćby pod uwagę scenografię – zarośnięte industrialne dzielnice i ulice San Francisco, rozbite auta, kończące się zapasy potrzebnej energii. To wszystko idealnie wpisuje się w konwencję kina opowiadającego o upadku cywilizacji człowieka. Dodajmy do tego trzymającą w napięciu, duchowo spowinowaconą z dawną serią i chwytającą za serce (zarówno w momentach akcji, jak i kameralnych sytuacjach) muzykę Michaela Giacchino („Lost”), a otrzymamy coś, może i schematycznego, ale za to jakże innego od typowych widowisk zza oceanu. Co więcej, w „Ewolucji” również efekty specjalne nie górują nad osią fabularną. Co prawda wysunięte na pierwszy plan małpy wykonano przy pomocy rozgrzanych do czerwoności szybkich procesorów, ale efekt jest na tyle imponujący i realistyczny (czyżby Oscar?), że zanika (odwrotnie niż w „Hobbicie”) poczucie ingerencji komputera. No i te dopracowane, mogące śmiało konkurować z dokonaniami Lubezkiego („Ludzkie dzieci”, „Grawitacja”) mastershoty (pełne, długie ujęcia: sami uświadczycie, w których scenach) oraz szerokie kadry potęgujące piękno i grozę świata, a także zbliżenia fizjonomii małp – ślepia hipnotyzują równie mocno, co oczy kota ze „Shreka”.
Nie samymi elementami technicznymi „Ewolucja planety małp” żyje. Jest jeszcze aktorstwo. Jason Clarke („Gangster”, „Wielki Gatsby”) sprawdza się jako twardziel o gołębim sercu, a kreujący jego nastoletniego syna Kodi Smit-McPhee („Droga”) udowadnia, że talent niewątpliwie posiada. Jest jednak ktoś, przy kim wyżej wymienieni tracą nieco na znaczeniu. Mowa oczywiście o Caesarze – charyzmatycznym i prawym protagoniście, kochającym własne dzieci i partnerkę, wzbudzającym strach i podziw wśród współplemieńców, których traktuje jak wielką rodzinę (uczy ich, że małpa nie zabija innej małpy). Szczerze, Andy Serkis (słynny Gollum, mistrz grania pod technikę motion capture i dubbingu) zasługuje na nominację do Oscara za główną rolę męską. Tylko szanowna Akademia Filmowa musiałaby zmienić zasady przyznawania tychże prestiżowych nagród.
„Ewolucja planety małp” nie jest arcydziełem, nie wpłynie w znaczny sposób na fantastykę. Można na siłę doszukać się wad: kilku dziur w scenariuszu, zbytnio stereotypowego czarnego, małpiego charakteru czy za mało Gary’ego Oldmana w roli Dreyfusa – lidera ludzi. Ale tak namacalnie oddziałuje na wyobraźnię i emocje oraz przemyca symbolikę i pytania o naturę człowieka (usunie się w cień, a małpy staną się bardziej ludzkie?), że określenie filmu przymiotnikiem średni jest niesprawiedliwe. Słowo znakomity pasuje bardziej. Jeśli w takim tonie będzie utrzymana kolejna odsłona i jeśli tak ma wyglądać współczesne kino postapokaliptyczne, to kupuję je w ciemno.
Ocena: 8,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Ewolucja planety małp" – Caesar – Władca Małp
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.245