O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Heweliusz" – Mayday, Mayday! - Seriale

Polski „Titanic”. Polski „Czarnobyl”. Tak pierwsze nagłówki opisywały miniserial w reżyserii Jana Holoubka. Czy to aby nie przesadzone określenia? Nie wiem, jaki budżet miała owa produkcja. Ale po obejrzeniu pięciu odcinków wiem na pewno, że śmiało może konkurować z powyższymi niemal w każdym aspekcie. Zarówno na poziomie emocjonalnego ciężaru, jak i wiarygodnego ukazania samej katastrofy. Bo „Heweliusz” sprawia, że się topisz, a wcześniej dostajesz objawów choroby morskiej, wzywając pomocy! To pasjonująca, przerażająca opowieść o nierównej walce ze śmiercionośnym żywiołem (tej dosłownej), a także, co ważne, z systemem (o ludzką godność i prawdę).

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły

Gdy spojrzymy na podane publicznie liczby, to łapiemy się za głowę! I nie, nie chodzi tylko o liczbę ofiar (zginęło 55 osób, choć są dane mówiące o 56). Mamy na myśli te wszystkie ilości czegoś użyte do realizacji tej ogromnej polskiej produkcji Netflixa. Okazuje się bowiem, że zanim ekipa pojawiła się planie, nastąpiło 10 miesięcy przygotowań. Sam okres zdjęciowy w aż 70 lokacjach trwał 105 dni! W wzięło w nim udział… 120 aktorów i 3000 statystów. A także wielu kaskaderów, choć jak informują twórcy, w większości scen faktycznie pojawiają się aktorzy. Odpowiednio przeszkoleni, poruszali się po „przechylonej” pod kątem 70 stopni, namacalnej scenografii albo „tonęli” w głębokim na prawie 10 metrów, specjalnym basenie w belgijskim studiu, będąc zalewanymi przez 2,5-metrowe fale. Ponadto zmagali się z wiejącym wiatrem i skakali z wysokości 5 metrów do wody.

 

Kadr z miniserialu "Heweliusz" (materiały prasowe/Netflix, fot. Robert Pałka)

 

To, co powyżej opisałem, doświadczamy już w pierwszym epizodzie! Żadnego odliczania do sztormu o sile 12 stopni w skali Beauforta, czyli do godziny 5:12, feralnego ranka 14 stycznia 1993 roku. Prom MF „Jan Heweliusz” wypłynie z portu ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad dopiero w kolejnych odcinkach, zamieniając się w podwodną trumnę u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia. Taka, nieszablonowa, pozbawiona chronologii, konstrukcja scenariusza, była trafionym pomysłem. Dzięki niej mocniej przeżywamy każdą scenę, gdyż jesteśmy krok przed ofiarami. W ten sposób lepiej wybrzmiewają istotne, późniejsze wątki. Można by jeszcze długo „rozwodzić” się nad znakomitą realizacją (np. nad udźwiękowieniem, oświetleniem, montażem,), ale zejdźmy z pokładu na ląd, bo tam też dzieje się sporo. Strach i niepewność towarzyszą widzom oraz serialowym postaciom. Ludziom, którzy musieli żyć ze świadomością straty bliskich oraz członkom załogi, którzy cudem przetrwali (a była ich garstka, bez dużego odszkodowania, za to z zespołem stresu pourazowego).

 

A zatem ze ściskającego płuca, ale umożliwiającego głośne krzyki, kina katastroficznego przenosimy się do dramatu psychologicznego, by na koniec znaleźć się na sali rozpraw, gdzie rozgrywa się thriller/dramat sądowy. Trzy gatunki filmowe połączone w jedną całość grubą liną. Brawa dla scenarzysty Kaspra Bajona i reżysera Jana Holoubka za ową udaną próbę. Po „Wielkiej Wodzie” odważyli się ponownie zanurzyć w latach 90. i przedstawić tamte bolesne wydarzenia – o oddziaływaniu na szerszą, społeczną skalę. Oczywiście filmowo, a nie reportażowo. To nie dokumentalna „Zagadka Heweliusza” z 2025 roku. Należy o tym pamiętać, bo inaczej mogą przeszkadzać fikcyjne elementy. A to przecież nie rekonstrukcja, a inspiracja. Dlatego też skompilowano niektóre postaci w jedną (patrz. Piotr Bitner) i zmieniono nazwiska bohaterów (poza kapitanem Andrzejem Ułasiewiczem, jego żoną i córką). Czy to zgrzyt? Niekoniecznie. Tym bardziej że tylko od wdowy – Jolanty Ułasiewicz uzyskano zgodę na wykorzystanie nazwiska rodziny, a nawet wgląd do archiwalnych, oryginalnych nagrań. Stąd Borys Szyc (kapitan) i Magdalena Różczka (żona) mogli stworzyć najbardziej autentyczne kreacje. Z punktu widzenia opowiadanej, uniwersalnej historii to nie duży problem, że reszta ludzi jest wymyślona (tłumaczenie było takie: nie potrzebna im powtórna trauma). Ale już mniej zrozumiałe są decyzje, aby używać innych nazwisk osób na stanowiskach (sędziego, ministra itd.) oraz nazw armatora i wspominanych tu statków. Wszak minęło kilka dekad i chyba nie groziły jakieś konsekwencje prawne? Nie będę w w to wnikał.

 

Kadr z miniserialu "Heweliusz" (materiały prasowe/Netflix, fot. Robert Pałka)

 

Kadr z miniserialu "Heweliusz" (materiały prasowe/Netflix, fot. Robert Pałka)

 

Zagłębie się natomiast w klimacie oraz aktorstwie. Na tym polu żadnego fałszu nie ma. Nie włącza się sygnał alarmowy. Pomalowane na nieprzypadkowy „martwy” niebieski filtr zdjęcia pozwalają poczuć ponurą rzeczywistość, która robi się „wesoła” na chwilę, gdy z głośników na dworcu PKS zabrzmi „Mydełko Fa”. Każde kolejne miejsce: od klatki schodowej po portowe biura, to jednak miejsce mało przyjazne. Kiedy sztorm ucichnie, serial zwolni tempo, nie mniej jednak napięcie wciąż będzie utrzymywane. Jestem przekonany, że Wy też zwrócicie uwagę na nienachalnie wrzucane detale (wybita szyba w aucie, radio, telefony…). Ale uwaga! Będziecie też emocjonalnie wyczerpani, mając na 80 procent złamane serca. A na pewno zagniewani z powodu wyroku wydanego przez Izbę Morską. Kto zawinił? Człowiek i jego błąd czy czynniki zewnętrzne, zbiegi okoliczności i wreszcie zły stan techniczny (m.in. nieszczelna furta rufowa i brak stateczności)?

 

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

aragorn136 (25671 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin: 161
Czas czytania: 197 min.
Kategoria: Seriale
Dodano: 1 dni temu [2025-11-16]

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

0 (0)

Filmowy33
1 dni temu

Dodam też, że szkoda, że nie było jakiegoś motywu przewodniego, spajającego wszystkie odcinki. A mam na myśli motyw jakiejś muzycznej, pasującej, odznaczającej się kompozycji. Ale czy była ona aż tak potrzebna?
Dodaj opinię do tego komentarza

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2025 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.301

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję