
2 761
3 080 min.
Seriale
Filmaniak01 (1931 pkt)
1296 dni temu
2019-09-06 15:40:44
Dlatego młodzież coraz częściej sięga po tzw.: teen-dramy, gdzie obserwując losy swoich bohaterów, wraz z nimi przeżywa ich kolejne miłosne rozterki i problemy dorastania. W roli zwykłej rozrywki na pewno nie jest to złe, bo nastolatkowie mają choćby na chwilę szansę, by oderwać się od szarości dnia codziennego, ale czasem zapominając o rzeczywistości, przeżywają te fikcyjne historie całym sobą. Lecz i tu da się znaleźć pewne wyjątki na przykładzie zeszłorocznego „Sex Education”, który w sposób bardziej świadomy traktował naturę seksualną nastolatka. Tymczasem w połowie czerwca HBO zapowiedział swój najnowszy serial z dawną gwiazdeczką Disneya, Zendayą w roli głównej jako bardzo odważny obraz. Z pozoru jednak wydawała się to być kolejna typowa teen-drama, jakich było już wiele. Czy jednak tym razem HBO zdołał pozytywnie zaskoczyć? I czy poza seksem i narkotykami, „Euforia” posiada blask, dzięki któremu wyróżnia się na tle innych młodzieżowych rozterek?
Kadr z serialu "Euforia" (źródło: materiały prasowe/HBO)
Główną bohaterką jest 17-letnia Rue (Zendaya), która nie potrafi dojść do siebie po śmierci ojca. A wraz z trudnościami, związanymi z okresem dojrzewania, wkrótce na oczach rodziny stacza się na sam dół pod wpływem narkotyków. Po odwyku dziewczyna wraca do domu, próbując zmienić swoje życie. Nie do końca jej to jednak wychodzi i z powodu pogłębiającej się depresji, Rue, oszukując matkę i siostrę Gię (Storm Reid) z powrotem popada w nałóg. Wszystko się zmienia w jej życiu wraz z pojawieniem się w mieście tajemniczej transseksualnej dziewczyny Jules (Hunter Schafner), która po rozwodzie rodziców próbuje znaleźć przyjaciół. Dziewczyny szybko znajdują wspólny język i każda z nich musi się zmierzyć z własnymi problemami. I nie tylko one, bo i w szkole koledzy i koleżanki również mają tajemnice do ukrycia. Sportowiec Nate (Jacob Elordi), lider szkolnej drużyny w rugby, z pozoru ma wszystko: dobrych rodziców, ładny dom i piękną Maddy (Alexa Demie), ale z czasem wszystko wychodzi poza jego kontrolę. Z kolei przyjaciółka jego dziewczyny, Kat (Barbie Ferreira) to nieśmiała i otyła dziewczyna, która chcąc zaistnieć w realu, zaczyna przechodzić dziwaczną metamorfozę, a Cassie (Sydney Sweeney) rozpoczyna piękny związek z Chrisem (Algee Smith), ale wielu chłopaków wciąż wykorzystuje jej erotyczną przeszłość. Wszyscy bohaterowie mają swoje problemy, lecz nie każdy z nich potrafi się z nimi zmierzyć. Stąd ich z pozoru niewinne przygody, z czasem stają się coraz bardziej… niebezpieczne.
Trudno ostatnimi czasy nakręcić taki serial, opowiadający o nastolatkach, który by traktował ich w sposób poważny, a poszczególne problemy z ich życia nie pokazywał w sposób podkoloryzowany. Na własnym przykładzie widzę, że młodzież często zamiast oglądać historie, które mogłyby ich nauczyć czegoś wartościowego, bardziej woli zamykać się we własnym świecie fantazji, delektując się czymś, co na pewno nie mogłoby mieć miejsca w świecie realnym. I nie mam tu na myśli wyłącznie takich seriali, jak „Riverdale”, który zamiast sensownej fabuły, w późniejszej części stawia tylko na coraz większe dziwactwa. Jeszcze większym fenomenem cieszą się tzw.: „fantastyczne romanse” na czele z „Teen Wolfem”, czy „Pamiętnikami wampirów”. Tysiące nastolatków na całym świecie kocha te seriale, gdy tymczasem (z całym szacunkiem do fanów obu tych serii) to zwykła fikcja – i to w wielu momentach bzdurna i naiwna. W świecie wampirów oraz wilkołaków trudno jest więc przebić się teen-dramom, które poza kolejnymi romansami i teoriami spiskowymi, mogłyby mieć coś mądrego do zaoferowania. Tą zmianą na lepsze miało być „Trzynaście powodów”, ale pomimo obiecującego początku im dalej w las, tym było coraz gorzej i jedynie zeszłoroczny „Sex Education” w końcu pchnął coś do przodu. I na całe szczęście podobną ścieżką poszła też tegoroczna „Euforia”. Serial zdecydowanie nie jest dla każdego, bo ma sporo scen mocnych, nie bawi się w głupie romanse, bywa brutalny i trudny w odbiorze. Dodatkowo sama jego nietypowa forma, przypominająca coraz głębsze zanurzanie się w psychodeliczną odyseję szaleństwa nastolatków bez wątpienia nie spodoba się pewnej części docelowej. Lecz o to właśnie w tym chodzi. Oczywiście to w dalszym ciągu fikcja i też momentami zbytnio kontrowersyjna, ale mimo wszystko taka, w jaką da się uwierzyć. Dzięki temu „Euforia” wyróżnia się na tle wielu innych bezpiecznych produkcji, a jej początkowa ekscytacja, która szybko potem przeradza się w smutek, świadczy wyłącznie o zasługującej na szacunek odwadze twórców.
Kadr z serialu "Euforia" (źródło: materiały prasowe/HBO)
Producenci HBO wcale nie skłamali, gdy przed premierą swojej pierwszej teen-dramy nazwali ją odważną wersją przygód dorastających nastolatków. Bo faktycznie twórcy nie stronią w tym miejscu od pokazywania trudnych problemów, z jakimi obecnie się zmaga dzisiejsza młodzież – stąd też na ekranie nie brakuje alkoholu, narkotyków, scen seksu, penisów czy wulgaryzmów. I początkowo widz w pilocie mylnie może je potraktować jako specjalny zabieg, który ma na celu bycie główną atrakcją całej produkcji. Zresztą sam pierwszy odcinek już na samym wstępie może odepchnąć od siebie dużą część widzów kontrowersyjnymi tematami, które bardzo szybko zostają tutaj nakreślone. Ten pilot serialu wbrew pozorom nie ma jednak na celu wzbudzenie jak największych kontrowersji, czy pochwałę odlotów nastolatków. Żeby to zrozumieć, trzeba przebrnąć przez ten trudny wstęp i dalej porwać się historii. Z czasem bowiem odkryjemy, że te problemy celowo zostały początkowo ukazane jako fantastyczne schizy, by zaraz potem przerodzić się w coraz większy ból i bezsilność. Wtedy to widz zda sobie sprawę z tego, że ten wstęp pokazano w taki, a nie inny sposób, by jak najlepiej oddać to, co czuje młodzież, gdy zaczyna sięgać po coraz groźniejsze używki – na początku biorą to za zwykłą zabawę, by poczuć tytułową euforię, ale im więcej czasu mija, tym coraz trudniej jest im od nich się oderwać i w ten sposób stają się niewolnikami własnych uzależnień.
Co jednak bardzo cieszy, to nie kontrowersyjne problemy nastolatków, czy nietypowa forma serialu jest dla twórców „Euforii”, najważniejsza, a sami bohaterowie, z których każdy otrzymuje swój czas na ekranie. Dzięki temu mamy szansę lepiej ich poznać i szczerze przejąć się losem tych dzieciaków. Pod tym względem na pewno świetnym zabiegiem było opowiedzenie historii dzieciństwa poszczególnych postaci występujących w serialu. Realizacyjnie wygląda to tak, że w każdym odcinku na początku przedstawiony nam jest pokrótce dany bohater, jego najbliższa rodzina oraz problem, z jakim się zmaga. I czasem się to odbywa na zasadzie niewinnej historyjki, jak w przypadku Chrisa, a czasem bywa ona też „odlotowa”, czego za przykład mogą służyć wirtualne popisy Kat. Choć oczywiście tą bohaterką, wokół której koncentruje się główna fabuła i tak pozostaje Rue, to jednak Sam Levinson, reżyser i scenarzysta „Euforii”, daje szanse wszystkim postaciom zaistnieć. Z pozoru to zwykły zabieg, lecz nie pojawił się w żadnej innej teen-dramie (mamy tu do czynienia z fenomenem w tym gatunku), a przy okazji to zbudowanie przeszłości nastolatków sprawiło, że każdy z nich jest na swój sposób bardzo interesujący. Weźmy choćby Cassie (świetna Sydney Sweeney) – na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nijakiej dziewczyny, która tylko daje się podporządkować każdemu mężczyźnie. I pewnie nie byłaby to ciekawa postać, gdyby nie poznanie jej przeszłości, co było tak mocnym doświadczeniem, że widz od razu zmienia do niej stosunek i zaczyna jej współczuć. Sam przyznam, że jej historia poruszyła mnie do łez, podobnie zresztą jak w przypadku Rue. Ten przykład idealnie pokazuje także nasz stosunek do ludzi z problemami i uzależnieniami – tak jak Cassie i Rue oceniamy ich na pierwszy rzut oka, ale gdy poznajemy ich nieco bliżej, to okazuje się, że są to często bardzo skrzywdzone osoby. Mądra krytyka zawsze w cenie.
Kadr z serialu "Euforia" (źródło: materiały prasowe/HBO)
Levinson zwraca wprawdzie uwagę na błędy i problemy współczesnej młodzieży, ale nie przyjmuje przy tym ani postawy czysto krytycznej, ani usprawiedliwiającej. W jego rozumieniu nastolatek jak każdy człowiek popełnia w swoim wieku błędy i to czasem bardzo poważne, ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby wyciągnąć z nich prawidłowe wnioski, tak, aby w przyszłości się one nie powtórzyły. Dlatego właśnie żadna z postaci w „Euforii” nie jest ani w pełni dobrym bohaterem, ani złym. Można im oczywiście kibicować, można ich lubić, bądź nienawidzić, ale twórcy są wiarygodni w stosunku do każdego z nich. Gdy więc w pewnym momencie może się nam wydać, że Nate będzie okrutnym damskim bokserem, a jego ojciec Cal (który nie przyznając się przed rodziną, w wolnym czasie uprawia seks z transseksualnymi dziewczynami) zwykłym pedofilem, reżyser za każdym razem nas zaskakuje, pokazując ich ludzką twarz. On nie krytykuje osoby, a ich poszczególne zachowania, które prowadzą do zakłamania i obłudy. Postawa godna podziwu, tym bardziej w czasach, gdy obiektywność ma coraz mniejsze znaczenie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Euforia - sezon 1" – Ekspresja uczuć
Więcej artykułów od autora Filmaniak01

"Dark: sezon 3" – Alfa i Omega - Seriale
„Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię. A ziemia była pustkowiem i chaosem”. Na przestrzeni wielu wieków człowiek próbował, próbuje i zapewne będzie dalej próbować bezskutecznie pojąć materię czasu i to, co go kształtuje. Jedni z nas odnoszą się więc do nauki, a drudzy w różnych kulturach próbują pogodzić się z tą niewiedzą poprzez zawierzenie swojej całej wiary Bogu. Jedno łączy obie te ścieżki: W dalszym ciągu nie wiemy kiedy i w jaki sposób doszło do początku świata… i kiedy ma dojść do zakończenia. To istne metafizyczne, tak nam bliskie, a zarazem odległe Alfa oraz Omega prześladuje nas od zawsze. Dawna Ziemia, która była pustkowiem, w końcu się więc z powrotem, w wyniku apokalipsy, w niego przerodzi. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. I z tego właśnie powodu czas ma nad nami nieograniczoną władzę.

"Westworld" - sezon 3" – Ziemia obiecana? - Seriale
Ludzie od zawsze dążą do doskonałości. To jest jak kod wpisany w naszych rozumach: Chcemy ciągle zwyciężać. Jak tego dokonać? Coraz częściej właśnie poprzez udoskonalanie się i budowanie porządku, który by przewidział możliwe porażki. I to nie tylko w pracy, czy w rodzinie, ale też w całym społeczeństwie. Ten porządek ma na celu utrzymywanie kontroli nad chaosem, tak by się nie rozprzestrzenił. Jest on jednak jedynie pozorny, bo w człowieku wpisane są też emocje, które wpływają na jego decyzje. Jak to powiedział jeden z głównych bohaterów jednego z najciekawszych seriali ostatnich lat, Dr Ford: „You can’t play God without being acquainted with the Devil”.

"Wojny Klonów": finałowy 7. sezon – Mroczny świt - Seriale
Pamiętam, gdy jako młody chłopiec, który chodził do szkoły, co piątek w zniecierpliwieniu wyczekiwałem chwili, gdy skończą się lekcje i wrócę do domu, by o 19.00 usiąść przed telewizorem. Wówczas na ekranie pojawiały się charakterystyczne żółte napisy, główny motyw muzyczny, motto odcinka, wspólnie oznajmiające jedno – nadejście nowego odcinka „Wojen Klonów”. Odkąd pamiętam, zawsze byłem fanem „Star Wars”. Z czego to wynika? Nie wiem, ale na pewno, że duży udział w tym mieli moi rodzice, którzy zabrali mnie do kina na „Zemstę Sithów”. Od tamtej pory zacząłem interesować się odległą Galaktyką i właśnie „Wojny Klonów” sprawiły, że moja początkowa pasja przerodziła się w miłość. A teraz razem z finałowym 7 sezonem nadszedł czas na koniec serialu, który zapewne dla wielu też był wspomnieniem dzieciństwa.

"Sala samobójców. Hejter" – Toxic Wave - Recenzje filmów
To tendencja: Gdy uczniowie wracają do szkoły we wrześniu, żałują że ich ferie letnie się skończyły i już odliczają dni do następnych. I nie ma w tym absolutnie nic dziwnego, bo podobnie ma się sprawa w przypadku dorosłych i ich urlopów. Jedne jednak wakacje nigdy się nie kończą, a żeby ich zaznać w życiu wcale nie potrzeba wiele. Wystarczy włączyć komórkę, wpisać hasło, a następnie wejść do sieci – niezwykłego miejsca, nazywanego Internetem. Skarbnica wiedzy? Raj, w którym spełniają się marzenia? Dla wielu, w tym Tomka – głównego bohatera najnowszego filmu Jana Komasy, pewnie tak.

"Mesjasz" – Posłaniec prawdy? - Seriale
Każdy iluzjonista ma inny sposób działania, sztuczki i sposoby na to, by widzowie mogli go docenić, ale łączy ich jedna zasada, która nigdy się nie zmienia: „W magicznej sztuczce nie chodzi o to, jak ją zrobić. Prawdziwa sztuka polega na tym, by ludzie w nią uwierzyli”. Dla magików ta zasada jest jak przykazanie, którego zawsze należy się trzymać, bo inaczej pokaz nie ma szans powodzenia. A jak można odnieść to do naszej wiary? Czy istnieje zasada, określająca to, jak powinniśmy się zachować, byśmy zawsze byli silni wiarą? Wydaje się, że zależy to od naszego osobistego zrozumienia prawdy. A jednak ci, którzy wierzyli w proroków, w momencie pojawienia się Jezusa Chrystusa, przybili go do krzyża.
Polecamy podobne artykuły
72. Ceremonia Emmy w czasie pandemii. "Watchmen" i "Sukcesja" najlepsze! - Kultura
„Rok 2020” – tak powinien brzmieć tytuł serialu, do którego scenariusz napisze Stephen King, a reżyserią zajmie się Quentin Tarantino. Zapewne zgarnąłby wtedy wszystkie Telewizyjne Oscary. Oparty na faktach z domieszką filmowej grozy i szaleństwa. Nie wiemy, czy taka produkcja powstanie, ale za to byliśmy świadkami tego, jak wyglądała tegoroczna 72. gala wręczenia statuetek Emmy. Była inna niż poprzednie. Nie tak huczna.

"Malcolm i Marie" – Pojedynek na słowa - Recenzje filmów
Czułem, że to będzie moje kino. I faktycznie, już po pierwszych pięciu minutach byłem tego pewien, więc spodziewajcie się samych superlatywów i pełnego subiektywizmu z mojej strony. Jeśli jesteście na to gotowi, to czytajcie dalej. Przed Wami melodramat rozpisany na dwie role, czyli „Malcolm i Marie”.

"Ostatni komers" – Tak intymnie, tak hipnotycznie, tak tanecznie! - Recenzje filmów
Po „filmowym potworku” pt. „#Jestem M. Misfit” niemal wszyscy stracili nadzieję, że w polskim kinie ktokolwiek opowie wreszcie o dojrzewaniu i pierwszych razach na serio, bez tony kiepskich żartów o „gimbazie”. Aż tu nagle objawienie. Pewien absolwent Szkoły Filmowej w Katowicach i asystent Małgorzaty Szumowskiej, zainspirowany książką Anny Cieplak pt. „Ma być czysto”, postanowił, że inaczej sportretuje nastolatków. Szczerze i dość oryginalnie pod względem estetyki i formy (obraz 4:3. i pastelowa kolorystyka). Unikając przy tym moralizatorstwa. Jak dobrze, że mu się udało. „Ostatni komers” to brawurowy debiut, filmowa dekonstrukcja historii młodzieżowych.
Teraz czytane artykuły

"Euforia - sezon 1" – Ekspresja uczuć - Seriale
Okres dojrzewania to taki czas w życiu każdego nastolatka, w trakcie którego odkrywa on nieznane przez niego drogi przeznaczone dla dorosłych, próbując doświadczyć coraz to nowszych wrażeń. To właśnie wtedy młodzież przeżywa swoje pierwsze miłosne zawody, spełnia pasje i próbuje odnaleźć ścieżkę, którą będzie podążać w przyszłości. Lecz tuż za rogiem kryją się również liczne niebezpieczeństwa, z którymi każdy mierzy się na swój określony sposób. Gdy więc jedni zdobywając popularność w okolicy, dowartościowując samego siebie; drudzy z kolei jej nie pragną, zakładając maski, skrywające ich prawdziwe uczucia. Jedno natomiast łączy ich wszystkich – usilnie chcą znaleźć swoje miejsce w świecie i poczuć się kochanym. Nie jest to jednak łatwe.

M. Night Shyamalan – Człowiek o sześciu zmysłach czy kreator kiczu? - Ludzie kina
Nie tak dawno pisałem o pewnym twórcy, który po latach posuchy i banicji powrócił w chwale na hollywoodzkie łono. Mowa o Melu Gibsonie. Nieco inaczej ma się sprawa z pochodzącym z Indii reżyserem M. Nightem Shyamalanem. Ten nigdy nie naraził się swoimi wypowiedziami, ale z kolei w ostatnich latach kręcił filmy, które można określić, zaczerpniętym z kanału Sfilmowani, słowem: „paździerz”. Na szczęście wstąpiła w niego nowa kosmiczna energia i wyraźnie widać tendencję zwyżkową. Szkoda że „Glass” nie spełnił oczekiwań i reżyser znów ma problem z formą.

"Pod Mocnym Aniołem" – Wódka – mój przyjaciel, mój wróg - Recenzje filmów
Wojtek Smarzowski jest jak kucharz mieszający chochlą w wielkim kotle, zawierającym najgorsze cechy Polaków. I tak od lat, reżyser pozostaje niezmienny – składniki do potrawy te same: gorzkie, ostre, niełatwe do przełknięcia. Adaptując powieść Pilcha pt. „Pod Mocnym Aniołem” doprawia wszystko sosem o smaku wymiocin i ekskrementów. Dosłownie, bezpośrednio, odważnie podaje na tacy problem alkoholizmu.

Tajemnicze i straszne stworzenia - Niewiarygodne, niewyjaśnione
„Mamusia zawsze powtarzała, że potwory nie istnieją. Nie prawdziwe. Ale one istnieją…” (z filmu „Aliens”, mała Newt w rozmowie z Ripley). I nie trzeba lecieć w odległe zakamarki kosmosu, by je spotkać. One są tu, na Ziemi. Ukryte w głębinach oceanu, górskich jaskiniach i w leśnej głuszy. Nie mówimy tylko o znanych ludziom drapieżcach, lecz również o tajemniczych niezbadanych „bestiach”.

"Święto Ognia" – Mam poroże i chce żyć, tańczyć, kochać... - Recenzje książek
Pamiętacie film z doskonałym Dawidem Ogrodnikiem, gdzie przekonująco ukazano codzienność chłopaka cierpiącego na porażenie mózgowe? Z podobnym tematem zmaga się pisarz Jakub Małecki w swojej kolejnej powieści. „Święto Ognia” to nieprzypadkowy tytuł i ma związek z ważnym wydarzeniem jednej z bohaterek, gibkiej i upartej Łucji. Jednak metaforycznie pasuje także do tej drugiej – młodszej Anastazji. Ma ona piękne imię i nazwisko, brzmiące niemal anielsko, ale ciągle siłuje się ze swoim ciałem, próbując je zmusić do czegoś, czego ono wcale nie chce. I tak mijają dni i godziny. Jak z ową rzeczywistością radzi sobie tata niepełnosprawnej Nastki i zdrowej baletnicy? Małecki udziela odpowiedzi na te i inne pytania, odsłaniając zasłony trudnego życia. Tylko, czy robi to na tyle ciekawie i wiarygodnie, z odpowiednią dawką refleksji, aby książkę nazwać dziełem totalnie wzruszającym? Hmm…
Nowości

"RetroSpekcja" – W starym radiu nowoczesne brzmienia i wrażliwa dusza! - Recenzje płyt
Ach ten współczesny świat. Ludzie nawet dziewięć godzin dziennie spędzają czas, wpatrzeni w ekran swoich smartfonów. A gdzie miejsce na realną miłość i przyjaźń? Na przyjemne spotkania offline, z dala od internetowego hejtu? Gdzie się podziały tamte relacje? Mało kto się nad tym zastanawia, dlatego pewien uzdolniony artysta postanowił wyjść naprzeciw owym problemom, nagrywając debiutancką EPkę pt. „RetroSpekcja”. Już sam tytuł sugeruje, że ARKADIUSZ najlepiej czuje się w epoce, w której wspólne słuchanie starego radia było czymś naturalnym, a bombardowanie milionem wirtualnych bodźców nikomu nie zagrażało. Okładka krążka także nie atakuje bogactwem barw. Wydaje się więc, że człowiek w muszce i spodniach w kratę będzie coś tam cicho pod nosem nucił. A tu zaskoczenie! Bo ów minialbum to świetne połączenie pianina i gitar, w którym melodyjność idzie pod rękę z oryginalnymi brzmieniami. Nowoczesny pop przez duże P. Od człowieka z wrażliwą muzyczną duszą.

Inteligentny ChatGPT na wszystko Ci odpowie! Na pewno? - Technologie
Sztuczna inteligencja weszła na nowe tory. W ostatnich miesiącach coraz częściej można bowiem usłyszeć nazwę ChatGPT. Pod tym określeniem ukrywa się „pewien” chatbot czy, jak kto woli, „rozumny, niewidzialny jegomość”. W niniejszym tekście wyjaśnimy, kim dokładnie, a raczej czym jest owo specjalne, uruchomione w listopadzie 2022 roku narzędzie i jakie ma ono możliwości. Co więcej, podzielimy się z Wami wynikami testów, a konkretniej pokażemy, jak na nasze pytania odpowiedział ChatGPT.

Muzyczne marcowe newsy od ID Records! - Muzyczne Style
Jest wiosna! Nie śpimy. Wstajemy i słuchamy dobrej muzy. A taką na pewno proponują młodzi twórcy i artyści współpracujący z wydawnictwem ID Records. Swoje jakże nowoczesne, melodyjne i nostalgiczne single wypuścili: Gabor (ale nie Viki, a Michał), Aveira, debiutantka Natalia Pławiak oraz Tobiasz Pietrzyk. Co więcej, wraz z utworami, w serwisie YouTube pojawiły się kreatywne teledyski, doskonale oddające to, o czym śpiewają wymienieni wokaliści i wokalistki.

"Carnival Row" – Źle się mają sprawy w tym mieście! - Seriale
Tytuł niniejszej recenzji nie napawa optymizmem. To fakt. Ale powiadam Wam – wystarczy jeden odcinek, abyście dostrzegli, że oto narodził się serial bijący na głowę konkurenta z tej samej stajni, czyli „Rings of Power”. Mało tego, „Carnival Row” od Amazona jest jak księga znaleziona gdzieś na strychu. Zakurzona, oblepiona pajęczyną, lekko naddarta zębem czasu, a jednak po otwarciu kusząca zapachem… zgnilizny i zachęcająca do zagłębienia się w szereg intryg i zagadek, zarówno natury społeczno-politycznej, jak i typowo kryminalnej. W streamingu można oglądać jeszcze lepszy, drugi sezon owej steampunkowej produkcji, która i tak jest słabiej oceniana od takiego chociażby śmieszkowatego, infantylnego, „uwspółcześnionego”, problematycznego „Willowa”.

Pedro Pascal – zaopiekuj się mną milczący daddy! - Ludzie kina
Tropił Escobara i kosmicznych przestępców, próbował przetrwać w „zombie” świecie, walczył z „Górą” i na Murze Chińskim oraz jako bogaty złol chciał zostać najpotężniejszym człowiekiem na kuli ziemskiej. Ale też opiekował zielonym kosmitą i nastolatką. Któż to taki? To Pedro Pascal – chilijski aktor, którego kariera właśnie eksplodowała jak supernowa. Trochę późno, bo dopiero po czterdziestce. Jednak mówi się, że lepiej późno niż wcale. Dlaczego Pedro jest tak kochany przez miliony fanów? Jak zaczęła się jego filmowa droga?

"Noc na uniwersytecie" – creepypasta Radka Gryczki! - Autorzy/pisarze
Wydaje się, że co jak co, ale Uniwersytet Warszawski to miejsce, w którym na pewno studentom nie grozi żadne niebezpieczeństwo. A jednak… Janek, przyszły magister historii na własnej skórze przekona się, czym są „pełne portki” ze strachu i nogi jak z waty. Przed Wami creepypasta, horror z elementami humorystycznymi autorstwa utalentowanego Radosława Gryczki, chłopaka, który zna niemal każdy zakamarek owej uczelni. W grudniu 2022 jego „Noc nie uniwersytecie” przestraszyła tysiące osób dzięki publikacji na kanale MysteryTv w formie opowiadania audio czytanego głębokim głosem lektora. Ale nareszcie trafia też do Internetu w wersji tekstowej – i to właśnie gościnnie do kategorii Autorzy/pisarze na portalu Altao.pl, za co bardzo Radkowi dziękujemy. To fikcyjna historia, ale jakże realistycznie i sprawnie napisana. Intryguje, pobudza wyobraźnię i przypomina, aby uważać na… (tutaj sami odkryjecie, co mamy na myśli). Nie było recenzji królującego na ekranach kin kolejnego „Krzyku”, w zamian spędzicie przerażającą „Noc na uniwersytecie”!
Artykuły z tej samej kategorii

"Peaky Blinders: Sezon 5" – Tommy Shelby: żywioł silniejszy niż faszyzm - Seriale
Według zapewnień Stevena Knighta, twórcy serialu pt. „Peaky Blinders”, opowieści o pewnej – faktycznie żyjącej i działającej w latach 20. XX wieku, rodzinie z Birmingham; jego piąty, mający niedawno premierę, sezon ma być tym najlepszym. I czy tak jest? Nie. Ale jako kibic gangsterskiej drużyny Thomasa Shelby’ego, jestem na tyle usatysfakcjonowany tym, co dostałem, że postawię go na równi z pierwszym, drugim i czwartym.

"Peacemaker" – "It’s the franchise, boy, I'm shining now" - Seriale
Być może mój głos znajduje się w mniejszości, wszak uważam, że zdecydowanie bardziej faworyzowany przez krytyków ubiegłoroczny „The Suicide Squad” Jamesa Gunna cierpiał na zasadniczo ten sam problem co „Legion Samobójców” zaproponowany niegdyś przez Davida Ayera, czyli formalną nielogiczność. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku mamy finalnie do czynienia z nadprzyrodzonym zagrożeniem o gigantycznej skali, więc jakim cudem lekiem na takie kabały ma być świruska z kijem baseballowym, gość z zestawem linek wspinaczkowych czy człowiek o wyglądzie łasicy – zamiast, no nie wiem, boga z odległej planety strzelającego laserami z oczu i rozwijającego w powietrzu prędkość czterech machów albo multimiliardera z technologią wyprzedzającą o dekady wszelki znany militarny know-how i tłukącego do nieprzytomności przestępców w pancerzu ze spiczastymi uszami?

"The Last of Us" – Siła miłości, czyli jak przetrwać w zagrzybionym świecie! - Seriale
10 lat temu premierę miała gra, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najlepszych w całej konsolowej historii. Nie brała jeńców. Rozjeżdżała emocjonalnie jak walec. Ściskała gardło. Przerażała, zachwycając jednocześnie warstwą wizualno-dźwiękową. Stworzona na podstawie przemyślanego, intrygującego scenariusza Neila Druckmanna, zyskała spore uznanie krytyków i zdobyła wór nagród. Kiedy jej fani dowiedzieli się, że HBO bierze się za adaptację, w ich mózgach zaczęły rosnąć grzyby… Czyżby wreszcie udane przeniesienie gry na do filmowej rzeczywistości? A może kolejny zawód? Gromkie brawa, czy obawa? Śpieszę z odpowiedzią. „The Last of Us” to serial z tyloma zaletami, że zasypują one szarą strefę. Warto poświęcić mu dziewięć godzin życia, nawet, jeśli jest się widzem nieznającym pierwowzoru.

"Carnival Row" – Źle się mają sprawy w tym mieście! - Seriale
Tytuł niniejszej recenzji nie napawa optymizmem. To fakt. Ale powiadam Wam – wystarczy jeden odcinek, abyście dostrzegli, że oto narodził się serial bijący na głowę konkurenta z tej samej stajni, czyli „Rings of Power”. Mało tego, „Carnival Row” od Amazona jest jak księga znaleziona gdzieś na strychu. Zakurzona, oblepiona pajęczyną, lekko naddarta zębem czasu, a jednak po otwarciu kusząca zapachem… zgnilizny i zachęcająca do zagłębienia się w szereg intryg i zagadek, zarówno natury społeczno-politycznej, jak i typowo kryminalnej. W streamingu można oglądać jeszcze lepszy, drugi sezon owej steampunkowej produkcji, która i tak jest słabiej oceniana od takiego chociażby śmieszkowatego, infantylnego, „uwspółcześnionego”, problematycznego „Willowa”.

"Król" – 8 na 10 syneczku, a jak! - Seriale
„Zachwyca”, „Najlepszy serial 2020 roku” – takie między innymi nagłówki pojawiły się w internecie na początku listopada. I – o dziwo – dotyczyły polskiej produkcji. Mowa o adaptacji bestsellerowej powieści Twardocha sprzed kilku lat, która rozeszła się w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy. Czy „Król” faktycznie jest na na tyle królewski, że nie pozostaje nic, jak uścisnąć dłoń Janowi P. Matuszyńskiemu? Na to pytanie postanowiłem opowiedzieć dopiero po premierze finałowego odcinka, bowiem nie ma co oceniać dania tylko po talerzu, na którym jest podany. Trzeba zjeść wszystko, a na koniec popić piwem, porządnie beknąć i podziękować.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
1.815