
450
549 min.
Seriale
aragorn136 (16615 pkt)
157 dni temu
2022-10-14 18:38:56
Mimo powyższego wstępu, trzeba ostrzec widzów oczekujących akcji na miarę Baya. To nie ta liga i nie ten kierunek. Tu jest kameralnie, intymnie, nie tak epicko. Porównania do „Czarnobyla” od HBO też są nie do końca trafne. Niby jakieś podobieństwa są – wszak tam i tu sama potężna tragedia jest tylko zapalnikiem, tłem i jednocześnie powodem, aby ukazać ludzkie relacje, wątpliwości czy mentalność i arogancję władz połączoną z niekompetencją, lecz pewna wada nie pozwala, aby „Wielką wodę” określić wybitną. Tak, ogląda się ją jak zachodnie serial. Problemem jest natomiast przerysowanie – czy to dotyczące postaci decyzyjnych, czy ludności z podwrocławskiej wsi – Kęty. Okej. To nie dokument, a film fabularny, ale mimo wszystko powinno być trochę mniej hiperboli i komiksowości w opowieści tak dalekiej od komiksu, a tak bliskiej rzeczywistości.
Kadr z serialu "Wielka woda" (fot. Robert Palka/Netflix)
Na szczęście czynnik ludzki na pierwszym planie funkcjonuje niemal bez zarzutu. Główna bohaterka – Jaśmina Tremer w kreacji znanej z „Demona” Agnieszki Żulewskiej to kobieta z jajami, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Początkowo antypatyczna, z czasem, dzięki odsłonięciu kart, sprawiająca, że bardzo jej kibicujemy. Żulewska tworzy tu przekonujący duet z Tomaszem Schuchardtem – serialowym Jakubem Maraczkiem, co nie powinno zaskakiwać. Para ta zagrała wcześniej w „Chemii” – smutnej, niestety słabo ocenianej historii o kobiecie zmagającej się z nowotworem, gdzie główne kreacje były jednak chwalone. Kim są Jaśmina i Kuba? To oczywiście postaci fikcyjne, dawni anarchiści. Ona jest hydrolożką wezwaną do Wrocławia w celu wsparcia sztabu kryzysowego w walce z powodzią i zwrócenia uwagi mądrym głowom, jak źle zarządzają gospodarką wodną. On jest aspirującym politykiem, który widząc kłócących się ekspertów, zaczyna odkładać na bok myśli o starcie i kampanii w najbliższych wyborach. Mamy także trzeciego ważnego bohatera – Andrzej Rębacza, w którego wciela się Ireneusz Czop. Losy tych trojga prędzej czy później zapewne skrzyżują się, dając ujście wybuchowi wielkich emocji i rozwiązaniu skrywanych konfliktów.
Kadr z serialu "Wielka woda" (fot. Robert Palka/Netflix)
Polscy hydrolodzy w latach 90. to chyba zarabiali grosze, ale być może filmowa Jaśmina lubi taki styl życia. Mieszka w przyczepie z holenderskim partnerem, spaceruje z psem, grozi miejscowym myśliwym i gładzi martwe sarenki. Miło i niemiło. Po przyjeździe do rodzinnego Wrocławia będzie jednak musiała skonfrontować się z pozostawianymi dawno za sobą demonami, które obudzi zbliżająca się powódź. Z zainteresowaniem śledzi się jej poczynania i słucha relacje z ważnymi osobami (od dialogów czasem iskrzy). Tutaj należy pochwalić Annę Dymną oraz Jerzego Trelę. Ją trudno od razu rozpoznać. Gra bardzo fizycznie, ekspresyjnie, ale też wyciszonymi tonami (idealne słowo pasujące do tej postaci). Z kolei zmarły w maju 2022 roku Trela prezentuje ostatnią rolę w karierze – człowieka zżytego z własną ziemią, dla którego dom to więcej niż kilka desek.
Warstwa obyczajowa swoją drogą, ale gdzie ta woda – clou programu? Spokojnie, jest. Może nie na szerokich planach z lotu ptaka (tu wystarczą porażające zdjęcia archiwalne), ale da się odczuć grozę jaką niesie ten żywioł. Są takie sceny, kiedy łapię się na nos i zamykam usta, aby woda nie zalała mi płuc. Nawet na stopklatce niełatwo rozróżnić, kiedy ma się do czynienia z prawdziwą falą, a kiedy jest ona wytworem grafików. Podobnie jest, gdy obserwujemy poszczególne domy i wrocławskie ulice. W tej kwestii drugi reżyser Bartłomiej Ignaciuk i jego spece nie zawiedli, choć chciałoby się jeszcze większego rozmachu pod względem scenografii oraz niszczącej powodzi. Lecz to i tak największe przedsięwzięcie postprodukcyjne w naszym kraju. Kilkaset efektów komputerowych, postawione od podstaw ściany kamienic, sztuczne baseny (500 tys. metrów sześciennych wody!), dokładne skopiowanie ulicy Więckowskiego, realistyczne rekwizyty z tamtych lat (od zasłonek w oknach po szyldy sklepów) – lista jest dłuższa, choć już te kilka elementów składa dłonie do bicia braw.
Kadr z serialu "Wielka woda" (youtube.com/screenshot)
Ale nie byłoby o czym pisać recenzji i się fascynować, gdyby nie Jan Holoubek, syn Gustawa. Wcześniej głównie operator filmowy, dziś uznany już człowiek siedzący na reżyserskim stołku. Dostarczył widzom „Rojsta” i „Sprawę Tomka Komendy” – jakże wyraziste, zanurzone w polskim gorzkim sosie historie, a wkrótce pokaże intrygującą szpiegowską opowieść. Nie jest zatem zaskoczeniem, że „Wielka woda” to dzieło udane. Holoubek potrafi budować napięcie, inscenizować tak, że można łapać się za głowę i przede wszystkim wie, co zrobić, aby z wielkiej chmury nie powstał mały deszcz. W tym miniserialu ulewy brak. co może być wadą zważywszy na sam tytuł i tematykę, lecz nie przeszkadza, by wsiąść do łodzi i płynąć w rytm wartkiej fabuły i bicia serca. Dramaturgia chwili jest dobrze wygrana, lecz jeszcze bardziej uderza szarość i brzydota roku 1997. I nie chodzi o jeżdżące fiaciki, tylko ogólną atmosferę tamtych lat – niby już bardziej kolorową niż w PRL-u, lecz nadal pachnącą naftaliną (choć trochę także nostalgią).
Pamiętam wyraźnie Wrocław 97. Nagłówki gazet, relacje Magdy Mołek (serialowa dziennikarka grana przez Martę Nieradkiewicz to wypisz wymaluj 21-letnia wówczas blondynka w garsonce – lubiana przez telewidzów, stawiająca pierwsze kroki w zawodzie Magda) oraz płacz ludzi tracących cały dobytek. Tym bardziej z przejęciem, nucąc w myślach „Moją i Twoją Nadzieję”, dałem się porwać tej silnej fali. Zresztą sam przywołany w poprzednim zdaniu utwór zespołu Hey, wyśpiewany przez największe gwiazdy polskiej muzyki, wybrzmiewa na napisach finałowego odcinka. Tego niestety najsłabszego, telenowelowego, pozbawionego głębszego wątku skutków tej największej klęski żywiołowej (56 ofiar, szkody oszacowane na 3,5 miliarda dolarów). Lecz to nadal widowisko, którego przygotowanie poprzedzono świetnym researchem. Jego „wały przeciwpowodziowe” wytrzymały. Emocje wzięły górę nad kliszami i scenariuszowymi twistami (uwaga – jeden kadr to spoiler). Spora część wymagających malkontentów i marudzących krytyków może schować worki z piaskiem.
Kadr z serialu "Wielka woda" (fot. Robert Palka/Netflix)
„Wielka woda” nie zostałaby jednak wylana bez wcześniejszego scenariusza Kaspera Bajona („Rojst”) i Kingi Krzemińskiej oraz determinacji rodowitej wrocławianki – Anny Krępińskiej z firmy Telemark. To właśnie ta producentka nawiązała współpracę z Netflixem, podejmując dodatkowo dobrą decyzję (czego nie da się powiedzieć o działaniach specjalistów od powodzi z 97 roku, która dotknęła południowo-zachodnią Polskę), jeżeli chodzi o zatrudnienie Jana Holoubka, aby ten czuwał nad całością. Oczywiście, pewne wydarzenia zmieniono, inne ubarwiono (akcja w fikcyjnych Kętach), lecz najważniejsze, że serial wiernie odtwarza tamte realia, ukazuje chaos i grozę sytuacji oraz jednocześnie pięknie przedstawia heroizm i społeczną mobilizację. To był czas, kiedy zarówno prezydent Wrocławia (Tomasz Kot jako młody Bogdan Zdrojewski), jak i bezdomny narkoman (typowy Jacek Beler) układali prowizoryczne zapory.
Ocena: 7/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Wielka woda" – Wrocław 97
Więcej artykułów od autora aragorn136

"The Last of Us" – Siła miłości, czyli jak przetrwać w zagrzybionym świecie! - Seriale
10 lat temu premierę miała gra, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najlepszych w całej konsolowej historii. Nie brała jeńców. Rozjeżdżała emocjonalnie jak walec. Ściskała gardło. Przerażała, zachwycając jednocześnie warstwą wizualno-dźwiękową. Stworzona na podstawie przemyślanego, intrygującego scenariusza Neila Druckmanna, zyskała spore uznanie krytyków i zdobyła wór nagród. Kiedy jej fani dowiedzieli się, że HBO bierze się za adaptację, w ich mózgach zaczęły rosnąć grzyby… Czyżby wreszcie udane przeniesienie gry na do filmowej rzeczywistości? A może kolejny zawód? Gromkie brawa, czy obawa? Śpieszę z odpowiedzią. „The Last of Us” to serial z tyloma zaletami, że zasypują one szarą strefę. Warto poświęcić mu dziewięć godzin życia, nawet, jeśli jest się widzem nieznającym pierwowzoru.

"Chleb i sól" – Pianino i kebab, koszula i dres - Recenzje filmów
Raz na jakiś czas pojawiają się na naszym rodzimym, kinowym podwórku debiuty, które należy witać chlebem i solą. Są to filmy autorskie, oryginalne, nawet gatunkowe czy zaskakujące wizualną kreatywnością. Wśród takich produkcji szczególnie wychodzą przed szereg dzieła, w których twórcy poruszają aktualne tematy; portretują małomiasteczkową mentalność oraz pochylają się nad problemami współczesnej, skonfliktowanej młodzieży. Np. „Ostatni komers” z 2020 roku był tego typu opowieścią, ale „Chleb i sól” bliższy jest realizmowi. Oba tytuły godne polecenia. O pierwszym już czytaliście, dzisiaj nadeszła pora, aby przyjrzeć się temu drugiemu, gdzie kojące dźwięki pianina uzdolnionego chłopaka stawiają czoło rasizmowi i ksenofobii w wykonaniu dresiarzy.

"Rzeźnia Wyszków" – Lovciam to miasto, ale siebie najbardziej! - Recenzje książek
Marek Czestkowski buduje swoje uniwersum. Akcja jego kolejnej powieści rozgrywa się bowiem w malowniczym miasteczku położonym niedaleko wsi o nazwie Knurowiec. Nie powinno nikogo zdziwić, jeśli do powiatu wyszkowskiego będziemy jeszcze nieraz zaglądać w przyszłości. Na szczęście w tym wypadku tylko na kartach książek Marka. Dlaczego? Bo, gdyby bohaterowie tych książek, a szczególnie „Rzeźni Wyszków” (jakże mocny tytuł, sugerujący, że będzie się działo!), istnieliby naprawdę, to biada temu miastu i jego mieszkańcom… Drugie dzieło Czestkowskiego to podobna groteska i satyra jak w „Knurowcu”, ale podkręcona do n-tej potęgi i aktualniejsza w swoim wymiarze i przekazie. Czarna komedia, w której, mimo że zwierciadło jest bardziej krzywe, postacie chodzą dumni i wyprostowani.

"W każdym (polskim) domu" – Czuj się jak KRÓL - Recenzje płyt
Jeżeli Błażej Król prosi, by siadać i słuchać, to człowiek jest jak w transie. Minutowe preludium do jego osobistej, wydanej na początku lutego płyty pt. „W każdym (polskim) domu” sprawia, że chce się odłożyć na bok obowiązki i zanurzyć w historii, co smutki osładza, ale i zatruwa piękno codzienności. Opowiadaj zatem Królu drogi. Niech słuchacze zapętlają 13 utworów. Niech oddadzą się zadumie i melancholii, mimo że to Twój – jak wspomniałeś w jednym z wywiadów – najbardziej mainstreamowy, melodyjny projekt.

"Bestiariusz Jeleniogórski Tom I" – Skryci za mgłą - Recenzje książek
Andrzej Sapkowski i Jarosław Grzędowicz stworzyli bodajże najciekawsze uniwersa fantasy w polskiej literaturze. Zarówno krainy w sadze o „Wiedźminie”, jak i świat z „Pana Lodowego Ogrodu” zachwycały bogactwem ras, niezwykłą aurą, kulturowymi odniesieniami i wieloma innymi elementami. W pierwszym tomie „Bestiariusza Jeleniogórskiego” nie ma co prawda rozbudowanych rozdziałów ani aż tak barwnych ludzkich bohaterów, ale jest coś, co powoduje, że serce bije mocniej, po plecach przebiega dreszczyk, a magia zalewa czytelnika niczym wzburzona fala. Wystarczy spojrzeć na okładkę, na której potężna istota o świecących, złotych oczach, zaprasza do Krainy Wiecznych Mgieł, aby już poczuć swego rodzaju niepokojącą fascynację…
Polecamy podobne artykuły

Agata Kulesza – Cicha woda brzegi rwie! - Ludzie kina
W dziale o Ludziach Kinach wreszcie pojawia się Ona. Kobieta spełniona. Polska aktorka, która zachwyciła wszystkich widzów i krytyków dwiema nagrodzonymi Orłami rolami: najpierw tytułowej „Róży”, następnie jako dawna stalinowska sędzina „krwawa Wanda” w kameralnej, oscarowej „Idzie”. Na początku 2016 roku ponownie pokazała klasę, tym razem w komediodramacie pt. „Moje córki krowy”. Drodzy czytelnicy, oto przed Wami Agata Kulesza.

"25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" – Happy end - Recenzje filmów
Dawno nie recenzowałem żadnego filmu, postanowiłem to zmienić. W doborowym towarzystwie wybrałem się więc do kina na polską produkcję w reżyserii debiutanta w długim metrażu – Jana Holoubka (syna słynnego Gustawa). Odkąd pojawiła się informacja, że twórca weźmie się za straszną historię Tomasza Komendy, wiele osób (w tym Ja) nie było do tego pomysłu pozytywnie nastawionych...

Piękny Wrocław i niesamowite Skalne Miasto! - Ciekawe miejsca
Wrocław to jedno z najpiękniejszych polskich, jedynych w swoim rodzaju, miast, o czym mogłem się niedawno przekonać, spacerując po jego malowniczych uliczkach. Już dworzec potrafi ująć swoim wykonaniem. Przypomina bowiem z zewnątrz bardziej średniowieczny zabytek niż budynek codziennego użytku. Do tego atrakcyjność Wrocławia potęguje możliwość wybrania się do magicznego Skalnego Miasta położonego niedalekiej polskiej granicy, u naszych czeskich sąsiadów. W sezonie wiosennym i letnim dostaniemy się tam pociągiem Kolei Dolnośląskich. Mam nadzieję, że dzięki moim zdjęciom poczujecie czar wrocławskich krasnali oraz urok niezwykłego Skalnego Miasta!
Teraz czytane artykuły

"Wielka woda" – Wrocław 97 - Seriale
Kiedy Jan Holobuek w jednym z wywiadów oznajmił, że kolejnym projektem, w którym dosłownie zamoczy palce, a nawet nogi, będzie serial, którego akcja dzieje się w trakcie powodzi tysiąclecia, przestraszyłem się. Co prawda, najpierw krzyknąłem wow!, ale chwilę później, pojawiły się wątpliwości. Przecież taka katastroficzna tematyka wymaga dobrych efektów specjalnych – a z tym wiadomo, jak to u nas bywa. Uff! Można odetchnąć z ulgą. „Wielka woda” to kolejny miniserial po „Królowej” cierpiący na zbyt pośpieszne motywacje bohaterów, skróty i ściśnięty finał, ale o żadnej katastrofie nie może być mowy. To produkcja zrealizowana z rozmachem, podnosząca dodatkowo swoją jakość wiarygodnymi rolami.

"The Painscreek Killings" – True Detective? - Recenzje gier
„Niech mi pan powie: jakie jest przeciwieństwo ludzkiego działania?”– Cytat ten pochodzi z jednego z moich ulubionych opowiadań detektywistycznych i świetnie streszcza (w większości) meritum produkcji, zaproponowanej nam przez EQ Studios.

"Disco Elysium" – Gliniarz i Prokreator - Recenzje gier
Przyznaję szczerze, że zawsze ogarnia mnie niezmierzona radość, jeśli napotykam we współczesnych czasach tytuł gamingowy, będący w stanie obudzić we mnie tego dzieciaka z „pradawnych lat”, który z wypiekami na twarzy przeżywał swoje pierwsze zejście do Katedry w Tristram, opuszczenie Krypty 13 i podążenie ku postapokaliptycznym piaskom czy nawet założenie okularów przeciwsłonecznych, by ze stylem kopać tyłki kosmitom. Tym razem rozrzewnioną wdzięczność winien jestem studiu ZA/UM za niżej opisywany tytuł.

Shazza – po co tyle złych słów … - Zespoły i Artyści
… po co tyle tych łez, nic się już nie zmieni. Zamknij oczy i spójrz niebo pełne jest gwiazd i słońca na Ziemi

Bugatti La Voiture Noire – pojazd o jakim możemy tylko pomarzyć, sprzedany za niewyobrażalną kwotę! - Nowinki motoryzacyjne
Kilka lat temu na łamach portalu Altao.pl ukazał się artykuł o dziesięciu najdroższych autach świata. Ale są one niczym w porównaniu z najnowszym, mającym 8-litrowy silnik i 1500 koni mechanicznych jedynym modelem Bugatti La Voiture Noire. To auto, które zostało zaprezentowane na tegorocznych targach w Genewie. Jego cena przyprawia o prawdziwy zawrót głowy!
Nowości

Pedro Pascal – zaopiekuj się mną milczący daddy! - Ludzie kina
Tropił Escobara i kosmicznych przestępców, próbował przetrwać w „zombie” świecie, walczył z „Górą” i na Murze Chińskim oraz jako bogaty złol chciał zostać najpotężniejszym człowiekiem na kuli ziemskiej. Ale też opiekował zielonym kosmitą i nastolatką. Któż to taki? To Pedro Pascal – chilijski aktor, którego kariera właśnie eksplodowała jak supernowa. Trochę późno, bo dopiero po czterdziestce. Jednak mówi się, że lepiej późno niż wcale. Dlaczego Pedro jest tak kochany przez miliony fanów? Jak zaczęła się jego filmowa droga?

"Noc na uniwersytecie" – creepypasta Radka Gryczki! - Autorzy/pisarze
Wydaje się, że co jak co, ale Uniwersytet Warszawski to miejsce, w którym na pewno studentom nie grozi żadne niebezpieczeństwo. A jednak… Janek, przyszły magister historii na własnej skórze przekona się, czym są „pełne portki” ze strachu i nogi jak z waty. Przed Wami creepypasta, horror z elementami humorystycznymi autorstwa utalentowanego Radosława Gryczki, chłopaka, który zna niemal każdy zakamarek owej uczelni. W grudniu 2022 jego „Noc nie uniwersytecie” przestraszyła tysiące osób dzięki publikacji na kanale MysteryTv w formie opowiadania audio czytanego głębokim głosem lektora. Ale nareszcie trafia też do Internetu w wersji tekstowej – i to właśnie gościnnie do kategorii Autorzy/pisarze na portalu Altao.pl, za co bardzo Radkowi dziękujemy. To fikcyjna historia, ale jakże realistycznie i sprawnie napisana. Intryguje, pobudza wyobraźnię i przypomina, aby uważać na… (tutaj sami odkryjecie, co mamy na myśli). Nie było recenzji królującego na ekranach kin kolejnego „Krzyku”, w zamian spędzicie przerażającą „Noc na uniwersytecie”!

"The Last of Us" – Siła miłości, czyli jak przetrwać w zagrzybionym świecie! - Seriale
10 lat temu premierę miała gra, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najlepszych w całej konsolowej historii. Nie brała jeńców. Rozjeżdżała emocjonalnie jak walec. Ściskała gardło. Przerażała, zachwycając jednocześnie warstwą wizualno-dźwiękową. Stworzona na podstawie przemyślanego, intrygującego scenariusza Neila Druckmanna, zyskała spore uznanie krytyków i zdobyła wór nagród. Kiedy jej fani dowiedzieli się, że HBO bierze się za adaptację, w ich mózgach zaczęły rosnąć grzyby… Czyżby wreszcie udane przeniesienie gry na do filmowej rzeczywistości? A może kolejny zawód? Gromkie brawa, czy obawa? Śpieszę z odpowiedzią. „The Last of Us” to serial z tyloma zaletami, że zasypują one szarą strefę. Warto poświęcić mu dziewięć godzin życia, nawet, jeśli jest się widzem nieznającym pierwowzoru.
Prawie "Wszystko wszędzie naraz", czyli 7 Oscarów dla zwariowanego filmu! - Kultura
Nikt nikogo nie bił po twarzy. Nikt nie zaliczył poważnej wpadki. Było spokojnie. Wzruszająco (przemowa Ke Huy Quana). A Lady Gaga wystąpiła w dżinsach i bez makijażu. 95. Gala Oscarów przechodzi zatem do historii. O dziwo, tym razem nie triumfował film artystyczny, z psychologicznymi niuansami i melodramatycznym scenami. Owszem, owych elementów też można się tam doszukać, ale „Wszystko wszędzie naraz” to przede wszystkim szalona niezależna komedia science fiction, w której matczyną siłę nie jest w stanie powstrzymać żadne multiwersum! Obraz ten na 11 nominacji zgarnął aż 7 statuetek. To spory sukces i otwarta droga dla kolejnych twórców z bogatą wyobraźnią. Niestety nasz osiołek „IO” wrócił do domu bez Oscara, uznając wyższość wojennego „Na zachodzie bez zmian”. A czy Wy jesteście zadowoleni z tegorocznych wyborów Akademii? Czy Brendan Fraser faktycznie był najlepszy?

Grupa Filmowa AFAIR OZ – kamera w ręku, pasja w sercu! - Ludzie kina
Oskar Sawicki, Bracia Znajmieccy – o twórczości i wielkim hobby tych chłopaków już mogliście przeczytać na łamach naszego portalu. 28 lutego 2023 roku to data, kiedy dowiadujecie się o kolejnych Ludziach Kina. Nie mają na swoim koncie wielu produkcji, ale te co już stworzyli, nie można nazwać byle jaką, nudną amatorką. Wszak ich „Jędza” rozkochała w sobie widzów na 17. Festiwalu Filmów Jednominutowych w Gdańsku, a zwiastun dłuższej „Ucieczki od rzeczywistości” przywodził na myśl zabawę konwencją fantasy niemal jak w kultowych „Magnatach i czarodziejach” (ale bardziej na poważnie). O kim mowa? O Grupie Filmowej Afair Oz!

Sebastian Krupa w nowym emocjonalnym utworze! - Zespoły i Artyści
"Zdania Nie Zmienię" to kolejny singiel w dorobku Sebastian Krupy. Piosenka ta jest tak melodyjna i emocjonalna, że warto się z nią zapoznać.
Artykuły z tej samej kategorii

"Peaky Blinders: Sezon 5" – Tommy Shelby: żywioł silniejszy niż faszyzm - Seriale
Według zapewnień Stevena Knighta, twórcy serialu pt. „Peaky Blinders”, opowieści o pewnej – faktycznie żyjącej i działającej w latach 20. XX wieku, rodzinie z Birmingham; jego piąty, mający niedawno premierę, sezon ma być tym najlepszym. I czy tak jest? Nie. Ale jako kibic gangsterskiej drużyny Thomasa Shelby’ego, jestem na tyle usatysfakcjonowany tym, co dostałem, że postawię go na równi z pierwszym, drugim i czwartym.

"Peacemaker" – "It’s the franchise, boy, I'm shining now" - Seriale
Być może mój głos znajduje się w mniejszości, wszak uważam, że zdecydowanie bardziej faworyzowany przez krytyków ubiegłoroczny „The Suicide Squad” Jamesa Gunna cierpiał na zasadniczo ten sam problem co „Legion Samobójców” zaproponowany niegdyś przez Davida Ayera, czyli formalną nielogiczność. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku mamy finalnie do czynienia z nadprzyrodzonym zagrożeniem o gigantycznej skali, więc jakim cudem lekiem na takie kabały ma być świruska z kijem baseballowym, gość z zestawem linek wspinaczkowych czy człowiek o wyglądzie łasicy – zamiast, no nie wiem, boga z odległej planety strzelającego laserami z oczu i rozwijającego w powietrzu prędkość czterech machów albo multimiliardera z technologią wyprzedzającą o dekady wszelki znany militarny know-how i tłukącego do nieprzytomności przestępców w pancerzu ze spiczastymi uszami?

"The Last of Us" – Siła miłości, czyli jak przetrwać w zagrzybionym świecie! - Seriale
10 lat temu premierę miała gra, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najlepszych w całej konsolowej historii. Nie brała jeńców. Rozjeżdżała emocjonalnie jak walec. Ściskała gardło. Przerażała, zachwycając jednocześnie warstwą wizualno-dźwiękową. Stworzona na podstawie przemyślanego, intrygującego scenariusza Neila Druckmanna, zyskała spore uznanie krytyków i zdobyła wór nagród. Kiedy jej fani dowiedzieli się, że HBO bierze się za adaptację, w ich mózgach zaczęły rosnąć grzyby… Czyżby wreszcie udane przeniesienie gry na do filmowej rzeczywistości? A może kolejny zawód? Gromkie brawa, czy obawa? Śpieszę z odpowiedzią. „The Last of Us” to serial z tyloma zaletami, że zasypują one szarą strefę. Warto poświęcić mu dziewięć godzin życia, nawet, jeśli jest się widzem nieznającym pierwowzoru.

"Król" – 8 na 10 syneczku, a jak! - Seriale
„Zachwyca”, „Najlepszy serial 2020 roku” – takie między innymi nagłówki pojawiły się w internecie na początku listopada. I – o dziwo – dotyczyły polskiej produkcji. Mowa o adaptacji bestsellerowej powieści Twardocha sprzed kilku lat, która rozeszła się w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy. Czy „Król” faktycznie jest na na tyle królewski, że nie pozostaje nic, jak uścisnąć dłoń Janowi P. Matuszyńskiemu? Na to pytanie postanowiłem opowiedzieć dopiero po premierze finałowego odcinka, bowiem nie ma co oceniać dania tylko po talerzu, na którym jest podany. Trzeba zjeść wszystko, a na koniec popić piwem, porządnie beknąć i podziękować.

10 seriali anime z sezonu letniego 2019, na które warto zwrócić uwagę - Seriale
Tegoroczne lato przyniosło kilkadziesiąt premier nowych seriali anime – kontynuacji znanych tytułów, serii opartych na znanych mangach i lekkich powieściach, a także dzieł opartych na oryginalnych scenariuszach. Po które z nich warto sięgnąć? W rozwinięciu artykułu znajdziecie dziesięć seriali anime, które do tej pory zgromadziły wokół siebie dużą widownię, uzyskując przy tym bardzo wysokie noty po emisji pierwszych odcinków.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.605