271
359 min.
Artykuły o filmach
pj (15391 pkt)
63 dni temu
2024-09-19 19:28:17
Rozdział I – film przez duże F
Stworzenie tego artykułu było zmotywowane powrotem „Czasu Apokalipsy” na ekrany kin. Lecz nie w zwykłej formie, a w wersji ostatecznej (final cut). A więc takiej, która dla reżysera jest tą idealną, ze scenami, które prawie pół wieku temu musiały zostać usunięte albo z powodu cenzury, albo po to, by zachować lepsze tempo i nie… wynudzić widzów (patrz: wymowna wizyta na francuskiej plantacji jako lekcja pokory dla Amerykanów, walczących o Nic). Zanim jednak 153 minuty z 1979 roku przeobraziły się w 183 minuty, najpierw w 2001 roku światło dzienne ujrzał „Redux”, czyli dzieło, w którym znalazło się to, co odleciało na stole montażowym (łączny czas trwania to… 202 minuty!).
Dobrze, że Francis postanowił zmontować w 2019 „Czas Apokalipsy” na nowo. W ten sposób dostaliśmy prawdopodobnie najbardziej satysfakcjonującą z trzech wersji. Jak sam reżyser powiedział: „Widzowie będą mogli zobaczyć, usłyszeć i poczuć ten film tak, jak zawsze chciałem – od pierwszego huku do końcowego jęku”. I ja mogłem tego doświadczyć. To był mój trzeci seans, ale zdecydowanie ten, który zapamiętam najbardziej. Wcześniejsze były dawno temu na małym ekranie telewizora. Wtedy jeszcze nie dojrzałem do artyzmu tego filmu, aby w pełni docenić uniwersalny i silny przekaz. A dziś, dziś jest inaczej… Ta jakość dźwięku i obrazu. Ta magia kina powodująca, że 3 godziny były jak intensywne doświadczenie – czułem się jak w transie.
Kadr z filmu „Czas apokalipsy” (materiały prasowe)
Bo są takie filmy, które są nie tylko ciągiem zwykłych obrazów. W których dialogi między aktorami oraz ich monologi to coś więcej niż typowe wypowiedzi. Są to filmy, które zabierają widza w szaloną, okrutną, oniryczną, metaforyczną podróż. Po powrocie do domu nasze poglądy na rzeczywistość mogą ulec zmianie… Taki jest „Czas Apokalipsy”. To głośna i wyciszona opera. Na mało którym filmie można być tak skupionym. Rzadko który tak hipnotyzuje i zachęca do refleksji.
Polska premiera oryginalnego filmu odbyła się, gdy polscy obywatele przyzwyczajali się do stanu wojennego. Właśnie z roku 1981 pochodzi słynne, symboliczne zdjęcie Chrisa Niedenthala. A na nim transporter opancerzony stojący przed warszawskim kinem Moskwa...
Ale i obecnie przesłanie jest mocne i aktualne, bo za naszą granicą nadal trwa wojna. A że film opowiada o absurdzie wojny, a także o o zagubieniu człowieczeństwa, to nigdy nie będzie przestarzały. Działa na każdym poziomie – emocjonalnym, wizualnym (Oscar za zdjęcia dla Vittorio Storaro – niezwykły kontrast między pięknem, a okrucieństwem) i artystycznym. Nic dziwnego, że Francis Ford Coppola otrzymał swoją drugą w karierze Złotą Palmę właśnie za „Apocalypse Now” (pierwszą dostał w 1974 roku za „Rozmowę”). W 2000 roku Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych wpisała obraz do Krajowego Rejestru Filmów jako „ważny kulturowo, historycznie lub estetycznie”.
Rozdział II – co z tym Kurtzem?
Przypomnę, że film jest luźną adaptacją klasycznego opowiadania Josepha Conrada (właściwie Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego). Oczywiście To „Jądro ciemności” nie rozgrywa się w XIX-wiecznym Kongo w Afryce, a w 1969 roku podczas wojny w Wietnamie. Przedstawia podróż kapitana sił specjalnych – Willarda przez brutalne strefy walk w Wietnamie. Celem jego tajnej misji jest eliminacja pułkownika Kurtza, który ustanowił bezwzględną dyktaturę i ogłosił się bogiem w środku dżungli...
Co ciekawe, wraz z kolejnymi przystankami przywiązujemy się do każdego z członków załogi (nawet do irytującego „Czyściocha”, w którego wciela się młodziutki Laurence Fishburne) i rozumiemy wątpliwości, jakie ogarniają Willarda. „Początkowo myślałem, że dali mi niewłaściwe akta. Niemożliwe, by chcieli sprzątnąć kogoś takiego. Trzecie pokolenie absolwentów West Point. Korea, jednostki desantowe, z tysiąc odznaczeń” – słyszymy głos kapitana z offu. Czy na pewno Kurtz jest aż takim potworem? A może ów renegat ma swoje racje, a jego wartości wcale nie są zaburzone, bo przecież nic nie jest bezwzględnie złe i dobre… „Z pułkownikiem się nie rozmawia. Jego się słucha. Ten facet mnie oświecił” – twierdził fotoreporter, który przyłączył się do Kurtza. Mnie też! Gdy na wielkim ekranie pojawia się wielkie lico Marlona Brando, nie mogę oddychać. Mam nogi jak z waty…
Rozdział III – reżyser załamany
Francis Ford Coppola też miał nogi jak z waty, ale bardziej przez stres. Był między piekłem a niebem. Podobnie jak bohaterowie „płynął” do jądra ciemności. To chyba cud, a może i determinacja plus ambicja sprawiły, że narodziła się klasyka kina antywojennego. „Bywały chwile, gdy myślałem, że umrę” – przyznał. Dodał też: „Mój film nie jest filmem. Mój film nie jest o Wietnamie. To jest Wietnam… Sposób, w jaki go zrobiliśmy, przypomina działania Amerykanów w Wietnamie. Byliśmy w dżungli, było nas zbyt wielu, mieliśmy dostęp do zbyt dużych pieniędzy, do zbyt dużej ilości sprzętu i stopniowo popadaliśmy w szaleństwo". Budżet rozrósł się do ponad 30 mln dolarów, choć początkowo dostał tylko 13 mln – chcąc jednak zachować kontrolę nad procesem twórczym, sprzedał prawa do dystrybucji filmu na świecie, zastawił cały majątek rodzinny.
Kadr z filmu „Czas apokalipsy” (materiały prasowe)
Już przy „Ojcu Chrzestnym” Coppola nie miał łatwo – spięcia na linii reżyser-producenci; mafia, która chciała zastopować zdjęcia (podobno, jak pokazuje serial pt. „The Offer”). Ale dopiero przy kręceniu adaptacji Conrada, słowo apokalipsa nabrano silniejszego znaczenia. To było surrealistyczne jak niektóre sceny. George Lucas – brany po uwagę na stanowisko reżysera – chyba nie poradziłby sobie z dowodzeniem. Lecz nawet Coppola powtarzał: „To będzie katastrofa. Robię zły film”.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Czas Apokalipsy" – droga przez piekło…
Więcej artykułów od autora pj
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.271