„Wesele” Wyspiańskiego albo Smarzowskiego. Pełne symboli lub to, na którym wódka ma bardzo gorzki smak. Wszystko jedno. Każde jest nasze, takie polskie. Różnią się tylko lata. Społeczeństwo (czyt. goście) podzielone jest nadal. Spokojnie. I tak jest kulturalnie. To już nie te czasy, kiedy wyrywano deski z płotu.
Witamy na ślubie
Zanim rozpocznie się msza święta, dzień wcześniej rodzice błogosławią młodą parę. Zwyczaj ten wciąż jest kultywowany. Ślub też odbywa się podobnie jak dawniej. Dzieci sypią kwiatki; ojciec panny młodej prowadzi ją do ołtarza; dziewczyna i chłopak składają sobie przysięgę małżeńską; ksiądz wygłasza kazanie o tym, kim są „strażnicy ognia” (czyt. „domowego ogniska”). Po wszystkim wypuszczane są gołębie – symbol miłości, wierności, trwałości związku oraz wręczane są prezenty (pod kościołem, jeśli pogoda pozwala). Niekoniecznie materialne. To koperty z pieniędzmi.
Ile się daje? Tyle, na ile stać? Być może, ale przyjęło się, że od 1000 zł wzwyż, tak by się „zwrócił talerzyk”. Kwiaty? Nie zawsze. Na zaproszeniach jest bowiem prośba, aby np. dawać dodatkowo przybory szkolne, które trafią do domów dziecka, co jest wspaniałym gestem. W zamian w ramach podziękowania każdy z gości otrzyma np. zdrapkę, która czeka na niego przy talerzu. Orszak weselny jedzie (za limuzyną chyba rzadziej, dziś na przedzie znajduje się ładne auto, lecz dość skromnie przystrojone), zatrzymując się przy tzw. bramach, gdzie okoliczni mieszkańcy – sąsiedzi, znajomi itp. składają swoje życzenia, dostając alkohol.
Witamy na weselu
Marsz weselny przed wejściem na salę? Tego nie było ani tu, ani tam. To znaczy w uroczystościach, w których uczestniczyłem. To już echo przeszłości. Kapela stroi się w spokoju w środku. „Jej głos nie dobiega z daleka. Harmonie nie huczą”. Ale po upływie kolejnych godzin rozlega się śpiew wokalistki/wokalisty: „Wesele hej wesele hej wesele. Tańcowało grało i śpiewało ile tchu. Dla tego weseliska było ziemi mało. I nawet nieba mało było mu” (piosenka od Love System z 2007 r.). Lecz do tego momentu jemy smaczne dewolaje, kaczkę, żurek, czerwony barszczyk, zapiekane ziemniaczki… Pijemy schłodzoną wódkę albo bimber przy wiejskim stole (tu są również kiełbasy swojskiej roboty). Jak ktoś narzeka, że potrawy niedosolone i jest ich niewiele, ten ktoś nie był chyba zaproszony na wesele organizowane w restauracji w dużym mieście – tam zazwyczaj jedzenia jest mniej. Ale za to nigdy nikt nie marudzi, że zabawa jest taka sobie. Zespół gra nie za głośno, co umożliwia pogadanie z sąsiadem obok. Na początku musi być rzecz jasna tradycyjnie taniec zakochanych, którzy wyginają się w „gęstej mgle”, w rytm pięknej melodii (widać, że długo ćwiczyli). Kiedy już w głowie dorosłym szumi, dziećmi opiekuje się wynajęta do tego osoba. Wynajętych ludzi jest więcej. Jedna upiekła tort. Inna podwoziła na imprezę. No i jeszcze muzycy (DJ głównie na poprawinach). Pani, która szyła suknię. Kelnerzy. Fotograf (z reguły dwóch, bo jeden fotografuje, a drugi filmuje na steadicamie).
Skoro gospodarze pokazali, co potrafią, to goście też tańczą. Jak potrafią – „w pociągu”, sami, w parze. Nie przejmują się, kto i co powie na ich wygibasy. Zastanawiają się tylko, jak dużo kasy młodzi stracili na przygotowanie całego, trwającego do 5 rano, niekameralnego przyjęcia. Okazuje się, że sporo. Koszty zwalają z nóg! Cena za talerzyk od osoby w większym lokalu (w motelu, remizie itd., w namiocie, jeśli jest lato – wtedy koszt maleje) wynosi ponad 400 zł. Jeżeli jest 120 gości (plus, minus), to policzcie łączną kwotę. Dodajcie do tego zakupione butelki z alkoholem (już nie będą podkreślał, jak duże i jakie nazwy i czy hurtowo), tort za… 2 albo 3 tys. zł, oprawę wizualną (jeszcze sztuczne ognie na dworze), obrączki, makijaż, grupę muzyczną grającą covery disco polo (sporadycznie popowe kawałki), wspomnianego fotografa (bierze od 3000 do 6000 zł, bo też wykonuje wcześniej sesję ślubną na dworze), a uzbiera się pokaźna kwota! Podobno nawet strój panny młodej nie należy do tanich – dziewczyna (tzn. oblubienica) nie zawaha się przed kupnem sukni w cenie… ponad albo około 10 tys. zł! Przesada? No raczej. Ale chce przeobrazić się w królewnę, czuć się wyjątkowo. Jest to zrozumiałe.
Podsumowanie
Najczęściej jest tak, że młodzi ludzie biorący ślub więcej stracą niż otrzymają w kopertach. Czy więc ta piękna noc warta jest całej wydanej kwoty? Zdania się podzielone. Dla młodych gospodarzy owszem, dla części zachwyconych gości także. Ja jednak uważam, że lepiej przygotować niewielkie przyjęcie dla najbliższych (maksymalnie 50 osób), gdzieś na wsi w klimatycznym miejscu lub całkiem z niego zrezygnować, a za pieniądze przeznaczone na wesele, pojechać na wycieczkę dookoła świata. A co Wy sądzicie?
PS Oczepin z typowymi przyśpiewkami nie brak, konkursów również, choć nie są one jakoś bardzo dziwne, obleśne, szalone i kreatywne. Wydaje się, że wszędzie takie same – okręcanie się przy butelce; siadanie, kto pierwszy na krzesłach; łapanie muchy i welonu itd…
*Ilustracje do tekstu zostały wygenerowane za pomocą narzędzia Microsoft Copilot AI. Nie są jeszcze na tyle wyraźne i realistyczne (dziwne twarze w tle), ale i tak pasują.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - Hej wesele, hej wesele!
Wikinia
1 dni temu
Trafna analiza.
Czy to wesele Wyspiańskiego, Smarzowskiego, czy nasze wymarzone...
Każde jest esencją polskości, połączeniem tradycji i najpiękniejszych marzeń.
To wydarzenie jest ważne niezależnie od czasu, miejsca czy wydanych pieniędzy.
Choć zdania na jego temat bywają podzielone, finalnie i tak wszystko zależy od ludzi.
Dodaj opinię do tego komentarza