
Już sama okładka oraz wymowny tytuł sugerują, że będziemy mieli do czynienia z książką nieprzeciętną. I tak faktycznie jest. Nawet nazwy poszczególnych rozdziałów we wszystkich pięciu częściach reportażu mogą wywołać dreszcze i zaintrygować na tyle, że grzechem byłoby odłożenie lektury na półkę (wzrok przyciągają czarno-białe, pobudzające wyobraźnię fotografie).
Opowiedzieć o Rosji, jej kulturze, warstwach społecznych to nie lada wyzwanie. Maciej Jastrzębski potrafi. To idealny człowiek na właściwym miejscu. Całe swoje zawodowe życie poświęcił Polskiemu Radiu. Współpracował m.in. z Radiową Trójką, a od wielu lat działa jako korespondent zagraniczny na Wschodzie. Dziś mieszka w Moskwie – stolicy wielkiej, nadal nieodkrytej do końca krainy i stamtąd przekazuje informacje o najważniejszych wydarzeniach. Zanim napisał„ Rubinowe oczy Kremla”, przeprowadził liczne rozmowy, a także przewertował pomocną bibliografię w języku polskim i rosyjskim.
Zwykło się u nas mawiać, że matuszka Rossija to nie tyle kraj, co bardziej stan umysłu. Już w jednej z pierwszych książek pt. „Matrioszka Rosja i Jastrząb” autor porównuje ją do słynnych laleczek – matrioszek. Otwiera je, zaczynając od największej i poznaje ten niezwykły okryty mgłą sekretów ląd i jego mieszkańców – ich mentalność, relacje z sąsiadami, sposób bycia. W ostatniej najmniejszej laleczce ukryta jest dusza państwa – zakurzona księga, dzięki której w pełni można zrozumieć ten barwny, acz również mroczny świat. „Rosji nie da się jednak ogarnąć rozumem, w Rosję trzeba wierzyć” – tak uważają jej obywatele. Zapewne to samo tyczy się również Moskwy, która jest bohaterem nowej publikacji Jastrzębskiego. Jednak tym razem bardziej od mieszkańców interesują go tajemnice ukryte głęboko w podziemiach. Na okładce widnieje cytat: „Jest w Moskwie pod Kremlem kryjówka, a w niej dwie komnaty, aż do sufitu zastawione skrzyniami. A komnaty te są dobrze zabezpieczone: drzwiami żelaznymi, wielkimi zamkami, łańcuchami i pieczęciami. W każdej z komnat jest jedno zakratowane okno, którego otworzyć się nie da...”. Jastrzębski stara się jednak wyważyć drzwi, przepiłować kratę, otworzyć okno i wpuścić nieco powietrza, by odwieczne zagadki ujrzały światło dzienne.
Wstęp książki zaskakuje. Czyta się go niczym powieść przygodowo-historyczną. Reporter przybliża nam jedną ze słynnych legend opowiadających o tym, jak powstał gród Moskwa i skąd wzięła się jego nazwa. Jedna z teorii głosi, że Moskwa oznacza… niedźwiedzicę. Dumna, silna, dostojna… A za jej budowę i rozbudowę odpowiadał niejaki Jurij Dołgorukij – mądry kniaź, któremu doradzali batiuszka Nifont i właścicielka gospody Wiera Iwanowna. Niestety miejsce, na którym Moskwa pięła się przez wieki w górę, było od czasów pogańskich przeklęte. Tu na wzgórzu zamordowano bowiem ostatniego kapłana boga słońca Jariły, który konając, rzucił klątwę. Od tamtej pory Moskwę miały nawiedzać przeróżne nieszczęścia. Czy w tej legendzie można doszukać się ziarenka prawdy? Zapewne tak.
Owa i inne legendy spowodowały, że Rosjanie są nadal bardzo przesądni. Corocznie są skłonni wydać miliardy dolarów na wizyty u wróżek, jasnowidzów czy znachorów. Co więcej, wielu z Moskwian wierzy w spiski, duchy, a nawet UFO. I na sto procent przekonanych jest o istnieniu biblioteki Iwana Groźnego pod Kremlem, ściśle tajnej linii Metro-2 i podziemnych osiedli. Autor, a my wraz z nim dajemy się porwać tym rewelacjom.
„Rubinowe oczy Kremla” to nietypowy reportaż. Kolejne rozdziały to połączenie przypowieści, sensacji i gatunku przygodowego. A Jastrzębski przypomina jednocześnie badacza, poszukiwacza skarbów, niestrudzonego gawędziarza i niepoddającego się detektywa. Jest jak Indiana Jones, Robert Langdon i franciszkanin Wilhelm z Baskerville z „Imienia róży”. Z pomocą przewodnika i przyjaciela – wujka Borki (konserwator zabytków i antykwariusz; jego wątek związany z kopalnią diamentów nad rzeką Popigaj jest jednym z najciekawszych) oraz dzięki miejscowym diggerom (dosłownie kopaczom eksplorującym podziemia) śmiało zagląda do opuszczonych tuneli, labiryntów, piwnic, zakamarków. Przez moment sam staje się diggerem, mając w pamięci historię profesora Stielleckiego. Wykazuje się tym samym niemałą odwagą. Stara się nie wierzyć, że w „W ciemnościach tuneli mieszkają stwory, które karmią się ludzkimi emocjami, pozostawiając w sercach tylko lęk”. Ufa zdrowemu rozsądkowi. Przecież, jak twierdzi: „Zamknięta przestrzeń, mniejsza ilość tlenu w powietrzu, a zamiast niego różne inne gazy, wreszcie nieustanne napięcie – wszystko to sprawia, że człowiek staje się podatny na stres. Ten z kolei rodził strach, a jak wiadomo, strach ma wielkie oczy, które nie zawsze widzą to, co powinny…”. Dodatkowo ma się nieodparte wrażenie, iż Maciej dobrze mógłby przeobrazić się w stalkera. Nieprzypadkowo nad całością opowieści unosi się duch braci Strugackich. Moskwa jest tu prezentowana niczym ta enigmatyczna Strefa z „Pikniku na skraju drogi”.
Ostatnie rozdziały autor poświęca z kolei mafiom, złotej młodzieży, oligarchom i kobietom chcącym osiągnąć w życiu wymarzoną społeczną pozycję. Wszak ich sekrety są równie mroczne i fascynujące, co dawne zakurzone zwoje i księgi. Przygląda się też warstwie politycznej Kremla i do końca bawi się różnymi konwencjami, barwnie pokazując współczesne lęki i fobie Moskwian. Całość utrzymuje w lekkiej formie. Czasem pół żartem, czasem pół serio.
Dla nas Polaków wyjazd do Moskwy jest jak przejście przez wrota do innego wymiaru. Można zarzucić Jastrzębskiemu, że w swojej publikacji o tym mieście umieścił zbyt wiele wątków, nie tylko tych „magicznych”. Ale czyż nie taka właśnie – wielowarstwowa jest ta obecna betonowa dżungla? Jawna i ukryta, pełna wyraźnie zarysowanych kontrastów, niejednoznaczna, gdzie część rzeczy traktuje się dosłownie, a inne w przenośni. Swoimi tajemnicami rzeczywiście przypomina Egipt. Podczas lektury czuje się obecność czegoś metafizycznego, niemalże złowrogiego.
Tytułowe rubinowe oczy to duma stolicy, symbol siły – czerwone gwiazdy na wieżach Kremla, które w dzień odbijają promienie słońca, a nocą rozbłyskują światłem potężnych żarówek. Patrzą. „Zawieszone wysoko nad miastem są niemymi świadkami wielkich wydarzeń”. Ale czy są w stanie zajrzeć w głąb ludzkiej duszy, zbadać ponurą historię i rozgonić demony przeszłości?
Moskwa jest taka jak wiele innych, starych i ogromnych miast na świecie. Fascynuje. „Ma tajemnice i swoich bohaterów. Miejskie legendy są pomostem między współczesnymi a tymi, którzy odeszli. Te wszystkie historie sprawiają, że ludzie czują się lepsi. Mieszkają przecież w wyjątkowym miejscu, co również czyni ich wyjątkowymi”. Macieja Jastrzębskiego wpisuje więc na listę tych wyjątkowych reporterów, równając go niemalże z moim ulubieńcem – Ryszardem Kapuścińskim.
Ocena: 9/10
*Recenzja ukazała się również na portalu Centrum Sceny.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Rubinowe oczy Kremla. Tajemnice podziemnej Moskwy" – Krocząc przez Strefę Mroku i Legend
autor przeczytał :)
3048 dni temu
Autor zawsze jest ciekaw, co tam o nim napiszą i o ego pracy recenzenci. Nawet jest gotów takiego recenzenta wsadzić do wora i wywieźć na Kamczatkę. Przemka Jankowskiego nie wsadzę za tę recenzję do wora, bo napisał świetnie. Chociaż z drugiej strony niech żałuje, bo na Kamczatce wiosną i latem, gdy szumią strumienie, strzelają gejzery gorących źródeł i dymią wulkany - jest naprawdę przepięknie.
MJ
Dodaj opinię do tego komentarza
Aragorn136
3048 dni temu
Wielkie dzięki za świetny komentarz autorze książki. Jestem dumny i uff... na szczęście nie muszę jechać zimą w worze na Kamczatkę:P
Dodaj opinię do tego komentarza
https://apcialisle.com
1925 dni temu
I am regular reader, how are you everybody? This post posted at this
web site is really good.
Dodaj opinię do tego komentarza