O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Droga Królów" – Niech Cię Burza Sanderson! - Recenzje książek

W pierwszym tygodniu od premiery znalazła się na 7. miejscu listy bestsellerów The New York Times. Zdobyła nagrodę Davida Gemmella Legend Award dla najlepszej powieści fantasy. Każdy fan gatunku musi ją znać i przeczytać od deski do deski – jak pewna Polka, która to uczyniła w dwa dni (!). Po takich rekomendacjach oraz informacjach decyzja o pójściu „Drogą Królów” jest oczywista. I co z tego, że na rynku wydawniczym jest wiele nowości – lepiej zmierzyć się z dawniejszą, 1000-stronicową, wychwalaną powieścią Brandona Sandersona. I niestety… Oj ciężka to była lektura… Ani ona wybitna, ani wciągającą swoją intrygą. Rzekłem to na wstępie Ja – Przemek „Aragorn” Jankowski, który w różnych królestwach już bywał.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
aragorn136 (21252 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
657
Czas czytania:
1 287 min.
Autor:
aragorn136 (21252 pkt)
Dodano:
66 dni temu

Data dodania:
2024-02-21 14:13:39

Rozdział I

 

Czarne roku 2024, zanudzony niemal na śmierć. Wysoki okularnik w wieku 40 lat. Badany był podobno od dziecka miłośnikiem szeroko pojętej fantastyki.

 

Okładka "Drogi Królów" (fot. Wydawnictwo MAG)

 

A więc minęła ponad dekada, odkąd „Droga Królów” ujrzała światło dzienne w Ameryce. To powieść z gatunku high fantasy, rozgrywająca się w fikcyjnym świecie o nazwie Roshar. To jednocześnie pierwsza książka z serii Archiwum Burzowego Światła (tak – burza i światło mają tu spore znaczenie), która do naszego kraju trafiła w 2014 roku nakładem wydawnictwa MAG.

 

Lecz magiczna nie jest. I żadne chwałospreny nie fruwają wokół głowy. Raczej męczospreny. Bo Sanderson sprawia, że idę drogą przez dżunglę, ale im dalej, tym coraz bardziej gęste zarośla. Nie pomaga trzymana w dłoni maczeta. Skarbu nie widać. Czy jest nadzieja, że dotrę do końca tej wyprawy?

 

Prawie cała „Droga Królów” to jedna, wielka ekspozycja. Budowanie świata zajmuje Ci, o pisarzu, tak sporo czasu (75 rodziałów!, 9 interludiów!), że zapominasz o lepszym rozpisaniu intryg, włożeniu od ust postaci mięsistych dialogów i w ogóle przedstawieniu ciekawszych, niejednowymiarowych bohaterów (poza Kaladinem, któremu kibicuję, ale o tym później). Na szczęście finał wynagradza, zachęcając do sięgnięcia po kolejne tomy, choć boję się to zrobić. Sprawdzić, jakie są „Słowa światłości”, kim jest „Dawca przysięgi”, i jak brzmią „Rytmy wojny”.

 

Rozdział II – Czyta Wojciech Żołądkowicz

 

Uff! Jak dobrze, że nie kupiłem tej książki w księgarni. Byłaby to strata pieniędzy, a na półce zabrakłoby miejsca. „Drogę Królów” odnalazłem natomiast w miejscowej bibliotece publicznej. Ale nie w formie papierowej, tylko na płytach CD. Wahałem się, gdyż nigdy „nie ufałem” audiobookom. Skoro jednak dostępna był jedynie taka wersja owej książki… Raz się żyję! Biorę! Tym bardziej że na okładce poza napisami: wydawnictwo MAG i Audioteka, widniało nazwisko: Wojciech Żołądkowicz, a więc sam książę witebski – Olgierd Giedyminowic z „Korony królów”! Ten polski aktor filmowy i teatralny ma przecież tak niski i przeszywający głos – idealnie nadający się do wrzucenia czytelnika w tajemniczy świat.

 

Audiobook "Droga Królów" (fot. PJ)

 

Żołądkowicz zatem czyta, a Ja odczuwam... skurcze żołądka.

 

Rozdział III – O co tutaj chodzi?!

 

Sama fabuła wydaje się bardzo ciekawa, ale niestety – poza ostatnimi rozdziałami – jest mało angażująca. Oto pokój w królestwie Alethkaru zostaje zakłócony. Nie następuje jeszcze tzw. Spustoszenie przez strasznych Pustkowców, czyli globalna katastrofa, którą mogą powstrzymać legendarni, zaginieni Świetliści Rycerze w swoich mocarnych Pancerzach Odprysków, z zaczarowanymi Ostrzami w dłoniach, wyznający zasadę: „chronić tych, którzy nie mogą ochronić się sami”. Nie czuć więc wysokiej stawki, związanej z przetrwaniem ludzkości. Opowieść zaczyna się bowiem zamachem na króla Gavilara, którego dokonuje tajemniczy Szeth-syn-syn-Vallano (jak ten Wojciech nie skaleczył języka, to ja nie wiem). Wina spada jednak nie tyle na Parshmenów – niewolników służących na królewskim dworze, co na Parshendich – rasę zamieszkującą Strzaskane Równiny. A więc wojna. A więc zemsta! Syn władcy z pomocą zaufanych arcyksiążąt – archetypicznego Dalinara i paskudnego Sadeasa pragnie raz na zawsze wybić wszystkich wrogów, nie zdając sobie sprawy, że jego otoczenie knuje, kłamie i rywalizuje, a pewna starożytna księga może odmienić losy świata przeżartego rozkładem niczym wrzód.

 

Równolegle Sanderson wprowadza na arenę Kaladina – chłopaka, który zamiast profesji chirurga (tego chciał ojciec), wybiera wojskowe koszary u lorda Amarama. Jako ochotnik, miał wyraźne powody, aby iść pod prąd przeznaczeniu. Ale Kaladin nie toruje sobie drogi włócznią. Zostaje bowiem niewolnikiem i jako jeden z mostowych stara się przetrwać w „okopach”. Nosi na plecach potężną konstrukcję pozwalającą na przejście żołnierzom/rycerzom (gubię się, kto ma zbroję, a kto mundur) i unika strzał. Nie tylko on jest młodym bohaterem z motywacją. Jest też uparta i irytująca Shallan – jasnooka dziewczyna z pośledniego rodu, której rodzina i ziemie są w niebezpieczeństwie. Ona z kolei stara się ukraść magiczny dusznik – urządzenie służące do transmutowania przedmiotów. Aby to uczynić, musi najpierw zostać podopieczną Jasnah Kholin, siostry obecnego króla Alethich.

 

Żołądkowicz również się stara – zmienia tembr głosu, oddaje emocje, punkt widzenia tychże postaci. I chwała mu za to, bo większość dialogów to rozmowy na poziomie „taniego melodramatu”. Wszystko jest rozwleczone, rozwałkowane jak naleśnik.

 

Rozdział IV – Uduchowiona książka

 

No może wreszcie teraz! Nie. Połowa książki – no może teraz? Nie! Akcja stoi w miejscu. Nieśpieszna narracja może być zaletą – owszem. Ale nie w powieści, gdzie przez wiele stron jedzą dżem i jest tylko jeden „fajny” bohater, za którym chce się podążać, i który – jako wybraniec – przechodzi pewną przemianę. W częściach jemu poświęconych faktycznie namacalny jest brud, brutalność, niesprawiedliwość tego świata. Przez resztę stron toczę heroiczną walkę z samym sobą…

 

„Nadchodzi Wieczna Burza” – powtarzane są te słowa. A je czekam na nią, jak na Zimę w „Grze o tron”. Ale „Droga Królów” to nie „Pieśń lodu i ognia”. To też nie „Władca Pierścieni”, w którym bardzo martwimy się o losy niewinnych istot. Brandon Sanderson tworzy nie low, a high fantasy, jednak przymiotnik high jest w tym przypadku tylko określeniem budowania rzeczywistości. Bo to nie wysoka jakość fabularna, a bardziej światotwórcza. Do głowy wchodzą oryginalne nazwy: czarodziejskie fabriale, łączotrzciny do komunikowania się, ostrza odprysków do przecinania skał, spreny reagujące na otoczenie i ludzkie emocje. To elementy ożywione i nieożywione, jakże wspaniale opisujące „bogaty” Roshar, gdzie fauna i flora przystosowuje się do ochrony przed arcyburzami. Widać też, że autor inspiruje się „afrykańską kulturą” (dziwne plemię Parshendich). Jednak jest Coś jeszcze poza zapychaczami w formie interludiów, co może przytłaczać albo wybijać z tak skrupulatnie konstruowanego, rządzącego się swoimi prawami, makro i mikro świata.

 

Duchowość! Sanderson – wykładowca twórczego pisania (sic!), dwukrotny laureat nagrody Hugo (okej…) jako członek Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, przy pracy nad „Drogą Królów” miał chyba misję. Jaką? Stworzyć „Biblię” fantasy. Książkę nawracającą na słuszną wiarę, w której Świetliści Rycerze są Aniołami, nowymi Jezusami, przed którymi niechaj drżą grzesznicy. Nie udała mu się ta sztuka, choć cały czas ma się wrażenie obcowania z czymś, co miało być z założenia wielkim, natchnionym… To ja już wolę skromniejszych „Królów Wyldu”, czyli przygodową opowieść o drużynie najemników – schematyczną, lecz łamiącą klasyczne schematy gatunku i bawiącą się konwencją.

 

Bo pierwszy tom „Archiwum Burzowego Światła” to droga kręta i długa, fundująca jednak przykuwające uwagę, rozbudzające, zakończenie.

 

Epilog – przykra niespodzianka

 

Słucham sobie audiobooka. Płyta CD 1 urywa się jakoś tak nagle. Czas więc włożyć drugą. I coś jest nie tak – jakby nastąpił duży przeskok fabularny. Okazało się, że (prawdopodobnie w wyniku technicznego błędu lub z winy Audioteki) brakuje kilku rozdziałów (podobnie na drugim CD). Miałem już machnąć na to ręką! Wszak w książce liczącej tysiąc stron, pominięcie kilkudziesięciu stron, nie sprawi problemu. A jednak postanowiłem znaleźć te zagubione strony w formie tekstu w internecie. Czy zmieniły one ostateczną oceną na wyższą? Nie. Ale mam chociaż czyste sumienie, że zmierzyłem się z całością w... dwa miesiące i dla całości wydałem werdykt. I wiem, że wersja papierowa zawsze będzie lepsza od tej audio – dająca więcej frajdy i mocniej pobudzająca wyobraźnię.

 

Ocena: 5/10

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:




Galeria zdjęć - "Droga Królów" – Niech Cię Burza Sanderson!

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

0 (0)

Ptasznikt
65 dni temu

Poprosiłeś o komentarz, co mi zgrzyta w recenzji. To lecę:

"Brandon Sanderson tworzy nie low, a high fantasy, jednak przymiotnik high jest w tym przypadku tylko określeniem budowania rzeczywistości."

Zerknij, czym jest high fantasy, bo tworzysz tutaj poplątanie. High fantasy to utarty model powieści o bohaterze, który zaczyna od zera i kończy jako wybraniec losu, spijacz śmietanki i pogromca smoków wszystkich. Nie wiem, w jakim stopniu odnosi się to do "budowania rzeczywistości"

"To też nie „Władca Pierścieni”, w którym bardzo martwimy się o losy niewinnych istot"

Martwimy? Akurat Tolkien nie poświęcał za wiele uwagi tym niewinnym. Był zbyt zajęty nazywaniem dziesiątek władców, herosów, ich potomstwa oraz kuzynów. Tych niewinnych w LotRze nie ma poza garścią hobbitów z Shire, randomami z Bree czy zaledwie kilkoma śladowymi statystami w Minas Tirith.

"wykładowca twórczego pisania (sic!), dwukrotny laureat nagrody Hugo (okej…) jako członek Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, przy pracy nad „Drogą Królów” miał chyba misję. Jaką? Stworzyć „Biblię” fantasy. Książkę nawracającą na słuszną wiarę, w której Świetliści Rycerze są Aniołami, nowymi Jezusami, przed którymi niechaj drżą grzesznicy. "

Doprawdy? Jak spojrzysz w avatar, to możesz dostrzec bardzo podobny przykład podejścia do stworzenia powieści bardzo głębokiej zabarwionej religijnym przekazem, będącej swoistym drogowskazem moralnym.

"Widać też, że autor inspiruje się „afrykańską kulturą” (dziwne plemię Parshendich)"

Co to u diabła jest "afrykańska kultura" i czym się różni od afrykańskiej kultury? I gdzie u Parshendich są te afrykańskie elementy(czy może "afrykańskie elementy")?

Jedno mi się podoba, bo w jednym zdaniu perfekcyjnie ująłeś naturę Archiwum. Tak, to jest tani melodramat. Sanderson napisał cholernie przystępny, dobry tani melodramat, który wszedł w niszę czytelników jak w masło. I w dziedzinie tanich melodramatów nie ma sobie obecnie równych.


Dodaj opinię do tego komentarza

-1 (1)

Aragorn136
66 dni temu

Jaśnie oświeceni. Napiszcie, co tu jest wybitnego. Bo ja nie wiem.
Dodaj opinię do tego komentarza

-1 (1)

Ptasznikt
65 dni temu

Nic. Skąd pomysł, że Sanderson miał na celu napisanie czegoś wybitnego? Jest popularny, poczytny, w miarę sprawnie napisany, setting jest ciekawy i stoi za nim duży marketing. To bardzo dobra powieść. Ale że wybitna? Pod żadnym pozorem.
Dodaj opinię do tego komentarza

Więcej artykułów od autora aragorn136

 -

Odwiedzin: 74

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Szōgun" – Toranaga sama, co skrywasz w swoich oczach? - Seriale

Bezlistna gałąź na wietrze. Niezbadane ścieżki przede mną. Ostrze śmierci tak blisko. Takimi oto słowami, a raczej haiku można by określić „przygodę”, jaką jest seans nowej adaptacji „Szoguna” Jamesa Clavella. Bo to serial „otulający” barwami i zapachami kwitnącej wiśni, a jednocześnie przerażający dla zachodniego widza ze względu na brutalne obyczaje i rytuały. Gdzie bardziej od widowiskowości liczy się to, co siedzi w głowach lordów. Japonia przełomu XVI i XVII wieku chyba nigdy nie była tak ukazana na małym ekranie, choć przecież jeden „Szogun” już do nas zawitał dekady temu. Ale czy nowsza wersja faktycznie wygrywa, będąc dziełem wybitnym na każdym poziomie?

 -

Odwiedzin: 192

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Civil War" – Dziewczynka z aparatem - Recenzje filmów

Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować recenzję najnowszego i podobno ostatniego filmu Alexa Garlanda (choć nie wierzę, że całkiem zrezygnuje z pisania scenariuszy). Tutaj pasują dziesiątki krótszych i dłuższych określeń, haseł, ostrzeżeń… No bo wiecie – „Civil War” to zarówno kino wojenne, przedstawiciel kina drogi, jak i opowieść inicjacyjna oraz niepokojąca dystopia. A zatem: „Apokalipsa teraz, zdjęcia na wieki”, „Wyprawa do jądra ciemności”, „Dziennikarze w ogniu”, „STOP WAR”… Ale ja podczas seansu czułem, że główną bohaterką jest młodziutka Jessie Cullen, a nie dojrzała Lee Smith. To za nią podążamy, to jej kibicujemy, to o nią się martwimy. „Dziewczynka z aparatem” wydaje się w tym kontekście idealne. Jednak czy sam film jest idealny?

Ukradłaś "Dziennik Śmierci", witaj w moim koszmarze! - Recenzje książek

Z polecenia koleżanki przeczytałem thriller autorstwa Chrisa Cartera (nie tego od „X Files”). Zachwalała, że ów pisarz ma pióro na tyle sprawne i klimat potrafi wykreować taki, że ciary na plecach murowane. Faktycznie – „Dziennik Śmierci” nie tylko samym tytułem budzi ciekawość i strach. To książka, którą wertuje się szybko, a w głowie zostaje masa szczegółów. Czy jednak jest to dzieło tej klasy, co „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa?

"Problem trzech ciał" – Twarde Saj, miękkie faj, średnie wow - Seriale

Co to jest? Krótkie, ale długie. Zbite, choć rozciągliwe. Obce i prawdziwe. Fascynujące, lecz usypiające. Odpowiedź kryje się w jednym tytule. To „Problem trzech ciał”. Tak można podsumować ów serial na podstawie powieściowego bestselleru, cyklu „Wspomnienia o przeszłości Ziemi”. I w tym miejscu można by już przestać pisać, ale produkcja jest na tyle ciekawa, mimo stosu wad, że warto kontynuować tenże wykład…

"Silos" – Pogrzebani, ale żywi. Bez słońca, ale ze światłem w sercu - Recenzje książek

„Gdy Holston wspinał się ku swojej śmierci, dzieci bawiły się w najlepsze”. Wystarczy to pierwsze zdanie, aby uderzył w czytelnika potężny kontrast. Bo w „Silosie”, jak to w powieści dystopijnej, utrzymanej w klimacie postapo, nowa rzeczywistość ponura jest, choć ludzie starają się wieść „normalne” życie. Pod warunkiem, że będą przestrzegać ustalonych setki lat wcześniej nakazów i zakazów. W innym przypadku zostaną wysłani na zewnątrz, pod karą „czyszczenia”. Taki porządek rzeczy jednak nie może trwać wiecznie… Bunt wisi w powietrzu jak gęste toksyny, a kłamstwo musi wyjść z mroku. Czy jednak projektant tej przyszłości – Hugh Howey, potrafi na tyle przykuć naszą uwagę, abyśmy zechcieli odkrywać prawdy ukryte w zakamarkach podziemi?

Polecamy podobne artykuły

 -

Odwiedzin: 12255

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 1

"Saga Pieśni Lodu i Ognia" mrozi i ogrzewa nasze serca - Recenzje książek

Winter is coming - znamienny i przyprawiający o dreszcze zwrot zna już miliony fanów na całym świecie. Fenomen sagi G.R.R Martina i zrealizowanego na jej podstawie serialu dorównuje "Władcy Pierścieni". Co takiego mają w sobie te książki, że zostały okrzyknięte jednymi z najlepszych powieści fantasy w historii literatury?

 -

Odwiedzin: 6829

Autor: pjArtykuły o filmach

Komentarze: 1

Królestwa, które nigdy nie upadną! - Artykuły o filmach

Siedząc w wiejskiej tawernie Pod kulawym psem, położonej na rozstaju dróg, sącząc piwo z wielkiego kufla i wsłuchując się w otaczający mnie gwar oraz ożywione dyskusje rolników na temat upraw zbóż, postanowiłem opowiedzieć Wam, moi drodzy maniacy kina, o czymś dużo bardziej interesującym od rosnących na polach kłosów żyta. O gatunku fantasy.

"Królowie Wyldu" – A w tym Ciemnym, Ciemnym Lesie… - Recenzje książek

...Drużyna Gabriela znów przed siebie kroczy. Każdy odwagę w sercu Niesie. Wokół głowy ma oczy. Zanim „elektryczny” statek w górę się wzniesie; kto wie, co za chwilę zza drzew wyskoczy. Bo jak powiedział wyjątkowo mądry bard: „jeśli spróbujesz wyliczyć wszystko, co może Cię tam zabić, pewnie umrzesz, zanim skończysz układać tę listę”. Toż to Heroic Mission Impossible. Łatwo zamienić się w pesymistę. Ale ja poszedłem razem z Królami i nie było aż tak źle.

Teraz czytane artykuły

 -

Odwiedzin: 657

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 3

"Droga Królów" – Niech Cię Burza Sanderson! - Recenzje książek

W pierwszym tygodniu od premiery znalazła się na 7. miejscu listy bestsellerów The New York Times. Zdobyła nagrodę Davida Gemmella Legend Award dla najlepszej powieści fantasy. Każdy fan gatunku musi ją znać i przeczytać od deski do deski – jak pewna Polka, która to uczyniła w dwa dni (!). Po takich rekomendacjach oraz informacjach decyzja o pójściu „Drogą Królów” jest oczywista. I co z tego, że na rynku wydawniczym jest wiele nowości – lepiej zmierzyć się z dawniejszą, 1000-stronicową, wychwalaną powieścią Brandona Sandersona. I niestety… Oj ciężka to była lektura… Ani ona wybitna, ani wciągającą swoją intrygą. Rzekłem to na wstępie Ja – Przemek „Aragorn” Jankowski, który w różnych królestwach już bywał.

 -

Odwiedzin: 3909

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 2

"Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie" – Gejlandia w ogniu - Recenzje książek

Co najmniej 70 procent kleru w Watykanie należy „do parafii”. Inaczej mówiąc – jest orientacji… homoseksualnej. Odważna teza, prawda? Ale to nie żaden fake news. W książce pt. „Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie” udowadnia ją francuski dziennikarz Frédéric Martel. I to nie jedyny grzech, jaki skrywają duchowni na każdym szczeblu. W tajemnych szafach upchane są inne brudy: walka o władzę; skomplikowane intrygi czy afery bankowe. Ta książka zszokuje, porazi niczym piorun.

 -

Odwiedzin: 6193

Autor: aragorn136Festiwale muzyczne

Komentarze: 2

Eurowizja – symbol kiczu czy święto piosenki? - Festiwale muzyczne

Jak ten czas leci. Już 59. Konkurs Piosenki Eurowizji za nami. Miliony Polaków zasiadło w sobotę 10 maja, by w finale kibicować naszym Słowiankom z Cleo na czele. Nie pomogły ludowe stroje, afirmacja seksapilu zgrabnych tancerek, tarka ani ponętny warkocz i „czarny głos” wokalistki. Zwyciężyła tolerancja i inność. Kiełbasa wyborcza nie ominęła nawet europejskiego święta …

Tomasz Włosok w czarnej komedii pt. "KRAJ" – zobaczcie teledysk promujący film! - Artykuły o filmach

Wyreżyserowany przez znanego kinomanom Macieja Ślesickiego oraz początkujących twórców: Veronikę Andersson, Filipa Hilleslanda i Mateusza Motykę „Kraj” to sześć dzikich historii, które łączy jedno – Polska. Film wejdzie do kin, gdy tylko nastąpi poluźnienie restrykcji, ale od pewnego czasu można oglądać promujący go teledysk. I trzeba przyznać jedno – idealnie oddaje on cały klimat nadchodzącej produkcji za sprawą coveru kultowej piosenki z lat 80., czyli „Wieża radości, wieża samotności” zespołu Sztywny Pal Azji. Do tego Tomasz Włosok daje z siebie wszystko w wybranych scenach!

"Minionki" – Banana! - Recenzje filmów

Dawno, dawno temu, kiedy na Ziemi rodziło się życie, światło słoneczne ujrzały również Minionki. Miały jedno, no może dwa pragnienia: służyć komuś złemu do szpiku kości i pożreć… banana. Bo przecież to żadne krwiożercze bestie. To małe, sympatyczne, zwariowane, aczkolwiek nieprzewidywalne i dokuczliwe stworki. Nowy, kolejny film z ich udziałem jest nadal zabawny, ale niestety można odczuć, że co za dużo żółtego, to nie zdrowo.

Nowości

 -

Odwiedzin: 62

Autor: pjKultura

"Blef doskonały", tak "doskonały", że w kieszeni ma Wielkiego Węża! - Kultura

Jeden kolega opowiedział niedawno świetny dowcip. Brzmiał on następująco: „Do baru wchodzi Niemiec, Rusek i Covid, a tam Węgrzyn”. Kto nie widział żadnego filmu twórcy/twórców/braci o takim nazwisku, to nie załapie sensu, ale reszta zakuma. Bo o ile jeszcze pierwsze dzieło – „Proceder”, opowiadające o życiu i śmierci znanego rapera, było niezłe, tak już kolejne obrazy stały niebezpiecznie blisko CV Patryka Vegi. „Blef doskonały” jest najgorszy. Niestety. Pierwotnie miał pojawić się w kinach w 2021 roku. Od tamtego czasu Węgrzynowie próbowali chyba naprawić dźwięk i montaż. Nie udało się… Ale nie samo udźwiękowienie sprawiło, że film ten otrzymał Wielkiego Węża, czyli antynagrodę dla najsłabszej produkcji. Przecież miał konkurencję w postaci Mariusza Pujszo i Pana Samochodzika!

Gdy Groniec, Mozil i Rynkiewicz łączą siły z Szymonem Siwierskim, to jest "Do góry nogami"! - Zespoły i Artyści

Szymon Siwierski przedstawia singiel „Do góry nogami”, zwiastujący jego drugi album studyjny zatytułowany „pictures”. W premierowym nagraniu poznańskiego pianisty i kompozytora pojawiają się wyjątkowi muzyczni goście: laureaci nagrody Fryderyk 2024, Katarzyna Groniec i Czesław Mozil, a także ceniony trębacz jazzowy, Patryk Rynkiewicz. Taka zacna grupa powoduje, że piosenka jest jak piękny, spokojny, ale pełen skrajnych emocji, sen. Otula wokalem i dźwiękami. A tekst zachęca do refleksji.

 -

Odwiedzin: 137

Autor: marmir83Erotyka, towarzyskie

Komentarze: 2

Krótka historia związków... - Erotyka, towarzyskie

Ostatnio wytknięto mi, że moje wpisy są poniekąd stronnicze i monotematyczne, więc dziś o czymś zupełnie innym. Związki, bo one są dziś na tapecie, są rzeczą niezwykle trudną nie tylko do utrzymania, ale i do opisania. Dlaczego on i ona mają te same cele, jednak im się nie udaje?

 -

Odwiedzin: 74

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Szōgun" – Toranaga sama, co skrywasz w swoich oczach? - Seriale

Bezlistna gałąź na wietrze. Niezbadane ścieżki przede mną. Ostrze śmierci tak blisko. Takimi oto słowami, a raczej haiku można by określić „przygodę”, jaką jest seans nowej adaptacji „Szoguna” Jamesa Clavella. Bo to serial „otulający” barwami i zapachami kwitnącej wiśni, a jednocześnie przerażający dla zachodniego widza ze względu na brutalne obyczaje i rytuały. Gdzie bardziej od widowiskowości liczy się to, co siedzi w głowach lordów. Japonia przełomu XVI i XVII wieku chyba nigdy nie była tak ukazana na małym ekranie, choć przecież jeden „Szogun” już do nas zawitał dekady temu. Ale czy nowsza wersja faktycznie wygrywa, będąc dziełem wybitnym na każdym poziomie?

Camera Action: Młodzieżowa grupa inspiruje Włocławek - Ludzie kina

W Liceum im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku działa grupa projektowa o nazwie "Camera Action", która choć nie tworzy własnych filmów, to z pasją i zaangażowaniem edukuje społeczność na temat kinematografii. Ich głównym celem jest nie tylko rozpowszechnianie wiedzy o świecie filmu, ale także inspiracja innych do zgłębienia tej fascynującej dziedziny.

 -

Odwiedzin: 206

Autor: pjIntrygujące

Synteza, czyli Internetowe Radio prowadzone przez… AI! - Intrygujące

Uwaga! Uwaga! Drodzy czytelnicy, a raczej słuchacze. Właśnie wystartowało w Polsce nowe radio. Rozgłośnia ta jest jednak nietypowa. Nie chodzi o transmisję na żywo – taka opcja to żadna rewelacja. Radio Synteza różni się natomiast puszczanymi kawałkami oraz komentatorami/prezenterami. Całość to bowiem wytwór Sztucznej Inteligencji! Ciekawy eksperyment, ale i pewna obawa, że przyszłość dla prawdziwych piosenek, lektorów, spikerów nie brzmi za wesoło.

Artykuły z tej samej kategorii

 -

Odwiedzin: 827

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 3

"Rebecca Thompson. Król Upiorów" – Młodzi wybrańcy kontra potężne zło! - Recenzje książek

Kiedy ujrzałem to oblicze siedzącej na tronie potężnej, ponurej, przesiąkniętej nikczemnością postaci, to nie było innego wyjścia jak… brać nogi za pas. Nie. Nie tym razem. Czas się z nią zmierzyć, a dokładniej z debiutancką, młodzieżową opowieścią urban fantasy wymyśloną przez R. K. Jaworowskiego – inżyniera informatyka. Tym bardziej, że to zupełna nowość na rynku wydawniczym, stworzona w gatunku „Filmowy styl książkowy” („Movie Book”), w której swoje „palce” maczała... Sztuczna Inteligencja.

 -

Odwiedzin: 4869

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 2

"Ciemno, prawie noc" – Złe Kotojady wychodzą z nory! - Recenzje książek

„Był czarny czarny las. W tym czarnym czarnym lesie był czarny czarny dom. W tym czarnym czarnym domu był czarny czarny pokój, a w tym czarnym czarnym pokoju był czarny czarny stół, a na tym czarnym czarnym stole była czarna czarna trumna, a w tej czarnej czarnej trumnie był biały biały… trup!” – cytują na YouTubie aktorzy wcielający się w poszczególnych bohaterów w adaptacji „Ciemno, prawie noc”, jednej z najgłośniejszych polskich powieści ostatnich lat. A ja mam dreszcze, kiedy ich słucham. Tak bardzo, że zostaje przekonany, ale nie do obejrzenia filmu, a do lektury książki.

"Deman" – Polski superbohater w kolorach szarości - Recenzje książek

Co ten Artur Urbanowicz ze mną zrobił! Łapanie się za głowę; rzucanie cichych, a czasem głośnych przekleństw; drętwienie rąk; mrówki chodzące po plecach; pot spływający po szyi – między innymi to przytrafiło mi się podczas czytania powieści pt. „Deman”. Już sam tytuł mrozi krew w żyłach, a co dopiero skąpana w czerwieni twarda okładka. Autor skrzyżował horror pełną gębą z fantastyczną, obszytą psychologicznym aspektem, historią superhero. Dokonał tego w polskich realiach, główną akcję osadził we współczesnej Warszawie. Z trzech ostatnich literackich kolubryn, ta pozycja jest jego najlepszą. A dlaczego, o tym dowiecie się, wchodząc głęboko w niniejszą recenzję. Ostrzegam! Jej lektura będzie prawie jak podpisanie paktu z demonem…

"Naziści? Jeńcy niemieccy w Ameryce" – Uwięzieni w "raju" - Recenzje książek

Bardzo wiele zostało napisanych książek dotyczących bezpośrednio mrocznych wydarzeń z okresu II wojny światowej. Jednak jest pewien, dość przemilczany temat, pomijany nawet przez filmowców. Mowa o jeńcach, a konkretniej żołnierzach niemieckich pojmanych przez amerykańskie wojsko i przetrzymywanych na amerykańskiej obcej ziemi.

"Kroniki Conectora: Geneza" – O Wielki Demonie! - Recenzje książek

Jego prawdziwe imię i nazwisko oraz data urodzenia? Ściśle tajne. Ważne, że jest znany wśród niektórych jako Conector – nieustraszony podróżnik z Linii 49, który od niemal 400 lat odkrywa tajemnice wszechświata. Przybiera formę astralną, stając się bezpośrednim świadkiem wydarzeń w północno-zachodniej gałęzi swojego multiwersum. Ale wreszcie musi nieco odpocząć. Otwiera zatem dziennik, aby spisać wszystkie momenty większe niż życie, większe niż potęga gór… A ja to czytam i otwieram szeroko oczy! To żadna kosmiczna nuda, mimo że taki tytuł ma pierwszy rozdział. Jednak, aby przyswoić owe wizje, należy zawiesić niewiarę wysoko. Tylko wtedy przebrnie się przez prehistoryczne, gorące afrykańskie stepy; zimne pustkowia Antarktydy oraz przez inne metafizyczne miejsca, opisane w „Kronikach Conectora”.

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.548

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję