150
257 min.
Recenzje książek
aragorn136 (23237 pkt)
24 dni temu
2024-10-28 17:16:47
„Panie Boże, zgrzeszyłem”. Cóż zrobiłeś mój synu? „Czytałem przez cały październik prawie 400-stronicową powieść, w której były obecne siły nieczyste, zamiast pomagać mamie zachować mieszkanie w czystości”. A kto stworzył owo dzieło? „Marcin Kot”. To w takim razie wybaczam Ci mój synu. Po tych słowach się obudziłem…
Okładka (źródło: zdjęcie własne)
Jednak wciąż po głowie krążyły myśli: „a może tenże autor faktycznie był natchniony przez swojego anioła stróża?”. Bo nie będę ukrywał – „Infrænum” to książka inna od wszystkich, poznanych przeze mnie w roku 2024. Pozbawiona spisu treści i rozdziałów, wydana w ramach platformy Empik Selfpublishing. I zrodzona z pasji, ale tej do grzebania w zakurzonych woluminach, pochowanych w bibliotekach oraz przyglądania się z bliska średniowiecznym zabytkom w rodzinnej Ziemi Świętokrzyskiej. Albowiem połączenie kilku elementów – mistycyzmu, kryminalnej zagadki oraz historii działa połowicznie. Wydaje się, że pisarza raczej interesuje odczytywanie tajemnych inskrypcji, mniej natomiast wzbudzanie ciągłego napięcia u czytelnika.
Prorok Ezechiel tak przedstawił swoje spotkanie z Bogiem: „W gwałtownym wichrze nadchodzącym z północy ujrzałem wielką chmurę i błyskający ogień. Wokół tej chmury była światłość, a w jej środku jakby blask pozłacanego srebra w ogniu”. Moje spotkanie z tą opowieścią nie było tak spektakularne, choć skłamię, jeśli stwierdzę, że męczyłem się i nudziłem. Zachowałem czujność, gdyż co ileś stron Kot ostrzył moją wyobraźnię tak, jak Van Helsing ostrzy kołek na wampiry.
Już samo osadzenie wydarzeń u progu nowego millenium, mimo że to nihil novi, sprawia, że łatwo można dać się w nie wciągnąć. Wszystko, poza pewnymi, ważnymi dla fabuły retrospekcjami, ma miejsce pod koniec 1999 roku. Nie śledzimy poczynań jedynie Weroniki Orłowskiej, młodej absolwentki filologii polskiej, która na wieść o nagłej śmierci ojca (badacza historii i archeologa), wraca do Kielc, a następnie w odziedziczonym notatniku próbuje rozszyfrować dziwne zapiski, które pomogą jej zbadać przeszłość – i tę związaną odejściem rodziciela, z którym od dawna nie rozmawiała, i tę dotyczącą pewnych zakonników. Do akcji wkraczają również: enigmatyczny, starszy jegomość (przyjaciel pana Orłowskiego z lat młodości) o trudnym do wymówienia nazwisku oraz dwaj doświadczeni fotoreporterzy z lokalnej gazety – chwilami Adam i Robert mylili mi się i zlewali w jedną postać, choć przecież to postacie o dość różnych cechach charakteru. Prędzej czy później ich losy się skrzyżują, a to co zostało odkopane w podziemiach klasztoru na Świętym Krzyżu (na Łysej Górze) znajdzie się w centrum nieludzkich rozgrywek.
Klasztor na Świętym Krzyżu (źródło: wikimedia.org)
Zaciekawia główny wątek, czyli testowanie emitującego niepokojące częstotliwości przedmiotu – skarbu, jakiego chętnie poszukiwałby Indiana Jones. Jaką ma konkretnie moc? Czego tak naprawdę przez całe wieki bardzo pilnowali bożogrobcy (zakonnicy z zakonu Rycerski Świętego Grobu)? Jaką funkcję spełniały w tym Kazania Świętokrzyskiej – najstarszy dokument spisany prozą w języku polskim? Pytania się mnożą, realne miesza się metafizycznym, a czytelnik najbardziej chce odkryć, co oznacza tytuł tej powieści. Jakże uduchowionej, wielowymiarowej, lecz gubiącej nieco pierwiastek ludzki. Bohaterowie są zbudowani powierzchownie, mimo że muszą przewartościować własne poglądy i zaktualizować wiarę/niewiarę w wyższe byty. Chcę za nimi podążać, zajrzeć w ich dusze. Lecz nawet gdy jeden z nich otrzymuje przerażające zlecenie (nie będę tutaj zdradzał jakie, choć na tylnej okładce jest bardzo długi, zbyt szczegółowy opis zdarzeń), to czuję, jakby potencjał na klimatyczną książkę został nie do końca wykorzystany, a narracja została rozbita na takie detale, że łatwo się pogubić.
W „Infrænum” różne „odnogi” kroczą w różne strony świata, przez co cierpi intryga. To książka mistyczna, ale nie horror. Wymagająca skupienia, choć jednocześnie „prosta i skomplikowana”. Którą można polecić głównie ludziom zafascynowanym symbolami, znającym kontekst kulturowo-historyczny. To on, a nie dialogi, jest kluczem pozwalającym otworzyć wszystkie zamki do zakamarków minionych wieków i fabularnej teraźniejszości – komnat Templariuszy, króla Łokietka, miejscowego biznesmena trzęsącego posadami miasta, a być może i nieba, i piekła.
Templariusze (ilustracja wygenerowana przez ideogram.ai)
Nie żałuję, że przeczytałem tę książkę, tym bardziej że sam – jako agnostyk – wątpię, poszukując twardych dowodów. Postacie chyba też, lecz nadciąga moment, że i one zrozumieją, że lepiej nie zaczynać z boskimi mocami...
Ocena: 6/10
Książkę możesz zakupić w tym miejscu: https://www.empik.com/infraenum-marcin-kot,p1530604870,ksiazka-p. Nie jest dostępna w księgarniach.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Infrænum" – Na wieki wieków strzeżmy go!
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.402