Przeszło 200 lat temu Karol Darwin dostarczył nam niezbitej teorii obalającej „Inteligentny Projekt”. Teorii, która to potrafi wyjaśnić pochodzenie życia i jego zróżnicowanie bez odnoszenia się do nadnaturalnej istoty. Mimo, iż upłynęło sporo czasu od ogłoszenia przez Darwina teorii ewolucji, po dziś dzień niektórym ludziom wciąż bardzo ciężko jest zaakceptować ewolucję i jej piękno. Prawdziwe rzesze kreacjonistów zawsze stoją murem nauce i ewolucjonistom takim jak Darwin i Dawkins. Tylko dlaczego? Wszak to właśnie teoria ewolucji nadaję piękna złożoności organizmów i ich trybu życia. Za sprawą mutacji alleli i doboru naturalnego jest nam wstanie udzielić odpowiedzi na pytanie „jak?” i „dlaczego?”. Mało tego potrafimy uwierzytelnić ją dowodami. A co oferuję nam kreacjonizm oprócz uroczej historyjki tudzież bajki o stworzeniu. Dobry Jahwe, który to po bezkresie dłubania w nosie zdecydował się stworzyć sobie świat i ludzi. Zapytał bym, co wszechmogący robił przed stworzeniem świata, ale i na to religia nie potrafi mi sensownie odpowiedzieć. Pozostając przy akcie stworzenia, po prostu od tak zaczął tworzyć i wymyślać wszelkie istoty żywe i dobra nieożywione? Akt ten rzeczywiście nabiera tutaj mistycyzmu gdyż Jahwe niczym artysta pokrywa swe płótno kolorami… przy okazji jest to istnie mistrzowski kunszt, bo wątpię by jakakolwiek inna istota żywa byłaby w stanie wymyślić tak złożony świat. No ale przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, prawda? Teraz takie pytanie, czy ktoś jeszcze oprócz mnie odniósł wrażenie iż kreacjonizm trzeba by było wepchnąć między bajki?
Tylko zaraz... kreacjoniści to bardzo poważni „badacze”, a przynajmniej za takich się uważają, więc skąd u nich do diaska to zamiłowanie do bajkopisarstwa? Uważam iż aspekt stworzenia kreuję nam Boga na wzór Świętego Mikołaja, bowiem zarówno opowieść o facecie roznoszącym prezenty w jedną noc po całym świecie, jak i facecie tworzącym świat w tydzień, ma w sobie tyle samo magii i nieprawdopodobieństwa co mało, która bajka Disneya. Brodaty Jahwe i myszka Mickey już wkrótce w ramówce naszej telewizji! Tylko zaraz, o ile dobrze pamiętam, zamierzałem w tym felietonie poruszyć sprawę istoty boskiej, a nie rozwodzić się nad bajkami, tak więc przechylmy szalę zwycięstwa na ewolucjonizm i przejdźmy dalej.
Teraz chciałbym się odnieść do osób wierzących, którym dziękuję za poświęcenie swojego czasu na czytanie moich wypocin. Co sprawia, że wierzycie? Czy ktokolwiek z was zastanawiał się nad tym, w co wierzy i dlaczego… Pozostawię te pytanie bez odpowiedzi.
Czy bowiem źródłem waszej wiary nie jest czasami indoktrynacja? A dokładniej rodzice, którzy od kołyski wmawiali Wam jedną słuszną prawdę? Czyż źródłem wiary nie jest przypadkiem babcia, która uczyła nas znaku krzyża, przekupując przy tym słodyczami? Czy to nie dziadek, który prowadził nas do kościoła? Zaprawdę, czyż nie jest wielkim okrucieństwem robienie tego wszystkiego dziecku? Zastanówmy się, kto z was dzisiaj wierzyłby w Boga, gdyby w dzieciństwie go tego nie nauczono… Uważam iż największym okrucieństwem jakie ma miejsce, jest właśnie niszczenie dziecku psychiki za młodu jedną i jedyną ścieżką życia. Co jest do cholery złego w pozostawieniu go w pięknym stanie ateizmu po urodzeniu, nie mówię, by zostawiać go tak, jeżeli Wam to nie odpowiada drodzy rodzice. Ale dajmy mu chociaż szansę dorosnąć do tego, by sam wybrał, jednocześnie zaznajommy go ze wszystkimi możliwymi wyborami. Bo przecież niszczeniem psychiki jest straszenie dziecka piekłem w religii chrześcijańskiej, wmawianie wyższości mężczyzny nad kobietą w religii muzułmańskiej i obrzezanie w judaizmie. Ilekroć ktoś mówi o chrześcijańskich dzieciach, tudzież o muzułmańskich dzieciach, na mej twarzy pojawia się rozbawienie. Zwrócił uwagę już na to Dawkins… dziecko jest za młode, by decydować o swoim wyborze, możemy mówić o dziecku chrześcijańskich rodziców albo o dziecku muzułmańskich rodziców, ale nie o chrześcijańskim dziecku. Rodzice i inni ludzie z reguły nie mają hamulców, by 5-letnie dziecko nazywać katolikiem, przykładem jest choćby religia w przedszkolach. Nie jestem pewien, czy nadal się to praktykuję, ale ja niestety tego doznałem. Skoro 5-letnie dziecko potrafimy nazwać katolikiem, muzułmaninem i żydem, to co przeszkadza nam w nazwaniu go filozofem, liberałem, ateuszem, ateistą i agnostykiem?
Skądinąd nie atakuję szczerej wiary, wiary, do której dochodzi się samemu, a nie poprzez dogmaty kościelne. Przykładem takich ludzi mogą być na przykład Confident czy też Rockyyy, których to poznałem na Vortalu Rzeczy Paranormalnych. Oboje panowie wiedzą, w co wierzą, wierzą w swoje wyobrażenie Boga i potrafią go racjonalnie bronić, mimo iż czasami obrona ich racji pokrywa się z bełkotem religijnego fanatyka. Jakbym nie krytykował ślepej wiary we wszystko, w co poda nam się na tacy, darzę tych panów ogromnym szacunkiem za ich świadomy wybór. Jeżeli mówimy o świadomej wierze, ostatnio na łamach serwisu ZjawiskaParanormalne.pl mój forumowy kolega Marcelo, zaproponował artykuł traktujący o Bogu. Pozwolę sobie na jego omówienie.
Co zostało stworzone na Ziemi:
Rośliny: Kwiaty, Drzewa, Trawy. W różnorakich kolorach i kształtach.
Zwierzęta: Lądowe, Wodne, Powietrzne, Podziemne, Żyworodne, Jajorodne. Wszystko w różnych kolorach, kształtach, rodzajach.
Minerały: Kamienie szlachetne, Złoto, Srebro, Sole mineralne. Wszystko w różnych formach i kolorach.
Wody: Słodkie, Słone, Pitne. Wszystko z różnorodnymi składnikami.
Jak myślicie przez co to powstało? Przez wybuch? Przez przypadek?
A czemu by nie? Czy przypadek brzmi mniej wiarygodnie niż podporządkowanie wszystkiego aktowi stworzenia? Spójrz na to z innej strony: wybuch tylko wszystko zapoczątkował, reszta leżała już w rękach złożonych reakcji na poziomie molekularnym, które to zaczęły formować otaczający nas świat. Małe drobinki zaczęły łączyć się z innymi, tworzyły coraz większe i większe molekuły, aż w końcu komórki i ciała. Idąc drogą dedukcji i informacji, jakie posiadamy dzisiaj, jesteśmy w stanie podporządkować wszelkie istnienie wodorowi, który to występuję w Paśmie Złotowłosej, w którym umiejscowiona jest nasza planeta. Gdyby znajdowała się gdzie indziej, nie mielibyśmy szansy zaistnieć… tutaj, jak i na przykład w tarczy atmosfery, która broni nas przed rozbłyskami słonecznymi, rzeczywiście można by się doszukiwać koegzystencji Boga.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - Czy można wnioskować za istnieniem lub nieistnieniem Boga?
Więcej artykułów od autora admin
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.259