
89
172 min.
Recenzje książek
aragorn136 (24547 pkt)
1 dni temu
2025-05-07 15:56:42
Paulinę Rosinśką poznałem na spotkaniu autorskim. Widać było, jak bardzo jest zadowolona i spełniona z powodu wydania swojej pierwszej książki. Wszak pracowała nad nią kilka lat. Robiła notatki, a przede wszystkim… śniła. Tak. To w snach narodziły się pierwsze zarysy fabuły. Pomagała też aromatyczna kawa i ciągłe powtarzanie życiowego motta: „że marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia!”. A więc przelała myśli na papier, wiedząc jak dużą siłę mają słowa i jak mogą oddziaływań na innych (jako pierwsza gotowe rozdziały przeczytała dumna z niej córka). Mimo dość przerażającego tytułu, powieść ta nie jest thrillerem, a stała się swoistą autoterapią dla pisarki. Zostawiła w ten sposób coś trwałego po sobie, to było jej pragnieniem.
Okładka powieści "Żona dla Bestii" (źródło: ezooneir.com)
Tyle wstępu o Paulinie. A co z samą „Żoną dla Bestii”? Jest nią Aisza (imię inspirowane słynną piosenką zespołu Magma) – pilna studentka marketingu i zarządzania. Początkowo nie wiemy, czy dziewczyna też nie wyznaje podobnej, powyższej maksymy. Mieszka w mieście gdzieś na Kujawach – o czym świadczy czytana przez nią Gazeta Pomorska. Jej życie to rutyna. Nauka. Egzaminy. Obiady z rodzicami. Rozmowy z młodszą siostrą. Zwykłe spotkania z przyjaciółką. Bez spontanu, bez szaleństw i kłótni. Tak, jakby każdy dzień miała z góry zaplanowany. Ale jedna decyzja zmienia wszystko. Aisza odpowiada bowiem na ogłoszenie matrymonialne – o dziwo opublikowane nie w Internecie, na stronie randkowej, a – tradycyjnie – we wspomnianej gazecie. Okazuje się, że zamieścił je pochodzący z bardzo bogatej rodziny, nieco starszy od niej chłopak.
Jaki faktycznie cel przyświeca studentce? Czy była już z jakimś mężczyzną w związku? A może liczy się dla niej głównie stabilna przyszłość, staż i kariera, a uczucia i przyszłego „narzeczonego” schowa do szafy? Czytelnik nie ma czasu na szukania odpowiedzi, gdyż zaczynają się dziać rzeczy zaskakujące i szybkie. Z Aiszą kontaktuje się mama owego chłopaka. Po propozycji zamieszkania w apartamencie, bohaterka wyprowadza się z rodzinnego domu. A przecież jeszcze nie poznała Natana (okej, zna wreszcie jego imię, choć zdjęcia nie widziała). Odważna, prawda? Nie wie, tego co Ja i wszyscy czytelnicy. „Nie zerknęła” na okładkę książki.
„Żona dla Bestii” to powieść, która stoi tajemnicą. Owszem, czuć coraz wyraźniejszą chemię między bohaterami, bo Paulina Rosińska potrafi dobrze „szkicować” autentyczne postacie, skomplikowane, mające troszkę więcej niż jedną cechę charakteru. I rozumie, jak przedstawić relacje młodych ludzi i napięcie między nimi tak, by były w stu procentach przekonujące (na plus są realistyczne, takie zwykłe dialogi). Ale to tajemnica sprawia, że nie można się doczekać tego, co będzie dalej. Aż pojawi się wyjaśnienie, kim rzeczywiście jest Natan i jakie są jego zamiary wobec Aiszy.
Zdjęcie ilustracyjne wygenerowane przez AI (copilot.microsoft.com)
Śledzimy tę parę na większości stron, choć… No właśnie. Nieco brakuje innych perspektyw oraz rozwinięcia zaczętych i urwanych nagle wątków (tego, co jest pomiędzy krótkimi akapitami przenoszącymi czytelnika w kolejną sytuację i miejsce) – ich większego wpływu na bohaterkę. Reszta postaci (przyjaciół, rodzeństwa, rodziców) jest mało rozbudowania, nie ma „oglądania ich oczami” tego, co „kombinuje” przystojniak Natan. Bo Aisza jest nim coraz bardziej zaślepiona. On „rzuca jej klejnoty do stóp, złoto i pereł jasny sznur”. A ona… aż chciałoby się krzyknąć, obudź się aniołku! Coś tu przecież jest nie tak. Twój chłopak zachowuje się dziwnie. Jest zazdrosny, przez co porywczy. I ta codzienna opieka przeobrażającą się w kontrolę. Fascynacja zamieniająca się w niebezpieczna obsesję. Chyba należy skreślić słowa piosenki Do zakochania tylko jeden krok…
Jednakże „Żona dla Bestii” to nie mocny thriller, więc nie ma co się spodziewać scenariusza, jak w filmie „Strach”. Tam toksyczny David nie cofnął się przed niczym, aby skrzywdzić nastoletnią Nicole. Natan jest „piękny, dobry i czuły”. Dla niego seks też dopiero po ślubie. Dba o cnotę ukochanej. Lecz czy czasem nie przesadza? Może spokojna i rozważna Aisza nie jest mu przeznaczona, może to zbieg okoliczności, że „pasują do siebie” i podobnie się ubierają. Nadejdą jednak takie momenty, że bohaterka otworzy szerzej swoje duże oczy (i to nie tylko z powodu zbliżeń pod prysznicem).
Podsumowując, to niebanalna książka – ciekawe połączenie romansu young adult z czymś na kształt mrocznej baśni. Ma świetny, intrygujący, krótki prolog, który łyka się w całości. Długi środek, który ma swoje „góry i doliny” – namiętne chwile, nieprzewidywalność, ale i słabiej zarysowane wewnętrzne dylematy, skupienie się jedynie na Aiszy i Natanie czy zbyt pośpieszne przeskakiwanie do następnych scen. Mimo tego warto czekać na ekscytujący finał, na ostatni rozdział z dawką magii i jeszcze większą porcją dreszczy. Ja byłem głodny, czytając „Żonę dla Bestii”. Głodny takiej miłości? Możliwe. Lecz głownie dzięki częstym opisom przygotowywania jedzenia – aż czułem zapach i smak różnych potraw!
PS. Proszę się na mnie nie gniewać, że nie dałem wyższej oceny. Tę przeznaczam dla kolejnej części! Bo to nie jest zamknięta historia. Paulina już ma pomysł na jej kontynuację. Oj coś czuje, że będzie się w niej działo!
Ocena: 7,5/10
Zachęcam do zakupu „Żony dla Bestii” bezpośrednio na stronie wydawnictwa Ezooneir:
https://ezooneir.com/produkt/zona-dla-bestii-paulina-rosinska/
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Żona dla Bestii" – Obudź się… aniołku!
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2025 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.267