
128
154 min.
Seriale
aragorn136 (24997 pkt)
1 dni temu
2025-07-09 21:02:23
Tak oryginalnego i realistycznego serialu rozgrywającego się w świecie ludzi ubranych w białe i niebieskie fartuchy nie było od czasu „Ostrego dyżuru”. Tamta produkcja też był dobrze oceniana, ale ciągła się przez kilkanaście sezonów. „The Pitt” jest bardziej intensywny, bo cała akcja rozbita jest na lekarską zmianę. A zatem jeden epizod = jedna godzina. Skupienie na tu i teraz. Na leczeniu i ratowaniu życia. To nie Chicago w latach 90., tylko współczesny Pittsburgh. Ta placówka wydaje się prawdziwsza, a poukrywane za kotarą osobiste perypetie nie tak istotne, choć też nad wyraz ciekawe.
Z serialem „ER” jest jednak mocny punkt styczny. A jest nim Noah Wyle. Tam doktor John Carter, tu dr Michael Robinavitch. Wcześniej będący w zespole lekarzy (w międzyczasie „Bibliotekarzem” w serii przygodowych filmów). Teraz zarządzający nim. Faktycznie, to on głównie „tnie aktorskimi nożycami”. Inni nie pozwalają jednak zepchnąć się w kąt jednej ze szpitalnych sal, mimo że niektórzy to dopiero początkujący odtwórcy ról początkujących praktykantów. Wszyscy są bardzo przekonujący, na tyle, że można uwierzyć, że na serio zaczęli lub kontynuują pracę w medycznej placówce. Wydaje się, że każdy dostaje po głowie po równo, aczkolwiek to „Robby” musi mieć najbardziej otwarty umysł i twardo stąpać po tej krwawej ziemi. Wyle jest w tej roli znakomity, prezentując całą gamę uczuć, lecz bardziej do wewnątrz. Budzący respekt. Doświadczony. Pozornie spokojny. Mający oddział pod kontrolą. Radzący sobie z podwładnymi. Ale borykający się z prześladującym go obrazem z przeszłości. Gdyby nie operatywna Dana – szefowa pielęgniarek (moja ulubienica, „do rany przyłóż”), Michael „rozpadłby się na drobne kawałki”.
Kadr z serialu "The Pitt" (materiały prasowe/Max)
On tego nie zrobi… (czy na pewno?). Wrażliwsi – widzowie i serialowy student z farmy – być może, gdyż muszą przymykać oko na… wywołującego mdłości robaka w uchu, gwoźdź w sercu, spaloną skórę, zmiażdżoną nogę. Są jednak momenty, kiedy realizm wisi na włosku, a twórców interesuje amerykańska poprawność i parę niedorzeczności. Ale tego jest niewiele. Nie dziwią więc zachwyty krytyków i wysoka oglądalność. Serial jest festiwalem emocji. Zbudowany lubianymi postaciami (okej, jedna irytuje), wrzuca od razu w miejsce, gdzie boli nas najmniejsza część ciała. Nie ma szans na odpoczynek. Ten nastąpi po 15 godzinach. Zanim jednak odetchniemy z ulgą, zostaniemy „reanimowani” formatem, pomysłem, aktorstwem, energicznym montażem. Wyrośnie gula w gardle. Pojawią się łzy w oczach – nie każdego da się uratować. Nogi będą jak z waty, nie tylko z powodu biegających… szczurów. Na szczęście dla rozluźnienia mięśni w poważny dramatyzm wstrzykiwany jest humor – np. w scenach pecha prześladującego zalęknionego, przyszłego doktora (tak, tego studenta medycyny z prowincji), który dowie się, że...
...Tu jest wszędzie i wszystko naraz. Nikt się nie zastanawia dłużej niż kilka sekund. Należy działać już! A i tak kolejka zdenerwowanych pacjentów w izbie przyjęć nie skraca się, co i widz przyjmuje z takim: „ech, podobnie jak w Polsce”. Rozumie to showrunner serialu – R. Scott Gemmill. Wszak napisał scenariusz (ale nie pamiętam czy „czarny”) do 32 odcinków wspomnianego „Ostrego dyżuru”. Wspomaga go Noah Wyle, który jest także jednym z producentów wykonawczych. Razem z resztą filmowej ekipy tworzą zgrany personel w tym Emergency Room, który łatwo może posypać się niczym domek z kart – tu kart szpitalnych.
Kadr z serialu "The Pitt" (materiały prasowe/Max)
Jak widać po tym serialu, w USA służba zdrowia też ma swoje problemy, które należy wciąż reperować. Czego zapewne będziemy świadkami w kolejnym sezonie (dniu), kiedy to ponownie i bezustanne zechcemy towarzyszyć rezydentom (panie szczególnie będą martwić się o „pięknego” Langdona), stażystom i pielęgniarkom. Aż palce zaczną cierpnąć od trzymania kciuków, by podołali i tak samo szybko zaintubowali (najczęstsza czynność). Tym bardziej, że nie będą mogli liczyć na wiedzę łamiącego zasady Dr. House’a, zdając sobie sprawę, że to nie porodówka jak z serialu pt. „Będzie bolało”. Jeśli finał będzie równie potężny, to chyba „stracę przytomność”.
Ocena: 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "The Pitt" – O Boże, co się dzieje na tym amerykańskim SORze!
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2025 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.277