Ilość odwiedzin: 46

Czas czytania: 54 min.

Kategoria: Kultura

Dodano: 1 dni temu [2025-09-16]

„Tak to się robi ziomy!” – krzyknęliby zapewne razem Seth Rogen i Mattt Remick. „The Studio” to bez wątpienia powiew świeżości, nawet na tak jakościowej platformie, jak Apple TV+. W dziesięciu 35-minutowych odcinkach oglądamy… Matta Remicka, awansującego na stanowisko szefa Continental Studios, mężczyznę. Jego ambicje i pomysły nie zawsze idą jednak pod ręką z odgórnymi zaleceniami i wymaganiami korporacji. Czy z pomocą swojego zespołu wykonawczego ocali studio przed zatopieniem? Czy nakręcą kasowego hita, do którego zaangażują gwiazdy oraz najlepszych reżyserów?

To naprawdę śmieszny serial. Jest tu cringe, ale jest też sporo namacalnego humoru sytuacyjnego. Scena, kiedy Remick/Rogen przekazuje smutną informację Martinowi Scorsese alb nadzoruje plan filmowy Olivii Wilde, to istne złoto! Zresztą poza Martinem, zobaczycie również innych mistrzów kina oraz znanych aktorów. Jak napisał młody krytyk Filmwebu – Maciej Satora: „wyjątkowo precyzyjne oddanie atmosfery szaleńczego nieporządku nie tylko staje się tu więc gagiem samym w sobie, ale i oferuje tak rzadko obecną w gatunku przestrzeń”. W pełni się z nim zgadzamy. I dziękujemy Rogenowi, a także Evanowi Goldbergowi za tony śmiechu. Podziękowała im też Akademia Sztuki i Nauki Telewizyjnej (ATAS) i przyznała aż trzynaście Primetime Emmy Awards (na 23 nominacji). „Studio” to najlepszy serial komediowy, ma też m.in.: najlepszego aktora (Seth Rogen) i występ gościnny (Bryan Cranston w doskonałej formie!), najlepszą scenografię (odcinek pt. „The Note”), reżyserię (odc. „The Oner” – Rogen/Goldberg), kostiumy (epizod „CinemaCon”), zdjęcia („The Oner”), dobór obsady, dźwięk (odcinek „The Golden Globes”), montaż dźwięku i sam montaż… Uff! „The Bear” w 2023 miał o kilka mniej statuetek.

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

Ale cieszyli się także inni. Telewizyjne Oscary przyznano po raz 77. Z niedzieli na poniedziałek, z 14 na 15 sierpnia, Peacock Theater w Los Angeles. Na trzeciej, finałowej gali brylowali także ludzie „Rozdzieleni”, „pracownicy szpitalnego oddziału ratunkowego” oraz ci, dla których „Dojrzewanie” jest bolesne, a „Pingwin” to niekoniecznie ptak. Precyzując, ten ostatni, komiksowy tytuł zdobył 9 Emmy, głównie w kategoriach technicznych, ale też tę najważniejszą – dla najlepszej aktorki (cudownie przerażającej i hipnotyzującej dużymi oczami Cristin Milioti). „Rozdzielenie” zdobyło nagrodę za wspaniale kreatywną i klimatyczną czołówką (plus jeszcze 7 Emmy, choć była szansa na pobicie rekordu – wszak drugi świetny sezon miał 27 nominacji, pisaliśmy o pierwszym w dziale Seriale). O „Pingwinie”, „Dojrzewaniu” (8 nagród Emmy, m.in. za najlepszy serial limitowany!) i „The Pitt” (5 nagród Emmy, w tym za najlepszy serial dramatyczny i dla aktora Noaha Wyle’a) przeczytacie więcej w recenzjach. Wtedy zrozumiecie, dlaczego to tak dobre produkcje.

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

Jeśli chodzi o przemówienia i podziękowania, to najbardziej zaimponował nam 15-letni Owen Cooper, który był zaskoczony i niezwykle szczęśliwy, tym bardziej że – jak mówił – jeszcze niedawno nikomu nie był znany. To dojrzała i przeszywająca rola! Owen – co już wspomnieliśmy we wstępie – stał się najmłodszym i najlepszym drugoplanowym, męskim aktorem nagrodzonym Emmy. Stephen Graham (jego filmowy ojciec, najlepszy współscenarzysta „Dojrzewania” i laureat Emmy) miał nosa angażując chłopaka – czuł, że Cooper da radę! Ponadto udowodnił, że i na Netflixie mogą pojawić się produkcje wybitne.

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

A co jeszcze można opowiedzieć o tegorocznej edycji Grammy? Na przykład to, że największymi przegranymi okazały się dwa seriale w przeszłości chętnie nagradzane, czyli „Biały Lotos” i „The Bear”. Mimo kilkunastu nominacji, tym razem nie dostały nawet jednej statuetki. Aha, był jeszcze jeden debiutant – Nate Bargatze. Raczej mało znany u nas komik, który pierwszy raz w swoim życiu prowadził prestiżową ceremonię Emmy. Robił to naprawdę dobrze. Mało tego, na początku poinformował o pewnej zmianie – nowym kontrolowaniu czasu przemówień i zbieraniu pieniędzy na organizację pozarządową, prowadzącą zajęcia pozalekcyjne, o nazwie Boys and Girls Club of America. Każdy, kto otrzymał statuetkę, mógł dziękować przez 45 sekund. Jeśli przemawiał krócej, to za kolejną sekundę do tego limitu dokładane było 1000 dolarów, a jeżeli przekroczył 45 sekund, to 1000 dolarów było odejmowane (od kwoty wyjściowej w wysokości 100 tysięcy dolarów). W ten sposób zebrano pokaźną sumę (darowiznę), bo wielu nagrodzonych pragnęło pomóc w tej nietypowej akcji charytatywnej – mówili więc szybko, a publika obserwowała, co działo się na ekranie z liczbami (dolarami).

Skandali nie było. Większych wpadek też nie. Ale na koniec zaakcentujmy to, co padło z ust pewnej aktorki. Hannah Einbinder, bo o niej mowa, laureatka Emmy za drugoplanową kreację asystentki legendarnej divy z Las Vegas (przyp. red. w komediodramatycznej produkcji pt. „Hacks” od HBO Max), zaatakowała władze Stanów Zjednoczonych. Jako Żydówka, po podziękowaniu twórcom serialu, a tuż przed zejściem ze sceny, skomentowała obecną sytuację w Palestynie. Jednym dosadnym, mocnym zdaniem: „J***ć ICE (przyp. red. ICE – U.S. Immigration and Customs Enforcement, czyli Urząd Celno-Imigracyjny), wolna Palestyna”. Później, po zakończonej gali, wyjaśniła jednemu z dziennikarzy, że ma przyjaciół lekarzy, którzy opiekują się kobietami i dziećmi w obozach dla uchodźców w Strefie Gazy. Dlatego takie słowa. Aktorka uważa, że należy oddzielać Żydów od Państwa Izrael, ponieważ religia i kultura są odrębne od etniczno-nacjonalistycznego stanowiska.