2 429
2 746 min.
Recenzje płyt
sebastiandziuda (1274 pkt)
1112 dni temu
2021-11-05 15:08:48
W tej recenzji chciałbym się jednak przyjrzeć albumowi od którego zaczęła się przygoda Radiohead z elektronicznymi, bardziej eksperymentalnymi brzmieniami. Albumowi, który nadał kierunek w twórczości zespołu na kolejne lata. Longplay „Kid A”, bo o nim mowa, trwale zapisał się w historii kapeli jako dzieło przełomowe, warunkujące przyszłe dokonania grupy. Pomimo przeszło 20 lat, krążek ten wciąż brzmi bardzo nowocześnie i nowatorsko. Nieustannie wymieniany jest w czołówce najlepszych albumów muzycznych w historii. I ja się z tym zgadzam. „Kid A” to najlepszy album jaki kiedykolwiek słyszałem.
Okładka reedycji albumu "Kid A" (materiały prasowe)
Tak wielki sukces artystyczny, jak i komercyjny wymagał jednak bardzo gwałtownego i ryzykownego odejścia od klasycznego rockowego brzmienia. Poprzedni album zatytułowany „OK Computer”, uważany jest za jedną z najlepszych płyt w historii rocka, a także jedną z najważniejszych w dorobku zespołu. Dotarła do pierwszego miejsca brytyjskiej listy przebojów, przyczyniając się do znacznego zwiększenia popularności grupy. W związku z tym, oczekiwanie na nowy materiał było większe. Presja ciążąca na członkach zespołu również. Był to najbardziej wyczekiwany rockowy album od „In Utero” Nirvany. Postanowiono na odważne posunięcie, bardziej ambitne i wymagające. Zwrot w stronę elektroniki nastąpił właśnie wraz z płytą „Kid A”, gdzie na pierwszy plan wyłaniają się syntezatory oraz eksperymentalne instrumenty elektroniczne, takie jak theremin czy Fale Martenota. To tutaj Brytyjczycy zbudowali swój styl na nowo, na dobre odchodząc od przystępnego i przebojowego rockowego brzmienia, ze zdecydowaniem wkraczając w alternatywny świat elektroniczno-gitarowych brzmień. Krążek ten niewiele wspólnego ma z poprzednimi dokonaniami zespołu. Pomimo świetnych i dojrzałych utworów na poprzednich płytach, przy „Kid A” brzmią jak bardzo płytkie i niewinnie piosenki rockowe. Na początku nowego milenium, czwarty album w dorobku Radiohead pełnił rolę swego rodzaju hymnu nowego tysiąclecia. Mimo, że wydany jeszcze w XX wieku, tak naprawdę wprowadził szeroko pojętą muzykę rozrywkową w wiek XXI.
Pamiętam dzień, w którym przesłuchałem „Kid A” po raz pierwszy. Było to przy okazji maratonu Radiohead, kiedy to w kolejności chronologicznej słuchałem całej dyskografii zespołu. I równie dobrze pamiętam też moje zdziwienie, zmieszanie i niepewność w stosunku do czwartego w kolejności krążka. Ta niepewność towarzyszyła mi od pierwszych sekund pierwszego kawałka na płycie aż do końcowych dźwięków ostatniego utworu z albumu. Jeszcze przez długi czas oswajałem się z tym longplayem. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie tego, co tak naprawdę na tej płycie się dzieje. Dopiero po kilku tygodniach doszedłem do wniosku, że obcowałem z prawdziwym arcydziełem. Tym lepiej udaje mi się zrozumieć osoby, które 20 lat temu były świadkami narodzenia „Kid A”. Zarówno oddani fani zespołu, jak i sceptyczni krytycy zgodnie się nie zgadzali. Mieszane opinie i recenzje u jednych, jak i drugich były powszechnym zjawiskiem związanym z premierą albumu. Tak było jednak zaraz po wydaniu płyty. Dziś możemy zauważyć krążek od Radiohead na szczytach rankingów najlepszych albumów w historii oraz jednogłośne opinie o „Kid A” jako jednej z najważniejszych płyt w dziejach.
Już pierwsze sekundy pierwszego utworu na trackliście alarmują o zajściu bardzo dużych zmian. Do dziś uważam, że jest to najlepsze pięć sekund w historii muzyki. W „Everything Is In Right Place”, subtelnym utworze otwierającym longplay, paradoksalnie nic nie jest na swoim miejscu. Nie ma szarpanych riffów ani melodyjnych partii gitarowych. Nie ma dawnego Radiohead. Mamy do tu do czynienia z bardzo eksperymentalnym utworem, przepełnionym syntezatorami w głosie wokalisty Thoma Yorke’a oraz wielopłaszczyznowym, powoli rozwijającym się elektronicznym instrumentarium. Pulsujący bit, zawodzące mamrotanie Yorke’a oraz nawarstwiające się na siebie zapętlone partie klawiszy idealnie wprowadzają w nastrój albumu, jak i cały XXI wiek. Kawałek został nagrany na analogowym syntezatorze Prophet 5 przy pomocy komputerowego programu do obróbki dźwięku Pro Tools. Jak na płytę tworzoną w XX wieku, mnogość wszelkich zastosowań techniczno-cyfrowych przyprawia o zdumienie. Johnny Greenwood, gitarzysta zespołu, określił utwór „Everything Is In Right Place” jako punkt zwrotny w procesie nagrywania albumu. „Wiedzieliśmy, że to musi być pierwsza piosenka i potem wszystko się potoczyło samo”, przyznaje Greenwood.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Kid A" – Futurystyczny geniusz
Więcej artykułów od autora sebastiandziuda
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.319