2 543
3 060 min.
Recenzje płyt
sebastiandziuda (1274 pkt)
1357 dni temu
2021-03-06 12:36:11
Zwrot ku kompozycjom art-rockowym rozpoczął w 1970 krążek „Atom Heart Mother”, jednak dopiero przy „Meddle” wykrystalizowało się brzmienie zespołu. Porzucono problematyczne w nagraniu i wykonaniu na żywo symfoniczno-koncertowe elementy obecne na poprzednim albumie. Za progresywno-rockowe instrumentarium odpowiadali wyłącznie członkowie grupy, przez co słychać było większą pewność, zgranie i dokładność, zaś cały krążek mimo podobieństw do „AHM” w modelu układu utworów, jest o wiele bardziej dojrzalszy, pełniejszy i po prostu lepszy. To genialny początek nowego, najmocniejszego okresu w historii gigantów rocka, jakim są Floydzi.
Album otwiera blisko szcześciominutowe „One of These Days” – mocna, hipnotyzująca, przesiąknięta wirującym basem kompozycja, prawie w całości instrumentalna. Jest to jeden z moich ulubionych utworów w całej twórczości Pink Floyd i jeden z najlepszych w ogóle. Intrygujący, tajemniczy, lecz przede wszystkim bardzo dobrze zagrany i nagrany. Numer otwierający album rozpętał szaloną burzę na morzu jakim jest „Meddle”. Dwa kolejne kawałki to łagodne, akustyczne ballady w postaci nastrojowego i urokliwego „A Pillow of Winds” z delikatnym wokalem Davida Gilmoura oraz folkowego „Fearless”, zakończonym śpiewanym przez kibiców Liverpool FC hymnu klubu „You’ll Never Walk Alone”. Kawałki te uspokoiły wezbrane wody i przyniosły ciszę w akwenie. Jest to moment wytchnienia, złapania oddechu przy przyjemnych i łagodnych brzmieniach po gwałtownym i agresywnym początku, jaki zafundował nam pierwszy utwór na płycie. Czwarty kawałek to luźne, pogodne, nieco swingowe i jazzujące „San Tropez” autorstwa Rogera Watersa o lekkim, wakacyjnym charakterze z tekstem opowiadającym o beztroskim dniu w Saint-Tropez, na francuskiej Riwierze. Słuchając tego numeru, można rzeczywiście poczuć się jak na skąpanej w słońcu plaży. Z kolei piąty numer o tytule „Seamus” to swobodny, o nieco żartobliwym charakterze blues, w którym obowiązki wokalisty przejmuje po części… pies. Inspiracją to stworzenia tego kawałka był tytułowy Seamus – czworonożny kompan przyjaciela grupy, który usłyszawszy dźwięk harmonijki ustnej, zaczynał wyć. Pospiesznie napisano słowa, które zaśpiewał Gilmour, zaś samego psiaka obsadzono w roli wokalisty, uwzględniając go na liście współautorów tego krążka.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Po pięciu przystawkach przyszedł czas na danie główne, ostatni utwór na albumie, wypełniający całą stronę B na winylu – 23-minutową, oniryczną suitę „Echoes”. Jest to zdecydowanie najważniejsza i najlepsza kompozycja na „Meddle”, jak i w całej dyskografii zespołu. Jest to ponadczasowe arcydzieło, które mimo upływu 50 lat, wciąż intryguje świeżością i sposobem wykonania. Utwór zbudowany jest z kilku części, które tworzą spójną, zgraną i przemyślaną całość. Podczas słuchania wpierw możemy usłyszeć sprawne gitarowo-syntezatorowe brzmienia, prawdziwy dialog między instrumentami, przypominający luźne jamowanie. Genialnie wypadają tutaj wokalne partie Gilmoura i Wrighta, spokojne i płynnie prowadzące słuchacza przez cały czas trwania utworu. Środkowa część numeru przybiera bardziej mroczną formę. Charakterystyczne są pojedyncze dźwięki jakby z innego świata lub zaczerpnięte prosto z filmów grozy, bowiem co jakiś czas można usłyszeć niepokojące wykrzyknienia jakichś tajemniczych istot. Jest to bardzo intrygujący fragment, zupełnie nie pasujący do reszty utworu, jednak nadal zachowujący spójność z innymi częściami dzieła. Ostatni akt suity to wyciszenie niepokojących odgłosów na rzecz nasilającego się dźwięku gitary elektrycznej, która uwydatnia to co w sobie ma najlepsze, aby w punkcie kulminacyjnym wywołać w słuchaczu rodzaj swoistego katharsis. Utwór zakończony jest ponownym, poetyckim śpiewem Gilmoura i Wrighta w towarzystwie delikatnego instrumentalu, który wybudza nas z transu i daje sygnał powrotu do szarej rzeczywistości. Ponad 20-minutowa całość upływa bardzo szybko, ze względu na to, jak dużo się w tym dziele dzieje. Jest to niezwykle barwna, harmonijna, dojrzała, przemyślana, a przede wszystkim doskonale skomponowana i perfekcyjnie nagrana kompozycja. Całość jest przepiękna. Jest to dla mnie to prawdziwy opus magnum brytyjskiej grupy. Wszystko jest tu dopracowane w najmniejszym szczególe, muzyka pobudza wyobraźnię i przenosi do innego, mistycznego świata. Jednym słowem-magia!
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Cały album jest bardzo spójny, świetnie zaaranżowany i wyprodukowany. Czuć dużą komunikatywność między utworami, przez co można odnieść wrażenie, że słuchamy jednego długiego utworu. Przejścia między kawałkami są tak płynne, że nie sposób zauważyć przerwy między nimi. Jest to płyta pozbawiona wielkich przebojów i być może dlatego pozostaje w cieniu takich wydawnictw, jak: „Wish You Were Here”, „Dark Side of The Moon”, „The Wall” czy „Animals”. Niemniej jest to bardzo ważny krążek w twórczości grupy. Ukształtował on charakterystyczne i każdemu znane brzmienie zespołu. Muzycy znając swoje możliwości i ograniczenia, zrobili najważniejszy zwrot w swojej karierze, zwrot ku progresywnemu graniu, które na zawsze miało zdefiniować muzykę Brytyjczyków. Jest to bardzo dobra i bardzo ważna płyta, obok której nie można przejść obojętnie. Bez wątpienia mój ulubiony i moim zdaniem najlepszy album od Pink Floyd.
Ocena: 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Meddle" – Niedocenione arcydzieło Pink Floyd
Więcej artykułów od autora sebastiandziuda
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.216