O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Cobra Kai" – Nostalgia kopie aż miło! - Seriale

Czy w serialu nie będącym typowym sitcomem, a którego odcinki trwają po 20-30 minut da się opowiedzieć spójną, wciągającą historię? Oczywiście! Wystarczy tu wymienić chociażby: „The End of the F***ing World” czy „Fleabag”, a ostatnio wyprodukowane przez Sony Pictures Television dwa sezony „Cobra Kai”, które prosto z YouTube Premium trafiają na platformę Netflix. Nie jest to w pełni oryginalna opowieść jak wymienione wcześniej, ale uczucie nostalgii w niej silne jest młody padawanie!

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
aragorn136 (19559 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
3 689
Czas czytania:
4 497 min.
Kategoria:
Seriale
Autor:
aragorn136 (19559 pkt)
Dodano:
1172 dni temu

Data dodania:
2020-09-16 19:28:25

Jeszcze nigdy żaden tytuł nie wywołał u mnie takiej tęsknoty za latami 80. Takiego uśmiechu i przeistoczenia się w mentalnego dzieciaka, jak podczas seansu „Partnerów” (Ernie, mój idol). Nic dziwnego. „Cobra Kai” to pomyślana jako serial internetowy kontynuacja kultowego filmu, a raczej serii filmów z tamtego okresu. Mała podpowiedź – karate. Jeszcze nie zgadliście? Sensei będzie zawiedziony…

 

Rok 1984. Na ekrany amerykańskich kich wchodzi familijne dzieło dla całej rodziny. Nie „Kevin sam w domu”, ten będzie walczył z włamywaczami później. Mowa o „Karate Kid” w reżyserii Johna G. Avildsena („Rocky”) i na podstawie scenariusza Roberta Marka Kamena („Uprowadzona”, „Piąty Element”, „Transporter”). Okej. Ja nastoletni „nie katowałem” tego filmu na VHS-tak, jak „Willowa”, ale nawet po upływie kilku dekad, spokojnie ocenię na 7/10. Ta lżejsza wersja „Krwawego sportu” czy „Kickboxera”, lecz mroczniejsza niż „Trzech małolatów ninja”, zasługuje na wieczną chwałę, mimo fabularnych skrótów i hollywoodzkich zagrań. Dlaczego? Bo to nadal – jak słusznie zauważył pewien krytyk – ekscytująca i jednocześnie przyjemnie rozgrzewająca serce opowieść o wspaniałej przyjaźni. Kolejne części niestety są scenariuszowo słabsze. Jednak najważniejsza, że pierwsza okazała się wówczas jednym z najlepszych filmów roku.

 

Kadr z serialu "Cobra Kai" (źródło: materiały prasowe)

 

„Cobra Kai” może mierzyć się tylko z nią. Resztę tytułów ze serii (łącznie z remakiem z Jadenem Smithem i Jackie Chanem) zjada na śniadanie. Co więcej, serialowi udaje się to, co nie wyszło np. kinowemu „Terminatorowi: Mroczne przeznaczenie”. Ożywia, podobnie jak „Creed”, lubianą i dobrze przyjętą przez widzów markę, znajdując „złoty środek” – starzy fani mogą przybić piątkę nowym. Sentyment zderza się z opanowaną przez media społecznościowe współczesnością. O taki powrót „walczyłem!”. Duch oryginału unosi się w powietrzu i patrzy zadowolony.

 

Tu niemal wszystko zagrało, jak należy. Ale nie byłoby to możliwe, gdyby nie trójka showrunnerów: Josh Heald („Jutro będzie futro”), Jon Hurwitz („Harold i Kumar uciekają z Guantanamo”) i Hayden Schlossberg. Panowie, znani wcześniej ze zrobienia raczej mało wybitnych komedii, w 2018 roku pokazali, że są fanami „Karate Kid” przez duże F. Dzięki nim w serialowym sequelu humor idzie pod rękę z dramaturgią chwili, a przywiązanie do tradycji z problemami dorastających nastolatków. Jeszcze bardziej o sukcesie „Cobra Kai” (trzeci sezon w drodze na mały ekran) zaważyło to, że Ralph Macchio i William Zabka nie „zdziadzieli”. Że jeszcze się im chciało. „Zaszufladkowani”, bez udanej kariery, powracają do ikonicznych ról wiarygodnie. Co tu dużo pisać, są świetni! Obydwaj po pięćdziesiątce, ale z energią faceta, który właśnie skończył kierunek AWF na wyższej uczelni. William to zresztą prywatnie zapaśnik, który zna też sztuki walki. Ciekawostką jest również to, że Zabka (dziwne brzmiące nazwisko ze względu na czeskie pochodzenie) wygląda na starszego, a tak naprawdę jest młodszy o 4 lata od kolegi z planu. Ralph jak Leonardo DiCaprio – starzeje się, jednak chłopięcy urok nie zanika.

 

Kadr z serialu "Cobra Kai" (źródło: materiały prasowe)

 

Widzom, którzy „ejtisy” pamiętają tylko z telewizji, ale nie widzieli „Karate Kid”, polecam jednak nadrobienie tej produkcji, zanim „zapiszą” się do Cobra Kai. Wtedy można wyłapać więcej „smaczków”. I głębiej „wejść w skórę” Daniela LaRusso i Johnn’ego Lawrence’a, których losy potoczyły się zupełnie inaczej. Ten pierwszy po ponad 36 latach karate odłożył na bok. Teraz jest kochanym ojcem i mężem. Mało tego, jest też bogatym biznesmenem, właścicielem dobrze prosperującej sieci salonów samochodowych. Lecz nie zapomina o dawnym mistrzu i przyjacielu: panu Miyagim (którego w „Karate Kid” kreował nominowany do Oscara, nieżyjący Pat Morita). W specjalnym pokoju trzyma pamiątki po nim, łącznie z medalem za zasługi wojenne. A Johnny pije. Dorabia jako człowiek od montowania telewizorów na ścianie. Później znowu pije (alkohol kupuję na miejscu, nie zna sklepów internetowych). W głowie prześladują go obrazy z przeszłości: surowy ojciec, brutalny sensei John; Daniel, z którym przegrał w turnieju karate oraz obecne kłopoty: była żona i syn, który go nienawidzi. Będąc w takim stanie, może stoczyć się na samo dno. Na szczęście młody sąsiad – Miguel Diaz (Xolo Maridueña) sprawi, że Lawrence poczuje chęć do życia – otworzy szkołę karate!

 

Kadr z serialu "Cobra Kai" (źródło: materiały prasowe)

 

Kadr z serialu "Cobra Kai" (źródło: materiały prasowe)

 

Najpierw w swoim dojo wytrenuje prześladowanego w szkole Ekwadorczyka. Miguel wreszcie będzie lubiany i nie da sobą pomiatać (ksywa „sral” nie jest fajna). Johnny też będzie jak nowo narodzony. Do czasu aż nadepnie na odcisk Danielowi. Albo na odwrót, Daniel jemu. Tak czy siak, hasło „Atakuj najpierw, Atakuj mocno, Bez litości!” nabierze powtórnego znaczenia. Wieloletni spór nie pozwoli im na „spokojne” życie. Czy taki konflikt da się załagodzić? Pierwszy sezon skupia się na tej kwestii, a także przekonująco przedstawia wzloty i upadki szkolnych nerdów i mięśniaków. I te „miliony” nawiązań do „Karate Kid”. Momentami czuć jednak dysonans, które jeszcze mocniej przeszkadza w kolejnym sezonie – z jednej strony bywa dość brutalnie jak na serial dla młodzieży, z drugiej absurdalnie. Np. nie czuć, że pomiędzy odcinkami upływają tygodnie, więc ma się wrażenie, że tylko kilka dni potrzebuje nerd z zajęczą wargą – Moskowitz, by zamienić się w wojownika. Fajnie natomiast, że poza nauką karate, dzieciaki nauczą się też tolerancji i przeciwstawiania się hejtowi w internecie, ale mam wrażenie, że momentami twórcy sami naśmiewają się z drobnych słabeuszy (Demetri) czy pulchnych młodych ludzi (patrz: syn Daniela).

 

10 odcinków pierwszego sezonu mija szybko. A finałowy – palce lizać. To piękny hołd dla Pata Mority i potężny cliffhanger. W drugim fabuła idzie już w kierunku teen drama. Sportowa rywalizacja jest mniej wyczuwalna, mimo bardziej dopracowanej choreografii walk – nie wiem, kto był operatorem kamery ani kto czuwał nad kopniakami z półobrotu, ale ostatnie sceny to mastershot w najlepszym odsłonie. Siniaki zauważalne. To plus – nawet w „Mortal Kombat” ich nie było. Tylko ta fabuła tak naciągana czasem, że zgrzytam zębami. Gdzie konsekwencje, pytam się, gdzie reakcja szkolnych pedagogów i dyrektora. Hmm… Ale nadal zarówno starsi, jak i młodsi aktorzy spisują się na medal. LaRusso swoim Miyagi-Do Karate doprowadza Johnny’ego do szewskiej pasji. Nie tym, że ćwiczy tam z córką Samanthą (Mary Mouser), ale tym, że uczy Robby’ego (sympatyczny jak Jonathan Brandis, choć zdaniem niektórych, trochę drewniany – Tanner Buchanan). Dlaczego? Zobaczycie sami!

 

Kadr z serialu "Cobra Kai" (źródło: materiały prasowe)

 

Kadr z serialu "Cobra Kai" (źródło: materiały prasowe)

 

Summa summarum jest bardzo dobrze. „Cobra Kai” to udana przejażdżka do lat 80., stawiająca znane postacie w nowym świetle. Prosta to opowieść, potykająca się parę razy o „głupawe” rozwiązania fabularne. Jednak umiejętna reżyseria i klimatyczna muzyka (nie tylko rockowe hity) skomponowana przez duet: Leo Birenberg & Zach Robinson oraz przede wszystkim Zabka i Macchio sprawiają, że nie sposób nie pokochać tego serialu

 

Uwaga! Spoiler! W drugim sezonie powraca

Uwaga, w tym miejscu znajduje się ukryta treść nawiązująca do fabuły utworu, zdradzająca jej wątki lub informację niepożądaną o szczegółach zakończenia utworu tzw. SPOILER. Jeźeli chcesz przeczytać informacje zawarte w spoilerze, które ujawniają interesujące dane o fabule filmu, książki itp. kliknij na klawisz poniżej.

Wyświetl treść spoilera
Martin Kove jako John Kreese. Czy tylko ja uważam, że wypada zbyt karykaturalnie? 

 

Ocena: 8/10 (za obydwa sezony, mimo że drugi nieco odstaje scenariuszowo)

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

Trailer oryginalnego „Karate Kid”:

 

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

Świetnie kompozycje w duchu dawnego „Karate Kid”:

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:





Galeria zdjęć - "Cobra Kai" – Nostalgia kopie aż miło!

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

0 (0)

MistrzKarate
1165 dni temu

Ciekawy zabieg jest taki, że z Daniela zrobiono antagonistę, a Johnny jest tym bardziej pozytywnym facetem.
Dodaj opinię do tego komentarza

0 (0)

Filmowy33
1172 dni temu

Zgadzam się. Super serial!
Dodaj opinię do tego komentarza

Więcej artykułów od autora aragorn136

"Niebieskooki samuraj" – Zemsta rysowana mieczem - Seriale

Słyszycie Netflix, myślicie „kolejny serial bez ikry, średniak, jakich wiele, z poprawnością polityczną wylewającą się z ekranu niczym woda po pęknięciu tamy na rzece”. Z produkcjami aktorskimi faktycznie tak się często mają sprawy, ale w przypadku animacji jest zgoła inaczej. Był już dowód w postaci „Arcane” (historii dziejącej się w świecie gier z serii „League of Legends”) i „Cyberpunk: Edgerunners” (opowieść z uniwersum „Cyberpunka 2077”). W 2023 roku dołączą do tych tytułów „Niebieskooki samuraj”. I jest najlepszy! Ma taki klimat XVII-wiecznej Japonii (ach ta muzyka!), tak brutalne walki i taką głębię psychologiczną głównego bohatera, że nic, tylko bić pokłony!

RIKA "888" – poczuj siłę anielskiej liczby w singlu debiutującej 17-latki! - Zespoły i Artyści

Pochodząca z Kozienic 17-letnia RIKA debiutuje singlem „888”. Młodziutka wokalistka sama skomponowała utwór i sama napisała do niego tekst. Aranżacją utworu zajęli się natomiast znani radomscy artyści – Tytuz i Aurelia.

 -

Odwiedzin: 156

Autor: aragorn136Recenzje książek

Komentarze: 1

"Brnąc przez Kosodrzewinę" – Złooo! - Recenzje książek

Zimne wieczory. Mgliste poranki. A ja siedzę i myślę, co by tu wrzucić na czytelniczy ruszt. Co przekartkować, aby dostać gęsiej skórki, aby się kunsztem pisarskim delektować. A może coś z polskiego podwórka, wszak dobrze jest polecać znane już nazwiska, choć jeszcze lepiej promować tych początkujących. I wiecie co? Z pomocą przybył Facebook. Jak ten wybawiciel na biał… czarnym rumaku. Oto bowiem nagle wyskoczyła mi przed oczami okładka przerażająca, a na niej postać niczym z najgorszych sennych koszmarów. Pół drzewo, pół kościotrup, a w tle majaczące góry skąpane w kolorze krwi. I ten tytuł dużą białą czcionką – „Brnąc przez kosodrzewinę”. Odważyłem się, skusiłem i zabrnąłem. Arturze Grzelaku, cóżeś mi uczynił… Po lekturze tych 16 opowiadań niełatwo będzie uwierzyć, że jeszcze jakieś dobro się tli w człowieku, że jego dusza złem nieskażona.

"Freak Fighter" – To gruby szmal, nie pytaj o honor i "walcz" - Recenzje książek

Powiedzieć, że dzisiaj najważniejsze są wielkie pieniądze, to jak nie powiedzieć nic. A jak można je zarobić? Ano wszelkimi dostępnymi sposobami. Grubalski ksywa „Gruby” do super inteligentnych nie należy, ale ziomek wie, jak zbić niezłą fortunę. Jest znanym Youtuberem i już na jego konto w trakcie live’ów wlatują wysokie donaty, ale jemu mało i mało. Postanawia zatem, że zorganizuje freak fighty. R. K. Jaworowski w swojej kolejnej książce obserwuje z bliska właśnie to szalone show – część moralnej zgnilizny w internetowym światku. 180 stron wystarczy, aby odkryć, jak szybko, goniąc za kasą, można zepsuć dobre imię, a nawet życie. Autor celnie punktuje schemat działania organizacji (u nas to np. Fame MMA), a czytelnik trzyma kciuki, by ostatecznie doszło do nokautu, a całe to szambo zostało zalane betonem.

"Zaduszki" – Czas płynie, a grabarz bluesa nam gra - Recenzje płyt

Kamil Bieńczak to człowiek, który kroczy w ciemności, ale gitarą akustyczną w dłoniach rozświetla tę drogę. Poznaliśmy go, kiedy powołał do życia Hrabiego, aby w albumie o nazwie „Post Mortem” oddawać hołd istotom z horrorów, budząc ich ze snu w punkowym stylu. Jego nowy Projekt Klepsydra ma inny skład, przynależność gatunkową oraz inny klimat. Bardziej przyziemny, ludzki, refleksyjny. Bo płyta „Zaduszki”, jak tytuł wskazuje, to coś spokojniejszego, do zadumy. Tutaj blues leży w jednej trumnie z country, a folk przytula szanty. Portal Altao.pl objął patronat medialny nad tym niezwykłym wydawnictwem, serce zatem w trakcie odsłuchu bije jeszcze mocniej...

Polecamy podobne artykuły

 -

"Wojownik" – Gangi San Francisco - Seriale

Czy są na sali jacyś fani kung-fu, a może ktoś z Was uprawia tę sztukę walki? Jeśli tak, to mam świetną wiadomość! Telewizja Cinemax pokazała niedawno swój najnowszy serial, w którym aż roi się od kopniaków. Bo „Wojownik” to – jak głosi legenda, a raczej hasło reklamowe (nie wiem, na ile prawdziwe) – produkcja oparta na zapiskach samego Bruce’a Lee! I to czuć – zarówno w wymiarze opowiadanej historii, jak i – czy przede wszystkim – nawiązań do stylu walki zmarłego tragicznie Smoka, mistrza w swoim fachu.

Teraz czytane artykuły

 -

Odwiedzin: 3689

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 2

"Cobra Kai" – Nostalgia kopie aż miło! - Seriale

Czy w serialu nie będącym typowym sitcomem, a którego odcinki trwają po 20-30 minut da się opowiedzieć spójną, wciągającą historię? Oczywiście! Wystarczy tu wymienić chociażby: „The End of the F***ing World” czy „Fleabag”, a ostatnio wyprodukowane przez Sony Pictures Television dwa sezony „Cobra Kai”, które prosto z YouTube Premium trafiają na platformę Netflix. Nie jest to w pełni oryginalna opowieść jak wymienione wcześniej, ale uczucie nostalgii w niej silne jest młody padawanie!

 -

Odwiedzin: 23264

Autor: pjArtykuły o filmach

Komentarze: 5

Najgroźniejsze i najpotężniejsze filmowe potwory - Artykuły o filmach

„Monster movie” od jakiegoś czasu przeżywa drugą młodość. W roku 2013 w filmie „Pacific Rim” na ziemską scenę z oceanicznych czeluści wypełzły olbrzymie Kaiju, by siać strach i zniszczenie. Po mniej więcej dziesięciu miesiącach w kinach pojawiła się odświeżona „Godzilla”, a w 2019 roku jej kolejna część. Co sprawia, że tak kochamy filmowe monstra?

 -

Odwiedzin: 2066

Autor: pjIntrygujące

Jaja dinozaurów z Hiszpanii. W kilku mogą być zarodki gigantów! - Intrygujące

Wiadomość, która obiegła świat archeologii pod koniec września 2020 roku, zachwyciłaby samego dr. Alana Granta (tak, tego pana w kapeluszu z serii „Park Jurajski”). Dlaczego? Otóż w Hiszpanii dokonano przypadkowego odkrycia 20 skamieniałych jaj dinozaurów. Już ta informacja powoduje szybszy bicie serca. Ale kiedy jeszcze doda się zdanie, że cztery z nich mogą mieć w sobie… zarodki, to od razu ma się przed oczami słynną scenę z filmu Spielberga!

 -

Odwiedzin: 7605

Autor: PaMTechnologie

Skuteczne wygłuszanie dźwięku czyli Acoustiblok - Technologie

Czy istnieje materiał, który jest idealnym izolatorem akustycznym? Do tej pory wygłuszenie np. pomieszczeń było bardzo trudnym zadaniem. Nie było materiału budowlanego, który by miał doskonałe właściwości pochłaniające fale dźwiękowe. Czy współczesna chemia poradziła sobie i z tym problemem?

"Jurassic World: Upadłe Królestwo" - Katastrofalna erupcja - Recenzje filmów

„Witajcie w Jurassic Park” – doskonale pamiętam to niezwykłe uczucie, kiedy John Hammond otworzył przed nami w 1993 roku park, który niczym spełnienie dziecięcych marzeń na nowo odrodził w nas fascynację dinozaurami. W tle piękna muzyka Johna Williamsa i ujęcie na bramę z napisem… Jurassic Park. Te wszystkie, mogłoby się zdawać, drobne szczegóły sprawiły, że widz naprawdę mógł się poczuć jakby się przeniósł do świata prehistorycznego.

Nowości

"Niebieskooki samuraj" – Zemsta rysowana mieczem - Seriale

Słyszycie Netflix, myślicie „kolejny serial bez ikry, średniak, jakich wiele, z poprawnością polityczną wylewającą się z ekranu niczym woda po pęknięciu tamy na rzece”. Z produkcjami aktorskimi faktycznie tak się często mają sprawy, ale w przypadku animacji jest zgoła inaczej. Był już dowód w postaci „Arcane” (historii dziejącej się w świecie gier z serii „League of Legends”) i „Cyberpunk: Edgerunners” (opowieść z uniwersum „Cyberpunka 2077”). W 2023 roku dołączą do tych tytułów „Niebieskooki samuraj”. I jest najlepszy! Ma taki klimat XVII-wiecznej Japonii (ach ta muzyka!), tak brutalne walki i taką głębię psychologiczną głównego bohatera, że nic, tylko bić pokłony!

Poznajcie OBYWATELI DT i zatęsknijcie za Krakowem... - Zespoły i Artyści

Pewien kwartet i jego pewna piosenka sprawiają, że każdy zauroczy się w stolicy Małopolski, choć miłość to będzie niełatwa. Bo „Kraków” ma swoje wady i zalety. Wszak jak pięknie i szczerze śpiewa Norbert Giza: „To miasto turystów, żebraków. Miejskiej inteligencji, studentów i cwaniaków. Kraków kocham, lubię, nienawidzę. Zawsze tęsknię... gdy długo nie widzę”. Jakże prawdziwe słowa, szczególnie dla kogoś, kto – tak jak wspomniany wokalista – żyje tam od 10 lat. Zatem nie ma co się zastanawiać – pakujcie walizki, czas ruszyć do krainy Smoka Wawelskiego, jednak najpierw warto odwiedzić Dąbrowę Tarnowską. Dlaczego? W tym mieście narodzili się bowiem Obywatele DT.

"Na mały palec": najnowszy singiel IGI robi furorę w sieci - Zespoły i Artyści

Poznajcie najnowszą muzyczną propozycję od IGI. "Na mały palec" to poetycka opowieść o niedokończonych historiach, które trwają w naszych sercach!

 -

Odwiedzin: 175

Autor: adminFotorelacje

Komentarze: 1

Olbrychski, Komorowska i Zanussi o Janku Nowickim, czyli piękny wieczór wspomnień! - Fotorelacje

Giganci kina – tak o nich mówi burmistrz Eugeniusz Gołembiewski (trudno się z nim nie zgodzić). I jest niezwykle dumny i szczęśliwy, że tych troje wspaniałych ludzi odwiedziło Kowal na Kujawach. Wszak Daniel Olbrychski, Maja Komorowska i Krzysztof Zanussi to faktycznie legendarne osobistości polskiej kultury. To właśnie tych troje spotkało się w dużej sali OSP z mieszkańcami miasteczka i jego okolic, aby w ramach festiwalu „Białe walce” powspominać, zmarłego w grudniu 2022 roku, Jana Nowickiego. Poniedziałkowy wieczór 27 listopada przejdzie do historii jako pełna anegdot z życia i twórczości Mistrza podróż w czasie.

Igor Jaszczuk powraca po 24 latach! Prawdziwe "Dzikie zwierzę"! - Zespoły i Artyści

24 listopada 2023 roku stała się rzecz niesłychana! Igor Jaszczuk przypomniał się światu i wypuścił na wolność „Dzikie zwierzę”. Bez obaw, on tylko zaprezentował solowy utwór pod takim tytułem. Jako autor tekstu, jako kompozytor, który chce być po prostu sobą!

Comedy Wildlife Awards 2023: "Polskie" kłótliwe dzwońce i kangur z "gitarą" - Fotografia/Malarstwo

Zwierzęta są jak ludzie. Nie wierzycie? Wystarczy spojrzeć na nagrodzone zdjęcia w konkursie Comedy Wildlife Photography Awards. Na jednym z nich, tym głównym, pewien kangur zachowuje się tak, jakby grał na niewidzialnej gitarze. Na drugim, też zwycięskim, ale w kategorii Junior Award, młody dzwoniec (mały ptak z rodziny łuszczakowatych) „strzela focha”, bo chyba jedzonko dostarczone przez rodziców nie było smaczne. A więc „ludzkie zachowania”, przez co też tak prawdziwe, emocjonalne, ale i bardzo zabawne! W tym drugim przypadku mowa nawet o ptakach sfotografowanych przez Polaka – Jacka Stankiewicza!

Artykuły z tej samej kategorii

 -

"Peaky Blinders: Sezon 5" – Tommy Shelby: żywioł silniejszy niż faszyzm - Seriale

Według zapewnień Stevena Knighta, twórcy serialu pt. „Peaky Blinders”, opowieści o pewnej – faktycznie żyjącej i działającej w latach 20. XX wieku, rodzinie z Birmingham; jego piąty, mający niedawno premierę, sezon ma być tym najlepszym. I czy tak jest? Nie. Ale jako kibic gangsterskiej drużyny Thomasa Shelby’ego, jestem na tyle usatysfakcjonowany tym, co dostałem, że postawię go na równi z pierwszym, drugim i czwartym.

 -

Odwiedzin: 8777

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

Dexter Morgan – seryjny morderca, którego podziwiamy! - Seriale

Przeczytaliście tytuł i zastanawiacie się zapewne jak to możliwe, by kibicować komuś, kto z zimną krwią zabija innych? Wystarczy zrozumieć i poznać fenomen amerykańskiego serialu, który obiegł cały świat. Oryginalność, ciekawy scenariusz, nagłe zwroty akcji i On – Dexter!

 -

Odwiedzin: 14812

Autor: AnimeholikSeriale

10 seriali anime z sezonu letniego 2019, na które warto zwrócić uwagę - Seriale

Tegoroczne lato przyniosło kilkadziesiąt premier nowych seriali anime – kontynuacji znanych tytułów, serii opartych na znanych mangach i lekkich powieściach, a także dzieł opartych na oryginalnych scenariuszach. Po które z nich warto sięgnąć? W rozwinięciu artykułu znajdziecie dziesięć seriali anime, które do tej pory zgromadziły wokół siebie dużą widownię, uzyskując przy tym bardzo wysokie noty po emisji pierwszych odcinków.

 -

"Mindhunter: sezon 2" – M jak morderca - Seriale

Zapowiadany jako mroczny kryminał połączony z thrillerem psychologicznym pierwszy sezon serialu „Mindhunter” od Netflixa miał być tym dla świata telewizji, tudzież platformy streamingowej, tym, czym był „Siedem” dla świata kina. Nic dziwnego. Za obydwa tytuły odpowiadał David Fincher – reżyser i scenarzysta, który umysł psychopaty zna jak własną kieszeń. I faktycznie. W postaci „Mindhuntera” otrzymaliśmy ostatecznie produkt solidny i intrygujący (zdaniem niżej podpisanego – ocena subiektywna), ale bardziej zbliżony do mniej emocjonującego, acz klimatycznego „Zodiaka” niż porywającego, przeszywającego filmu z Pittem i Freemanem. A jak wypada „Mindhunter 2”?

 -

Odwiedzin: 540

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Willow" – Wyczaruj nastoletniego focha, zabij dziecięcą nostalgię - Seriale

Rzecz to niebywała! Tak bardzo, że aż głowa się kurczy i robi się za mała. Bo jak to pojąć rozumem, że amerykańcy krytycy niemalże pokochali serial pt. „Willow” (patrzcie: oceny na RT i Metacritic), nie idąc za rozwścieczonym tłumem. Że filmu z lat 80. nie lubią, a historię w odcinkach hołubią. Produkcja Disneya, której premiera odbyła się pod koniec listopada 2022, jest przecież czymś, o czym zapomnieć trzeba, mimo że jest kilka zalet, unoszących się z dymem do nieba.

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.986

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję