
Zimny dreszcz. Przeszyje Was nieraz. Bo „Tajemnice Jakuba G.” to nie tylko napisana z odpowiednim wyczuciem, subtelnością i sentymentem książka o minionej młodości. Obyczajowość okraszona tęsknotą za ulotną przeszłością zostaje wymieszana z sensacją, romansem, a nawet teraźniejszą grozą wciągającego dreszczowca. Wartością dodaną jest fakt, że akcja dzieje się w okresie PRL-u. O czym nadmieniłem wyżej i o czym dowiecie się już na pierwszych kartach z określeń typu „zgnił zachód” itp. To sprawia, że wszystko staje się tutaj barwniejsze, acz niekoniecznie jaskrawe, a w kolorach szarości, choć wciąż z pachnie swoistą nostalgią (jedno z kluczowych słów poza tajemnicą).
Książka "Tajemnice Jakuba G." (fot. PJ)
Krzysztof Niedziałkowski pragnął stworzyć pasjonującą powieść. O pamięci (czy. dawnych grzechach, ale i dobrych uczynkach) oraz zagubionych więziach i skarbach – także tych ukrytych w ludzkich sercach. I muszę przyznać, że udała mu się ta sztuka. Owszem, treści rozdziałów (mających nieprzypadkowe tytuły, nawiązujące do konkretnych wydarzeń) są nierówne pod względem literackiego kunsztu. Tak, mimo około 400 stron, niektóre wątki autor traktuje po macoszemu. Ale nie można zarzucić, że dialogi są mało realistyczne, a główni bohaterowie nudni i zbudowani jedną cechą charakteru. Aha… no i jest ta atmosfera unosząca się nad ich głowami. Gęsta. Niepokojąca. Zakrywająca sekrety drzemiące w ludzkich duszach. W trakcie czytania musicie mieć oczy szeroko otwarte. A wasza wyobraźnia niechaj hula po lasach jak wiatr i odkrywa (rozwiewa) to, co pod kamieniem i drzewem…
À propos bohaterów tejże powieści. Spodziewałem się nieco więcej „cudacznych” osobników w osadzie (o nazwiskach innych niż kończących się na -ski) i bardziej intrygujących interakcji między nimi a Gajewskim. Wiecie – tak, aby pobyt Gójsku, niedaleko Sierpca, na terenie historycznej ziemi dobrzyńskiej, był bardziej „szalony”. Z drugiej jednak strony to nie satyra na tamte czasy ani thriller pełną gębą. Mimo to oryginalna jest tu gatunkowa niejednoznaczność. Szczególnie że Niedziałkowski sięga po słynną miejską legendę – wspomnianą we wstępie mojej recenzji „Czarną Wołgę”. I łączy styl młodszych pisarzy Jakubów – wrażliwość Małeckiego i emocje Żulczyka. Największą jedna siłą książki Krzysztofa N. jest dwójka postaci, którym towarzyszymy aż do zaskakującego finału. Mają typowe, polskie nazwiska, ale nietypowe życia. Reporter z wielkiego świata (był w Egipcie, pracuje w Toruniu) kontra samotny właściciel dwóch wilczurów, starszy stróż nocny, którego jedni podziwiają, a inni się obawiają. Ten pierwszy pewny siebie, z wojskową manierą w głosie (nauczył się niej w Szkole Oficerów Rezerwy), ubrany w hawajską koszulę, niechętnie wybiera się do Gójska. Jako doświadczony dziennikarz wolałby pisać o ciekawszych tematach, np. zabójstwie rodziny swego kolegi – też dziennikarza. Ale zadanie od redaktora naczelnego jest jasne. Cóż robić. Jechać tam. Sprawdzić, co w trawie piszczy. I udać się na kwaterę do Gawłowskiego. Specyficznego, ponurego, małomównego jegomościa. Strażnika, stróża – jak zwał, tak zwał. Spotkanie obu panów i kolejne ich rozmowy – także te przy stole zastawionym smacznymi potrawami miejscowej kucharki, będą kwintesencją fabuły. Relacja z obcowania z wiejską codziennością zamieni się w śledztwo. Narodzą się pytania. Dokąd zmierza Niedziałkowski? Kto rzuci kłody pod nogi Gajewskiemu? Kto jeszcze spowoduje, że planowana krótka wizyta przeobrazi się w fascynującą przygodę? Czy na horyzoncie pojawi się jakowaś atrakcyjne i mądra kobieta, a miłość zasłoni trzeźwość umysłu, skoro powieść opisywana jest także jako romans? I najważniejsze – czy demony przeszłości całkiem obudzą się z mrocznego snu?
Ilustracja wygenerowana przez AI (źródło: recraft.ai)
Różnorodność gatunkowa może przeszkadzać – bo początkowo nie wiadomo, czym ta książka ma być. Ja jednak doceniam ową próbą wymieszania literackich konwencji. Wyszła ona zgrabnie. Wszystkie wątki przeplatają się płynnie, a najbardziej istotny – obyczajowy, naznaczony historią, nie pozwala się przyćmić przez inne. Angażuje!
Jeśli przed zagłębieniem się w „Tajemnice Jakuba G.” zapoznasz się z biografią pisarza, to zrozumiesz, że to książka osobista. Wydana w ramach selfpublishingu. Książka, w której Niedziałkowski powraca w swoje rodzinne okolice. Nie śpieszy się. Oddaje się refleksji. W Toruniu oprowadza po miejscach kultury. Podobnie w Sierpcu. W Gójsku natomiast powoli kreuje rzeczywistość, w taki sposób, że łatwo poczuć zapachy przyrody i wiejskich zagród oraz lokalnego jadła. Do tego jego bohater to człowiek też umiejętnie posługujący się piórem i mający związki z wojskiem. Krok po kroku czytelnik – aktywny uczestnik wydarzeń – dojdzie wreszcie z nimi (i Markiem, i Krzysztofem) do rozwiązania zagadki, będąc świadkiem zderzenie różnych światów, poglądów, kultur, napięć itp. Najpierw jednak musi wejść do „ogórkowego autobusu” i zobaczyć, jak to było na przełomie lat 70. i 80. XX wieku. Nie ma co prawda tu konkretnej daty, ale to właśnie takowe czasy – wszak Gajewski uzależniony jest od łapania jajek w radzieckiej elektronicznej grze „Wilk i Zając” (aż samemu chciałem ponownie w nią pograć!).
Ocena: 8/10
Polecany przeze mnie tytuł dostępny jest w formie ebooka oraz książki papierowej w tym miejscu: https://www.empik.com/tajemnice-jakuba-g-niedzialkowski...
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję