O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier

Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
GieHa (3320 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
2 200
Czas czytania:
4 230 min.
Kategoria:
Recenzje gier
Autor:
GieHa (3320 pkt)
Dodano:
523 dni temu

Data dodania:
2023-02-20 12:59:07

Glen Schofield wraz z ówczesną ekipą z Visceral dokonali nie lada osiągnięcia, przekonując EA (znaną na ten czas przede wszystkim z wydawania licencjonowanych „tasiemców”) do zainwestowania w tytuł AAA, który nie będzie produkcją family friendly, a w świadomości odbiorców „wypali” raczej paroksyzmy przerażenia, przygnębienia i niepokoju. Doskonale pamiętam, że tytuł wypłynął początkowo do opinii publicznej jako „Resident Evil w kosmosie” (We were so wrong! ), później przeczytałem bardzo pochwalną recenzję w poczytnym, branżowym czasopiśmie, a w końcu spotkałem się pierwszy raz z tak szeroko zakrojoną kampanią marketingową produkcji gamingowej (trailer odpalany był nawet w kanałach telewizyjnych – dzięki temu też pierwszy raz poznałem twórczość Sigur Rós), więc za pierwsze większe zarobione pieniądze w życiu kupiłem moja pierwszą konsolę (PS3) i dołączyłem do niej mój pierwszy konsolowy tytuł:

 


źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

Jak łatwo można zauważyć, moja relacja z „Dead Space” jest wręcz nierozerwalna, stąd moja ekscytacja biorąca się z oczekiwania na remake tonęła w morzu niepokoju, bo przecież w kilkanaście lat od wymienionych wyżej wydarzeń, niezależnie od kilku sukcesów, EA wciąż nie potrafi zaskarbić sobie choćby średniego zaufania wśród graczy, ale co tu dużo mówić – sukcesywnie sobie na ten stan rzeczy pracowała. Niemniej jednak moje nadzieje stawały się coraz większe, gdy śledząc wszelkie udostępniane materiały z prac nad tytułem, widziałem jak wiele wysiłku i determinacji jest co dzień wkładane w budowanie „Dead Space Remake”. Ja wiem, że w przytłaczającej większości przypadków to raczej pusta figura retoryczna, ale za sprawą podejścia ludzi z kanadyjskiego Motive Studio do powierzonego zadania, można było wyczytać głębokie uczucie, jakim darzą oryginał i uniwersum, któremu ten dał początek.

 

Screen z gry "Dead Space Remake" (źródło: rozgrywka własna)

 

Oczywiście los, znany ze swej przewrotności, zgotował mi niemiłosierne katusze przy premierowym zetknięciu z grą. Liczne bugi i glitche w stylu toreb bagażowych lub zwłok tańczących „brejka” oraz niewidzialność (na szczęście chwilowa) przeciwników bądź nawet sterowanej przez nas postaci mogłem jeszcze przeboleć. Gorzej było, kiedy musiałem na „czuja” poruszać się po niewidocznym menu głównym, natomiast najgorzej było już wtedy, gdy bug odpowiadający za zniknięcie karty wstępu do stacji paliwowej zatrzymał po prostu mój postęp fabularny. Rozwiązaniem okazało się być przeinstalowanie gry z dysku twardego na dysk SSD – zastanawiałem się tylko, jak bardzo „zadowoleni” musieli być gracze, którzy takowego pod ręką akurat nie mieli. W opisach gry i pojawiającym się zastrzeżeniu przed samą rozgrywką są co prawda asekuranckie wzmianki o tym, że gra jest przewidziana do instalacji na dyski SSD, ale bądźmy poważni. Zdaję sobie sprawę, że w momencie, gdy te słowa zostaną opublikowane, poważniejsze problemy zostaną już najpewniej załatane, nie zmieni to jednak faktu, iż miały one miejsce podczas użytkowania produktu.

 

Mająca miejsce w grze historia również mnie zaskoczyła, ale w tym przypadku chodzi jedynie o pozytywne zaskoczenie. Oczywiście zaznajomieni z oryginalną opowieścią gracze nie złapią się zszokowani za głowę, niemniej jednak zdarzyło mi się niejednokrotnie z wielkim uznaniem pokiwać głową przy obserwowaniu wydarzeń przedstawionych na ekranie komputera. Istotnie wiele pracy włożono w wyprostowanie zawijasów fabularnych, naświetlenie niejasności, przycinanie niepotrzebnych dłużyzn i wypełnienie pustych przebiegów.

 

Screen z gry "Dead Space Remake" (źródło: rozgrywka własna)

 

Już sam początek przygody daje nam do zrozumienia jak wiele się zmieniło. Załoga wahadłowca, którym lecimy na rutynową misję naprawczą USG Ishimury (największego „planetołamacza” w swojej klasie) odgrywana jest przez niemal kompletnie zmienioną obsadę, więc niestety nie zobaczymy ponownie Zacha Hammonda w wykonaniu Petera Mensaha (cóż, bolesna sztuka kompromisu), chociaż Antoni Alabi w tej roli wygląda przekonująco, obdarowując swojego Hammonda pewną dozą niewidzianej wcześniej dynamiki. Brigitte Cali Kanales jako Kendra Daniels bardzo dobrze weszła w emploi swojej postaci, rozwijając w niej wyrachowanie oraz podstępność, które wszak są zakotwiczone w zwyczajnie ludzkich odruchach. Nawet jednostki z dalszego planu, jak Aiden Chen i Hailey Johnston (w tym drugim przypadku twórcy zdecydowali się też na wyraźną korektę aparycji) dostają swoje osobliwe nitki fabularne, które organicznie wplatają się w opowieść i zagęszczają ją.

 

Technicznie rzecz ujmując, nawet nasz dzielny bohater Isaac Clarke (imiennik dwóch tuzów literatury science-fiction: Isaaca Asimova oraz Arthura Charlesa Clarke'a) doczekał się recastingu, gdyż znany z sequeli Gunner Wright nie pracował przecież przy pierwszym „Dead Space”, a to z tak banalnego powodu, że w tamtym czasie postanowiono na modłę „Bioshoka” (2007) zabrać  protagoniście głos – czy też raczej słowa, ponieważ podczas grania dało się jednak usłyszeć z wnętrza inżynierskiego hełmu nierzadkie okrzyki wysiłku i cierpienia. Ten zabieg miał swoich zwolenników i przeciwników: dla jednych Isaac stawał się na ten czas swoistym awatarem, do którego grający przenosili siłą rzeczy swoją tożsamość (gdyż natura, nawet ta gamingowa, nie znosi pustki), co potęgowało u nich doznania płynące z rozgrywki; dla drugich to rozwiązanie wyglądało jak pospolite pójście na łatwiznę i ekstremalne zredukowanie perspektywy głównego bohatera w opowieści. Czas pokazał, że racje leżą w równych proporcjach po obu stronach, ponieważ obdarowanie protagonisty możliwością komunikacji werbalnej potrafi odpowiednio wyostrzyć i poszerzyć optykę rozgrywki pod warunkiem, że pozostałe klocki przedsięwzięcia będą do siebie pasować („Dead Space 2”) – kiedy jednak sami autorzy przechodzą coś na kształt kryzysu twórczego i są zobligowani do wydania raczej bezdusznego produktu korporacyjnego, złożonego z przeciętnych składowych, również sam dubbing (niezależnie ile wysiłku włoży w niego aktor) brzmi wśród nich nieistotnie („Dead Space 3”).

 

Screen z gry "Dead Space Remake" (źródło: rozgrywka własna)

 

Ciekawym zabiegiem w „Dead Space Remake” jest też przemodelowanie aparycji wszystkich postaci z bliższego oraz dalszego planu i nie mówię tylko o bezapelacyjnie wyższym poziomie strony technicznej względem poprzedniczki, który w bezpośrednim kontakcie, pośrednim kontakcie (np. poprzez pancerną szybę) lub na holo łączach wnosi nową jakość przy grze gestami i mimiką u danej persony. Każda z figur umiejscowionych w grze posiada nową twarz, chociaż zarówno w tym przypadku największą różnicę zaobserwowałem u naszego pierwszego inżyniera znad siódmego Aegis – jego wygląd został skrojony (badumtss!) kropka w kropkę na wzór prezencji aktora podkładającego mu głos i przyznam szczerze, że bardzo przypadł mi do gustu. Już po kilku szybkich łypnięciach okiem byłem w stanie stwierdzić, że oto mam do czynienia z osobą czynu, godną zaufania, potrafiącą w pragmatyczny sposób przeciwstawić swoje umiejętności zagrożeniom wszelkiej maści. Natomiast muszę z przykrością stwierdzić, iż przemodelowanie dziewczyny Isaaca, z którą ten ma nadzieję spotkać się na Ishimurze, bardzo mnie rozczarowało – oryginalne oblicze Nicole Brennan nadawało jej sporą dozę uroku, przy jednoczesnej pomysłowości i profesjonalizmie charakteru, z kolei podczas zetknięcia się z nową odsłoną Nicole (prezentowaną przez Tanyę Clarke) nie mogłem patrzeć na nią inaczej aniżeli jak na dość antypatyczną i stetryczałą babkę (opinia bliskiej osoby, która też miała do czynienia z grą, tylko mnie w tym nastawieniu utwierdziła). Prawda, z biegiem czasu potrafiłem się do dr Brennan przyzwyczaić, a nawet ją polubić na swój sposób, ale to nie był nigdy poziom empatii jaką obdarzyłem jej poprzednią wersję. 

 

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Galeria zdjęć - "Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

25 (25)

Stała czytelniczka
517 dni temu

Super recenzja i super recenzent!
Dodaj opinię do tego komentarza

10 (10)

GieHa
516 dni temu

Bardzo mi miło ;) Być może kiedyś zostanę obsypany tuzinami żonkili :D
Dodaj opinię do tego komentarza

Więcej artykułów od autora GieHa

 -

Odwiedzin: 1271

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 2

"Stasis: Bone Totem" – Skok na głęboką wodę - Recenzje gier

"Stasis" był pierwszym tytułem, który opisywałem na łamach Altao, a zetknięcie się z nim pozwoliło mi zapoznać się z rzemiosłem jego twórców, którzy akurat na ten czas stawiali swoje pierwsze (nieco chwiejne) kroki na game developerskim poletku. Pomijając powyższy sentymentalizm, to na przykładzie "Stasis'a" mógłbym praktycznie z marszu wyliczyć wartości wyróżniające studio "The Brotherhood" w branży.

"The Callisto Protocol" – Mechanika Martwego Ciała Niebieskiego - Recenzje gier

Pan Glen Schofield przeszedł już do historii gamingu jako twórca niesamowitego "Dead Space'a", morfując (badumtss!) przy okazji już na zawsze gatunek sci-fi survival horroru w grach i sadzając na tegoż szczycie małomównego inżyniera z plazmowym przecinakiem w dłoni. Piszę o tym dlatego, aby podkreślić jak olbrzymie oczekiwania miałem wobec najnowszego dzieła wspomnianego twórcy, liderującemu obecnie niedawno powstałemu Striking Distance Studios.

"Darkwood" – Czarna Koza z Lasu nuci kołysankę dla Tysiąca swoich Młodych - Recenzje gier

Być może to już tradycja, że co jakiś czas natknę się na kilkuletnią grę niezależną, która okazuje się wartą polecenia innym graczom ze względu na swe ponadczasowe zalety. Omawiany tytuł od polskiego Acid Wizard Studio jak najbardziej wpisuje się do tego wzorca, ale docelowy gracz, pragnący czerpać przyjemność z tej rozgrywki, będzie musiał tym razem niepodważalnie spełniać kilka warunków.

 -

Odwiedzin: 1013

Autor: GieHaSeriale

"Peacemaker" – "It’s the franchise, boy, I'm shining now" - Seriale

Być może mój głos znajduje się w mniejszości, wszak uważam, że zdecydowanie bardziej faworyzowany przez krytyków ubiegłoroczny „The Suicide Squad” Jamesa Gunna cierpiał na zasadniczo ten sam problem co „Legion Samobójców” zaproponowany niegdyś przez Davida Ayera, czyli formalną nielogiczność. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku mamy finalnie do czynienia z nadprzyrodzonym zagrożeniem o gigantycznej skali, więc jakim cudem lekiem na takie kabały ma być świruska z kijem baseballowym, gość z zestawem linek wspinaczkowych czy człowiek o wyglądzie łasicy – zamiast, no nie wiem, boga z odległej planety strzelającego laserami z oczu i rozwijającego w powietrzu prędkość czterech machów albo multimiliardera z technologią wyprzedzającą o dekady wszelki znany militarny know-how i tłukącego do nieprzytomności przestępców w pancerzu ze spiczastymi uszami?

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów

Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Polecamy podobne artykuły

 -

Odwiedzin: 4030

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 1

"Stasis" – 2Dead Space - Recenzje gier

Ostatnim rasowym point & clickiem, z którym przyszło mi się mierzyć na poważnie był „Larry 7” (czyt. dawno, dawno temu). Stąd z zainteresowaniem podszedłem do gry studia The Brotherhood – „Stasis”. Tytuł zaciekawił mnie tym bardziej, iż jego tematyka dotyczy horroru science fiction, a więc gatunku niezwykle mi bliskiego od czasu, gdy odpaliłem na PS3 pierwszego „Dead Space'a”.

"The Callisto Protocol" – Mechanika Martwego Ciała Niebieskiego - Recenzje gier

Pan Glen Schofield przeszedł już do historii gamingu jako twórca niesamowitego "Dead Space'a", morfując (badumtss!) przy okazji już na zawsze gatunek sci-fi survival horroru w grach i sadzając na tegoż szczycie małomównego inżyniera z plazmowym przecinakiem w dłoni. Piszę o tym dlatego, aby podkreślić jak olbrzymie oczekiwania miałem wobec najnowszego dzieła wspomnianego twórcy, liderującemu obecnie niedawno powstałemu Striking Distance Studios.

Teraz czytane artykuły

 -

Odwiedzin: 2200

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 2

"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier

Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.

 -

Odwiedzin: 5612

Autor: potteroRecenzje filmów

Komentarze: 1

"Logan: Wolverine" – Stary człowiek, a może - Recenzje filmów

Chociaż Wolverine to bez wątpienia najbardziej kojarzona postać z filmowego uniwersum „X-Men”, jak dotąd nie miał on szczęścia do solowych filmów. Fatalną „Genezę” większość widzów wolała wyprzeć z pamięci, a „Wolverine” okazał się być produkcją na wskroś przeciętną. Na całe szczęście, pożegnanie Hugh Jackmana z tą kultową rolą okazało się przedsięwzięciem jak najbardziej udanym. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że „Logan: Wolverine” to jak dotąd jeden z najlepszych filmów zrealizowanych na podstawie komiksów i bez wątpienia najlepszy film z serii „X-Men”, w moim odczuciu przebijający nawet świetnego „Deadpoola”.

"Nie ma na to czasu". Przerwij rollercoaster codzienności z Abrisaną! - Muzyczne Style

Abrisana, znana ze swojego nieszablonowego podejścia do muzyki, prezentuje najnowszy singiel. "Nie ma na to czasu"? Ależ jest. Koniecznie posłuchajcie o każdej porze i godzinie, a radość w Waszym sercu nie zaginie. Odpoczniecie w tym zabieganym świecie, smutek Was nie przygniecie.

"Primordia" – Serce Blaszanego Drwala - Recenzje gier

Zupełnie przypadkowo trafiłem na produkcję, która poruszyła mnie w sposób odległy i zapomniany – nie mam bynajmniej na myśli faktu, iż studio Wormwood wydało tego point & click'a cztery lata temu. „Odległy i zapomniany” wydawał mi się do tej chwili duch zamieszkujący to dziełko. Ten sam, który trwał w dawnych gigantach branży i opętywał graczy nie wyglądem, lecz jakością oraz brzmieniem przekazywanych treści. Jednakże opętanymi w tych zamierzchłych czasach (lat dziewięćdziesiątych) zostawali przede wszystkim ci, którzy potrafili dla danego tytułu poświęcić maksimum swojej uwagi, pomyślunku i wyobraźni.

120 rocznica urodzin mamy Plastusia - Autorzy/pisarze

„Trzeba dzieciom dać serce, piękno i uśmiech, aby uczyły się kochać ludzi i wszystko, co je otacza” – te słowa to najlepsze motto twórczości Marii Kownackiej.

Nowości

"Piosenki dla dzieci. Część 1" – Jak Ciocia Aga śpiewem przytula - Recenzje płyt

Do rodziców: pamiętacie, gdy Majka Jeżowska zachęcała Was do wspólnej zabawy swoimi piosenkami? Zapewne tak! Do dzieci: chcecie poczuć się jak Wasi kilkuletni wówczas rodzice? Wreszcie na rynku muzycznym pojawił się debiutancki album, który w pełni na to pozwala. Łączy pokolenia. O wartościach ważnych opowiada i do tańca zaprasza. Ma taki zwykły tytuł, ale jednocześnie roztacza tak niezwykłą aurę. W czym zasługa autorki tekstów i wokalistki – Agnieszki Sadowskiej. Jako Ciocia Aga jest godną następczynią wspomnianej Majki Jeżowskiej. Jej „Piosenki dla dzieci” to płyta melodyjna, która sprawia, że zawsze świeci słońce.

7 Horizons – baw się na całego w rytmach Arkadiusza Balcerczaka! - Muzyczne Style

7 Horizons to projekt muzyczny rozwijany przez polskiego DJ-a i producenta muzyki elektronicznej Arkadiusza Balcerczaka. Eksperymentuje on muzycznie z różnymi nurtami gatunku deep house, melodic house. Jego utwory cechują się pozytywnym vibe, tanecznym klimatem, ale zahacza tez o bardziej spokojne melodie.

Michał Sieńkowski zaprasza na wakacyjną imprezę do rana! - Muzyczne Style

Kojarzony dotąd z indie-popowymi dźwiękami Michał Sieńkowski przedstawia pierwszy w autorskim repertuarze utwór, który może porwać do tańca niejednego słuchacza. Mający swoją premierę singiel zatytułowany „Nieskończony”, jest doskonałą propozycją do playlist, odtwarzanych podczas letnich imprez na plaży i w klubach.

 -

Odwiedzin: 226

Autor: adminKultura

Pierwsza edycja British Film Festival w Kinie Muza w Poznaniu! - Kultura

13 listopada 2024 roku w poznańskim Kinie Muza zadebiutuje pierwsza edycja British Film Festival – pierwszego w Polsce i jednego z niewielu w Europie festiwalu filmowego poświęconego w całości kinematografii brytyjskiej. Znamy już szczegóły programu, które zostały wyjawione na konferencji prasowej. Na te kilka dni organizatorzy zapraszają na ciekawe retrospektywy filmowe, jednak z nich to przegląd filmów mistrza suspensu, legendarnego Alfreda Hitchcocka w 125. rocznicę jego urodzin. Do tego specjalny pokaz „Rydwanów ognia”! I pewne niespodzianki związane z nietypowym seansem kinowym! Jakie konkretnie? O tym w artykule!

 -

Odwiedzin: 211

Autor: adminArtykuły o filmach

Komentarze: 1

Pierwszy zwiastun "Gladiatora II" z polskimi napisami! Hit czy kit? - Artykuły o filmach

Do serwisu YouTube niczym rydwan na arenę wjechał pierwszy trailer drugiego "Gladiatora". Czy klimat klasyki z roku 2000 został zachowany? Czy Paul Mescal (do tej pory same niszowe produkcje) jako Lucjusz (siostrzeniec Kommodusa) i następca Russella Crowe'a pokaże siłę aktorstwa, będąc magnetycznym bohaterem, za którym będą podążać inni? Zwiastun nie odpowiada w pełni na te pytania, choć scenografia i kostiumy "rządzą" w tym pogrążonym w chaosie Imperium Rzymskim! Niestety jest coś, co psuje widowiskowe sceny. Jasne, że Denzel Washington to czarnoskóry aktor wcielający się tutaj w byłego gladiatora, który zdobył bogactwo, ale czy to oznacza, żeby wciskać w montaż rapowy kawałek? Tak brakuje dobrego motywu Hansa Zimmera (tu go zastępuję Harry Gregson-Williams). Niechaj 86-letni Ridley Scott pamięta - „To, co uczyni, odbije się echem w wieczności”. Niechaj więc podaruje nam co najmniej solidne kino historyczne, mimo że na pokładzie ma Davida Scarpę, scenarzystę byle jakiego "Napoleona". Premiera "Gladiatora II" w połowie listopada 2024 roku! Co by nie powiedzieć, to Joseph Quinn (Eddie ze "Stranger Things") jako imperator wygląda tak, że lepiej się modlić, by nie pokazał kciuka w dół. Taki rzymski Joker... A Wy co przeczuwacie? Będzie hit czy kit?

"Maluje emocje na różowo w pierwszym singlu". Kto? Roztańczona VEROA! - Zespoły i Artyści

VEROA, czyli Weronika Fedor to nie tylko wokalistka, ale też multiinstrumentalistka. Gra na skrzypcach, fortepianie i ukulele. Co więcej, sama pisze teksty i muzykę prosto z nastrojowych inspiracji. W swojej twórczości cechuje się dużą różnorodnością stylistyczną oraz pomysłowością. Właśnie zadebiutowała energiczną piosenką „Róż”.

Artykuły z tej samej kategorii

 -

Odwiedzin: 477

Autor: PawuloniastyRecenzje gier

Komentarze: 1

"RoboCop: Rogue City" – "Żywy lub martwy, idziesz ze mną..." - Recenzje gier

„Żywy lub martwy - idziesz ze mną...” – zwykł mawiać stalowy glina potencjalnym aresztowanym. Czy jednak gracze, którzy jeszcze nie mieli okazji ów one-liner wypowiedzieć głosem słynnego, filmowego cyborga, powinni skusić się na wirtualną wycieczkę po Detroit, jaką zaserwowali rodzimi twórcy na początku listopada 2023 roku? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w poniższej recenzji polskiej (!), wydanej m.in. na PC, gry „RoboCop: Rogue City”.

 -

Odwiedzin: 4935

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 4

"Cyberpunk 2077" – Per aspera ad astra - Recenzje gier

"(...)Więc tędy albo tędy, chyba że tamtędy, na wyczucie, przeczucie, na rozum, na przełaj, na chybił trafił, na splątane skróty. Przez któreś z rzędu rzędy korytarzy, bram, prędko, bo w czasie niewiele masz czasu, z miejsca na miejsce do wielu jeszcze otwartych, gdzie ciemność i rozterka ale prześwit, zachwyt, gdzie radość, choć nieradość nieomal opodal, a gdzie indziej, gdzieniegdzie, ówdzie i gdzie bądź szczęście w nieszczęściu jak w nawiasie nawias, i zgoda na to wszystko i raptem urwisko, urwisko, ale mostek, mostek, ale chwiejny, chwiejny, ale jedyny, bo drugiego nie ma.(...)"*

 -

Odwiedzin: 1271

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 2

"Stasis: Bone Totem" – Skok na głęboką wodę - Recenzje gier

"Stasis" był pierwszym tytułem, który opisywałem na łamach Altao, a zetknięcie się z nim pozwoliło mi zapoznać się z rzemiosłem jego twórców, którzy akurat na ten czas stawiali swoje pierwsze (nieco chwiejne) kroki na game developerskim poletku. Pomijając powyższy sentymentalizm, to na przykładzie "Stasis'a" mógłbym praktycznie z marszu wyliczyć wartości wyróżniające studio "The Brotherhood" w branży.

 -

Odwiedzin: 5355

Autor: AhyrionRecenzje gier

Komentarze: 1

"Gothic" – Magia drewna! - Recenzje gier

W sierpniu ponownie nastąpi rocznica wydania „Nocy Kruka”, dodatku do „Gothica II”. Cofnijmy się zatem już teraz w czasie, do korzeni kultowej u nas serii. Zazwyczaj nie zaczynam tak recenzji, ale w tym przypadku wymagany jest pewien kontekst. Nigdy nie grałem w pierwszego „Gothica”. Właściwie trudno mi powiedzieć dlaczego, bo w tamtych czasach zagrywałem się w cRPGi, nawet nie chcę myśleć ile czasu przesiedziałem przy „Morrowindzie”. Tak się jednak złożyło, że ominęła mnie jedna z najbardziej popularnych w Polsce gier, dzieło niemieckiego Piranha Bytes.

"The Callisto Protocol" – Mechanika Martwego Ciała Niebieskiego - Recenzje gier

Pan Glen Schofield przeszedł już do historii gamingu jako twórca niesamowitego "Dead Space'a", morfując (badumtss!) przy okazji już na zawsze gatunek sci-fi survival horroru w grach i sadzając na tegoż szczycie małomównego inżyniera z plazmowym przecinakiem w dłoni. Piszę o tym dlatego, aby podkreślić jak olbrzymie oczekiwania miałem wobec najnowszego dzieła wspomnianego twórcy, liderującemu obecnie niedawno powstałemu Striking Distance Studios.

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.861

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję