
96
126 min.
Recenzje gier
aragorn136 (24024 pkt)
3 dni temu
2025-02-18 15:33:46
Około 40 godzin. Konsola Xbox Series X. Tyle czasu i na takim sprzęcie towarzyszyłem doktorowi Henry’emu Waltonowi Jonesowi Juniorowi. Wliczając oczywiście każdy znaleziony przedmiot i wybicie tzw. calaka. Jako wierny fan awanturniczego archeologa, byłem zawiedziony ostatnim filmem pt. „Artefakt przeznaczenia”. Miało być piękne pożegnanie, wyszło kuriozalnie i na siłę nostalgicznie. W „Wielkim Kręgu” nic z tych rzeczy. Gameplay jest wspaniały. Atmosfera oddana znakomicie. Polski dubbing nie przeszkadza – niestety nie wiem, jak wypadają głosowo Troy Baker w roli młodego Harrisona Forda i zmarły Tony „Candyman” Todd, bo nie da się ustawić oryginalnej ścieżki dźwiękowej, ale śmiało mogę powiedzieć, że zarówno Albert Osik , jak i Krzysztof Cybiński dają radę! Indy jest taki, jak w najlepszych odsłonach filmowych. Grymasy na twarzy, strach przed wężami, pewna niezdarność połączona z brawurą, fart w wychodzeniu z kłopotów, ironiczne poczucie humoru (po znokautowaniu nieprzyjaciela kwituje "miło było poznać"). On wciąż to ma!
Oficjalny zrzut ekranu z gry "Indiana Jones i Wielki Krąg" (źródło: indianajones.bethesda.net)
Screen z gry "Indiana Jones i Wielki Krąg" (rozgrywka własna)
Już prolog powoduje duże zaskoczenie, wręcz niedowierzanie. Oto bowiem znajdujemy się w Peru, w roku 1936. Poszukujemy złotego posążka… Ej! Odkładam gamepada i zamieniam się chwilowo w DiCaprio ze słynnego mema. Wskazuje palcem podekscytowany: przecież to sceny żywcem wyjęte, jeden do jednego, z początku „Poszukiwaczy zaginionej arki”!. Co za niespodzianka! A dalej? Pod względem fabuły poziom jest utrzymany. Gra przedstawia nową historię, ale na tyle intrygującą, że przechodzą po plecach ciarki, a głowa puchnie od nadmiaru zagadek. Chwilę po peruwiańskiej przygodzie nasz bohater nie ma czasu na odpoczynek. Do uczelni, w której pracuje – Marshall Collesge włamuje się… Candyman… eee… tzn. taki mnich dryblas taki. Pierwsza walka na pięści kończy się rzecz jasna przegraną Indiany, a osiłek ucieka z pewną mumią kota. Co on (olbrzym) i ona (mumia) mają wspólnego z tytułowym Wielkim Kręgiem? Marcus Brody nie odpowie na to pytanie. O tym dowie się gracz podążający w ślad za owym osobnikiem. Trafia najpierw do Watykanu – bardzo otwartej lokacji, gdzie przeciwnikami (co jest urozmaiceniem) są Czarne Koszule Mussoliniego. Immersję wzmacnia fakt, że NPC-e rozmawiają między sobą w swoim języku (tutaj po włosku). Mamy dobrego księdza lubującego się w amerykańskim jazzie i złego księdza lubującego się w knowaniu. Stawka rośnie, gdyż „na arenę wchodzi” jeszcze Emmerich Voss – czarujący, przerysowany i przerażający archeolog, który dla wielkości Rzeszy uczyni wszystko. Trzeba odnaleźć ważny artefakt związany ze starożytną mocą, przy okazji poznając dziennikarkę Giną, która nam w tym zadaniu pomoże i wyruszy w szaloną podróż – przez Gizę, Tajlandię i mniejsze obszary, gdzie tempo jest szybsze, a cut-scenki bardzo filmowe. Choć przyznam, że owa bohaterka częściej mnie irytowała niż budziła moją sympatię (nie, nie jestem uprzedzony do Włoszek).
Screen z gry "Indiana Jones i Wielki Krąg" (rozgrywka własna)
Screen z gry "Indiana Jones i Wielki Krąg" (rozgrywka własna)
Cała zabawa odbywa się z perspektywy pierwszej osoby. Plecy Jonesa widzimy tylko, gdy się wspina. Ale i tak wydaje się, że to skrzyżowanie „Tomb Raidera” z serią „Uncharted”. Niby słusznie, ale nie do końca. Bo to jednak Indiana Jones! Co bicz ma w ręku, kapelusz na głowie i błysk w oku. Kiedy zabrzmi muzyka Johna Williams, to wiadomo, w jakim uniwersum jesteśmy (ale nawet nowe kompozycje budują odpowiedni klimat). Gra jest tak zaprojektowana, że zaskakuje na każdym kroku. Zamiast skupić się na głównym wątku, przemierzam wzdłuż i wszerz konkretne tereny, badam je i odkrywam: notatki (do zadań pobocznych i nie tylko), artefakty (szkoda, że większość wygląda tak samo), lekarstwa, książki do nauki różnych specjalności, przepisy potraw, nawiązania do filmowych przygód. Zjadam też owoce wydłużające pasek kondycji. Czasem komuś przyniosę jakąś „zgubę”. Biorę udział w nielegalnych walkach na pięści. I „modlę się”, abym nie wdepnął w „g…” jakieś i nie usłyszał mnie żaden przeciwnik. Skradam się więc, a nie strzelam pierwszy jak Han Solo. Tutaj jednak „jest pies pogrzebany”, bo o ile pułapki są sprytnie przygotowane, tak AI kuleje i to bardzo. Jeśli wbiegnę do obozu wroga bez odpowiedniego stroju, to zostanie wszczęty alarm. Ale kiedy na spokojnie będę załatwiał po kolei, czy to głośnymi sposobami i przedmiotami, czy po cichu i od tyłu (packa na muchy rządzi!), nazistów i włoskich żołnierzy, to ich koledzy nie zorientują się z powagi sytuacji, nawet jeśli stoją tuż za ścianą. Są głupi. Jedynie kapitanowie rozglądają się czujniej, i tu już przyda się butelka do odwrócenia uwagi. W filmach było podobnie, ale bez przesady… Mimo to używaj pięści, a nie spluwy, bo powalanie na ziemię tych skurczybyków daje więcej frajdy niż poznawanie sekretów. Choć i ten element prezentuje się zacnie.
Screen z gry "Indiana Jones i Wielki Krąg" (rozgrywka własna)
Screen z gry "Indiana Jones i Wielki Krąg" (rozgrywka własna)
Podoba mi się częściowo otwarta struktura odwiedzanych lokacji i dostępna czytelna mapa – choć zdarzają się glitche w postaci znikających notatek itp. Bez problemu poruszam się po menu gry. Dokładnie czytam zdobyte informacje. Po prostu cieszę się jak dziecko, które chciało zostać archeologiem, ale takim jak Indiana Jones. Najbardziej jednak czerpię radość z używania bicza! Huśtam się nad przepaściami, łapie za uchwyty, aby móc przejść dalej albo rozwalać skrzynie, przyciągam przeciwnika, by dać mu w pysk. Sama, zbliżona do „Dishonored”, eksploracja rozległych obszarów (również dżungli) na normalnym poziomie trudności przebiega sprawnie, aczkolwiek czasem trzeba dłużej podumać nad rozwiązaniem danej tajemnicy (ogólnie zagadki są dość łatwe, poza tymi kilkoma, zajmującymi więcej cennych minut i wymagających myślenia). Ważne jednak, że mamy przy sobie… Ginę? Eee… Ważne, że nie zwodzi nas intelekt, spryt i zaradność.
Oprawa graficzna i dźwiękowa to sztos, podobnie jak reżyseria filmowych przerywników! Jedynie mogę doczepić się do niektórych postaci na drugim planie (tak Gina, znowu na Ciebie patrzę), które chodzą jakoś koślawo – brakuje też płynności, gdy mówią czy nagle siadają. Lecz silnik id Tech 7 i tak czyni cuda – nieraz otwierałem szeroko oczy na widok „prawdziwych” piramid i zakurzonych grobowców albo absurdalnej akcji w samolocie (ups… mały spoiler).
Oficjalny zrzut ekranu z gry "Indiana Jones i Wielki Krąg" (źródło: indianajones.bethesda.net)
Screen z gry "Indiana Jones i Wielki Krąg" (rozgrywka własna)
Podsumowując, szwedzki deweloper – MachineGames (warta polecenia seria „Wolfenstein”) i amerykański wydawca Bethesda Softworks podarowali graczom produkt, który można stawiać na równi z trylogią Stevena Spielberga. Jednak mam wrażenie, że raczej jest on bardziej kierowany do fanów niż zwykłych graczy. Do wieloletnich pasjonatów Kina Nowej Przygody, którzy kręcili nosem w trakcie seansu „Królestwa Kryształowej Czaszki” i którzy pamiętają tak udane growe produkcje sprzed kilku dekad, jak „Indiana Jones and the Fate of Atlantis” (przygodówka na PC) i „Indiana Jones and the Emperor's Tomb” (akcja, TPP) od LucasArts Entertainment Company.
PS Nie pozostaje nic innego, jak czekać na dodatek do „Wielkiego Kręgu” i być może na kolejne części od tych samych twórców. Ja jestem tą grą, jej premierową wersją, cholernie usatysfakcjonowany. I zapamiętam, że w taką podróż bez aparatu fotograficznego nie ma się co wybierać (zawsze to dodatkowe punkty).
Ocena: 8,5 /10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Indiana Jones i Wielki Krąg" – Biczem, głową i pięścią
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2025 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.647