O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" – Przykryj wady kapeluszem… - Recenzje filmów

W trakcie siedzenia na sali kinowej i patrzenia na wielki ekran, na którym 80-letni aktor biega z biczem w ręku, czuje się jednocześnie jak krytycy z Cannes oraz DiCaprio ze słynnego mema. Znudzony, poirytowany, kręcący nosem. I co jakiś czas wskazujący palcem na konkretne sceny i cieszący się niczym małe dziecko. Bo nowy, piąty, stary, ostatni „Indiana Jones” to właśnie taki film – mający w sobie szczyptę (tylko) magii oryginalnej trylogii i plastikową podbudowę obecnych blockbusterów (niestety).

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
aragorn136 (21252 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
638
Czas czytania:
786 min.
Kategoria:
Recenzje filmów
Autor:
aragorn136 (21252 pkt)
Dodano:
300 dni temu

Data dodania:
2023-07-03 13:25:41

Zwiastun – mimo zgrzytów z cyfrową twarzą Indiany – dawał nadzieję na przygodowe kino, które łatwo pokochać. Dodajmy jeszcze opis fabuły umieszczany przez dystrybutora, a można klaskać w dłonie. Wszak mamy rok 1969. To apogeum wyścigu kosmicznego między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Jones jest zdeterminowany, aby wyjawić nikczemną działalność nazistowskich naukowców, licznie stojących za programami kosmicznymi. Brzmi intrygująco, sami przyznajcie. Nawet 20-minutowy (to chyba rekord w tej serii) prolog obiecuje coś na miarę „Poszukiwacza zaginionej Arki”. Okazuje się, że Harrison Ford jako lubiany archeolog, ikoniczny bohater jeszcze może – po dachu pociągu biega raczej komputerowa kukiełka, ale, gdy nokautuje nazistę z piąchy i ratuje przyjaciela po fachu (Toby Jones, którego ostatnio wszędzie pełno) to pragnę wierzyć, że to on, a nie podstawiony typ. Cyfrowe lico nie przeszkadza – jest wykonane realistyczniej niż u Marka Hamilla w „The Mandalorian”. Bardziej z immersji wybija głos 80-letniego Forda. Najważniejsze jednak, że cała sekwencja jest tak zmontowana i przedstawiona, jakby za reżyserię odpowiadał Steven Spielberg, a nie James Mangold. A później coś zaczyna się psuć…

 

Kadr z filmu "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" (fot. materiały prasowe)

 

Po wylądowaniu w 1969, a dokładniej w Dniu Księżycowym – święcie na cześć astronautów, widać Indianę Jonesa, który w samych skarpetkach i bokserkach śpi na fotelu. Na pewno śni mu się festiwal w Cannes, gdyż po przebudzaniu jest mocno rozdrażniony. Niby wie, gdzie się obecnie znajduje, ale jest zgryźliwy, sarkastyczny do bólu… Ej, ale to przecież „uroki” starości. W kolanie strzyka, pamięć o dawnych przygodach lekko zamazana. Ale w pracy już przygotowują dla niego tort. Czas na emeryturę proszę pana. Pora na pożegnanie. Właśnie, Indy żegna się już trzeci raz. Kiedy odjeżdżał na koniu w stronę zachodzącego słońca w „Ostatniej Krucjacie”, wydawało się, że teraz czeka go już tylko odpoczynek. Kiedy sporo starszy całował Marion przed ołtarzem w „Królestwie Kryształowej Czaszki”, wszyscy odetchnęli z ulgą – oto archeolog odnalazł oazę spokoju i szczęścia. Ale co z tego, skoro naziści ponownie wyciągają łapska po tytułowy artefakt (wcześniejsza nazwa, czyli tarcza była bardziej trafna).

 

Matematyk Archimedes powiedział, że „środek ciężkości równoległoboku to punkt przecięcia jego przekątnych”. Te słowa można odnieść do piątej części „Indiany Jonesa”. Tutaj środkiem ciężkości jest relacja między protagonistą a jego chrześnicą – Heleną. Przekonująca odegrana, z odpowiednią chemią, dość zabawna, pobudzająca, rozcinająca minusy filmu. Nie krzyknę jednak eureka! Bo owe wady są niczym węgorze. Opływają widza, chcą go zaatakować, zadusić – nie da się ich przykryć kapeluszem… Zdjęć Phedona Papamichaela (jednego z zaufanych ludzi Mangolda: „Spacer po linie”, „Le Mans '66”) nie można pochwalić, ponieważ marna jakość CGI bije po oczach. Dalsze tła rozmyte, szalone pościgi jak z animowanego TinTina… W tej dolinie niesamowitości jakby mało luksusowo Marian. Emocji już nie tyle co kiedyś, nudą wieje, mimo szybkiego tempa. Lepiej znajdźmy drogę wyjścia, a nie macguffina. I dlaczego ta Helena w interpretacji Phoebe Waller-Bridge to Fleabag na sterydach, ale taka bardziej irytująca, a nie sympatyczna. Pewna siebie antybohaterka, kombinatorka, feministka lat 60. XX wieku. Jej docinki z Fordem wypadają okej, jednak ona zbyt skupia uwagę na sobie (nie będą wspominał o jej nastoletnim pomocniku, bo chłopak chyba urwał się z innej bajki – za dużo go tutaj, to nie ta dziecięca liga co Short Round).

 

Kadr z filmu "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" (fot. materiały prasowe)

 

Kadr z filmu "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" (fot. materiały prasowe)

 

Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” to solidny film przygodowy, który podobnie jak reklama przed seansem, stara się udowadniać, że życie emeryta to coś więcej niż czekanie w kapciach na listonosza z cienką kopertą. Lecz to jednocześnie średnio ekscytujące zwieńczenie losów archeologa, który z opresji często wychodził nie dlatego, że dysponował heroiczną siłą, a dlatego, że miał po prostu farta. W tym filmie nadal mamy dość nieporadne walki porównywalne do potyczek z komedii slapstickowych – choć, gdy Ford uderza młodszego, wyćwiczonego Boyda Holbrooka (niemal identyczna rola jak w „Loganie”), to trudno zawiesić niewiarę. Gdzieś jednak unosi się niezwykły duch sprzed kilku dekad, ten ze spielbergowskim namaszczeniem. Gdyby tylko jeszcze fabuła dowiozła, a reżyser James Mangold miał lżejszą rękę, to przez dwie i pół godziny nie zerkałbym na zegarek.

 

Dopiero finał, który także, jak cały film, podzieli widzów, sprawia, że otwieram szeroko oczy i chwalę twórców, stwierdzając: „ooo, jaki fajny pomysł!”. Uśmiecham się też, gdy scenariusz zahacza o fan serwis i pewne smaczki z poprzednich produkcji (niestety brakuje kuli, która pojawiła się w zwiastunie). Ale po chwili zastanawiam się, dumam niczym Archimedes, zadaję filozoficzne pytanie: czy zrobienie z Indiany Jonesa postaci tragicznej, człowieka zmęczonego życiem, który na ostatnią przygodą wyrusza niemalże z musu było słuszną decyzją? Hmm… I jeszcze ten Mads Mikkelsen jako Voller – z daleka godny, bezduszny, inteligentny przeciwnik, z bliska pozbawiony charyzmy i pierwiastka nieobliczalnej psychozy przerysowanej, acz przykuwającej do ekranu, „radzieckiej” Cate Blanchett czy agenta Gestapo w kreacji Ronalda Laceya.

 

Kadr z filmu "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" (fot. materiały prasowe)

 

Summa summarum, drodzy kinomaniacy, nawet Sallah nie pomoże, kiedy atmosfera i nostalgia utopione są w pastelowym kolorze. Przy każdej części powołuję się na cytat z wieszcza Mickiewicza. Tym razem to, że „czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko”, nie zdaje egzaminu. Ba! Teraz zaczynam bardziej doceniać „Królestwo Kryształowej Czaszki”. Tam co prawda skakał na lianach w brzydkiej cyfrowej dżungli Shia LaBeouf, a finał odrapano z emocjonalnej stawki, ale za to Spielberg potrafił zaczarować tak, że warto wybaczyć wszelkie niedoróbki. Na szczęście seria o „Indianie Jonesie” to nie casus „Terminatora”. Broni się, bo pierwszy trzy epizody ciągle wywołują lawinę radości, a motyw przewodni Johna Williamsa (w „Artefakcie przeznaczenia” zabrakło poza nim, innych ciekawych, klimatycznych melodii) pozostanie w świecie kina już do końca tego świata.

 

Ocena: 5/10

 

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:




Galeria zdjęć - "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" – Przykryj wady kapeluszem…

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

5 (5)

PJ
299 dni temu

Na planie filmu pracował polski kaskader Jacek Jagódka, z którym miałem okazję porozmawiać. Wywiad ukazał na łamach tego portalu.
Dodaj opinię do tego komentarza

0 (0)

Filmowy33
300 dni temu

Niestety, autor recenzji ma rację. Bliżej temu filmowi do adaptacji "Uncharted" niż "Poszukiwaczy zaginionej Arki". Wielka szkoda!
Dodaj opinię do tego komentarza

0 (0)

Aragorn136
299 dni temu

Niby plastikowy a brutalny bo tutaj pierwszy raz giną cywile!
Dodaj opinię do tego komentarza

Więcej artykułów od autora aragorn136

 -

Odwiedzin: 85

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Szōgun" – Toranaga sama, co skrywasz w swoich oczach? - Seriale

Bezlistna gałąź na wietrze. Niezbadane ścieżki przede mną. Ostrze śmierci tak blisko. Takimi oto słowami, a raczej haiku można by określić „przygodę”, jaką jest seans nowej adaptacji „Szoguna” Jamesa Clavella. Bo to serial „otulający” barwami i zapachami kwitnącej wiśni, a jednocześnie przerażający dla zachodniego widza ze względu na brutalne obyczaje i rytuały. Gdzie bardziej od widowiskowości liczy się to, co siedzi w głowach lordów. Japonia przełomu XVI i XVII wieku chyba nigdy nie była tak ukazana na małym ekranie, choć przecież jeden „Szogun” już do nas zawitał dekady temu. Ale czy nowsza wersja faktycznie wygrywa, będąc dziełem wybitnym na każdym poziomie?

 -

Odwiedzin: 197

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Civil War" – Dziewczynka z aparatem - Recenzje filmów

Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować recenzję najnowszego i podobno ostatniego filmu Alexa Garlanda (choć nie wierzę, że całkiem zrezygnuje z pisania scenariuszy). Tutaj pasują dziesiątki krótszych i dłuższych określeń, haseł, ostrzeżeń… No bo wiecie – „Civil War” to zarówno kino wojenne, przedstawiciel kina drogi, jak i opowieść inicjacyjna oraz niepokojąca dystopia. A zatem: „Apokalipsa teraz, zdjęcia na wieki”, „Wyprawa do jądra ciemności”, „Dziennikarze w ogniu”, „STOP WAR”… Ale ja podczas seansu czułem, że główną bohaterką jest młodziutka Jessie Cullen, a nie dojrzała Lee Smith. To za nią podążamy, to jej kibicujemy, to o nią się martwimy. „Dziewczynka z aparatem” wydaje się w tym kontekście idealne. Jednak czy sam film jest idealny?

Ukradłaś "Dziennik Śmierci", witaj w moim koszmarze! - Recenzje książek

Z polecenia koleżanki przeczytałem thriller autorstwa Chrisa Cartera (nie tego od „X Files”). Zachwalała, że ów pisarz ma pióro na tyle sprawne i klimat potrafi wykreować taki, że ciary na plecach murowane. Faktycznie – „Dziennik Śmierci” nie tylko samym tytułem budzi ciekawość i strach. To książka, którą wertuje się szybko, a w głowie zostaje masa szczegółów. Czy jednak jest to dzieło tej klasy, co „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa?

"Problem trzech ciał" – Twarde Saj, miękkie faj, średnie wow - Seriale

Co to jest? Krótkie, ale długie. Zbite, choć rozciągliwe. Obce i prawdziwe. Fascynujące, lecz usypiające. Odpowiedź kryje się w jednym tytule. To „Problem trzech ciał”. Tak można podsumować ów serial na podstawie powieściowego bestselleru, cyklu „Wspomnienia o przeszłości Ziemi”. I w tym miejscu można by już przestać pisać, ale produkcja jest na tyle ciekawa, mimo stosu wad, że warto kontynuować tenże wykład…

"Silos" – Pogrzebani, ale żywi. Bez słońca, ale ze światłem w sercu - Recenzje książek

„Gdy Holston wspinał się ku swojej śmierci, dzieci bawiły się w najlepsze”. Wystarczy to pierwsze zdanie, aby uderzył w czytelnika potężny kontrast. Bo w „Silosie”, jak to w powieści dystopijnej, utrzymanej w klimacie postapo, nowa rzeczywistość ponura jest, choć ludzie starają się wieść „normalne” życie. Pod warunkiem, że będą przestrzegać ustalonych setki lat wcześniej nakazów i zakazów. W innym przypadku zostaną wysłani na zewnątrz, pod karą „czyszczenia”. Taki porządek rzeczy jednak nie może trwać wiecznie… Bunt wisi w powietrzu jak gęste toksyny, a kłamstwo musi wyjść z mroku. Czy jednak projektant tej przyszłości – Hugh Howey, potrafi na tyle przykuć naszą uwagę, abyśmy zechcieli odkrywać prawdy ukryte w zakamarkach podziemi?

Polecamy podobne artykuły

 -

Odwiedzin: 710

Autor: adminTechnologie

Komentarze: 1

Antikythera – tajemniczy mechanizm sprzed tysięcy lat - Technologie

Indiana Jones odkrył, do czego służyła. Ale takie wyjaśnienie to tylko bajka dla osób pragnących oddać się przygodzie przez wielkie P. A czym tak naprawdę jest i była Antikythera, a więc znana na całym świecie, starożytna mechaniczna maszyna z brązu, która została znaleziona we wraku rzymskiego statku w roku 1900, niedaleko greckiej, malowniczej wyspy?

 -

Odwiedzin: 2981

Autor: aragorn136Artykuły o filmach

Komentarze: 1

O tym, jak 40 lat temu odkryto Arkę Przymierza! - Artykuły o filmach

W latach 30. XX wieku pewien znany archeolog zawędrował do amazońskiej dżungli w poszukiwaniu starożytnego grobowca i złotego bożka. Następnie wybrał się do Egiptu, gdzie podobno zakopano legendarną, biblijną Arkę Przymierza. Informacje, jakie uzyskał, okazały się „prawdziwe”. Dr Jones odnalazł ozdobną skrzynię, w której – jak wierzono – miały znajdować się tablice z Dekalogiem. Był szybszy od nazistów. W latach 80. XX wieku, widzowie oglądali jego zmagania na dużym ekranie. Wówczas – a dokładniej 12 czerwca 1981 roku – miał premierę film pt. „Poszukiwacze zaginionej Arki”!

"Uncharted 4: Kres Złodzieja" – Odnalazł swoją fortunę - Recenzje gier

W 2007 roku amerykańskie studio Naughty Dog (nieznane tak jak obecnie) wydało swój pierwszy exclusive dla Sony. Miała to być gra nastawiona na doraźne załatanie luki, którą powiększała coraz gorzej spisująca się seria „Tomb Raider” – niegdysiejsze sacrum dla gier zręcznościowo-przygodowych.

Teraz czytane artykuły

 -

Odwiedzin: 638

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 3

"Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" – Przykryj wady kapeluszem… - Recenzje filmów

W trakcie siedzenia na sali kinowej i patrzenia na wielki ekran, na którym 80-letni aktor biega z biczem w ręku, czuje się jednocześnie jak krytycy z Cannes oraz DiCaprio ze słynnego mema. Znudzony, poirytowany, kręcący nosem. I co jakiś czas wskazujący palcem na konkretne sceny i cieszący się niczym małe dziecko. Bo nowy, piąty, stary, ostatni „Indiana Jones” to właśnie taki film – mający w sobie szczyptę (tylko) magii oryginalnej trylogii i plastikową podbudowę obecnych blockbusterów (niestety).

 -

Odwiedzin: 5559

Autor: PaMCzłowiek

Jak zarabiać na własnym blogu? - Człowiek

Opiszemy kilka porad związanych z możliwością zarabiania na własnym blogu, oraz realnie przedstawimy koszty prowadzenia bloga i możliwości zarabiania na nim.

 -

Odwiedzin: 13798

Autor: PaMSprzęt

Komentarze: 2

Jaki wybrać dekoder telewizji naziemnej DVB-T? - Sprzęt

Czy do odbierania programów z telewizji naziemnej potrzebujemy specjalnego urządzenia? Od 2013 roku w Polsce przejdziemy do nadawania telewizji naziemnej cyfrowym sygnałem.

"Czasami tęsknimy za toksycznymi ludźmi" – przekonuje Małgorzata Beczek w singlu "Za daleko" - Muzyczne Style

Grudzień to nie tylko święta! Lubelska wokalistka i autorka tekstów, czerwonowłosa Małgorzata Beczek prezentuje nowy singiel pt. „Za daleko”. Śpiewa w nim o trudnej relacji, ale w taki sposób, że razem z nią zaczynamy tęsknić za osobą, która niekoniecznie była dla nas dobra.

TSA – Prekursorzy polskiego heavy metalu - Zespoły i Artyści

TSA to pierwszy zespół, który wypłynął na szerokie wody popularności i był symbolem polskiego metalu, przez pierwszą połowę lat 80. TSA to przedstawiciele starej szkoły, zakorzenionej w klimatach AC/DC i bluesowych korzeniach ciężkiego rocka.

Nowości

 -

Odwiedzin: 75

Autor: pjKultura

"Blef doskonały", tak "doskonały", że w kieszeni ma Wielkiego Węża! - Kultura

Jeden kolega opowiedział niedawno świetny dowcip. Brzmiał on następująco: „Do baru wchodzi Niemiec, Rusek i Covid, a tam Węgrzyn”. Kto nie widział żadnego filmu twórcy/twórców/braci o takim nazwisku, to nie załapie sensu, ale reszta zakuma. Bo o ile jeszcze pierwsze dzieło – „Proceder”, opowiadające o życiu i śmierci znanego rapera, było niezłe, tak już kolejne obrazy stały niebezpiecznie blisko CV Patryka Vegi. „Blef doskonały” jest najgorszy. Niestety. Pierwotnie miał pojawić się w kinach w 2021 roku. Od tamtego czasu Węgrzynowie próbowali chyba naprawić dźwięk i montaż. Nie udało się… Ale nie samo udźwiękowienie sprawiło, że film ten otrzymał Wielkiego Węża, czyli antynagrodę dla najsłabszej produkcji. Przecież miał konkurencję w postaci Mariusza Pujszo i Pana Samochodzika!

Gdy Groniec, Mozil i Rynkiewicz łączą siły z Szymonem Siwierskim, to jest "Do góry nogami"! - Zespoły i Artyści

Szymon Siwierski przedstawia singiel „Do góry nogami”, zwiastujący jego drugi album studyjny zatytułowany „pictures”. W premierowym nagraniu poznańskiego pianisty i kompozytora pojawiają się wyjątkowi muzyczni goście: laureaci nagrody Fryderyk 2024, Katarzyna Groniec i Czesław Mozil, a także ceniony trębacz jazzowy, Patryk Rynkiewicz. Taka zacna grupa powoduje, że piosenka jest jak piękny, spokojny, ale pełen skrajnych emocji, sen. Otula wokalem i dźwiękami. A tekst zachęca do refleksji.

 -

Odwiedzin: 151

Autor: marmir83Erotyka, towarzyskie

Komentarze: 2

Krótka historia związków... - Erotyka, towarzyskie

Ostatnio wytknięto mi, że moje wpisy są poniekąd stronnicze i monotematyczne, więc dziś o czymś zupełnie innym. Związki, bo one są dziś na tapecie, są rzeczą niezwykle trudną nie tylko do utrzymania, ale i do opisania. Dlaczego on i ona mają te same cele, jednak im się nie udaje?

 -

Odwiedzin: 85

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Szōgun" – Toranaga sama, co skrywasz w swoich oczach? - Seriale

Bezlistna gałąź na wietrze. Niezbadane ścieżki przede mną. Ostrze śmierci tak blisko. Takimi oto słowami, a raczej haiku można by określić „przygodę”, jaką jest seans nowej adaptacji „Szoguna” Jamesa Clavella. Bo to serial „otulający” barwami i zapachami kwitnącej wiśni, a jednocześnie przerażający dla zachodniego widza ze względu na brutalne obyczaje i rytuały. Gdzie bardziej od widowiskowości liczy się to, co siedzi w głowach lordów. Japonia przełomu XVI i XVII wieku chyba nigdy nie była tak ukazana na małym ekranie, choć przecież jeden „Szogun” już do nas zawitał dekady temu. Ale czy nowsza wersja faktycznie wygrywa, będąc dziełem wybitnym na każdym poziomie?

Camera Action: Młodzieżowa grupa inspiruje Włocławek - Ludzie kina

W Liceum im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku działa grupa projektowa o nazwie "Camera Action", która choć nie tworzy własnych filmów, to z pasją i zaangażowaniem edukuje społeczność na temat kinematografii. Ich głównym celem jest nie tylko rozpowszechnianie wiedzy o świecie filmu, ale także inspiracja innych do zgłębienia tej fascynującej dziedziny.

 -

Odwiedzin: 208

Autor: pjIntrygujące

Synteza, czyli Internetowe Radio prowadzone przez… AI! - Intrygujące

Uwaga! Uwaga! Drodzy czytelnicy, a raczej słuchacze. Właśnie wystartowało w Polsce nowe radio. Rozgłośnia ta jest jednak nietypowa. Nie chodzi o transmisję na żywo – taka opcja to żadna rewelacja. Radio Synteza różni się natomiast puszczanymi kawałkami oraz komentatorami/prezenterami. Całość to bowiem wytwór Sztucznej Inteligencji! Ciekawy eksperyment, ale i pewna obawa, że przyszłość dla prawdziwych piosenek, lektorów, spikerów nie brzmi za wesoło.

Artykuły z tej samej kategorii

 -

Odwiedzin: 1017

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 2

"Diuna: Część druga" – Woda życia, religia zniszczenia - Recenzje filmów

„Mając władzę nad przyprawą, masz władzę na wszystkimi” – zniekształcony, brzmiący złowieszczo głos oznajmia takową prawdę na tle czarnego tła, a mi już po całym ciele „przebiegają mrówki”. Jestem wręcz obezwładniony, zahipnotyzowany. A przecież to nawet nie pierwsza scena. Później jest jeszcze lepiej/gorzej. Jakie tam później, tak jest przez 80% seansu, niemal do napisów końcowych. Oni (czyt. krytycy mający zaszczyt uczestniczyć w pokazie prasowym) nie kłamali. „Diuna: Część druga” to film monumentalny (kto napisze fatalny, ten niechaj zostanie strawiony przez czerwia). Atakujący wszystkie zmysły. Piękny. Na poziomie audiowizualnym rzecz jasna, bo z warstwą scenariuszową bywa różnie… Są jednak aktorzy, którzy windują tę opowieść do granic kosmosu.

 -

Odwiedzin: 422

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 2

"Kos" – Gdzie generał, co chłopa szanował? O tu! - Recenzje filmów

„Pierwszy krok do zrzucenia niewoli to odważyć się być wolnym, pierwszy krok do zwycięstwa – poznać się na własnej sile” – przekonywał głośno Tadeusz Kościuszko. Pewni twórcy wzięli sobie drugą część tego cytatu mocno do serca. Jako pierwsi zdecydowali się zrealizować w Polsce film o wielkim bohaterze narodowym bez grama martyrologii, za to z wyraźnymi inspiracjami kinem Quentina Tarantino. Czy aby owa sztuka ich nie przerosła? Jaki jest „Kos”?

 -

Odwiedzin: 526

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 3

"Godzilla Minus One" – Uciekać czy się pokłonić? - Recenzje filmów

Mówili: idź do kina na „Napoleona”. Nie posłuchałem. Zamiast cesarza Francji, wybrałem króla potworów. W niedalekiej przyszłości nadejdzie jeszcze sposobność, aby w dłuższej, 4-godzinnej wersji zmierzyć się z wielkością i kontrowersyjnością Bonapartego, i ostatecznie ocenić jakość filmu i aktorski popis (?) J. Phoenixa. Tymczasem na arenę wchodzi On – Godzilla. W 37 obrazie z ze słynnej japońskiej serii wygląda tak przerażająco i jednocześnie dostojnie, że nic tylko bić brawa albo strzelać z największych dział (cel: zabicie bestii lub oddanie hołdu). „Godzilla Minus One” to bowiem produkcja za skromne 15 mln dolarów, która zawstydza hollywoodzkie blockbustery o tej samej legendzie i ikonie japońskiej kultury. Widowisko kameralne, gdzie ważniejszy jest czynnik ludzki i metafora powojennych traum.

 -

Odwiedzin: 771

Autor: aragorn136Recenzje filmów

Komentarze: 1

"Chłopi" – Wsi anielska, wsi diabelska - Recenzje filmów

„Cepelia, w której maczała swoje paluchy Sztuczna Inteligencja, malując każdą scenę w męczące oczy barwy”. Mniej więcej to sądzi o nowej adaptacji „Chłopów” Władysław Reymonta pewien znany krytyk filmowy. Powinien on uderzyć się w pierś i obejrzeć tę animację raz jeszcze. Tak, to ludowe rękodzieło, ale o dużej wartości artystycznej – choć bliskie książkowym opisom, to jednak na swój sposób uwspółcześnione, pozbawione kurzu osiadłego na dawnej księdze. Gdy kilka lat temu ponad 100 malarzy zabrało się do skrupulatnej pracy z pędzlem w dłoniach, to jeszcze nikt nie wiedział, że AI aż tak rozwinie się w roku 2023. Można zapytać po co? Czyż nie lepiej, aby powstał „zwykły” film fabularny bez tej otoczki? Nie, bo taki już nakręcono, a owa forma tylko dodała magii i innej, niepokojącej namacalności.

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów

Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.837

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję