
1 685
1 875 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (17507 pkt)
1040 dni temu
2020-08-05 12:31:54
W zalewie kina made in America, co jakiś czas przeciskają się „perły” z krainy kangurów. I dobrze. Jaki nie byłby to gatunek, taki obraz jest zawsze na swój sposób oryginalny, inny niż typowe hollywoodzkie produkcje. Podobnie jest z „Babyteeth”. Okej. Nakręcono już amerykański film, zarówno tematycznie zbliżony, jaki przefiltrowany przez reżyserską wrażliwość. „Earl, ja i umierająca dziewczyna” (jego recenzję znajdziecie także na portalu Altao.pl) też wyciskał łzy, ale bez emocjonalnego szantażu (choć się o niego ocierał). I także próbował zrewolucjonizować gatunek nastoletnich dramatów ze śmiertelną chorobą na pierwszym planie. A jednak „Zęby mleczne” to historia, która jeszcze bardziej zaskakuje podejściem do tak trudnej tematyki.
Symboliczny tytuł i pierwsze ujęcie nie są przypadkowe. Również wpleciony w obraz słynny utwór „Golden Brown” brytyjskiego zespołu The Stranglers w pięknej wersji smyczkowej. Już wiadomo, że film będzie daleki od banału. To prawda. Australijska reżyserka Shannon Murphy (wcześniej pracowała przy serialach, m.in. „Obsesji Eve”) oraz scenarzystka Rita Kalnejais (kiedyś zagrała epizod w „Ghost Rider”!) opowiadają w taki sposób, że w trakcie seansu czuję się, jakbym dostał morfinę. Szczepionkę, której zawartość rozpływa się po moim organizmie. Już się nie boję, nie odczuwam lęku związanego z chorobą mojego ojca. Ten film oczyszcza duszę i ciało z zalegających toksyn i sprawia, że na życie zaczynamy patrzeć w jaśniejszych barwach.
Kadr z filmu "Babyteeth" (źródło: materiały prasowe)
Fabuła jest prosta: śmiertelnie chora nastolatka Milla poznaje przypadkiem starszego od siebie Mosesa – niegrzecznego chłopaka z problemami, wytatuowanego dilera narkotyków. Jej życie zmienia się o 180 stopni. Wreszcie nie będzie odliczać dni do nieuniknionego końca. Wreszcie odkryje, czym jest pierwsza miłość. A jej rodzice odzyskają nieco nadziei, widząc uśmiechniętą córkę. Mimo że Mojżesz (pozwólcie, że użyje spolszczonego imienia) początkowo nie daje się lubić. Jest niczym taran, bomba z opóźnionym zapłonem. Nie „otwiera morza”, prędzej może zalać mieszkanie i je okraść. Kto wie, co takiemu jeszcze uderzy do głowy… Ten opis sugeruje, że przekroczenie granicy sztampy było prawdopodobne, jednak Shannon Murphy jest wierna swojej wizji. Uff… Ulga.
Jest tak, jak mówił Tomasz Raczek w swojej recenzji. „Babyteeth” należy oglądać przez metaforyczne szkła progresywne. To, co dostrzega się z bliska, to jedynie zwykły film o chorej dziewczynie, jakich wiele. Ale już poszerzając kąt widzenia, można ujrzeć więcej. Na przykład Henry’ego, Annę i ich relacje. On – psychiatra. Wydaje się więc, że łatwo pogodzi się z tym, co spotkało Millę. Ona – uzdolniona pianistka i skrzypaczka. Jednak muzyka nie sprawia jej radości. Czy jeszcze zagra z córką? Jest też przyjaciel rodziny, nauczyciel Milli, który stara się dźwiękiem skrzypiec podarować jej jakiś cel i uśmiech, mimo że nie wie (podobnie jak widzowie), ile dni i godzin tej nastolatce zostało. Co ciekawe, reżyserka i scenarzystka nie zdradzają nawet, jaki dokładnie nowotwór zaatakował bohaterkę filmu. Nie ma scen szpitalnych. Nie to jest tutaj najważniejsze.
Kadr z filmu "Babyteeth" (źródło: materiały prasowe)
Najważniejsze to zdążyć poznać piękno, szczęście i sens życia. Teraz, na skróty. Bo może nie być już okazji. Milla nie jest jeszcze dorosła, ale dzieckiem też nie – straciła swój mleczny ząb. I chyba „Babyteeth” nie byłby tak ciepłym i godnym uwagi filmem, gdyby nie kreacja Elizy Scanlen. Młodziutka aktorka, która oczarowała niedawno w „Małych kobietkach”, ponownie to robi. Ten jej urok i delikatność w połączeniu z energią, odwagą i siłą charakteru – coś fantastycznego! Toby Wallace (serial „The Society”) to z kolei moje tegoroczne aktorskie odkrycie. Jak on wciela się w Mojżesza! Hipnotyzuje i odpycha jednocześnie. Między nim a Elizą jest taka chemia, że niemal czuć jej „zapach” przez ekran. Nie dziwi mnie nagroda im. Marcello Mastroianniego w kategorii najlepszy debiut, jaką Toby otrzymał na festiwal w Wenecji. Przekonujący są także Ben Mendelsohn i Essie Davis. Jego do tej pory większość widzów kojarzyła z ról przebiegłych antagonistów w „Player One” i „Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie”. Tutaj pokazuje się z zupełnie innej strony. Jako mąż i ojciec musi jednocześnie pocieszać córkę oraz przepisywać stos tabletek żonie. Nie da się mu nie kibicować w jego codziennej wewnętrznej walce. Davis, znana z psychologicznego horroru „Babadook”, w tym filmie też przechodzi totalny kryzys. Z otumanioną lekami Anną widz utożsamia się równie mocno.
Kadr z filmu "Babyteeth" (źródło: materiały prasowe)
„Będę twardy, dam radę”. Tak powtarzałem sobie w myślach. Nie ma tu przecież wielkich i tanich melodramatycznych chwytów w stylu Hollywood. A jednak się wzruszyłem, a po moim policzku spływały łzy – jedna za drugą. Aktorzy to sprawili, a konkretniej to, co dzieje się na ich twarzach w finale. Podobała mi się też budowa narracyjna filmu w formie prowadzonego pamiętnika (inne tytuły dla poszczególnych rozdziałów/dni). Może i ociera się o groteskę i przerysowanie (patrz: np. postać sąsiadki), ale i tak działa lepiej niż niejedna, znieczulająca miejscowo, pastylka. „Babyteeh” to obraz nieoczywisty, rozmywający podział na czarne i białe, złe i dobre. Autentyczny. Starający się odczarować śmierć. I do tego mający świetnie dobraną ścieżkę dźwiękową, ze wspomnianym „Golden Brown”, a także „Diamond Day” i innymi wpadającymi w ucho kompozycjami (także klasycznymi).
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
PS. Zamiast łykać tabletkę na nerwicę i stres, lepiej obejrzeć ten film. Polecam. Przetestowałem i działa naprawdę dobrze! Powikłań brak.
Ocena: 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Babyteeth" – Australijska szczepionka
Więcej artykułów od autora aragorn136

"Sukcesja" – O tym, jak dysfunkcyjna rodzina miliarderów "przejęła" HBO i rozkochała miliony widzów! - Seriale
Armstrong. Czy to nazwisko Wam coś mówi? Oczywiście! Z szybkością drukarki laserowej jeszcze do niedawna odpowiedzielibyście, że chodzi o słynnego Amerykanina, który jako pierwszy zszedł na powierzchnię Księżyca. Od tamtej chwili minęło wiele dekad, aż tu niespodziewanie na całej planecie Ziemia znany stał się kolejny Armstrong. W roku 2023 uliczna sonda nie okaże się zatem już tak oczywista, mimo że ten człowiek to żaden sportowiec ani tym bardziej astronauta. Lecz nadal śmiało określę go mianem Człowieka-Rakiety. Dlaczego? Gdyż napisał i stworzył w swej głowie serial, który jest jest prawdziwą bombą wśród wielu produkcji stacji HBO. „Sukcesja” to dzieło realistyczne, wciągające niczym czarna dziura, powodujące szybsze bicie serca. Wiecie, taki tam dramat, trochę satyra i saga o rodzinie bogaczy, gdzie raczej nie ma komu kibicować. A mimo to sypią się nagrody, a Jesse Armstrong skacze z radości.

"Żony (nie)idealne" – Jeśli kochać, to na całego! - Recenzje książek
Czerwiec to miesiąc Dumy Społeczności LGBT+. Nie ma zatem lepszego czasu, aby zapoznać się z dwiema dumnymi dziewczynami. To Madzia i Kasia, autorki „Żon (nie)idealnych”, wyznające jedną ważną zasadę. Jest to jednocześnie ich rada dla wszystkich kobiet i mężczyzn obawiających się życia w szczęśliwym związku z osobą tej samej płci. A brzmi ona: „Nie walcz z miłością, walcz o miłość!”. Po przeczytaniu wspólnej książki Magdaleny Baryły i Katarzyny Klimek owe słowa jeszcze mocniej wejdą do głowy. Zatem otwórzcie ten pamiętnik/romans napisany w narracji pierwszoosobowej i odkryjcie historię wielkiego uczucia, przeznaczenia i akceptacji siebie.

"Rebecca Thompson. Król Upiorów" – Młodzi wybrańcy kontra potężne zło! - Recenzje książek
Kiedy ujrzałem to oblicze siedzącej na tronie potężnej, ponurej, przesiąkniętej nikczemnością postaci, to nie było innego wyjścia jak… brać nogi za pas. Nie. Nie tym razem. Czas się z nią zmierzyć, a dokładniej z debiutancką, młodzieżową opowieścią urban fantasy wymyśloną przez R. K. Jaworowskiego – inżyniera informatyka. Tym bardziej, że to zupełna nowość na rynku wydawniczym, stworzona w gatunku „Filmowy styl książkowy” („Movie Book”), w której swoje „palce” maczała... Sztuczna Inteligencja.

Kopniaki na "Dzień Matki", czyli siła matczynej miłości! - Recenzje filmów
Co można zrobić dla mamusi w dniu jej święta? Lista jest długa: wspólny spacer po parku, przygotowanie pysznej kolacji, wyjście do kawiarni, wręczenie bukietu pachnących kwiatów. Nina, bohaterka filmu Mateusza Rakowicza ma syna, ale na takie niespodzianki 26 maja liczyć nie może. Należy jednak usprawiedliwić Maksa. Chłopak nie wie o istnieniu rodzicielki, a ona przez 17 lat nie dała o sobie znaku życia. Nic dziwnego. Nina to Kikimora, dawna agentka NATO, która robiła paskudne rzeczy w paskudnych miejscach na całym świecie. Ale mimo to drogie panie bierzcie z niej przykład, a synowie – odpalcie Netflixa, aby pokazać, że gdy latorośli dzieje się krzywda, nawet „uśpiona” matka nie cofnie się przed niczym, aby ruszyć na ratunek! I choć „Dzień Matki” to średnio udana, sztampowa produkcja, to nie da się jej odmówić pomysłowości. No i ta Agnieszka Grochowska!

"Lincoln Highway" – Bądź jak Ulisses! - Recenzje książek
Ciepłe dni roku 1954 – dwaj bracia postanawiają wyruszyć w długą drogę przez Stany Zjednoczone. Słoneczny majowy tydzień 2023 – pewien czytelnik pragnie śledzić ich losy. Tymi braćmi są 18-letni Emmett Watson i dużo młodszy Billy, bohaterowie „Lincoln Higway”, powieści elegancko skonstruowanej i wciągającej, jak stwierdził jeden z krytyków. A tym molem książkowym jestem Ja – Przemysław Jankowski. Niestety, mimo że to dzieło otrzymało wiele pochwał, czuję się zawiedziony… I jednocześnie zadowolony, bo owa historia o miłości braterskiej, przyjaźni i przygodzie, ma w sobie coś urzekającego i łotrzykowskiego. Ale po kolei…
Polecamy podobne artykuły

"Earl i ja, i umierająca dziewczyna" – Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać - Recenzje filmów
Na co dzień raczej unikamy tematu śmierci. Po co zawracać sobie nim głowę? Wiadomo, że kiedyś nadejdzie nieunikniony koniec. Nikt nie mówił, że świat jest sprawiedliwy. „Earl i ja, i umierająca dziewczyna” to opowieść o olbrzymiej niesprawiedliwości. Choć dzieło Gomeza-Rejona wydaje się z pozoru lekką i przyjemną historyjką, z czasem nietrudno dostrzec, że jej wydźwięk niekoniecznie jest tak pozytywny, jak moglibyśmy się spodziewać.
Teraz czytane artykuły

"Babyteeth" – Australijska szczepionka - Recenzje filmów
Kiedy na stronie internetowej Multikina pojawiła się informacja, że od 7 sierpnia w jego repertuarze nie zabraknie skromnej, docenionej na festiwalu w Wenecji, produkcji z dalekiej Australii, aż serducho zabiło szybciej. Nie dość, że duże sieci wreszcie ruszyły, to nie obawiają się wyświetlać filmów ambitnych. Choć z drugiej strony zastanawiam się, czy „Babyteeth” nie lepiej sprawdziłby się tylko w kinach studyjnych. Dlaczego? Bo mimo lekkiej formy, to dość wymagająca opowieść. Skierowana do widzów dostrzegających to, co pod „powierzchnią”.

Czym jest amelinum? - Zabawne
Zobaczcie czym jest amelinum. Zapytacie, co to jest lub do czego służy. W internecie pojawiło się wiele wyjaśnień tego określenia.

Wreszcie jest! Pierwsza zapowiedź "Star Wars: The Rise of Skywalker" - Artykuły o filmach
No i jest. Czekaliśmy i się doczekaliśmy. Oto pierwszy teaser (ale nie taki krótki, bo aż 2 minutowy) do IX, ostatniego epizodu najnowszej trylogii "Gwiezdnych wojen" od Disneya i ponownie w reżyserii J. J. Abramsa. O ile zapowiedź ma klimat i czującego się jak ryba w wodzie, podstarzałego Billy'ego Dee Williamsa, który powraca do roli Lando, to już podtytuł budzi raczej... mieszane uczucia. Ciekawe jak go przetłumaczy polski dystrybutor? Uwaga! W filmie zobaczymy archiwalne materiały z udziałem zmarłej w grudniu 2016 roku Carrie Fisher, a wydarzenia będą się rozgrywać rok po "Ostatnim Jedi". Trzymamy kciuki, aby ta część była lepsza! Premiera 19 grudnia.

Florence and the Machine – magia muzyki - Zespoły i Artyści
„Chciałabym, żeby moja muzyka brzmiała jak upadek z drzewa lub wysokiego budynku albo wessanie w głąb oceanu, gdzie nie można złapać tchu, by przytłaczała, ogarniała i przepełniała, a słuchacz eksplodował albo po prostu zniknął”.

Oko i związane z nim nieprzyjemne infekcje - Zdrowie i uroda
Jesień to miesiąc, kiedy z głębokiego snu budzą się różne choroby i dolegliwości. Boli ząb, atakuje angina, grypa czy zwykłe przeziębienie. Jakby tego było mało, to na oku, konkretnie na dolnej lub górnej powiece może zbudować się nieprzyjemna opuchlizna zwana jęczmieniem, a w zaawansowanej formie gradówką. Szczególnie uciążliwa jest dla ludzi z wadą wzroku i noszących szkła kontaktowe.
Nowości

"Sukcesja" – O tym, jak dysfunkcyjna rodzina miliarderów "przejęła" HBO i rozkochała miliony widzów! - Seriale
Armstrong. Czy to nazwisko Wam coś mówi? Oczywiście! Z szybkością drukarki laserowej jeszcze do niedawna odpowiedzielibyście, że chodzi o słynnego Amerykanina, który jako pierwszy zszedł na powierzchnię Księżyca. Od tamtej chwili minęło wiele dekad, aż tu niespodziewanie na całej planecie Ziemia znany stał się kolejny Armstrong. W roku 2023 uliczna sonda nie okaże się zatem już tak oczywista, mimo że ten człowiek to żaden sportowiec ani tym bardziej astronauta. Lecz nadal śmiało określę go mianem Człowieka-Rakiety. Dlaczego? Gdyż napisał i stworzył w swej głowie serial, który jest jest prawdziwą bombą wśród wielu produkcji stacji HBO. „Sukcesja” to dzieło realistyczne, wciągające niczym czarna dziura, powodujące szybsze bicie serca. Wiecie, taki tam dramat, trochę satyra i saga o rodzinie bogaczy, gdzie raczej nie ma komu kibicować. A mimo to sypią się nagrody, a Jesse Armstrong skacze z radości.

Miłość i "Maj", w to mi graj – ale czymże jest ten "Maj"? - Muzyczne Style
Najnowszy singiel Aleksandra Siczka „Maj” to piosenka o miłości, ale czy tylko? Nie! Maj to czyste lato! „Wyobraźcie sobie, że jedziecie z przyjaciółmi spontanicznie nad morze, auto zapakowane po brzegi, zrzutka na paliwo a nocleg? Coś się wymyśli, mało ważne! Ten utwór to must have takiej podróży. To opowieść o miłości wyjątkowej i cieszącej jak nigdy dotąd! Nastraja do radości z życia i wspaniale, bo taka powinna być letnia muzyka. Z tekstu dowiecie się, że to niekoniecznie miłość, która kończyć się musi romansem czy związkiem, to może być każdy rodzaj uczucia, przyjacielski czy rodzinny. Co ważne „Maj” przypomina o wolności, o tym, że nasz los jest w naszych rękach, że trzeba zawsze pamiętać o sobie i swoim szczęściu, dzięki czemu można tym szczęściem obdarować można innych – mówi o utworze Alek. To pewne - miłość i lato to para idealna! „Maj” to trzeci po singlach „Kino, Muranów” i „Planety” utwór z ukończonego już debiutanckiego materiału muzycznego artysty, który zaskakuje z każdą kolejną odsłoną.

"Żony (nie)idealne" – Jeśli kochać, to na całego! - Recenzje książek
Czerwiec to miesiąc Dumy Społeczności LGBT+. Nie ma zatem lepszego czasu, aby zapoznać się z dwiema dumnymi dziewczynami. To Madzia i Kasia, autorki „Żon (nie)idealnych”, wyznające jedną ważną zasadę. Jest to jednocześnie ich rada dla wszystkich kobiet i mężczyzn obawiających się życia w szczęśliwym związku z osobą tej samej płci. A brzmi ona: „Nie walcz z miłością, walcz o miłość!”. Po przeczytaniu wspólnej książki Magdaleny Baryły i Katarzyny Klimek owe słowa jeszcze mocniej wejdą do głowy. Zatem otwórzcie ten pamiętnik/romans napisany w narracji pierwszoosobowej i odkryjcie historię wielkiego uczucia, przeznaczenia i akceptacji siebie.

Wrażliwość Madlen. Artystka, "Żona (nie)idealna", debiutantka w rozmowie pełnej szczerości! - Zespoły i Artyści
W swoich autorskich utworach porusza tematy bliskiej jej duszy i sercu. Kocha muzykę równie mocno, jak swoją życiową wybrankę, z którą napisała książkę o codzienności i drodze do szczęścia. Mogliście usłyszeć jej śpiew m.in. w nastrojowych singlach „Sen” i „Warstwa wad”. Z wywiadu, którego nam udzieliła dowiecie się, jak bardzo uczuciowa to kobieta. Przed państwem Magdalena Baryła-Klimek, czyli Madlen!

Jego "Wiatr wolności". DZIUK z najbardziej osobistym singlem! - Muzyczne Style
Mamy newsa! Znany Wam artysta DZIUK powraca – jako kompozytor, scenarzysta własnych teledysków, niezależny producent, wokalista i tekściarz – z nowym singlem pod jakże obrazowym, metaforycznym tytule „Wiatr wolności”. To utrzymany w klimatach pop-rockowych, wpadający w ucho dzięki nowoczesnej linii melodycznej osadzonej między innymi w dźwiękach gitar, perkusji oraz klawiszy, kawałek. Dlaczego jest on najważniejszy w karierze Tomasza Dziuka, który do tej pory prezentował covery i wydał cztery single („Vibes”, „Niepamięć”, „Tlen”, „Call It LA”)? Bo jak powiedział ten prawnik i politolog z wykształcenia, a muzyk z pasji dający koncerty w warszawskich klubach: „W tym utworze rozliczam się ze swoją przeszłością i dość mocno obnażam swoje cechy charakteru. Taki jestem i taka jest moja rzeczywistość, w której naczelną wartością jest dla mnie wolność. Piosenka jest bardzo osobista i po raz pierwszy tak otwarcie odsłaniam w muzyce siebie”. Szczere słowa! Poczujmy zatem razem z nim „Wiatr wolności”!

TRYLION o kruchości człowieka wobec natury. Hipnotyczny klip do "Black Clay"! - Muzyczne Style
Krótki, acz warty uwagi news! Tworzą muzykę z pogranicza djent i prog metalu. W 2021 roku wydali pierwszą płytę – „Education for Freedom”. Już wtedy zaskakiwali szczerością i wielowarstwowością pod względem przekazu i instrumentarium. 31 maja 2023 to natomiast data, kiedy grupa Trylion zaprezentowała klip do nowego kawałka, będącego jednocześnie zwiastunem… burzy? Nie, nowego albumu. To, jak komentuje formacja, opowieść o „kruchości człowieka wobec natury”. Sam utwór, wzmocniony przez niepokojący klip, odnosi się do wielu symboli i metafor – istnienia człowieka jako małej cząstki całości. Materiał powstawał długo, bo jest najbardziej złożonym projektem w dorobku zespołu. Ale za to efekt jest iście piorunujący! To połączenie muzyki ze sztuką. Niechaj więc ten, kto uważa metal tylko za głośne coś, pozbawione tożsamości, zamilczy. A ten kto za fana brytyjskiej kapeli Tesseract się ma, ten bardziej doceni pracę, jaką wykonali chłopaki z Tryliona wraz ze wspomagającym ich artystą o tajemniczej ksywie SHAO oraz miksującym Emilem Reitanem z Icicle Studios.
Artykuły z tej samej kategorii

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?

"Dziedzictwo. Hereditary" – Osaczeni - Recenzje filmów
„Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego.

"Tamte dni, tamte noce" – Nigdy Cię nie zapomnę! - Recenzje filmów
Niełatwe zadanie mają twórcy melodramatów, a jeszcze trudniejsze twórcy melodramatów opowiadających o uczuciu pomiędzy osobami płci męskiej. Czyha bowiem na nich wiele pułapek. Mogą wpaść w sidła banału, mogą podążać za wyznaczonymi wcześniej schematami – opowiedzieć historię większą niż życie, w której bohater boryka się z homofobią ze strony otoczenia i brakiem akceptacji rodziny albo, co gorsza ukrywa romans przed własną… żoną. „Tamte dni, tamte noce” to inny film, w pozytywnym znaczeniu oczywiście.

"Hobbit: Bitwa Pięciu Armii" – Czarodziej ze złamanym kosturem - Recenzje filmów
Nie wiem, ile fajkowego ziela wypalił i grzybków Radagasta zjadł Peter Jackson, ale wyraźnie przedawkował. Już sam tytuł zobowiązywał. Miało być spektakularnie, tymczasem nie doszło ani do zdetronizowania z podium „Władcy Pierścieni: Powrotu króla”, ani tylnej części ciała nie urwało. Czy jest bardzo źle? Bez obaw, duch Tolkiena w kliku momentach czuwa.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.912