789
1 174 min.
Recenzje gier
GieHa (3260 pkt)
448 dni temu
2022-12-27 08:24:16
Wydane na początku grudnia przez firmę KRAFTON „The Callisto Protocol”, bo o nim mowa, już na starcie spotkało się z bardzo bolesnym backlash'em ze strony pecetowych graczy, gdyż port PC dla tej gry zdaniem wielu – co miało odzwierciedlenie w agregatach opinii, np. na Steamie – został kompletnie położony. Ja również spotkałem się z pewnymi problemami odpalając produkcję w dniu premierowym, gdy to za każdym razem po loading'u musiałem odczekać dwadzieścia sekund, by dać się w pełni wczytać teksturom i shaderom z danego etapu, a przy dynamiczniejszych ruchach kamery (przede wszystkim podczas walki z mini bossami) gra niejednokrotnie lagowała, ale problemy techniczne w moim odczuciu nie zniszczyły dokumentnie wrażenia z rozgrywki.
Screen z gry "The Callisto Protocol" (źródło: rozgrywka własna)
W rozgrywkę boleśniej uderza natomiast bardzo sztampowa historia i jako gracz odczułem to niemal bezpośrednio, bo przecież jak dziś pamiętam jaka opowieść wyszła spod ręki Schofielda w 2008 roku – jak na ironię twórcy co rusz mi przypominali o tamtych czasach dość częstymi nawiązaniami i gdyby miało to miejsce w dużo bardziej udanej grze traktowałbym to jako zwieńczenie całości, a tak stało się to swoistą kulą u nogi (w więzieniu, nomen omen) z wypalonymi nań symbolami dziedzictwa przytłaczającego „The Callisto Protocol”. Nie powiem, rozgrywając pierwszą „ćwiartkę” całości odczuwałem jeszcze ten dreszczyk emocji związany z odkrywaniem świata i historii z nim związanej, lecz im dalej w las tym więcej drewnianej opowieści i chyba każdy fan „Dead Space” rozpozna prędzej czy później, że mamy tu do czynienia z protezą sklejoną na kształt czegoś doskonalszego, co widzieliśmy drzewiej.
Jednak Schofield i spółka wciąż mają fach w ręku i potrafią uraczyć graczy pewną jakością. Widoki zza grubych, odmrożonych szyb kompleksu więziennego na mroźne, postrzępione szczyty Kallisto z wielką tarczą Jowisza w tle lub bezpośredni już „spacer” (na dalszym etapie rozgrywki) po powierzchni jego księżyca i pokonywanie olbrzymich śnieżnych zasp oraz niebezpiecznych urwisk to dobro samo w sobie. Po prostu. Klimatem przypominało mi to jeden z późniejszych etapów świetnej „Somy”, tak więc ciężko o większy komplement w tym przypadku.
Screen z gry "The Callisto Protocol" (źródło: rozgrywka własna)
Niestety, pozostałe elementy rozgrywki będą srodze linczowane jeśli zestawić je ze swoimi odpowiednikami ze wspomnianej gry. O boleśnie przewidywalnej, ostemplowanej z każdej strony wielkimi kalkami, opowieści już napomknąłem, wszak nie pomagają jej w żaden sposób wykreowane postacie, których obecność w większości przypadków wydawała mi się nie tyle sztampowa co wręcz niepotrzebna. Taka Dani Nakamura (Karen Fukuhara) pojawia się w grze na zasadzie konieczności dodania kobiecego „przybocznego” i odpalenia hałaśliwie mechanicznego tropu „ujawnienia kłamcy”, a gdyby nie obowiązkowe punkty zapalne w fabule, zapomniałbym bezsprzecznie o kpt. Leo Ferrisie (Sam Witwer), który pełni rolę dowodzącego zastępami strażników więzienia Black Iron. Podałem tylko pierwsze przykłady z brzegu, ale możecie wierzyć na słowo, iż zasadniczo tylko jedna postać z dalszego planu delikatnie podnosi jakość tej przygody – co zabawniejsze, robi to nawet lepiej niż główny bohater. Na temat Jacoba Lee (Josh Duhamel) wszystkiego dowiedziałem się za pomocą scenki wprowadzającej i przeczytania krótkiego dossier z naręcznego komputera. Z tym protagonistą nie działo się nic pod względem charakterologicznym na przestrzeni trzydziestogodzinnej rozgrywki i zasadniczo kibicowałem mu tylko dlatego, że znałem go z "Transformersów" był postacią przeze mnie sterowaną.
Ha, sterowanie zasługuje na swój własny akapit. Grzebanie w ekwipunku jest tak bardzo nieintuicyjne, że nadzwyczajnie sporo czasu upłynęło zanim do niego przywykłem, ale prawdziwą katorgą było korzystanie z szybkiego „koła” broni. Kląłem jak szewc gdy musiałem natychmiast zmienić pukawkę przy dynamicznym starciu z mocniejszym przeciwnikiem – to, co powinno zadziałać po wykonaniu jednej akcji na kontrolerze, zabierało dużo więcej czasu i nerwów. Spotkałem się z wieloma opiniami, że w tym tytule prawdziwym wrogiem gracza nie są mutanty, lecz właśnie sterowanie i mogę tylko potwierdzić trafność tych uwag. Z kolei przezabawna ironia polega na tym, że za pomocą leniwego ruchu gałką analogową w lewo lub w prawo jesteśmy w stanie dokonać idealnego balansu ciałem i uniknąć ciosów niemalże każdego rodzaju, wyprowadzanych zarówno przez podstawowych przeciwników, jak i finałowego bossa.
Screen z gry "The Callisto Protocol" (źródło: rozgrywka własna)
Walka, choć niepozbawiona wymienionych wad, daje jednak pewną dozę frajdy. Jest odpowiednio krwawa, a nierzadko elementy otoczenia wręcz zapraszają na bardzo praktyczne (i widowiskowe) zastosowanie ich. Co prawda wiele razy musiałem przystanąć i zastanowić się dlaczego ostre kolczatki ulokowane są na ścianach budynków użytku publicznego lub w tunelach hydroponiki, ale taki nitpicking nie jest chyba potrzebny, gdy zmagać się trzeba z dużo większymi problemami.
Stacje warsztatowo-towarowe umożliwiają nam drukowanie nowych broni (o ile wcześniej odnajdziemy konkretny schemat), upgrade'owanie sprzętu już posiadanego, sprzedawanie mniej lub bardziej wartościowego złomu i tworzenie amunicji czy produktów leczniczych. Nie ma się tu za bardzo do czego przyczepić, jednak po przejściu gry zrozumiałem, że mój bohater byłby o wiele skuteczniejszym zabijaką, gdybym od samego początku lokował wszystkie dostępne punkty modyfikacji w trzy „drzewka” uzbrojenia, nie zważając na nic innego. Ale piszę to tak bardziej w charakterze dygresji, poza tym podczas takiego premierowego przejścia gry chce się spróbować wszystkiego.
Screen z gry "The Callisto Protocol" (źródło: rozgrywka własna)
Jeśli chodzi o muzykę, to zaliczam ją na plus, wszak nie jest ona jakimś szczytowym osiągnięciem twórców, bo przecież dobrze wiemy jak wspaniałe dzieła zarówno w tym aspekcie wydali wcześniej. Dodam natomiast, że najbardziej zapadła mi w pamięć piosenka z materiałów promujących grę i przez to, że na stałe wylądowała ona na mojej playliście ulubionych utworów melancholijnych, jestem skłonny dodać pół punktu do ostatecznej oceny.
Ze smutkiem stwierdzam, że „The Callisto Protocol” zalicza się do moich największych rozczarowań ostatnich lat. Cała produkcja sprawia wrażenie niedogotowanej. W kilku jej elementach widać niezwykłe możliwości twórców, ale większość spędzonego przy tym tytule czasu traktuję jako czas stracony – a muszę być tym surowszy, im bardziej uświadamiam sobie, kto ten tytuł stworzył. Tę grupę ludzi stać na coś o lata świetlne lepszego i mam szczerą nadzieję, dla dobra całej cyfrowej rozrywki, że w niedługim czasie uciekną z więzienia przeciętności.
Ocena: 5,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Autor recenzji publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem _GsHock_
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "The Callisto Protocol" – Mechanika Martwego Ciała Niebieskiego
Więcej artykułów od autora GieHa
"Stasis: Bone Totem" – Skok na głęboką wodę - Recenzje gier
"Stasis" był pierwszym tytułem, który opisywałem na łamach Altao, a zetknięcie się z nim pozwoliło mi zapoznać się z rzemiosłem jego twórców, którzy akurat na ten czas stawiali swoje pierwsze (nieco chwiejne) kroki na game developerskim poletku. Pomijając powyższy sentymentalizm, to na przykładzie "Stasis'a" mógłbym praktycznie z marszu wyliczyć wartości wyróżniające studio "The Brotherhood" w branży.
"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier
Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.
"Darkwood" – Czarna Koza z Lasu nuci kołysankę dla Tysiąca swoich Młodych - Recenzje gier
Być może to już tradycja, że co jakiś czas natknę się na kilkuletnią grę niezależną, która okazuje się wartą polecenia innym graczom ze względu na swe ponadczasowe zalety. Omawiany tytuł od polskiego Acid Wizard Studio jak najbardziej wpisuje się do tego wzorca, ale docelowy gracz, pragnący czerpać przyjemność z tej rozgrywki, będzie musiał tym razem niepodważalnie spełniać kilka warunków.
"Peacemaker" – "It’s the franchise, boy, I'm shining now" - Seriale
Być może mój głos znajduje się w mniejszości, wszak uważam, że zdecydowanie bardziej faworyzowany przez krytyków ubiegłoroczny „The Suicide Squad” Jamesa Gunna cierpiał na zasadniczo ten sam problem co „Legion Samobójców” zaproponowany niegdyś przez Davida Ayera, czyli formalną nielogiczność. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku mamy finalnie do czynienia z nadprzyrodzonym zagrożeniem o gigantycznej skali, więc jakim cudem lekiem na takie kabały ma być świruska z kijem baseballowym, gość z zestawem linek wspinaczkowych czy człowiek o wyglądzie łasicy – zamiast, no nie wiem, boga z odległej planety strzelającego laserami z oczu i rozwijającego w powietrzu prędkość czterech machów albo multimiliardera z technologią wyprzedzającą o dekady wszelki znany militarny know-how i tłukącego do nieprzytomności przestępców w pancerzu ze spiczastymi uszami?
"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...
Polecamy podobne artykuły
"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier
Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.
"Agony" – Trochę piekło, ale przestało. - Recenzje gier
Ze „średniakami” rynku gier wideo sprawa zawsze jest skomplikowana. Nie mogą one zostać wydane w tempie „ekspresowym”, bo charakteryzują się na ogół dużo większą złożonością niż te mniejsze produkty indie. Jednocześnie nie stoją za nimi wagony pieniędzy, które pozwalają na kilkuletni nawet developing gry (plus: kampanie reklamowe, prezentacje na Expo, etc.) - jak w przypadku produktów AAA. Innymi słowy: im dłużej taki „średniak” jest przygotowywany, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie nieudany. Ironiczna kwestia jest taka, że państwu z polskiego MadMind Studio udało się, na pewnym metapoziomie, zwizualizować przysłowie: „dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”.
"Doom" – posmak old schoolu - Recenzje gier
Seria „Doom” znana jest chyba każdemu miłośnikowi gier komputerowych, nawet jeżeli jakimś cudem nigdy nie miał styczności z żadną produkcją sygnowaną charakterystycznym logo. Po „Doomie³”, będącym swego rodzaju restartem serii, przez wiele lat było cicho. Co prawda w międzyczasie doczekaliśmy się rozszerzenia, filmu kinowego i „Doom RPG”, fani czekali jednak na kolejną odsłonę z prawdziwego zdarzenia. Ta rodziła się w bólach przez kilka lat – w pewnym momencie deweloperzy skasowali to, co zrobili, stwierdzając, że nie jest wystarczająco doomowate, i zaczęli od początku. Po dwunastu latach w końcu doczekaliśmy się czwartej odsłony serii, będącej pełnoprawnym rebootem.
"Aliens: Colonial Marines" – Alieny bez kwasu - Recenzje gier
Najpierw wspaniała seria filmów, które stały się klasyką kina grozy, później gra pt. „Aliens vs Predator”, a za trzy lata kolejna jej odsłona. Czemu podaliśmy akurat ten tytuł ? Ponieważ to dobre produkcje, gdzie kośćcem fabuły były spory ludzi, predatorów i… „słabych” obcych. No właśnie, to alienom się nie spodobało, więc postanowili wystąpić w grze wyłącznie o nich. Na pomoc przybyło studio Grearbox Software, tworząc „Aliens: Colonial Marines”. Jak się mówi: „nie w jeden dzień Rzym zbudowano” i chyba tym się kierowano, bo praca zajęła aż 8 lat. Niestety, fani tuż po premierze w 2013 roku poczuli nienawiść. Gra została po prostu za późno wyprodukowana.
"Outlast" – Straszna perspektywa - Recenzje gier
Strach, szaleństwo i opętanie - witamy w Mount Massive Asylum, a dokładniej w grze "Outlast". Pierwszoosobowy survival horror od studia Red Barrels to jedna z niewielu w tym roku gier z tego gatunku. Według zapowiedzi miała być najlepszą, a zarazem najstraszniejszą. Czy debiut kanadyjskiej ekipy spełnia pokładane w nim nadzieje?
Życie na Enceladusie – księżycu Saturna bardzo prawdopodobne! - Kosmos
Sonda Cassini pokazała Ziemianom, że na jednym z księżyców Saturna – Enceladusie zachodzą procesy hydrotermalne. Niegdyś oczy naukowców z NASA były skierowane na Europę Jowisza. Enceladus jest kolejnym wyjątkowym ciałem niebieskim w Układzie Słonecznym. Czy faktycznie jesteśmy o krok od odnalezienia życia poza naszą planetą?
Grudniowa "Randka" Jowisza i Saturna. Następna w 2080 roku! - Kosmos
Rok 2020 przejdzie do historii nie tylko jako ten, w którym wybuchła światowa pandemia koronawirusa stawiająca na głowie normalne funkcjonowanie gospodarki. Miało w nim miejsce także wydarzenie, które dla jednych było tak emocjonujące i momentalne, że na chwilę zapomnieli o otaczającej rzeczywistości. A innych – miłośników teorii spiskowych i boskiego planu, utwierdziło w przekonaniu, że niedługo nastąpi kres ludzkiej cywilizacji. 21 grudnia pojawiła się bowiem nad horyzontem Wielka Koniunkcja – biblijna Gwiazda Betlejemska.
Teraz czytane artykuły
"The Callisto Protocol" – Mechanika Martwego Ciała Niebieskiego - Recenzje gier
Pan Glen Schofield przeszedł już do historii gamingu jako twórca niesamowitego "Dead Space'a", morfując (badumtss!) przy okazji już na zawsze gatunek sci-fi survival horroru w grach i sadzając na tegoż szczycie małomównego inżyniera z plazmowym przecinakiem w dłoni. Piszę o tym dlatego, aby podkreślić jak olbrzymie oczekiwania miałem wobec najnowszego dzieła wspomnianego twórcy, liderującemu obecnie niedawno powstałemu Striking Distance Studios.
"Diuna: Część druga" – Woda życia, religia zniszczenia - Recenzje filmów
„Mając władzę nad przyprawą, masz władzę na wszystkimi” – zniekształcony, brzmiący złowieszczo głos oznajmia takową prawdę na tle czarnego tła, a mi już po całym ciele „przebiegają mrówki”. Jestem wręcz obezwładniony, zahipnotyzowany. A przecież to nawet nie pierwsza scena. Później jest jeszcze lepiej/gorzej. Jakie tam później, tak jest przez 80% seansu, niemal do napisów końcowych. Oni (czyt. krytycy mający zaszczyt uczestniczyć w pokazie prasowym) nie kłamali. „Diuna: Część druga” to film monumentalny (kto napisze fatalny, ten niechaj zostanie strawiony przez czerwia). Atakujący wszystkie zmysły. Piękny. Na poziomie audiowizualnym rzecz jasna, bo z warstwą scenariuszową bywa różnie… Są jednak aktorzy, którzy windują tę opowieść do granic kosmosu.
"Mare z Easttown" – Ogród Pamięci - Seriale
HBO ma już dawno za sobą złoty wiek, kiedy to w zasadzie każdy widz winien był odbierać w odpowiednio wielkim zachwycie każdą produkcję spod tego szyldu. Z kolei współczesny okres, w którym wydalane są rzeczy typu: „Watchmen”, „Kraina Lovecrafta” czy ostatnie dwa sezony „Gry o Tron”, nie może być uznany (mówiąc delikatnie) za nieskazitelny. Na szczęście, raz na jakiś czas HBO potrafi jeszcze przypomnieć sobie, jak stworzyć produkt pierwszej klasy. Zapraszam do Easttown.
"John Wick 4" – Zabij ich wszystkich! - Recenzje filmów
Yeeeaah. Mr. Wick powrócił w czwartej odsłonie serii. Jest jak kot. Zawsze spada na cztery łapy, żyć ma sporo, szczęścia jeszcze więcej. Coś pod nosem mruczy. Czai się w cieniu. Ale jako człowiek czuje się zmęczony. Wszak ciągle ktoś na niego poluje. Tutaj np. potężni faceci w kuloodpornych garniakach. Ja po seansie filmu też jestem wyczerpany, jednak na twarzy gości uśmiech. Bo paradoksalnie czuje się naładowany energetycznie, jakbym wypił kilka… naście Red Bulli. Mimo umownej fabuły uplecionej z tony absurdów, jest to pod względem sekwencji akcji i kreatywnej reżyserii połączonej ze zdjęciami niczym z „Blade Runnera 2049”, najlepszy rozdział!
Cannes 2014 dobiegł końca - Kultura
25 maja zakończył się 67. festiwal w Cannes. To było, jak zawsze, wielkie święto kina. O główną nagrodę - Złotą Palmę, walczyło 18 filmów. Ostatecznie zwyciężył obraz pt. „Winter Sleep” tureckiego reżysera Nuriego Bilge Ceylana.
Nowości
"Dziki Kamieńczyk" – To nie jest moje pueblo! - Recenzje książek
Wyobraźcie sobie świat, w którym nie ma przestępstw, podziału na biednych i bogatych. Gdzie nikt nie chodzi smutny i jeździ elektrykami. Nikt nie pije alkoholu i nie uzależnia się od papierosów. Pisarz Marek Czestkowski przedstawia właśnie tego rodzaju „odgrodzone” miejsce w… Polsce. Ale już sam tytuł jego powieści: „Dziki Kamieńczyk” sugeruje, że ta utopijna wioska zachwieje się w posadach, przeobrażając się w strefę dla prawdziwych desperados. Czego świadkiem będzie, zahibernowany przez 100 lat, główny bohater. To znany niegdyś strażnik pogranicza wyznający jedną zasadę: w ściganiu złoli wszystkie chwyty dozwolone. Czytelnik jest jak ten Habanero. Popiera go i zderza się z idyllą, która wcale taka słodka nie jest. Oj nie!
Foodlosslla atakuje, bo jedzenie się marnuje! Spot od twórcy nowej "Godzilli" - Intrygujące
Jak zwrócić uwagę na problem związany z marnotrawstwem żywności? Jak ostrzec przed konsekwencjami takiego postępowania/zjawiska? Odpowiedź brzmi: zrobić sugestywny, krótkometrażowy klip, który jest jednocześnie reklamą o charakterze społecznym. I dalej: w centrum umieścić mszczącego się kaiju o wyglądzie przerośniętego ślimaka, zbudowanego z odpadów spożywczych. Taki właśnie materiał przygotował Takashi Yamazaki – reżyser filmu „Godzilla Minus One”!
Jakub Hovitz i jego pełne wyobrażeń o pierwszym spotkaniu "VHS" - Zespoły i Artyści
Zanurzony w klimacie przebojów z lat 70., bogaty w analogowe dźwięki, z ciekawie opowiedzianą historią – taki jest najnowszy singiel Jakuba Hovitza zatytułowany „VHS”. Gościnnie zaśpiewał w nim Felix Piątek. Premierowego nagrania tej dwójki pozytywnych artystów z Wrocławia można posłuchać w serwisach streamingowych.
"Bestiariusz Jeleniogórski Tom V" – Magia, strach i piękno. Chcę więcej! - Recenzje książek
Tomasz Szyrwiel od lat, jako pasjonat górskich wycieczek, rysownik, fotograf i pisarz, poszukuje karkonoskich bestii. Znalazł już ich tak wiele, że wyobraźnia nakazała mu stworzenie opisów na ich temat. W ten sposób narodziły się książki – połączenie jeleniogórskiej sagi fantasy z albumem kuszącym tak bardzo, że czarownica z bajki o „Jasiu i Małgosi” powinna się uczyć. W wersji kolekcjonerskiej, z kilku tomów złożone, wyglądające jak drogocenne i rzadkie księgi, jeszcze mocniej otulały magiczną mgłą. Ten ostatni – V miał być zakończeniem skrzyżowanych losów pewnej ludzkiej wojowniczki i miejscowej jelarskiej dziewczynki, i jednocześnie miał dostarczyć informacji o nowych, czających się w leśnych ostępach i wśród wysokich szczytów mamidłach. O ile jednak jego wydanie jest dziełem sztuki przez wielkie SZ, tak już historia powoduje niestety lekki niedosyt. Ale jest coś, co ciągle pozostaje identyczne – klimat tak niezwykły, że zapominam o realnym świecie.
Singiel "Anima Libera", czyli głośny powrót klubowej legendy! - Muzyczne Style
Ej, ludzie! Fani muzyki disco! Max Farenthide i Vamero (duet, którego brzmienia już słyszeliście w hicie „In My Bed”) wydali wspólny numer! „Anima Libera” to energetyczna propozycja z bardzo wyrazistym beatem. Utwór z pewnością ucieszy fanów Maxa! Artysta powraca bowiem na sceny klubowe po... 12 latach nieobecności!
Oscary 1983. Ten wieczór Zbigniew R. zapamiętał na zawsze – poszedł w "Tango"! - Ludzie kina
Nie od dzisiaj wiadomo, że nawet kieliszek mocniejszego trunku pomaga na stres i dodaje odwagi. I choć Yola Czaderska-Hayek, która jako tłumaczka towarzyszyła Zbigniewowi Rybczyńskiemu na scenie, twierdzi, że twórca oscarowego, krótkometrażowego „Tanga” absolutnie nie był pijany, to widząc jego zachowanie trudno w to uwierzyć. Czy to tylko przypływ szczęścia spowodował, że całkiem odwrotnie niż w jego animacji, otoczenie tak bardzo zwróciło na niego uwagę? Można by odpowiedzieć twierdząco, gdyby nie fakt, że bohater niniejszego tekstu, został dość szybko aresztowany…
Artykuły z tej samej kategorii
"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier
Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.
"RoboCop: Rogue City" – "Żywy lub martwy, idziesz ze mną..." - Recenzje gier
„Żywy lub martwy - idziesz ze mną...” – zwykł mawiać stalowy glina potencjalnym aresztowanym. Czy jednak gracze, którzy jeszcze nie mieli okazji ów one-liner wypowiedzieć głosem słynnego, filmowego cyborga, powinni skusić się na wirtualną wycieczkę po Detroit, jaką zaserwowali rodzimi twórcy na początku listopada 2023 roku? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w poniższej recenzji polskiej (!), wydanej m.in. na PC, gry „RoboCop: Rogue City”.
"Cyberpunk 2077" – Per aspera ad astra - Recenzje gier
"(...)Więc tędy albo tędy, chyba że tamtędy, na wyczucie, przeczucie, na rozum, na przełaj, na chybił trafił, na splątane skróty. Przez któreś z rzędu rzędy korytarzy, bram, prędko, bo w czasie niewiele masz czasu, z miejsca na miejsce do wielu jeszcze otwartych, gdzie ciemność i rozterka ale prześwit, zachwyt, gdzie radość, choć nieradość nieomal opodal, a gdzie indziej, gdzieniegdzie, ówdzie i gdzie bądź szczęście w nieszczęściu jak w nawiasie nawias, i zgoda na to wszystko i raptem urwisko, urwisko, ale mostek, mostek, ale chwiejny, chwiejny, ale jedyny, bo drugiego nie ma.(...)"*
"Stasis: Bone Totem" – Skok na głęboką wodę - Recenzje gier
"Stasis" był pierwszym tytułem, który opisywałem na łamach Altao, a zetknięcie się z nim pozwoliło mi zapoznać się z rzemiosłem jego twórców, którzy akurat na ten czas stawiali swoje pierwsze (nieco chwiejne) kroki na game developerskim poletku. Pomijając powyższy sentymentalizm, to na przykładzie "Stasis'a" mógłbym praktycznie z marszu wyliczyć wartości wyróżniające studio "The Brotherhood" w branży.
"Gothic" – Magia drewna! - Recenzje gier
W sierpniu ponownie nastąpi rocznica wydania „Nocy Kruka”, dodatku do „Gothica II”. Cofnijmy się zatem już teraz w czasie, do korzeni kultowej u nas serii. Zazwyczaj nie zaczynam tak recenzji, ale w tym przypadku wymagany jest pewien kontekst. Nigdy nie grałem w pierwszego „Gothica”. Właściwie trudno mi powiedzieć dlaczego, bo w tamtych czasach zagrywałem się w cRPGi, nawet nie chcę myśleć ile czasu przesiedziałem przy „Morrowindzie”. Tak się jednak złożyło, że ominęła mnie jedna z najbardziej popularnych w Polsce gier, dzieło niemieckiego Piranha Bytes.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.744