
3 755
4 518 min.
Recenzje filmów
bartoszkeprowski (3170 pkt)
1062 dni temu
2020-11-01 11:44:22
„Wyprawa na Księżyc” przypomina najlepsze baśnie wytwórni Disney. Mnie osobiście nowe dzieło Netflixa skojarzyło się z „Coco” – mnóstwo wzruszających momentów, przewrotny finał, pełnokrwiści bohaterowie oraz historia koncentrująca się na rodzinie i małoletnich bohaterach. Zatem, jeśli włodarze jednego z największych aktualnie serwisów streamingowych na świecie, wzorowali się na rzeczonej animacji, to wykonali kawał solidnej roboty, stworzyli bowiem równie angażujący i poruszający film, zdecydowanie warty poświęconego na niego czasu.
Kadr z filmu "Wyprawa na Księżyc" (źródło: materiały prasowe/Netflix)
Historia „Wyprawy na Księżyc” przybliża losy młodej dziewczynki Fei Fei, która po stracie swojej matki znajduje ukojenie w opowiadanej przez rodzicielkę legendzie o samotnej kobiecie oczekującej na ponowne spotkanie z ukochanym. W bohaterce opowieści widzi swojego utraconego rodzica. W związku z tym, gdy pewnego dnia nagle dowiaduje się o nowej dziewczynie swojego taty, wpada w złość i zamyka przed światem. Nie zamierza wpuścić do własnego domu kogoś nowego, zupełnie obcego. Dla niej obecność zmarłej matki jest niemal namacalna. Widzi ją dosłownie wszędzie. Dom jest pełen wciąż żywych o niej wspomnień. Tak więc każdą zmianę odbiera jako profanację pamięci o jej zmarłej mamie. Do tego, pomimo młodego wieku, uważa się za samowystarczalną, przecież razem z ojcem doskonale sobie radzi i nie potrzeba im nikogo do pomocy. Niemniej tata Fei Fei zdążył się już pogodzić ze śmiercią żony i chce wreszcie ruszyć do przodu, z nadzieję spojrzeć przyszłość, a co za tym idzie stworzyć na powrót kompletną, kochającą się rodzinę. Córka z kolei woli tkwić w przeszłości i żyć wspomnieniami. Niestety nie potrafi zrozumieć, dlaczego jej ojciec nie zamierza, odmiennie w porównaniu do bogini Księżyca z legendy, czekać cierpliwe na ponowne spotkanie z ukochaną osobą. Nagłe zmiany w życiu Fei Fei i niefortunna kłótnia przy rodzinnym stole, podczas której jej wiarę w starą opowieść zostaje niespodziewanie wyśmiana, skutkują absurdalnym pomysłem – bohaterka postanawia odszukać swoją idolkę, a co za tym idzie, udać się na księżyc.
Kadr z filmu "Wyprawa na Księżyc" (źródło: materiały prasowe/Netflix)
Muszę przyznać, że fabuła animacji pozytywnie mnie zaskoczyła. Sam początek ukazuje nam kochającą się rodzinę, którą niestety dotyka straszna tragedia. Następnie obserwujemy, jak tata i córka radzą sobie ze stratą. Każdy na swój własny sposób. W momencie, gdy ojciec Fei Fei gotowy jest rozpocząć nowy etap w życiu, jego córka kurczowo trzyma się wspomnień. Obrażona na rodzica za to, jak szybko zapomniał o niej i jej mamie, postanawia go wyleczyć i ratować swoją rodzinę, nim wszystko bezpowrotnie się zmieni. Decyduje się zatem udać w potwornie długą i niebezpieczną podróż, na sam Księżyc. Tutaj pojawia się filmowa magia, a z nią kolorowy i zaskakujący świat, jak również misja odnalezienia podarku dla bogini naturalnego satelity Ziemi. Ta część przedstawionej przez twórców opowieści to zgrabna alegoria złożonego procesu radzenia sobie ze stratą i otwierania się na zmiany. Fei Fei wyruszyła na Księżyc uleczyć duszę taty, a tak naprawdę podjęła się misji odratowania samej siebie z nieprzeniknionej ciemności i samotności. Podczas swojego pobytu na satelicie Ziemi tak bardzo skupia się na osiągnięciu swojego celu, iż odtrąca pomoc, rani swoich przyjaciół oraz coraz bardziej zamyka w sobie. Zupełnie jak jej idolka. Dla zgorzkniałej bogini już dawno przestali się liczyć oddani poddani. W animacji twórcy dają jasno do zrozumienia, iż w życiu niezbędne są zmiany, a skupianie się tylko na przeszłości prowadzi jedynie do smutku, rozpaczy i samotności. Fei Fei podobnie jak jej idolka skrupulatnie odrzucała każdego, kto chciał się do niej zbliżyć. Obie nie dostrzegały czekających u ich boku przyjaciół, którzy zrobiliby dla nich wszystko. Szczęśliwie, jak to w każdej bajce dla dzieci bywa, bohaterki w końcu odnajdują swoją drogę, a ich krwawiące serca zostają uleczone. Oczywiście nie dałyby sobie rady bez ich wiernych towarzyszy, ale o tym przekonacie się już podczas seansu.
Kadr z filmu "Wyprawa na Księżyc" (źródło: materiały prasowe/Netflix)
W związku z powyższym fabuła filmu szczerze wzrusza, a łzy same napływają do oczu. Tak mocno poruszony byłem ostatnio na premierze animacji „Coco”. Podczas seansu „Wyprawy na Księżyc” łzy spływały mi policzkach szczególnie w trakcie samego zakończenia obrazu. Prawdziwym emocjonalny rollercoaster. Najpierw łzy smutku, a potem szczęścia… Niemniej okazji do wzruszeń znajdziecie tutaj o wiele więcej. Ponadto film potrafi również rozbawić. Rolę komediową pełnią w produkcji Chin, czyli zwariowany, niedoszły brat Fei Fei oraz nieco natrętne, lecz urocze psisko o imieniu Gobi. Warto też dodać, iż sama opowieść jest bardzo zaskakująca oraz pomysłowa, mimo iż kinomani z wieloletnim stażem z pewnością zauważą ogrom znanych im z innych produkcji motywów i wątków. Niemniej historia wydaje się na tyle umiejętnie rozpisana oraz poprowadzona, że trudno tutaj mówić o schematycznym lub powtórkowym scenariuszu.
Mocno stroną produkcji są wokalne popisy aktorów. Wow! Piosenki stoją na naprawdę wysokim poziomie i zapadają w pamięć, szczególnie popisowa prezentacja bogini Księżyca. Cóż za emocje. Myślę, że w tym momencie Elsa musi pewnie z zażenowania spuszczać głowę, bo mimo że w sequelu „Krainy Lodu” dwoiła się, a nawet troiła, śpiewając zdecydowanie częściej niż Chang’e, to z kretesem przegrała. Nic na siłę. W skomponowanych na potrzeby filmu „Wyprawa na Księżyc” utworach słuchać pasję i radość z tworzenia. Dzięki temu piosenki tak niesamowicie wpadają w ucho, dają ogrom radości, a przystrojone nieziemskimi efektami zachwycają również i cieszą oczy. A właśnie… Omawiany obraz jest ogromnie widowiskowy. Trzeba przyznać, że w kreacji księżycowej metropolii twórcy puścili wodze wyobraźni. Jest kolorowo, pięknie i zaskakująco, choć czasem niedorzecznie. To samo można powiedzieć o efektownych sekwencjach akcji. W „Wyprawie na Księżyc” dzieje się naprawdę dużo. Niebezpieczna podróż przez kosmos, neonowa metropolia na Księżycu, rajd na motocyklach w takcie deszczu meteorytów lub powrót do królestwa na grzbiecie ogromnych, świecących żab. Brzmi absurdalnie? Z pewnością, ale uwierzcie mi, naprawdę cudownie to się ogląda. Zatem na brak wrażeń czy nudę nie będziecie narzekać. Film jest dynamiczny i pełen prawdziwych emocji, dzięki czemu trudno zauważyć przy nim upływ czasu.
Kadr z filmu "Wyprawa na Księżyc" (źródło: materiały prasowe/Netflix)
Parę słów należy również poświęcić polskiemu dubbingowi, który kolejny raz stoi na wysokim poziomie. Rodacy brzmią przekonująco, a samo tłumaczenie jest bardzo dobre i wierne oryginałowi. Trudno się czegokolwiek przyczepić.
„Wyprawa na Księżyc” okazała się niezwykle ekscytującą podróżą pełną wrażeń. Jestem pełen podziwu dla włodarzy platformy Netflix, ponieważ ich nowa animacja bije na głowę ostatnie twory Disneya. Jest tutaj wszystko, czego można oczekiwać od dobrze skrojonej, familijnej bajki. Mamy więc wyrazistych bohaterów, mnóstwo wzruszających momentów, genialne przesłanie, pomysłowy świat przedstawiony oraz solidną i przemyślaną historię. Cieszę się, że miałem okazję zgłębić tę produkcję i liczę na kolejne, równie udane dzieła platformy Netflix. Takie bajki, to prawdziwy skarb i warto, aby dzieci czerpały z nich wzorce.
Ocena: 9/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Wyprawa na Księżyc" – W drodze do własnego serca
Więcej artykułów od autora bartoszkeprowski

"Belle" – Piękna historia przemocy - Recenzje filmów
Gdybyś poznał czyjąś tajemnicę. Dostał możliwość zadecydowania o czymś losie. Co byś zrobił? Naraziłbyś swoje imię dla dobra tej osoby, a może zapomniał o całej sytuacji? Rzadko kiedy po obejrzeniu zwiastuna czuję, iż konkretną produkcję wręcz muszę obejrzeć. Tak było w przypadku tajemniczej animacji „Belle”. Zwiastuny przedstawiały przepiękną postać i zapowiadały porywającą historię. Skuszony zapowiedzią ruszyłem na seans i… nie żałuje ani chwili spędzonej z Belle. Tę randkę zapamiętam na długo. Było w niej coś magicznego, pouczającego i wzruszającego. To kolejna perełka z Kraju Kwitnącej Wiśni, która jest obowiązkową pozycją dla każdego szanującego się fana animacji.

"Super Mario Bros. Film" – Gdzie Księżniczka nie może, tam hydraulika z grzybem pośle! - Recenzje filmów
"Super Mario Bros. Film" to przykład, że można zrobić udaną ekranizację gry wideo, która nie tylko zaspokoi oczekiwania fanów pierwowzoru, lecz również przypadnie do gustu nieobeznanej z tematem widowni. Dlaczego zatem to właśnie Nintendo może się pochwalić wspomnianym powyżej wyczynem i z politowaniem spojrzeć w stronę pozostawionej daleko w tyle konkurencji? Otóż japoński gigant doskonale wiedział, w jaki sposób przekuć swoją wieloletnią serię o małym, wąsatym hydrauliku w pełną pasji oraz licznych odniesień do pierwowzoru animację, godną tytułu najlepszej adaptacji gry wideo.

"Suzume" – Taka Piękna katastrofa - Recenzje filmów
Nowe dzieło Makoto Shinkai to kolejna kinematograficzna perełka. Reżyser ma bowiem smykałkę do snucia angażujących historii wzbogaconych elementami fantasy oraz przepiękną stroną audiowizualną. Wszak nie od dziś wiadomo, że japońskie animacje cechują się zdecydowanie dojrzalszą, bardziej emocjonującą oraz pouczającą opowieścią niż obecne dzieła ogromnie popularnej fabryki Myszki Miki. Żałuję tylko, iż pomimo niewątpliwego sukcesu w Kraju Kwitnącej Wiśni, na zachodzie nie zyskują uzasadnionego rozgłosu. Nie wspominając o Polsce. Nie dawno mogliśmy gościć w kinach niezwykle wzruszającą „Belle”. Zakochałem się w bohaterce, jak i jej perypetiach, bez reszty. Byłem skłonny wówczas powiedzieć, iż żadna inna animacja nie wywrze już na mnie takiego samego wrażenia. Byłem w błędzie. „Suzume” od twórcy „Twojego imienia”, to jak dotąd najlepszy film tego roku i wcale nie przeszkadza mu w tym fakt, iż dla niektórych kinomanów będzie zwyczajną animacją.

Piękny Wrocław i niesamowite Skalne Miasto! - Ciekawe miejsca
Wrocław to jedno z najpiękniejszych polskich, jedynych w swoim rodzaju, miast, o czym mogłem się niedawno przekonać, spacerując po jego malowniczych uliczkach. Już dworzec potrafi ująć swoim wykonaniem. Przypomina bowiem z zewnątrz bardziej średniowieczny zabytek niż budynek codziennego użytku. Do tego atrakcyjność Wrocławia potęguje możliwość wybrania się do magicznego Skalnego Miasta położonego niedalekiej polskiej granicy, u naszych czeskich sąsiadów. W sezonie wiosennym i letnim dostaniemy się tam pociągiem Kolei Dolnośląskich. Mam nadzieję, że dzięki moim zdjęciom poczujecie czar wrocławskich krasnali oraz urok niezwykłego Skalnego Miasta!

"Raya i ostatni smok" – Przebaczenie, zaufanie i wiara! - Recenzje filmów
Jestem ogromnym zwolennikiem animacji. Szczególnie Disneya, zarówno tych klasycznych, jak i nowoczesnych. Nie da się ukryć, iż wspomniana wytwórnia potrafi tworzyć piękne animacje z bogatym światem oraz mądrym przesłaniem. Ponadto często zwalają z nóg pod względem audiowizualnym. Mająca premierę na początku lipca „Raya i ostatni smok” to kolejna pozycja na miarę „Krainy Lodu”, „Zaplątanych” czy „Zwierzogrodu”. Ogromnie pomysłowa, stworzono z pasją i zachwycająca pełnokrwistymi bohaterami.
Polecamy podobne artykuły

"Pan Jangle i świąteczna podróż" – Dzwonią dzwonki sklepu pana Jangle - Recenzje filmów
Zima za pasem, sklepowe wystawy pełne już świątecznych ozdób, a Mikołaj pewnie strzyże wąsy oraz podcina brodę. Przegotowania przed Bożym Narodzeniem ruszyły pełną parą. Nic więc dziwnego, że w listopadowej ofercie platformy Netflix pojawiły się już pierwsze świąteczne produkcje, a wśród nich „Pan Jangle i świąteczna podróż”, która zwróciła moją uwagę jedynie ze względu na nazwisko Foresta Whitakera – legendarnego czarnoskórego aktora.

"Mitchellowie kontra maszyny" – Virtual vs real life - Recenzje filmów
Macie mnie. Mimo iż jestem ogromnym miłośnikiem wytwórni Disney, to jej najnowsze twory wcale nie są czymś niepowtarzalnym, co zapadałoby w pamięć i do czego chciałoby się wracać. Jeszcze kilka lat temu fabryka snów znana z Myszki Miki i Kaczora Donalda deklasowała konkurencje. Obecnie jest z tym różnie. Oczywiście, animacje te wciąż trzymają bardzo dobry poziom, jednak czegoś im brakuje… może oryginalności i świeżości? Z opowieścią o pewnej rodzince Mitchellów, czyli wspólnym dziecku Columbia Pictures, Sony Pictures Animation oraz Lord Miller („Spider-Man: Uniwersum”) jest inaczej!

"Luca" – Czy syreny śnią o pasących się rybkach? - Recenzje filmów
Studio Pixar nie przestaje zadziwiać. Ich kolejna animowana propozycja cieszy oko i daje ogrom radości. Mowa tu oczywiście o filmie „Luca”, którego bohaterem jest przesympatyczny chłopak. Nieco naiwny, troszkę bojaźliwy, ale o wielkim sercu i jeszcze większych marzeniach. Dacie się ponieść z falami morskiej opowieści, gdzie syren niczym Arielka wychodzi z wody naprzeciw swojemu losowi? Jeśli odpowiedzieliście twierdząco na zadanie pytanie, to trafiliście we właściwe miejsce.

"Suzume" – Taka Piękna katastrofa - Recenzje filmów
Nowe dzieło Makoto Shinkai to kolejna kinematograficzna perełka. Reżyser ma bowiem smykałkę do snucia angażujących historii wzbogaconych elementami fantasy oraz przepiękną stroną audiowizualną. Wszak nie od dziś wiadomo, że japońskie animacje cechują się zdecydowanie dojrzalszą, bardziej emocjonującą oraz pouczającą opowieścią niż obecne dzieła ogromnie popularnej fabryki Myszki Miki. Żałuję tylko, iż pomimo niewątpliwego sukcesu w Kraju Kwitnącej Wiśni, na zachodzie nie zyskują uzasadnionego rozgłosu. Nie wspominając o Polsce. Nie dawno mogliśmy gościć w kinach niezwykle wzruszającą „Belle”. Zakochałem się w bohaterce, jak i jej perypetiach, bez reszty. Byłem skłonny wówczas powiedzieć, iż żadna inna animacja nie wywrze już na mnie takiego samego wrażenia. Byłem w błędzie. „Suzume” od twórcy „Twojego imienia”, to jak dotąd najlepszy film tego roku i wcale nie przeszkadza mu w tym fakt, iż dla niektórych kinomanów będzie zwyczajną animacją.

Księżyc statkiem kosmicznym? - Intrygujące
Myśl, że Księżyc nie jest naturalnym satelitą ziemskim może wydaje się być kompletną bzdurą. Kiedy jednak dokładnie przyjrzymy się faktom na temat „Srebrnego globu”, nasze poglądy ulegną radykalnej zmianie.

Czy byliśmy na Księżycu? - Niewiarygodne, niewyjaśnione
Czy wysłaliśmy człowieka na Księżyc w 1969 roku? Czy była to tylko sprytna gra amerykańskich instytucji?

"Kraina lodu 2" – Odgrzejemy dziś kotleta - Recenzje filmów
Jestem chyba jednym z nielicznych widzów, który stanowczo krzyczał: Nie!, gdy tylko dowiedział się o planach realizacji kolejnej odsłony mroźnej opowieści. I nie chodzi tutaj o głośną wrzawę wokół orientacji seksualnej Elsy. Od lat jestem fanem wytwórni Disneya i znam mnóstwo jej produkcji. W związku z powyższym, zauważyłem przez lata pewną niepokojącą tendencję. Disney tworzy piękne, oryginalne animacje. Przykładem mogą być klasyki, jak też ostatnie jej dzieła, do których zaliczają się „Zwierzogród”, „Zaplątani” czy właśnie „Kraina Lodu”. Czego nie robiła fabryka Myszki Miki od dawna, to kontynuacji swoich wielkich i kasowych animowanych przebojów. Nie zastanawialiście się, dlaczego?

"Coco" – Marzenia bywają złudne - Recenzje filmów
Studio Pixar nigdy nie rozczarowuje swoich fanów. Dowodem na potwierdzenie moich słów może być ich najnowsze dzieło o niepozornym tytule „Coco”. Animacja zapowiadana jako przygoda chłopca pragnącego ziścić swoje marzenia wbrew jasnym zakazom rodziny, a co za tym idzie, udającego się do krainy umarłych, porwała miliony widzów na całym świecie. Czym tym razem wielki Pixar zachwycił kinomanów? Czyżby magia meksykańskiego Święta Zmarłych? Bądź urzekająca oprawa graficzna? A może emocjonalny wydźwięk dzieła? Sympatyczni bohaterowie? Nie? To może oryginalna i nieprzewidywalna linia fabularna?
Teraz czytane artykuły

"Wyprawa na Księżyc" – W drodze do własnego serca - Recenzje filmów
Jestem naprawdę ogromnym fanem wytwórni Disney, lecz muszę też przyznać, że ostatnie animacje będące dziełem platformy Netflix stanowią silną konkurencję dla rodziców myszki Miki. Takim przykładem jest „Wyprawa na Księżyc”, która pod wieloma względami, wręcz miażdży przereklamowany sequel „Krainy Lodu”. Nie wierzycie? Cóż, wystarczy sięgnąć po wspomniany obraz, aby szybko wyjść z błędnego przekonania.

"Koniec" nowym początkiem Szymona Pejskiego! - Zespoły i Artyści
Wydaje się, że jak ktoś nazwie swój singiel „Koniec” to będzie oznaczać tylko jedno – koniec kariery. W przypadku Szymona Pejskiego nawet nie ma o tym mowy. Artysta ten wyznacza bowiem nowy początek. Robi to dwa lata pod wydaniu „Piosenek i miłości”, czyli pierwszej płyty. Co ważne i ciekawe, singiel jeszcze przed premierą zdobył uznanie szefów stacji muzycznych w całej Polsce!

Shazza – po co tyle złych słów … - Zespoły i Artyści
… po co tyle tych łez, nic się już nie zmieni. Zamknij oczy i spójrz niebo pełne jest gwiazd i słońca na Ziemi

Bugatti La Voiture Noire – pojazd o jakim możemy tylko pomarzyć, sprzedany za niewyobrażalną kwotę! - Nowinki motoryzacyjne
Kilka lat temu na łamach portalu Altao.pl ukazał się artykuł o dziesięciu najdroższych autach świata. Ale są one niczym w porównaniu z najnowszym, mającym 8-litrowy silnik i 1500 koni mechanicznych jedynym modelem Bugatti La Voiture Noire. To auto, które zostało zaprezentowane na tegorocznych targach w Genewie. Jego cena przyprawia o prawdziwy zawrót głowy!

"Tamte dni, tamte noce" – Nigdy Cię nie zapomnę! - Recenzje filmów
Niełatwe zadanie mają twórcy melodramatów, a jeszcze trudniejsze twórcy melodramatów opowiadających o uczuciu pomiędzy osobami płci męskiej. Czyha bowiem na nich wiele pułapek. Mogą wpaść w sidła banału, mogą podążać za wyznaczonymi wcześniej schematami – opowiedzieć historię większą niż życie, w której bohater boryka się z homofobią ze strony otoczenia i brakiem akceptacji rodziny albo, co gorsza ukrywa romans przed własną… żoną. „Tamte dni, tamte noce” to inny film, w pozytywnym znaczeniu oczywiście.
Nowości

Milito i jego prawdziwy "Home Sweet Sound" - Zespoły i Artyści
Na Altao.pl lubimy wszystko to, co oryginalne! Jak na przykład piosenki, które niby trwają trzy minuty, a wciągają na 30 minut. Mało tego, zaginają czasoprzestrzeń. Są szczere do bólu. A Artysta, który je wykonuje, unosi się ponad wszelką komercję. Do takich utworów należy np. „Home Sweet Sound” – numer podobny tylko z tytułu do słynnego, rockowego „Sweet Home Alabama”. Ale i tak twórcą jest tu chłopak mający ognistą duszę. To Milito!

AI – przyjaciel czy wróg? Trzech maniaków popkultury w luźnej pogadance na ważny temat! - Intrygujące
29 września na ekrany kin w Polsce wchodzi „Twórca” Garetha Edwardsa. Czy film ten zbierze liczne pochwały od widzów? O tym przekonamy się za moment. Ale już jego zwiastun i ogólny zarys fabuły (wojna między ludźmi a siłami sztucznej inteligencji i poszukiwania architekta zaawansowanej technologii) to dobry powód, aby porozmawiać właśnie o AI, która w roku 2023, szczególnie w postaci Chata GPT „zaatakowała” nasze postrzeganie rzeczywistości. Pojawiły się kłopoty. Strajki w Hollywood, strach spowodowany utratą pracy na stanowiskach twórczych (copywriting, scenopisarstwo, aktorstwo itp.). Jednak, czy faktycznie jest się czego bać? Czy może przeciwnie – Sztuczna Inteligencja to żadna „ciocia samo zło” (jest chyba „płci żeńskiej”) i jej działania zawsze są pomocne, uzasadnione i pożądane? Te kwestie poruszają w niniejszym podcaście, na kanale PopCorn Podcast: Radek Gryczka z kanału Pogadajmy od Rzeczach, Marcin vel Ponton Movie i Przemek „Jankes” Jankowski z Altao.pl. A co Wy sądzicie o AI? Zakochać się w niej, czy potępiać?

ALFA ROMEO STELVIO COMPETIZIONE. Gdzie ten luksus? - Nowinki motoryzacyjne
Poprzednia recenzja poświęcona była takiemu, można to chyba w ten sposób nazwać, współczesnemu autu dla ludu, czyli Dacii. Obawiam się bowiem, że „Volkswagen” obecnie już tak dostępnym samochodem nie jest, w szczególności cenowo… Dzisiaj z kolei spróbujemy się poczuć jak ktoś specjalny, zasiadając w limitowanej wersji auta, które i w seryjnych odsłonach uchodzi już za samochód luksusowy. Witajcie zatem we wnętrzu specjalnej odsłony Alfy Romeo Stelvio: Competizione 2.0 GME 280 KM Q4 AT8!

Stowarzyszenie "Broda i Tatuaż" – wielkie mięśnie, wielkie serca! - Organizacje
W głowach części Polaków panuje przekonanie, że mężczyzna z tatuażem to zły człowiek jest. A gdy jeszcze potężnie zbudowany i ma brodę, to lepiej uciekać przed nim jak najdalej. Bo przecież tak groźny wygląd nie oznacza nic pozytywnego. Panowie ze Stowarzyszenia „Broda i Tatuaż – Bard Clan” sprawiają, że taki wizerunek bardzo mija się z prawdą. Bije od nich szczera radość i co ważne – pasja i zaangażowanie do niesienia pomocy słabszym z hasłem na ustach: „Różni Ale Równi”!

emocean drive ląduje we friendzone! Co na to Britney Spears? - Zespoły i Artyści
Przebojowe trio emocean drive wydało kolejny, życiowy singiel pt. „FWB”. Tym razem zespół zaprasza do „friendzone” – miejsca, do którego prowadzi słynne powiedzenie: „zostańmy przyjaciółmi”, i z którego podobno nie ma powrotu. Ponieważ Britney Spears odmówiła komentarza odnośnie premiery, zasięgnęliśmy języka u członków zespołu.
48. Festiwal Filmowy w Gdyni – Kos "kosi" konkurencję i zgarnia Złote Lwy! - Kultura
Wiosna 1794 roku, w Polsce wrze. Jesień 2023 roku, w Polsce… rozdano ważne nagrody. Nie politykom, lecz filmowcom rzecz jasna. W mieście Gdynia, które od dawien dawna kojarzone jest z pięknym, prestiżowym festiwalem. O dziwo, tym razem Złote Lwy „pogłaskała” nie artystyczna produkcja, a dzieło zgoła inne. Oto bowiem jak rycerz na białym koniu wjechał, choć najpierw przypłynął z wiernym czarnoskórym towarzyszem, „Kos”, czyli western kościuszkowski. Opowieść o generale Tadeuszu Kościuszce nie należy do patetycznych, pełnych martyrologii, historycznych eposów. To zdecydowanie kino gatunkowe, ale takie, którego nie powstydziłby się sam mistrz Tarantino! Zachwyciło się nim większość krytyków, nie ganiąc go za zapożyczenia. Podobnie jury 48. FPFF pod przewodnictwem Filipa Bajona. Stąd główna nagroda do „Kosa” zawędrowała! Lecz nie zapominajmy o reszcie laureatów.
Artykuły z tej samej kategorii

"Oppenheimer" – O człowieku, który stał się (anty)Prometeuszem - Recenzje filmów
Christopher Nolan zszedł na ziemię i zdetonował bombę – zrealizował film, w którym nie cofa bohaterów w czasie, nie każe im lecieć w kosmos ani zakradać się do snów. „Oppenheimer” to jego najbardziej ambitna produkcja, oparta na książce nagrodzonej Pulitzerem. Ale to żadne szpiegowskie kino czy rasowy thriller, choć pewne elementy takowych gatunków zostają tu przemycone. To bardziej opowieść o silnej jednostce, postawionej pod ścianą i mierzącej się z własnymi „demonami”. Trzygodzinny dramat, z polifoniczną narracją na trzech poziomach czasowych, gdzie istotne są przede wszystkim dialogi i monologi, a mimo to nie ma znużenia, nie patrzy się ciągle na zegarek (to robią postacie w filmie). Ma się natomiast poczucie obcowania z czymś, co ociera się o wybitność, lecz jednocześnie niektórzy mogą odnieść wrażenie, że do pełnej filmowej doskonałości czegoś zabrakło…

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?

"Dziedzictwo. Hereditary" – Osaczeni - Recenzje filmów
„Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego.

"Tamte dni, tamte noce" – Nigdy Cię nie zapomnę! - Recenzje filmów
Niełatwe zadanie mają twórcy melodramatów, a jeszcze trudniejsze twórcy melodramatów opowiadających o uczuciu pomiędzy osobami płci męskiej. Czyha bowiem na nich wiele pułapek. Mogą wpaść w sidła banału, mogą podążać za wyznaczonymi wcześniej schematami – opowiedzieć historię większą niż życie, w której bohater boryka się z homofobią ze strony otoczenia i brakiem akceptacji rodziny albo, co gorsza ukrywa romans przed własną… żoną. „Tamte dni, tamte noce” to inny film, w pozytywnym znaczeniu oczywiście.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.734