4 056
4 841 min.
Recenzje filmów
bartoszkeprowski (3242 pkt)
1234 dni temu
2020-11-01 11:44:22
„Wyprawa na Księżyc” przypomina najlepsze baśnie wytwórni Disney. Mnie osobiście nowe dzieło Netflixa skojarzyło się z „Coco” – mnóstwo wzruszających momentów, przewrotny finał, pełnokrwiści bohaterowie oraz historia koncentrująca się na rodzinie i małoletnich bohaterach. Zatem, jeśli włodarze jednego z największych aktualnie serwisów streamingowych na świecie, wzorowali się na rzeczonej animacji, to wykonali kawał solidnej roboty, stworzyli bowiem równie angażujący i poruszający film, zdecydowanie warty poświęconego na niego czasu.
Kadr z filmu "Wyprawa na Księżyc" (źródło: materiały prasowe/Netflix)
Historia „Wyprawy na Księżyc” przybliża losy młodej dziewczynki Fei Fei, która po stracie swojej matki znajduje ukojenie w opowiadanej przez rodzicielkę legendzie o samotnej kobiecie oczekującej na ponowne spotkanie z ukochanym. W bohaterce opowieści widzi swojego utraconego rodzica. W związku z tym, gdy pewnego dnia nagle dowiaduje się o nowej dziewczynie swojego taty, wpada w złość i zamyka przed światem. Nie zamierza wpuścić do własnego domu kogoś nowego, zupełnie obcego. Dla niej obecność zmarłej matki jest niemal namacalna. Widzi ją dosłownie wszędzie. Dom jest pełen wciąż żywych o niej wspomnień. Tak więc każdą zmianę odbiera jako profanację pamięci o jej zmarłej mamie. Do tego, pomimo młodego wieku, uważa się za samowystarczalną, przecież razem z ojcem doskonale sobie radzi i nie potrzeba im nikogo do pomocy. Niemniej tata Fei Fei zdążył się już pogodzić ze śmiercią żony i chce wreszcie ruszyć do przodu, z nadzieję spojrzeć przyszłość, a co za tym idzie stworzyć na powrót kompletną, kochającą się rodzinę. Córka z kolei woli tkwić w przeszłości i żyć wspomnieniami. Niestety nie potrafi zrozumieć, dlaczego jej ojciec nie zamierza, odmiennie w porównaniu do bogini Księżyca z legendy, czekać cierpliwe na ponowne spotkanie z ukochaną osobą. Nagłe zmiany w życiu Fei Fei i niefortunna kłótnia przy rodzinnym stole, podczas której jej wiarę w starą opowieść zostaje niespodziewanie wyśmiana, skutkują absurdalnym pomysłem – bohaterka postanawia odszukać swoją idolkę, a co za tym idzie, udać się na księżyc.
Kadr z filmu "Wyprawa na Księżyc" (źródło: materiały prasowe/Netflix)
Muszę przyznać, że fabuła animacji pozytywnie mnie zaskoczyła. Sam początek ukazuje nam kochającą się rodzinę, którą niestety dotyka straszna tragedia. Następnie obserwujemy, jak tata i córka radzą sobie ze stratą. Każdy na swój własny sposób. W momencie, gdy ojciec Fei Fei gotowy jest rozpocząć nowy etap w życiu, jego córka kurczowo trzyma się wspomnień. Obrażona na rodzica za to, jak szybko zapomniał o niej i jej mamie, postanawia go wyleczyć i ratować swoją rodzinę, nim wszystko bezpowrotnie się zmieni. Decyduje się zatem udać w potwornie długą i niebezpieczną podróż, na sam Księżyc. Tutaj pojawia się filmowa magia, a z nią kolorowy i zaskakujący świat, jak również misja odnalezienia podarku dla bogini naturalnego satelity Ziemi. Ta część przedstawionej przez twórców opowieści to zgrabna alegoria złożonego procesu radzenia sobie ze stratą i otwierania się na zmiany. Fei Fei wyruszyła na Księżyc uleczyć duszę taty, a tak naprawdę podjęła się misji odratowania samej siebie z nieprzeniknionej ciemności i samotności. Podczas swojego pobytu na satelicie Ziemi tak bardzo skupia się na osiągnięciu swojego celu, iż odtrąca pomoc, rani swoich przyjaciół oraz coraz bardziej zamyka w sobie. Zupełnie jak jej idolka. Dla zgorzkniałej bogini już dawno przestali się liczyć oddani poddani. W animacji twórcy dają jasno do zrozumienia, iż w życiu niezbędne są zmiany, a skupianie się tylko na przeszłości prowadzi jedynie do smutku, rozpaczy i samotności. Fei Fei podobnie jak jej idolka skrupulatnie odrzucała każdego, kto chciał się do niej zbliżyć. Obie nie dostrzegały czekających u ich boku przyjaciół, którzy zrobiliby dla nich wszystko. Szczęśliwie, jak to w każdej bajce dla dzieci bywa, bohaterki w końcu odnajdują swoją drogę, a ich krwawiące serca zostają uleczone. Oczywiście nie dałyby sobie rady bez ich wiernych towarzyszy, ale o tym przekonacie się już podczas seansu.
Kadr z filmu "Wyprawa na Księżyc" (źródło: materiały prasowe/Netflix)
W związku z powyższym fabuła filmu szczerze wzrusza, a łzy same napływają do oczu. Tak mocno poruszony byłem ostatnio na premierze animacji „Coco”. Podczas seansu „Wyprawy na Księżyc” łzy spływały mi policzkach szczególnie w trakcie samego zakończenia obrazu. Prawdziwym emocjonalny rollercoaster. Najpierw łzy smutku, a potem szczęścia… Niemniej okazji do wzruszeń znajdziecie tutaj o wiele więcej. Ponadto film potrafi również rozbawić. Rolę komediową pełnią w produkcji Chin, czyli zwariowany, niedoszły brat Fei Fei oraz nieco natrętne, lecz urocze psisko o imieniu Gobi. Warto też dodać, iż sama opowieść jest bardzo zaskakująca oraz pomysłowa, mimo iż kinomani z wieloletnim stażem z pewnością zauważą ogrom znanych im z innych produkcji motywów i wątków. Niemniej historia wydaje się na tyle umiejętnie rozpisana oraz poprowadzona, że trudno tutaj mówić o schematycznym lub powtórkowym scenariuszu.
Mocno stroną produkcji są wokalne popisy aktorów. Wow! Piosenki stoją na naprawdę wysokim poziomie i zapadają w pamięć, szczególnie popisowa prezentacja bogini Księżyca. Cóż za emocje. Myślę, że w tym momencie Elsa musi pewnie z zażenowania spuszczać głowę, bo mimo że w sequelu „Krainy Lodu” dwoiła się, a nawet troiła, śpiewając zdecydowanie częściej niż Chang’e, to z kretesem przegrała. Nic na siłę. W skomponowanych na potrzeby filmu „Wyprawa na Księżyc” utworach słuchać pasję i radość z tworzenia. Dzięki temu piosenki tak niesamowicie wpadają w ucho, dają ogrom radości, a przystrojone nieziemskimi efektami zachwycają również i cieszą oczy. A właśnie… Omawiany obraz jest ogromnie widowiskowy. Trzeba przyznać, że w kreacji księżycowej metropolii twórcy puścili wodze wyobraźni. Jest kolorowo, pięknie i zaskakująco, choć czasem niedorzecznie. To samo można powiedzieć o efektownych sekwencjach akcji. W „Wyprawie na Księżyc” dzieje się naprawdę dużo. Niebezpieczna podróż przez kosmos, neonowa metropolia na Księżycu, rajd na motocyklach w takcie deszczu meteorytów lub powrót do królestwa na grzbiecie ogromnych, świecących żab. Brzmi absurdalnie? Z pewnością, ale uwierzcie mi, naprawdę cudownie to się ogląda. Zatem na brak wrażeń czy nudę nie będziecie narzekać. Film jest dynamiczny i pełen prawdziwych emocji, dzięki czemu trudno zauważyć przy nim upływ czasu.
Kadr z filmu "Wyprawa na Księżyc" (źródło: materiały prasowe/Netflix)
Parę słów należy również poświęcić polskiemu dubbingowi, który kolejny raz stoi na wysokim poziomie. Rodacy brzmią przekonująco, a samo tłumaczenie jest bardzo dobre i wierne oryginałowi. Trudno się czegokolwiek przyczepić.
„Wyprawa na Księżyc” okazała się niezwykle ekscytującą podróżą pełną wrażeń. Jestem pełen podziwu dla włodarzy platformy Netflix, ponieważ ich nowa animacja bije na głowę ostatnie twory Disneya. Jest tutaj wszystko, czego można oczekiwać od dobrze skrojonej, familijnej bajki. Mamy więc wyrazistych bohaterów, mnóstwo wzruszających momentów, genialne przesłanie, pomysłowy świat przedstawiony oraz solidną i przemyślaną historię. Cieszę się, że miałem okazję zgłębić tę produkcję i liczę na kolejne, równie udane dzieła platformy Netflix. Takie bajki, to prawdziwy skarb i warto, aby dzieci czerpały z nich wzorce.
Ocena: 9/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Wyprawa na Księżyc" – W drodze do własnego serca
Więcej artykułów od autora bartoszkeprowski
"Belle" – Piękna historia przemocy - Recenzje filmów
Gdybyś poznał czyjąś tajemnicę. Dostał możliwość zadecydowania o czymś losie. Co byś zrobił? Naraziłbyś swoje imię dla dobra tej osoby, a może zapomniał o całej sytuacji? Rzadko kiedy po obejrzeniu zwiastuna czuję, iż konkretną produkcję wręcz muszę obejrzeć. Tak było w przypadku tajemniczej animacji „Belle”. Zwiastuny przedstawiały przepiękną postać i zapowiadały porywającą historię. Skuszony zapowiedzią ruszyłem na seans i… nie żałuje ani chwili spędzonej z Belle. Tę randkę zapamiętam na długo. Było w niej coś magicznego, pouczającego i wzruszającego. To kolejna perełka z Kraju Kwitnącej Wiśni, która jest obowiązkową pozycją dla każdego szanującego się fana animacji.
"Super Mario Bros. Film" – Gdzie Księżniczka nie może, tam hydraulika z grzybem pośle! - Recenzje filmów
"Super Mario Bros. Film" to przykład, że można zrobić udaną ekranizację gry wideo, która nie tylko zaspokoi oczekiwania fanów pierwowzoru, lecz również przypadnie do gustu nieobeznanej z tematem widowni. Dlaczego zatem to właśnie Nintendo może się pochwalić wspomnianym powyżej wyczynem i z politowaniem spojrzeć w stronę pozostawionej daleko w tyle konkurencji? Otóż japoński gigant doskonale wiedział, w jaki sposób przekuć swoją wieloletnią serię o małym, wąsatym hydrauliku w pełną pasji oraz licznych odniesień do pierwowzoru animację, godną tytułu najlepszej adaptacji gry wideo.
"Suzume" – Taka Piękna katastrofa - Recenzje filmów
Nowe dzieło Makoto Shinkai to kolejna kinematograficzna perełka. Reżyser ma bowiem smykałkę do snucia angażujących historii wzbogaconych elementami fantasy oraz przepiękną stroną audiowizualną. Wszak nie od dziś wiadomo, że japońskie animacje cechują się zdecydowanie dojrzalszą, bardziej emocjonującą oraz pouczającą opowieścią niż obecne dzieła ogromnie popularnej fabryki Myszki Miki. Żałuję tylko, iż pomimo niewątpliwego sukcesu w Kraju Kwitnącej Wiśni, na zachodzie nie zyskują uzasadnionego rozgłosu. Nie wspominając o Polsce. Nie dawno mogliśmy gościć w kinach niezwykle wzruszającą „Belle”. Zakochałem się w bohaterce, jak i jej perypetiach, bez reszty. Byłem skłonny wówczas powiedzieć, iż żadna inna animacja nie wywrze już na mnie takiego samego wrażenia. Byłem w błędzie. „Suzume” od twórcy „Twojego imienia”, to jak dotąd najlepszy film tego roku i wcale nie przeszkadza mu w tym fakt, iż dla niektórych kinomanów będzie zwyczajną animacją.
Piękny Wrocław i niesamowite Skalne Miasto! - Ciekawe miejsca
Wrocław to jedno z najpiękniejszych polskich, jedynych w swoim rodzaju, miast, o czym mogłem się niedawno przekonać, spacerując po jego malowniczych uliczkach. Już dworzec potrafi ująć swoim wykonaniem. Przypomina bowiem z zewnątrz bardziej średniowieczny zabytek niż budynek codziennego użytku. Do tego atrakcyjność Wrocławia potęguje możliwość wybrania się do magicznego Skalnego Miasta położonego niedalekiej polskiej granicy, u naszych czeskich sąsiadów. W sezonie wiosennym i letnim dostaniemy się tam pociągiem Kolei Dolnośląskich. Mam nadzieję, że dzięki moim zdjęciom poczujecie czar wrocławskich krasnali oraz urok niezwykłego Skalnego Miasta!
"Raya i ostatni smok" – Przebaczenie, zaufanie i wiara! - Recenzje filmów
Jestem ogromnym zwolennikiem animacji. Szczególnie Disneya, zarówno tych klasycznych, jak i nowoczesnych. Nie da się ukryć, iż wspomniana wytwórnia potrafi tworzyć piękne animacje z bogatym światem oraz mądrym przesłaniem. Ponadto często zwalają z nóg pod względem audiowizualnym. Mająca premierę na początku lipca „Raya i ostatni smok” to kolejna pozycja na miarę „Krainy Lodu”, „Zaplątanych” czy „Zwierzogrodu”. Ogromnie pomysłowa, stworzono z pasją i zachwycająca pełnokrwistymi bohaterami.
Polecamy podobne artykuły
"Pan Jangle i świąteczna podróż" – Dzwonią dzwonki sklepu pana Jangle - Recenzje filmów
Zima za pasem, sklepowe wystawy pełne już świątecznych ozdób, a Mikołaj pewnie strzyże wąsy oraz podcina brodę. Przegotowania przed Bożym Narodzeniem ruszyły pełną parą. Nic więc dziwnego, że w listopadowej ofercie platformy Netflix pojawiły się już pierwsze świąteczne produkcje, a wśród nich „Pan Jangle i świąteczna podróż”, która zwróciła moją uwagę jedynie ze względu na nazwisko Foresta Whitakera – legendarnego czarnoskórego aktora.
"Mitchellowie kontra maszyny" – Virtual vs real life - Recenzje filmów
Macie mnie. Mimo iż jestem ogromnym miłośnikiem wytwórni Disney, to jej najnowsze twory wcale nie są czymś niepowtarzalnym, co zapadałoby w pamięć i do czego chciałoby się wracać. Jeszcze kilka lat temu fabryka snów znana z Myszki Miki i Kaczora Donalda deklasowała konkurencje. Obecnie jest z tym różnie. Oczywiście, animacje te wciąż trzymają bardzo dobry poziom, jednak czegoś im brakuje… może oryginalności i świeżości? Z opowieścią o pewnej rodzince Mitchellów, czyli wspólnym dziecku Columbia Pictures, Sony Pictures Animation oraz Lord Miller („Spider-Man: Uniwersum”) jest inaczej!
"Luca" – Czy syreny śnią o pasących się rybkach? - Recenzje filmów
Studio Pixar nie przestaje zadziwiać. Ich kolejna animowana propozycja cieszy oko i daje ogrom radości. Mowa tu oczywiście o filmie „Luca”, którego bohaterem jest przesympatyczny chłopak. Nieco naiwny, troszkę bojaźliwy, ale o wielkim sercu i jeszcze większych marzeniach. Dacie się ponieść z falami morskiej opowieści, gdzie syren niczym Arielka wychodzi z wody naprzeciw swojemu losowi? Jeśli odpowiedzieliście twierdząco na zadanie pytanie, to trafiliście we właściwe miejsce.
"Suzume" – Taka Piękna katastrofa - Recenzje filmów
Nowe dzieło Makoto Shinkai to kolejna kinematograficzna perełka. Reżyser ma bowiem smykałkę do snucia angażujących historii wzbogaconych elementami fantasy oraz przepiękną stroną audiowizualną. Wszak nie od dziś wiadomo, że japońskie animacje cechują się zdecydowanie dojrzalszą, bardziej emocjonującą oraz pouczającą opowieścią niż obecne dzieła ogromnie popularnej fabryki Myszki Miki. Żałuję tylko, iż pomimo niewątpliwego sukcesu w Kraju Kwitnącej Wiśni, na zachodzie nie zyskują uzasadnionego rozgłosu. Nie wspominając o Polsce. Nie dawno mogliśmy gościć w kinach niezwykle wzruszającą „Belle”. Zakochałem się w bohaterce, jak i jej perypetiach, bez reszty. Byłem skłonny wówczas powiedzieć, iż żadna inna animacja nie wywrze już na mnie takiego samego wrażenia. Byłem w błędzie. „Suzume” od twórcy „Twojego imienia”, to jak dotąd najlepszy film tego roku i wcale nie przeszkadza mu w tym fakt, iż dla niektórych kinomanów będzie zwyczajną animacją.
Księżyc statkiem kosmicznym? - Intrygujące
Myśl, że Księżyc nie jest naturalnym satelitą ziemskim może wydaje się być kompletną bzdurą. Kiedy jednak dokładnie przyjrzymy się faktom na temat „Srebrnego globu”, nasze poglądy ulegną radykalnej zmianie.
Czy byliśmy na Księżycu? - Niewiarygodne, niewyjaśnione
Czy wysłaliśmy człowieka na Księżyc w 1969 roku? Czy była to tylko sprytna gra amerykańskich instytucji?
"Kraina lodu 2" – Odgrzejemy dziś kotleta - Recenzje filmów
Jestem chyba jednym z nielicznych widzów, który stanowczo krzyczał: Nie!, gdy tylko dowiedział się o planach realizacji kolejnej odsłony mroźnej opowieści. I nie chodzi tutaj o głośną wrzawę wokół orientacji seksualnej Elsy. Od lat jestem fanem wytwórni Disneya i znam mnóstwo jej produkcji. W związku z powyższym, zauważyłem przez lata pewną niepokojącą tendencję. Disney tworzy piękne, oryginalne animacje. Przykładem mogą być klasyki, jak też ostatnie jej dzieła, do których zaliczają się „Zwierzogród”, „Zaplątani” czy właśnie „Kraina Lodu”. Czego nie robiła fabryka Myszki Miki od dawna, to kontynuacji swoich wielkich i kasowych animowanych przebojów. Nie zastanawialiście się, dlaczego?
"Coco" – Marzenia bywają złudne - Recenzje filmów
Studio Pixar nigdy nie rozczarowuje swoich fanów. Dowodem na potwierdzenie moich słów może być ich najnowsze dzieło o niepozornym tytule „Coco”. Animacja zapowiadana jako przygoda chłopca pragnącego ziścić swoje marzenia wbrew jasnym zakazom rodziny, a co za tym idzie, udającego się do krainy umarłych, porwała miliony widzów na całym świecie. Czym tym razem wielki Pixar zachwycił kinomanów? Czyżby magia meksykańskiego Święta Zmarłych? Bądź urzekająca oprawa graficzna? A może emocjonalny wydźwięk dzieła? Sympatyczni bohaterowie? Nie? To może oryginalna i nieprzewidywalna linia fabularna?
Teraz czytane artykuły
"Wyprawa na Księżyc" – W drodze do własnego serca - Recenzje filmów
Jestem naprawdę ogromnym fanem wytwórni Disney, lecz muszę też przyznać, że ostatnie animacje będące dziełem platformy Netflix stanowią silną konkurencję dla rodziców myszki Miki. Takim przykładem jest „Wyprawa na Księżyc”, która pod wieloma względami, wręcz miażdży przereklamowany sequel „Krainy Lodu”. Nie wierzycie? Cóż, wystarczy sięgnąć po wspomniany obraz, aby szybko wyjść z błędnego przekonania.
Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? - Artykuły o filmach
Pytanie, na które postaramy odnaleźć odpowiedź, nawiązuje do słynnej powieści oraz jej adaptacji, czyli "Łowcy androidów". Ponadto opiszemy fenomen popularności robotów, cyborgów oraz androidów w świecie kina.
Tajemnice Saturna. Nie jesteśmy sami w kosmosie - Kosmos
Temat istot pozaziemskich poruszany jest od niepamiętnych czasów. Starożytne teksty bardzo często wspominają o bytach, które skolonizowały Ziemię i przekazały ludziom wiedzę dotyczącą różnych dziedzin życia. Badania uczonego - Normana Bergruna - wskazują, że nie jesteśmy jedyną rasą we wszechświecie.
Królewska etykieta dzisiaj - Savoir Vivre
Jakiś czas temu miałem sen. W stroju kamerdynera podaję na tacy szampana w brytyjskiej komnacie. Przy długim stole siedzi rodzina królewska: Elżbieta II, jej małżonek, syn, wnuki. I byłby to sen niezwykle nudny, ale „na szczęście” śliska podłoga i trzęsące się ze stresu nogi „pomogły”. Trunek rozlany, a ja leżę pod nogami królowej. Nie uświadczyłem jej reakcji, gdyż w tym momencie otworzyłem oczy. Siedząc na łóżku, zastanowiłem się, jak obecnie wyglądają dworskie konwenanse i czy faktycznie jest bardzo „sztywno”?
M. Night Shyamalan – Człowiek o sześciu zmysłach czy kreator kiczu? - Ludzie kina
Nie tak dawno pisałem o pewnym twórcy, który po latach posuchy i banicji powrócił w chwale na hollywoodzkie łono. Mowa o Melu Gibsonie. Nieco inaczej ma się sprawa z pochodzącym z Indii reżyserem M. Nightem Shyamalanem. Ten nigdy nie naraził się swoimi wypowiedziami, ale z kolei w ostatnich latach kręcił filmy, które można określić, zaczerpniętym z kanału Sfilmowani, słowem: „paździerz”. Na szczęście wstąpiła w niego nowa kosmiczna energia i wyraźnie widać tendencję zwyżkową. Szkoda że „Glass” nie spełnił oczekiwań i reżyser znów ma problem z formą.
Nowości
"Dziki Kamieńczyk" – To nie jest moje pueblo! - Recenzje książek
Wyobraźcie sobie świat, w którym nie ma przestępstw, podziału na biednych i bogatych. Gdzie nikt nie chodzi smutny i jeździ elektrykami. Nikt nie pije alkoholu i nie uzależnia się od papierosów. Pisarz Marek Czestkowski przedstawia właśnie tego rodzaju „odgrodzone” miejsce w… Polsce. Ale już sam tytuł jego powieści: „Dziki Kamieńczyk” sugeruje, że ta utopijna wioska zachwieje się w posadach, przeobrażając się w strefę dla prawdziwych desperados. Czego świadkiem będzie, zahibernowany przez 100 lat, główny bohater. To znany niegdyś strażnik pogranicza wyznający jedną zasadę: w ściganiu złoli wszystkie chwyty dozwolone. Czytelnik jest jak ten Habanero. Popiera go i zderza się z idyllą, która wcale taka słodka nie jest. Oj nie!
Foodlosslla atakuje, bo jedzenie się marnuje! Spot od twórcy nowej "Godzilli" - Intrygujące
Jak zwrócić uwagę na problem związany z marnotrawstwem żywności? Jak ostrzec przed konsekwencjami takiego postępowania/zjawiska? Odpowiedź brzmi: zrobić sugestywny, krótkometrażowy klip, który jest jednocześnie reklamą o charakterze społecznym. I dalej: w centrum umieścić mszczącego się kaiju o wyglądzie przerośniętego ślimaka, zbudowanego z odpadów spożywczych. Taki właśnie materiał przygotował Takashi Yamazaki – reżyser filmu „Godzilla Minus One”!
Jakub Hovitz i jego pełne wyobrażeń o pierwszym spotkaniu "VHS" - Zespoły i Artyści
Zanurzony w klimacie przebojów z lat 70., bogaty w analogowe dźwięki, z ciekawie opowiedzianą historią – taki jest najnowszy singiel Jakuba Hovitza zatytułowany „VHS”. Gościnnie zaśpiewał w nim Felix Piątek. Premierowego nagrania tej dwójki pozytywnych artystów z Wrocławia można posłuchać w serwisach streamingowych.
"Bestiariusz Jeleniogórski Tom V" – Magia, strach i piękno. Chcę więcej! - Recenzje książek
Tomasz Szyrwiel od lat, jako pasjonat górskich wycieczek, rysownik, fotograf i pisarz, poszukuje karkonoskich bestii. Znalazł już ich tak wiele, że wyobraźnia nakazała mu stworzenie opisów na ich temat. W ten sposób narodziły się książki – połączenie jeleniogórskiej sagi fantasy z albumem kuszącym tak bardzo, że czarownica z bajki o „Jasiu i Małgosi” powinna się uczyć. W wersji kolekcjonerskiej, z kilku tomów złożone, wyglądające jak drogocenne i rzadkie księgi, jeszcze mocniej otulały magiczną mgłą. Ten ostatni – V miał być zakończeniem skrzyżowanych losów pewnej ludzkiej wojowniczki i miejscowej jelarskiej dziewczynki, i jednocześnie miał dostarczyć informacji o nowych, czających się w leśnych ostępach i wśród wysokich szczytów mamidłach. O ile jednak jego wydanie jest dziełem sztuki przez wielkie SZ, tak już historia powoduje niestety lekki niedosyt. Ale jest coś, co ciągle pozostaje identyczne – klimat tak niezwykły, że zapominam o realnym świecie.
Singiel "Anima Libera", czyli głośny powrót klubowej legendy! - Muzyczne Style
Ej, ludzie! Fani muzyki disco! Max Farenthide i Vamero (duet, którego brzmienia już słyszeliście w hicie „In My Bed”) wydali wspólny numer! „Anima Libera” to energetyczna propozycja z bardzo wyrazistym beatem. Utwór z pewnością ucieszy fanów Maxa! Artysta powraca bowiem na sceny klubowe po... 12 latach nieobecności!
Oscary 1983. Ten wieczór Zbigniew R. zapamiętał na zawsze – poszedł w "Tango"! - Ludzie kina
Nie od dzisiaj wiadomo, że nawet kieliszek mocniejszego trunku pomaga na stres i dodaje odwagi. I choć Yola Czaderska-Hayek, która jako tłumaczka towarzyszyła Zbigniewowi Rybczyńskiemu na scenie, twierdzi, że twórca oscarowego, krótkometrażowego „Tanga” absolutnie nie był pijany, to widząc jego zachowanie trudno w to uwierzyć. Czy to tylko przypływ szczęścia spowodował, że całkiem odwrotnie niż w jego animacji, otoczenie tak bardzo zwróciło na niego uwagę? Można by odpowiedzieć twierdząco, gdyby nie fakt, że bohater niniejszego tekstu, został dość szybko aresztowany…
Artykuły z tej samej kategorii
"Diuna: Część druga" – Woda życia, religia zniszczenia - Recenzje filmów
„Mając władzę nad przyprawą, masz władzę na wszystkimi” – zniekształcony, brzmiący złowieszczo głos oznajmia takową prawdę na tle czarnego tła, a mi już po całym ciele „przebiegają mrówki”. Jestem wręcz obezwładniony, zahipnotyzowany. A przecież to nawet nie pierwsza scena. Później jest jeszcze lepiej/gorzej. Jakie tam później, tak jest przez 80% seansu, niemal do napisów końcowych. Oni (czyt. krytycy mający zaszczyt uczestniczyć w pokazie prasowym) nie kłamali. „Diuna: Część druga” to film monumentalny (kto napisze fatalny, ten niechaj zostanie strawiony przez czerwia). Atakujący wszystkie zmysły. Piękny. Na poziomie audiowizualnym rzecz jasna, bo z warstwą scenariuszową bywa różnie… Są jednak aktorzy, którzy windują tę opowieść do granic kosmosu.
"Kos" – Gdzie generał, co chłopa szanował? O tu! - Recenzje filmów
„Pierwszy krok do zrzucenia niewoli to odważyć się być wolnym, pierwszy krok do zwycięstwa – poznać się na własnej sile” – przekonywał głośno Tadeusz Kościuszko. Pewni twórcy wzięli sobie drugą część tego cytatu mocno do serca. Jako pierwsi zdecydowali się zrealizować w Polsce film o wielkim bohaterze narodowym bez grama martyrologii, za to z wyraźnymi inspiracjami kinem Quentina Tarantino. Czy aby owa sztuka ich nie przerosła? Jaki jest „Kos”?
"Godzilla Minus One" – Uciekać czy się pokłonić? - Recenzje filmów
Mówili: idź do kina na „Napoleona”. Nie posłuchałem. Zamiast cesarza Francji, wybrałem króla potworów. W niedalekiej przyszłości nadejdzie jeszcze sposobność, aby w dłuższej, 4-godzinnej wersji zmierzyć się z wielkością i kontrowersyjnością Bonapartego, i ostatecznie ocenić jakość filmu i aktorski popis (?) J. Phoenixa. Tymczasem na arenę wchodzi On – Godzilla. W 37 obrazie z ze słynnej japońskiej serii wygląda tak przerażająco i jednocześnie dostojnie, że nic tylko bić brawa albo strzelać z największych dział (cel: zabicie bestii lub oddanie hołdu). „Godzilla Minus One” to bowiem produkcja za skromne 15 mln dolarów, która zawstydza hollywoodzkie blockbustery o tej samej legendzie i ikonie japońskiej kultury. Widowisko kameralne, gdzie ważniejszy jest czynnik ludzki i metafora powojennych traum.
"Chłopi" – Wsi anielska, wsi diabelska - Recenzje filmów
„Cepelia, w której maczała swoje paluchy Sztuczna Inteligencja, malując każdą scenę w męczące oczy barwy”. Mniej więcej to sądzi o nowej adaptacji „Chłopów” Władysław Reymonta pewien znany krytyk filmowy. Powinien on uderzyć się w pierś i obejrzeć tę animację raz jeszcze. Tak, to ludowe rękodzieło, ale o dużej wartości artystycznej – choć bliskie książkowym opisom, to jednak na swój sposób uwspółcześnione, pozbawione kurzu osiadłego na dawnej księdze. Gdy kilka lat temu ponad 100 malarzy zabrało się do skrupulatnej pracy z pędzlem w dłoniach, to jeszcze nikt nie wiedział, że AI aż tak rozwinie się w roku 2023. Można zapytać po co? Czyż nie lepiej, aby powstał „zwykły” film fabularny bez tej otoczki? Nie, bo taki już nakręcono, a owa forma tylko dodała magii i innej, niepokojącej namacalności.
"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.764