Zamysłem twórców (reżysera Matta Shakmana i scenarzystów: Josha Friedmana i Erica Pearsona) jest tutaj przedstawienie superbohatera jako zwykłego człowieka, który boryka się z tymi samymi problemami, co podziwiająca go społeczność. Ponadto bardzo często miewającego wątpliwości oraz, co może zaskakiwać, popełniającego oczywiste błędy. Podejście do historii Fantastycznej Czwórki od tej strony, znaczy skoncentrowanie uwagi na ludzkiej stronie tytułowej, pozszywanej rodziny sprawia, że ich opowieść staje się bardziej emocjonalna, wzruszająca czy też osobista. Mocniej angażuje widzów i zwraca uwagę na potrzeby i obawy, tej jakże charakterystycznej i odważnej drużyny.
Film „Fantastyczna 4: Pierwsze kroki” wyróżnia przede wszystkim niezwykły klimat i czas osadzenia akcji. Swoją stylistyką obraz bardzo mocno przypomina lata 60. XX wieku, do których przemycono wiele futurystycznych wynalazków oraz rozwiązań technologicznych zdecydowanie wybiegających swoją złożonością i zaawansowaniem poza wspomniane ramy czasowe. Dzięki temu otrzymujemy niezwykle oryginalną wizję rzeczywistości, dającą twórcom niemałe pole do popisu. Ogromne wrażenie robi scenografia. Do tego mam wrażenie, że na obraz nałożono charakterystyczny filtr, aby jeszcze mocniej odwzorować klimat lat 60. Omawiany film w zasadzie przypomina produkcję kręconą we wspomnianych latach, którą dostosowano do współczesnych standardów.
Kadr z filmu "Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki" (źródło: Marvel Studios)
Tak jak wspominałem na wstępie, opowieść koncentruje się na ukazaniu Fantastycznej Czwórki jako zwyczajnej rodziny. Mimo swoich nadludzkich zdolności bohaterowie wiodą w miarę normalne życie. Trzeba tutaj zaznaczyć, iż omawiany przeze mnie film nie jest opowieścią typu origin story. Nic z tych rzeczy. Owszem, widzowie poznają Fantastyczną Czwórkę na początku ich wyboistej drogi, jak również w filmie znajdują się nawiązania do genezy tego ugrupowania, jednak tytułowi bohaterowie mają już na swoim koncie kilka ważnych potyczek, a co za tym idzie, sukcesów i stanowią niemal celebrytów wśród lokalnej społeczności. Zatem obserwujemy, jak bohaterowie radzą sobie w życiu codziennym, pomagając mieszkańcom, pracując lub oczekując nowego członka rodziny. Chemia między członkami Fantastycznej 4 jest niezaprzeczalna i bardzo szybko się z nimi zżywamy. Widzimy, jak z jednej strony cieszą przyjściem na świat nowego potomka, a z drugiej miewają ogrom wątpliwości odnośnie ciąży. W końcu nie mogą przewidzieć, jak ich niezwykłe zdolności wpłyną na nowego członka rodziny. Dzięki temu bohaterowie są widzom bardzo bliscy.
Kadr z filmu "Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki" (źródło: Marvel Studios)
W filmie ujął mnie bardzo mocno wątek synka Sue Storm. Otóż, aby uratować ludzkość przed zagładą z rąk Galactusa, wystarczyło mu oddać najmłodszego członka Fantastycznej Czwórki. Cena może i wygórowana, ale przecież chodzi o los wszystkich ludzki na Ziemi. Niemniej tytułowi bohaterowie odrzucają nieetyczną propozycję kosmicznego złola. W tym momencie obserwujemy, jak tytułowa drużyna spada z medialnego piedestału. Etykieta Idoli ludzkości zostają zastąpiona przez Wrogów ludzkości. Społeczeństwo dopatruje się w ich zachowaniu samolubności, braku odpowiedzialności oraz ucieczki przed problemem. Ludzkość zostaje ukazana przez twórców w bardzo negatywnym świetle. Kierowana gniewem, narzuca superbohaterom własne zdanie, wywiera na nich presję, ukazując tym samym ogromne pokładu egoizmu i hipokryzji. Liczy się dla niej jedynie przetrwanie. Niemniej zapomina, iż Fantastyczna 4 to ich jedyna deska ratunku. Nie przyjmuje do świadomości, że przedstawiciele drużyny to też ludzie, do tego jeszcze kochająca się rodzina, która nie jest nic winna społeczeństwu. Drużyna, która ma prawo dokonać własnego wyboru, pomimo iż posiadania zdolności umożliwiających obronę słabszych. Przepiękna w tym wszystkim jest inspirująca przemowa Sue. Bohaterka uświadamia ludzkość, że nie porzuci swojego synka, tak samo, jak nie skaże na zagładę Ziemi i będzie walczyć aż do samej śmierci, aby zmienić, wydawałoby się z góry przesądzony los tysięcy istnień. Mimo że Fantastyczna Czwórka mogła przecież zwyczajnie uciec przed Galactusem (jako metaludzie ograniczenia dla zwykłego człowieka ich nie dotyczą) i mieli do tego pełne prawo (kto z nas nie skorzystałby z takiej okazji) postanowili zostać i zasłonić naszą rodzimą planetę własną piersią. W myśl zasady: Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Kadr z filmu "Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki" (źródło: Marvel Studios)
„Fantastyczna Czwórka” to emocjonalny rollercoaster. Dużo tutaj podniosłych i wzruszających scen. Niemal od samego początku widzowi towarzyszy stale podtrzymywane napięcie, które tylko na kilka drobnych chwil zostaje rozładowane przez skromny element komediowy. Oczywiście w tej dziedzinie prym wiedzie Johnny Storm. Niemniej omawiany film bardzo mocno koncertuje się na opowiadanej historii, która wzbogacana jest widowiskowymi sekwencjami potyczek. W zasadzie spodziewałem się lżejszego tonu i nacisku na akcję, przecież to letni blockbuster. Jednakże zaproponowana przez twórców konstrukcja nowej „Fantastycznej Czwórki” bardzo mi się spodobała. Na szczególną uwagę zasługuje poruszające zakończenie, które zwyczajnie wyciska z oczu łzy i na długo zapada w pamięć.
Kadr z filmu "Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki" (źródło: Marvel Studios)
Efekty specjalne to mocna strona filmu. Największe wrażenie zrobiła na mnie scena porodu w statku kosmicznym. Bohaterowie znajdujący się w stanie nieważkości, jednocześnie próbowali odebrać poród, uciec przed tajemniczą surferką i dotrzeć w jednym kawałku do Ziemi. Za dużo na raz? Zresztą śmiało mogę powiedzieć, że wszystkie sceny dziejące się w kosmosie to niewątpliwe asy w rękawie twórców „Fantastycznej Czwórki”. Nieustannie towarzyszące widzom napięcie podczas tych sekwencji sięga zenitu i przyspiesza bicie serca. Byłem zachwycony i z otwartą gębą obserwowałem poczynania tytułowych bohaterów. Ważna uwaga, twórcy przede wszystkim skupili się na fabule, jednak gdy na ekranie tempo wzrasta i dochodzi do sceny pościgu lub walki, silne emocje są gwarantowane. Wtedy „Fantastyczna Czwórka” to prawdziwa audiowizualna uczta dla każdego fana efektów specjalnych.
Kadr z filmu "Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki" (źródło: Marvel Studios)
Dużym atutem widowiska jest aktorstwo stojące na ponad przeciętnym poziomie. Pedro Pascal, Vanessa Kirby, Joseph Quinn i Ebon Moss-Bachrach w roli tytułowych bohaterów spisali się na medal. Między członkami zespołu widać ogromną chemię. Aktorzy czują się swobodnie w swoim towarzystwie, dzięki czemu odgrywane przez nich relacje są w oczach widzów wiarygodne, a wykreowane przez nich postacie szybko zyskują sympatię. Inną, intrygującą bohaterką, wartą Waszej uwagi, jest odgrywana przez Julię Graner Srebrna Surferka, niegdyś Shalla-Bal. Ta z pozoru bezduszna, pozbawiona skrupułów i emocji antagonistka wzbudza w widzach same negatywne emocje. Niemniej za tą kamienną twarzą kryje się ból, uczucie bezradności i rozpacz. To skomplikowana postać, pełna sprzeczności, sprowadzona do roli bezmyślnego sługi, pozbawionego jakiejkolwiek wolności. Mam nadzieję, że będziemy mogli jeszcze kiedyś zobaczyć Srebrną Surferkę, a tym samym twórcy pozwolą się nam zagłębić w jej jakże ciekawą przeszłość.
Kadr z filmu "Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki" (źródło: Marvel Studios)
Mimo że byłem sceptycznie nastawiony do „Fantastycznej Czwórki”, a na seans trafiłem zupełnie przypadkiem, to nie żałuję ani jednej sekundy, którą poświeciłem na omawianą produkcję. Film należy do ścisłej czołówki najlepszych obrazów Marvela i mogę go Wam polecić z czystym sumieniem. To widowiskowy blockbuster z angażującą fabułą, który warto choć raz zobaczyć na dużym ekranie.
Ocena 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję