2 970
3 306 min.
Seriale
aragorn136 (23237 pkt)
1799 dni temu
2019-12-19 16:09:31
A więc oglądam. Po pierwszym odcinku uczucia mam mieszane. Po drugim jest jeszcze gorzej. Nuda panie. Za wiele się nie dzieje. Czy warto poświęcać swój czas dalej? Jednak muszę. Muszę sprawdzić, dlaczego Amerykanie tak zachwycili się opowieścią napisaną przez Damona Lindelofa (tego pana od „Zagubionych”), uznając ją za złoto wśród produkcji platformy HBO.
Kadr z serialu "Watchmen" (źródło: materiały prasowe/HBO)
Nuklearny zegar wybija swoje tik, tak, tik, tak, a ja co tydzień czekam na kolejne odcinki, w których wydarzenia – jak wyczytałem wcześniej – rozgrywają się kilkadziesiąt lat po zakończeniu historii w słynnym komiksie. I liczę na to, że wreszcie strzelba Czechowa wystrzeli, że szczęka mi opadnie. Tymczasem jest już siódmy odcinek, a Lindelof nadal uderza mnie łopatą, nadal ciągnie mnie za rękę przez tony ekspozycji, tłumacząc, dokonując licznych retrospekcji – szczególnie tyczy się to scen masakry w Tulsie roku 1921. Byle tylko nie zagubić się w tej alternatywnej rzeczywistości, w której obecnie rządzi prezydent... Robert Redford, gdzie policjanci muszą ukrywać swoją tożsamość za maskami ze względów bezpieczeństwa, a czarnoskórzy ciągle mają pod górkę.
Kadr z serialu "Watchmen" (źródło: materiały prasowe/HBO)
Angela Abar jest jedną z samozwańczych herosów w maskach i główną postacią serialu. Bardzo przekonująco zagrana przez laureatkę Oscara Reginę King („Gdyby ulica Beale umiała mówić”) ukrywa przed bliskimi swoje prawdziwe Ja. Czyli, to, że na co dzień paraduje w kostiumie jako agentka specjalna Siostra Noc. Na co dzień twardzielka, pod maską wrażliwa kobieta często wracająca pamięcią do traumatycznego zdarzenia, które ją ukształtowało – niegdyś w Wietnamie, tuż po wygranej wojnie, kiedy to ów Wietnam stał się jednym ze stanów USA, była świadkiem… Stop! Powstrzymam się od spoilowania. Innych bohaterów też prześladuję demony. Glina z „folią aluminiową” na głowie i wielu innych ludzi mają zły humor, gdy przypomną sobie o śmierci 3 mln mieszkańców Nowego Jorku w latach 80. XX wieku. Szef policji Crawford (w tej roli tak bardzo „celebrowany” w zwiastunie Don Johnson) ma urwanie głowy z Siódmą Kawalerią – czyli tamtejszą wersją Ku Klux Klanu. Organizacji, która sympatią do osób czarnego koloru skóry nie pała.
Kadr z serialu "Watchmen" (źródło: materiały prasowe/HBO)
„Watchmen” to faktycznie serial, który przedstawia pewną zamkniętą całością. Są tu momenty zaskakujące, groteskowe, tajemnicze (wątek z Lady Trieu), stanowiące intelektualne wyzwanie; są też przewidywalne, typowo hollywoodzkie. No i trudno się wgryźć w tę historię. Jako dzieło science fiction z jednej strony stanowi autonomiczny byt, z drugiej jako kontynuacja komiksu stara się zapewne komiksowy klimat zachować. Niech jednak nie zwiodą Was zamaskowani bohaterowie. Nie spodziewajcie się Batmana, który będzie oczyszczał miasto z szumowin. Zza rogu nie wyskoczy też żaden Flash. To inne DC. Inne podejście do tematyki herosów. I całkiem inne uniwersum. Tu polubić bohaterów to niełatwa misja. Przejmować się ich losem – jeszcze bardziej wymagająca. Poza Angelą rzecz jasna, mało komu się kibicuje – lecz to nie wina aktorów, a scenariusza. Znany też z wersji kinowej Adrian Veidt alias Ozymandiasz siedzi sobie w zamku i lubi, jak służba zwraca się do niego „mój panie”. Jeremy Irons dobrze wyczuł tę postać. Kochającą muzykę klasyczną, zimną, z ironicznym zacięciem, diabelsko inteligentną, odpychającą tak, jak w kilku scenach sam serial odpychającym jest. Która musi wreszcie w finale swoją funkcję spełnić. Zapewne spełni ją także – co wydaje się oczywiste im bliżej końca – jedyny bohater mający zdolności niczym Bóg. Mowa o Doktorze Manhattanie, który zaszył się – jak wszyscy wierzą – na Marsie.
Kadr z serialu "Watchmen" (źródło: materiały prasowe/HBO)
„Watchmen” ma jakieś walory czysto rozrywkowe, jednak przede wszystkim jest to brudny, uniwersalny dramat o rasizmie, uprzedzeniach i wrogości do bliźniego. Bardzo aktualny, przez co tak rozumiany, podziwiany i jednoczący ludzi w słusznym celu – przeciwstawianiu się dyskryminacji i ksenofobii. Tylko to stężenie poprawności politycznej przekracza czasem normę, a odniesienia do współczesności i propagandowe „sztandary” powiewają nachalnie nad głowami widza. Na szczęście świat sam w sobie jest na tyle intrygujący – tu nikt nie korzysta ze smartfonów, nie ma konta na Insta, nie wysyła sobie selfie na tle spadających z nieba... kalmarów – że nie sposób tego nie docenić.
Oto jestem w trakcie oglądanie ósmego epizodu. A zaraz za nim dziewiątego, finałowego. Obydwa sprawiają one, że jednak lubię tych „Watchmenów” Lindelofa. Rozpoczęte wątki znajdują swoje ujście i mądrze łączą się z innymi, klimat gęstnieje, a kreatywnie wykonane sceny przyprawiają o gęsią skórkę. Jako mindfuck, działający niczym krzywe zwierciadło sprawdza się i ostatecznie wciąga, jednak za mało, bym nazwał ten serial arcydziełem. Pozbawiony efekciarstwa Snydera, pomysłowy we własnej konwencji. W porządku. Zbyt nierówny. Zbyt przegadany. Nie w porządku.
Kadr z serialu "Watchmen" (źródło: materiały prasowe/HBO)
PS. Jeśli jednak uważacie, że serial jest wspaniały pod każdym względem, a polityczna poprawność Wam nie przeszkadza, to śmiało podzielcie się swoją opinią w komentarzach:)
Ocena: 6/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Watchmen" – Biała supremacja, czarna supermoc
Aragorn136
1799 dni temu
Dałem radę:) I nawet o dziwo mi się podobało. Albo śnię i jak się obudzę, to się okaże, że mi nieźle w głowie się pomieszało...
Dodaj opinię do tego komentarza
Krzysztofix
1799 dni temu
Nigdy nie uznaję mitycznej "poprawności politycznej" jako ewentualnego problemu. Dobry scenariusz to dobry scenariusz, a zły to zły i problemy scenariusza nie wynikają z tego, że ktoś "wciska" wątek na siłę, tylko że nie jest dobrym scenarzystą i nie umie naturalnie wpleść historię wszystkich wątków i motywów jakie chciał poruszyć. Inna sprawa, że przy Watchmen absolutnie nie wychwyciłem takich problemów i byłem zachwycony grą tajemnic Lindelofa. :P
Rasizm w tym serialu to gra pozorów – niby biali ludzię są tłamszeni, ale wśród zajmujących ważne urzędy w ogóle nie pokazano czarnych, a w trakcie odcinków dostajemy poważne przesłanki, że wszelkie napięcia są z góry sterowane przez władzę, by podporządkować sobie obywateli.
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.500