4 846
5 324 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
4169 dni temu
2013-06-24 08:29:10
Misja, jaką było wskrzeszenie postaci Supermana, została wykonana niemal w stu procentach. Nie udałby się jednak ten ryzykowny reboot, gdyby nie ponad 200 milionowy budżet oraz połączone siły trzech panów: scenarzysty Davida S. Goyera, producenta Christophera Nolana oraz Zacka Snydera. Ten ostatni był bardzo trafnym wyborem na stanowisko reżysera. Twórca „300” oraz „Watchmen”, jak nikt inny, potrafił ukazać znaną już historię, w innym, bardziej mrocznym stylu.
Już sam wstęp zachwyca i przyprawia o palpitację serca. Oryginalna scenografia i perfekcyjne efekty specjalne (co dziwne brak kochanej przez Snydera techniki slow motion) wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza: od designu statków kosmicznych po wygląd obcego świata są zapowiedzią takiego filmu na jaki wszyscy miłośnicy DC Comics od dawna wyczekiwali.
O fabule nie trzeba się dużo rozpisywać. W wyniku wydarzeń na planecie Krypton, syn naukowca Jor- Ela, Kal, trafia na odległą Ziemię, gdzie pod opieką państwa Kentów, nieświadomy swojego pochodzenia, dorasta na farmie w Smallville. Jednak skryta odmienność szybko da o sobie znać. Młody 33 letni Clark wyruszy w podróż, by odnaleźć prawdziwą tożsamość i dokonać wyboru, od którego będą zależeć losy Ziemian.
Po światowej premierze, niektórzy krytycy mieli miny jakby zjedli kilkanaście cytryn i popili je starym mlekiem. Przyzwyczajeni do „Supermana” Richarda Donnera, nie mogli przyjąć konwencji obranej przez autorów odświeżonej wersji, narzekając na nierówne tempo oraz zbyt poważnie podejście do tej postaci. Ja nie przyłączę się do narzekania tego „szacownego” grona. Po skończonym seansie na nowo zrozumiałem znaczenie zwrotu „magia kina”. Bowiem jako film science-fiction „Człowiek ze stali” spisuje się na medal, dając oprócz rozrywki na wysokim poziomie, szczyptę mądrości - poruszając temat wiary, relacji ojczyma z synem, odpowiedzialności i nadziei.
Nie bez przyczyny również jest taki, a nie inny tytuł. Więcej tu klisz typowych dla klasycznej gatunkowo space opery, niż wcześniejszych ekranizacji kultowego komiksu. Najważniejszym pozostaje fakt, że mamy film, który nie jest tylko sztampową opowieścią o metroseksualnym mężczyźnie w czerwonych majtasach, posiadającym nadludzką siłą i ratującym przerażone koty. Ale poważnym obrazem z bohaterem z krwi i kości, mającym szansę zostać ulubieńcem tych, którzy do tej pory za nim nie przepadali.
Krytykowane na lewo i prawo luki scenariuszowe zgrabnie zamaskowano ujęciami kręconymi z ręki (szarość, chropowatość to znak rozpoznawczy „Człowieka ze stali”) oraz współgrającą z obrazem muzyką Hansa Zimmera. Niestety ten kompozytor od czasu „Batmana: Początku” rozmienia swój talent na drobne. Zabrakło różnorodności i przede wszystkim tematu przewodniego jaki stworzył niegdyś mistrz John Williams. Pamiętając soundtracki do „Gladiatora” czy „Króla Artura” jest wrażenie pewnego niedosytu. Jednak z drugiej strony pompatyczna muzyka pasuje do mrocznego stylu. Dobrze napędza akcję, podkreśla poszczególne sceny, uderzając raz w spokojniejsze tony (co wyszło znacznie lepiej), by za chwilę zbombardować narząd słuchu mocnymi brzmieniami.
Żaden film ,nawet stricte komiksowy, nie będzie jednak udany, jeśli nie poczujemy chemii do postaci na dużym ekranie. Także na tym polu „Człowiek ze stali” nie zawodzi. Henry Cavill, kojarzony z serialu „Dynastia Tudorów” i z roli Tezeusza w „Immortals: Bogowie i Herosi” , jest wymarzonym Supermanem. Widać, że długo przygotowywał się do tej roli. Gra swobodnie i dobrze oddaje emocje. Jeszcze ciekawiej wypadają starzy wyjadacze, czyli ojcowie bohatera: wyrozumiały i troskliwy Kevin Costner oraz mędrca Russel Crowe (mogący bez problemu stawać w szranki z Marlonem Brando, wcielającym się w postać Jor-Ela w pierwszym filmie). Natomiast wisienkami na torcie są bez wątpienia: główny antagonista generał Zod – Michael Shannon („Zakazane Imperium”) oraz Faora – Antje Traue. Charyzmatyczny i pozbawiony skrupułów Zod jest doskonałą przeciwwagą dla Supermana, a Faora najbardziej zapada w pamięci z oddziału zbudowanych żołnierzy Kryptonu.
Cieszmy się. Wszystkie elementy zostały umiejętnie wymieszane: niezły scenariusz, nietuzinkowa reżyseria, solidne aktorstwo i przepiękna oprawę wizualna. W 2006 roku wyczyn przywrócenia na łono wielkiego ekranu postaci stalowego Clarka Kenta nie usatysfakcjonował. Chciano złożyć hołd dwóm filmom (jak na tamte czasy dobrym, dzisiaj trącącym myszką i kiczem) sprzed kilkudziesięciu lat. Mimo przeogromnego budżetu, nie nadszedł upragniony sukces. „Superman: Powrót” poza jedną efektowną sceną i niezłą rolą Kevina Spacey, irytował i nudził. Na szczęście twórcy „Człowieka ze stali” poszli po rozum do głowy i zaserwowali nam, nie pozbawiony wad, ale w swoim gatunku „majestatyczny” film.
Zgrzytem i nieporozumieniem było przekonwertowanie go do formatu 3D. Zamiast jakościowo zyskać, tylko na tym stracił (rozmazanie obrazu przy szybkich scenach akcji). Jeśli macie możliwość obejrzenia zwykłej dwuwymiarowej wersji, to bez zastanowienia do kina marsz!
Ocena: 8,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Człowiek ze stali" – Wielki powrót obrońcy ludzkości
Mistrzu
4166 dni temu
Bardzo dobrze, że tym razem Superman nie jest taki lalusiowaty i przypomina prawdziwego faceta. Fajnie wyglądał z zarostem i szkoda, że taki nie został. Historia jego miłości została zupełnie zmieniona, a Lois jest troszkę ... zbyt nudna. Pokazano, że w dzieciństwie Clark był prześladowany przez to, że był inny, chociaż starał się ukrywać swoje moce. Na prawdę warto obejrzeć tę wersję, jest utrzymana w mrocznym klimacie przez co cały film bardzo zyskuje.
Dodaj opinię do tego komentarza
marmir
4156 dni temu
Dla mnie bardziej męski był czarny charakter niż Superman. Z resztą Hancock też jak włożył swój gajerek też nie wyglądał zbyt męsko. Sam film rzeczywiście dobry i zrobiony z pomysłem jednak zabrakło nieco więcej inwencji własnej jak w "Genezie planety małp".
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.249