5 062
6 491 min.
Autorzy/pisarze
admin (47565 pkt)
1851 dni temu
2019-10-28 13:10:43
Krzysztof opowiedział nam nie tylko o swoim zaskakującym „papierowym dziecku”, dzięki któremu zajął II miejsce w VII edycji konkursu „Literacki Debiut Roku”, pokonując dwustu autorów. Dowiecie się też o jego literackiej pasji, zajęciach poza pisarskich i o tym, czy nie boi się ataku internetowych hejterów.
(Altao.pl) Witaj, Krzysztofie. Twoja debiutancka powieść „Niebezpieczne związki Mariana Klepki” to kawał dobrej i odważnej współczesnej literatury obyczajowej, jaką rzadko można spotkać na naszym rodzimym rynku. Skąd pomysł na akurat taką tematykę?
Krzysztof J: Cześć. Pomysł zrodził się po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych w 2015 roku, kiedy to z niespotykaną od przełomu w 1989 roku siłą ujawniły się podziały narodowe w naszym kraju. Pierwszy raz w wolnej Polsce większość w sejmie uzyskała jedna partia. Politycy zaczęli skakać sobie do gardeł. Marsze, pochody, manifestacje, wymiana „elit” przy korycie, burza w Internecie, rewolucja w mediach publicznych i w ogóle zmiana narracji wszystkich mediów. Do tego presja w życiu codziennym, żeby stanąć po którejś ze stron. Najlepsi kumple potrafili przestać się do siebie odzywać, tylko dlatego że jeden popierał PiS, a drugi Platformę. To samo działo się pomiędzy członkami rodzin. Żenada straszna, ale też doskonały materiał na powieść.
(Altao.pl) Jak długo zajęło ci jej pisanie? Czy były takie momenty, że mówiłeś sobie: „może rzucam się na głęboką wodę, może nikt nie zechce jej wydać, może to jednak za bardzo kontrowersyjne, a poruszona treść zbyt aktualna, i dla władzy stanę się Krzysztofem J. z zakrytymi oczami”?
Krzysztof J: Książkę pisałem przez rok. Potem przez kilka miesięcy robiłem poprawki. Nie miałem wrażenia, że rzucam się na głęboką wodę, tym bardziej że na początku miało to być tylko krótkie opowiadanie, ale w miarę pisania, wątków przybywało i w ogóle tak dobrze mi się pisało, że nie chciałem za szybko kończyć. Podczas pracy nad książką w ogóle nie zastanawiałem się nad tym, czy ktoś zechce ją wydać, a jeśli chodzi o kontrowersyjną treść, to uważam, że w porównaniu z tym co można dzisiaj znaleźć w sieci, nie jest u mnie wcale tak ostro. Natomiast aktualność treści to duży atut i tym nie należy się przejmować. Władzą też się nie przejmowałem. Wydaje mi się, że książka spodobałaby się zarówno politykom PiS-u, jak i totalnej opozycji.
(Altao.pl) Zgodnie z informacją zamieszczoną na Twoim prywatnym profilu na Facebooku, mieszkasz w Częstochowie. Czy również tam się urodziłeś i dorastałeś? Jeśli tak, to jak wyglądało życie Krzysztofa w Mieście Świętej Wieży? Grzeczne, pełne wizyt w domu Bożym, czy może pełne buntu przeciwko wierze?
Krzysztof J: Urodziłem się w Częstochowie i tutaj mieszkam. Przez kilka lat studiów mieszkałem w Krakowie, potem chwilę w Warszawie, ale w końcu wróciłem do świętego miasta i tu zamierzam się zestarzeć. Pochodzę z bardzo wierzącej i praktykującej rodziny, więc siłą rzeczy moje młode lata rzeczywiście pełne były wizyt w domu Bożym. Potem bywało różnie, chociaż cały czas określam siebie jako osobę wierzącą.
(Altao.pl) Zamknij oczy i wróć do czasów, kiedy Krzysztof był Krzysiem. Jakie książki wtedy królowały na Twojej półce? Pamiętasz, którą przeczytałeś jako pierwszą albo która zrobiła na Tobie największe wrażenie, powodując, że sam zechciałeś zostać pisarzem? I dlaczego była to… „Chatka Puchatka”? (śmiech)
Krzysztof J: „Chatkę Puchatka” przeczytałem dopiero kilka lat temu mojemu synowi, a kiedy byłem Krzysiem praktycznie w ogóle nie czytałem książek. To, co powiem, będzie mało wychowawcze, ale w podstawówce przeczytałem w całości tylko dwie lektury: „Na Jagody” i „Szwedzi w Warszawie”, a w liceum nie przeczytałem żadnej. Co prawda potem zaległości nadrobiłem z nawiązką. Może trochę żałuję, że za późno, ale z drugiej strony myślę, że gdyby ktoś zmusił mnie do przeczytania mojej ulubionej powieści, czyli „Chłopów” Reymonta w liceum, kiedy była to lektura obowiązkowa, znienawidziłbym tę książkę do końca życia. To samo z Gombrowiczem, którego teraz uwielbiam, a jego „Trans-Atlantyk” plasuje się w moim rankingu ulubionych książek zaraz za „Chłopami”, a wtedy nic bym z niego nie zrozumiał. No i jeszcze „Lalka” Prusa jest na podium. Po prostu do pewnych utworów trzeba dojrzeć. Ja dojrzałem późno. Zacząłem czytać na poważnie dopiero po trzydziestce. Nie zacząłem jednak od klasyki, ale od „Wojny polsko-ruskiej” Masłowskiej, i Witkowskiego – nie pamiętam, czy najpierw przeczytałem jego „Barbarę Radziwiłłównę z Jaworzna Szczakowej” czy „Lubiewo”. Kiedy zobaczyłem, że można pisać tak jak oni, pierwszy raz pomyślałem, że ja też mógłbym kiedyś spróbować…
(Altao.pl) Jakie najchętniej obecnie czytasz książki? Który z autorów jest dla Ciebie inspiracją?
Krzysztof J: Niestety z braku czasu nie mogę czytać wszystkiego, na co mam ochotę, więc muszę dokonywać przykrej selekcji. Aktualnie czytam wyłącznie polskich autorów. Bardzo cenię Prusa, Reymonta, Gombrowicza, Sienkiewicza, i cały czas do nich wracam, a z pisarzy współczesnych Twardocha, Witkowskiego, Orbitowskiego i Żulczyka. W tej chwili czytam, a właściwie słucham najnowszej powieści Łukasza Orbitowskiego „Kult” w doskonałej interpretacji Janusza Chabiora, i uważam, że jest to książka absolutnie genialna. Jeszcze muszę wspomnieć o takich nazwiskach, jak: Pilch, Masłowska, Małecki i Varga. No i o naszej świeżutkiej noblistce, której przeczytałem tylko „Prawiek i inne czasy”, więc trzeba będzie nadrobić. Z pisarzy zagranicznych wymieniłbym Dostojewskiego, Bukowskiego i Marqueza.
(Altao.pl) „Niebezpieczne związki Mariana Klepki” to Twoja pierwsza powieść. Gratulujemy II miejsca, jakie zająłeś w konkursie „Literacki Debiut Roku”. Czy Twoje wcześniejsze związki z literackim tworzeniem to także powieści, czy raczej skromniejsze dzieła?
Krzysztof J: Dziękuję. Wcześniej napisałem jedną powieść o podobnej objętości co ta, o której teraz rozmawiamy, i dwa opowiadania.
(Altao.pl) Pisane tylko do szuflady, czy może jednak coś już próbowałeś wydać?
Krzysztof J: Próbowałem wydać pierwszą książkę, ale teraz właściwie cieszę się, że się to nie udało, bo literacko jest raczej słaba, chociaż wielu znajomym bardzo się podobała i jakby ją trochę poprawić, to może by coś z tego było. To autobiograficzna powieść drogi o wyprawie autostopem do Amsterdamu w latach dziewięćdziesiątych. Jest bardzo niecenzuralna i podobno bardzo zabawna.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - Wywiad z Krzysztofem Jarząbkiem – twórcą kontrowersyjnych, zabawnych "Niebezpiecznych związków Mariana Klepki"
Więcej artykułów od autora admin
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.974