5 214
6 197 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
2938 dni temu
2016-11-05 19:25:28
Co zdecyduje Amerykańska Akademia Filmowa, dowiemy się już wkrótce, jednak wiele wskazuje, że produkcja ma szansę zgarnąć, jeśli nie same statuetki, to co najmniej kilka nominacji do tych prestiżowych nagród. Na festiwalu w Wenecji „Przełęcz ocalonych” była oklaskiwana przez 10 minut, poza tym otrzymała aż 11 nominacji do AACTA (Australijskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych). Co jest więc jej siłą i co sprawia, że Gibson mimo swoich antysemickich wypowiedzi, pijackich wybryków i opinii damskiego boksera, powtórnie znajduje się świetle jupiterów? Śpieszę z odpowiedzią: wyjątkowy bohater jego filmu. To prawdziwa historia skromnego młodzieńca, sanitariusza, który z Biblią w ręku niósł człowieczeństwo tam, gdzie płonęły ognie piekielne.
Desmond T. Doss (Andrew Garfield) – bo właśnie jemu poświęcone jest dzieło Gibsona – w wieku dwudziestu kilku lat zaciągnął się na ochotnika do armii i wziął udział w bitwie na Okinawie w roku 1945. Różnił się od swoich kolegów z oddziału. Nie tylko tym, że był ze względu na szczupłą budowę ciała przezywany łodygą, ale przede wszystkim, że jako jedyny (i pierwszy w historii USA, tzw. obdżektor) odmawiał noszenia broni i walki. Dla osób postronnych mógł uchodzić za mężczyznę, który stał się „więźniem” swojej zaślepionej dumy. Jednak religijny pacyfista Doss, adwentysta dnia siódmego, przekonywał wszem wobec, iż wiara i przekonania nie pozwalają mu na złamanie szóstego przykazania nawet w warunkach wojny i obronie własnej. Uparcie deklarował: „gdy inni będą odbierać życie, ja będę je ratował”. I tak oto czynił. Odważnie, zamieniając broń na Biblię podarowaną przez ukochaną dziewczynę i z przygotowaną morfiną, z narażeniem swojego życia uratował 75. rannych żołnierzy, także japońskich. Za te niezwykłe czyny otrzymał najważniejsze odznaczenia, w tym Medal Honoru.
Doss zmarł w 2006 roku, a jego losy były wręcz idealnym tematem na męską, pełną heroizmu i pięknych wartości filmową opowieść, którą najlepiej mógł oddać na dużym ekranie chyba tylko Mel Gibson – laureat Oscara za „Braveheart – Waleczne serce”. Bo któż, jak nie on, potrafi tak sprawnie połączyć dramat jednostki, widowisko batalistyczne oraz romans i podlać to przystępnym patosem. To na szczęście nie Bay czy Emmerich, nie filmuje z bliska w co drugiej scenie amerykańskiej flagi i umie sztywną powagę rozrzedzić humorem. Wzrusza, buduje jednocześnie napięcie oraz dba o detale i autentyczność obrazu. I nawet jeśli często ubarwia i nie do końca kurczowo trzyma się faktów, to nie sposób odmówić mu mistrzowskiej formy i epickiej narracji. Podobno czytając scenariusz autorstwa Andrew Knighta („Źródło nadziei”) i Roberta Schenkkana (serial „Pacyfik”) reżyser uronił niejedną łzę.
„Przełęcz ocalonych” to trzy klasyczne i dość schematyczne akty. Zaczyna się od przedstawienia Dossa, jego dzieciństwa, relacji ze zmagającym się z demonami Wielkiej Wojny i alkoholem ojcem (świetny Hugo Weaving). Dalej Mel serwuje widzom miłość Desmonda do młodej pielęgniarki Dorothy (znana m.in. z „Jestem numerem cztery” Teresa Palmer) i pokazuje, jak decyzja przyszłego medyka o zapisaniu się do wojska, wpływa na ich związek. Środkowa część to standardowa obóz szkoleniowy. Protagonista jest więc początkowo szykanowany przez kolegów i nierozumiany przez dowódców (niezły Sam Worthington i charyzmatyczny Vince Vaughn w jednej z najlepszych ról w karierze), ale gdy w ostatnim akcie filmu pokaże, że tchórzostwo jest mu obce, przeobrazi się w kogoś więcej niż zwykłego kumpla z pola bitwy.
Gdy widz już „przetrwa” nieco nużącą, ale ponadprzeciętną pierwszą połowę filmu (klisze kliszami, jednak aktorzy windują ją w górę), to razem z Dossem pozna, co to znaczy piekło wojny. Twórca „Apocalypto” nie bierze jeńców i urządza na ekranie prawdziwą apokalipsę. Urwane kończyny, tryskająca krew, szczury obgryzające trupy żołnierzy… To tylko niektóre wizje jak z koszmarnego snu. Gibson nie stosuje retuszu. Bitwę pokazuje bardzo sugestywnie, realistycznie. I choć miejscami przesadza ze slow motion, ocierając się o kicz, to i tak z pomocą operatora Simona Duggana („300: Początek imperium”) i duetem kompozytorskim, czyli Rupertem Gregson-Williamsem („Hotel Ruanda”) i Johnem Debneyem („Wyspa piratów”) robi to, co niegdyś Spielberg z Januszem Kamińskim i Johnem Williamsem w „Szeregowcu Ryanie” – tworzy hollywoodzkie totalne kino wojenne. Szkoda tylko, że nie ukazuje desantu na wyspę z szerszej perspektywy, przez co „Przełęczy ocalonych” zabrakło nieco większego rozmachu. Mimo to widać, że kilkadziesiąt milionów dolarów nie poszło na marne. Tu wojna pokazana jest oczami Dossa, który jest tak naturalnym i ujmującym swoim urokiem sympatycznym chłopakiem, że nie sposób mu nie kibicować, nie modlić się, aby mu się udało, aby heroizm i wiara pokonały strach. Duża w tym zasługa odtwórcy głównej roli. Po zwiastunie obawiałem się, że Andrew „Spider-Man” Garfield może nie podołać zadaniu. Myliłem się. To jego najlepsza kreacja. Wiarygodna jest jego przyjaźń z nieprzychylnym mu początkowo szeregowcem Smittym (kojarzony z roli w filmie „Point Break – na fali” Luke Bracey) i mocne, przyprawiające o dreszcze sceny, gdy już opadnie bitewny kurz i szuka potrzebujących pomocy rannych wojaków.
Niektórzy krytycy zarzucają Gibsonowi, że nie tyle zbytnio epatuje „wojenną orgią”, a za bardzo wciska religijną symbolikę. Faktycznie można odnieść takowe wrażenie. Niczym kaznodzieja pragnie uczynić z Desmonda świętego. I mimo że bohater ani myśli sięgnąć po karabin, to jednak do końca pozostaje postacią z krwi i kości, mającą wady i pewne chwile zwątpienia. Dobrze, że reżyser ostatecznie wycofuje się z postawienia mu oczyszczonego z brudu (czyt. grzechu) pomnika.
„Przełęcz ocalonych” to nie filozoficzna przypowieść w stylu „Cienkiej czerwonej linii” Malicka. To hollywoodzki obraz z widocznymi minusami, ale tak działający na emocje, angażujący, naturalistyczny i oddający bezsens wojny, że nie sposób o nim po seansie zapomnieć. Wprawdzie zgrzyta tu jeszcze np. całkowite pominięcie wątku brata Desmonda czy przedstawienie japońskich przeciwników niczym mięso armatnie i pozbawione uczuć zwierzęta (tym, którym to będzie szczególnie przeszkadzać, dla kontrastu polecam znakomite „Listy z Iwo Jimy” Eastwooda), lecz ważne, że w pełni wybrzmiewa przesłanie filmu: że można zwyciężać, nie zabijając! Dzięki tej amerykańsko-australijskiej produkcji we współczesnych nam czasach pojęcie wiary w Boga, honor i dobro zyskuje nowy wymiar.
Ocena: 8,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Przełęcz ocalonych" – Biblia zamiast karabinu!
Kinomaniak
2938 dni temu
Nie pozostaje mi nic innego jak przyznać rację i zgodzić się z powyższą recenzją:) Polecam ten film! Mocny, ważny, krwawy, realistyczny
Dodaj opinię do tego komentarza
Filmowy33
2933 dni temu
A ja się nie zgodzę. Za dużo kiczu (slow motion) w pokazaniu przemocy, ckliwość i drewniany wątek miłosny. I za dużo ubarwień, a za mało faktów. Dałbym tak może z 6/10 maksimum za niezłe aktorstwo drugoplanowe i dobre efekty specjalne.
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.395