O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Mulan" – Am I loyal, brave and true? - Recenzje filmów

Wytwórnia Myszki Miki od dłuższego czasu z pieczołowitym zapałem odświeża swoje największe animowane przeboje sprzed lat i robi to z różnym skutkiem. Niekiedy widzowie dostają pełne pasji i uczuć odświeżone klasyki, a innymi razy wykalkulowane produkty zrealizowane według prostej zasady: kopiuj, wklej, cechujące się powierzchownym podejściem do tematu i nastawione na czysty zysk, wynikający z nostalgii kinomanów. Nie oznacza jednak to słabych widowisk, lecz braku magii pierwowzoru, zaskoku oraz emocji czy uczuć, które szarpały nasze serce podczas oglądaniu oryginału.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
bartoszkeprowski (3530 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin: 2 877
Czas czytania: 3 055 min.
Kategoria: Recenzje filmów
Dodano: 1803 dni temu [2020-09-15]

Do pierwszej grupy należy zaliczyć: „Kopciuszka”, „Księgę dżungli” oraz „Piękną i Bestię”, a do drugiej niestety „Króla Lwa” lub poniekąd „Aladyna”. „Mulan” to kolejna tego typu adaptacja live-action klasycznej baśni Disneya. Jak wypada i gdzie ją ostatecznie umieścić?

 

Poster do filmu "Mulan" (źródło: materiały prasowe)

 

Wielkoekranowa, aktorska wersja baśni opartej na starej chińskiej legendzie wbija w fotel. Już same zwiastuny produkcji dawały do zrozumienia, że „Mulan” nie będzie zwykłą listą scen z pierwowzoru do koniecznego odhaczenia. Tym razem widać pomysł, pasję i przede wszystkim ogrom pracy. Wytwórnia dostarczyła widzom film chwytający za serce, zmuszający do refleksji oraz pełen akcji, który zamiast opierać się w całości na pierwowzorze, stoi na szczęście na własnych nogach. Mógłby więc odciąć się grubą kreską od znanej wszystkim baśni sprzed lat.

 

Fabuła aktorskiej wersji pokrywa się w całości z historią, jaką mogliśmy podziwiać w pierwowzorze, niemniej nie brakuje tutaj licznych zmian, które zaskoczą, nawet zagorzalszych fanów animowanego widowiska. Moim zdaniem to bardzo dobry zabieg. Dzięki niemu znana kinomanom historia zostaje znacznie rozbudowana, przez co potrafi również zaskoczyć oraz ponownie wciąga, jak to było przed laty z pierwowzorem. Zaletą jest próba realistycznego podejścia do, bądź co bądź, niezwykle poważnej i wzruszającej historii o emancypacji pewnej młodej kobiety, która od zawsze czuła się urodzoną wojowniczką. Bajka Disneya, mimo wartego poruszenia problemu, miejscami traciła na dramaturgii przez humor. Tutaj pojawia się, co prawda kilka żartów na rozładowanie napięcia, lecz historia jest znacznie bardziej emocjonująca i dojrzała. Brak również typowej baśniowości, między innymi rozgadanego feniksa (który w aktorskiej wersji został sprawdzony do swego rodzaju symbolu, duchowego przewodnika Mulan, będącego znakiem wyzwolenia, jak również śmierci oraz narodzin nowych czasów) dodaje filmowi powagi, nie odbierając mu przy tym urzekającej magii.

 

Kadr z filmu "Mulan" (źródło: materiały prasowe)

 

Podobnie jak w pierwowzorze historia Mulan to opowieść o walce z tradycją oraz niesprawiedliwością. Głowna bohaterka ze względu na swoją płeć dostaje przypisaną z góry rolę, której wypełnienie ma przynieść chlubę jej rodzinie. Każde odstępstwo od wyznaczonych i narzuconych przez tradycję kierunku rozwoju młodej kobiety budzi strach, niesmak oraz spotyka się z odrzuceniem miejscowego społeczeństwa. Mulan jednak ani myśli godzić się z narzuconym jej losem. Jest buntowniczką, która pragnie wolności, a co za tym idzie, spełniania swoich marzeń. Zatem historia ukazuje walkę młodziutkiej, niedoświadczonej dziewczyny niemalże z całym otaczającym ją światem, o możliwość bycia tym, kim naprawdę się chcę i wyborze własnej ścieżki życiowej bez względu na krzywdzącą tradycję lub panujące stereotypy. Warto też dodać, że w przeciwieństwie do baśniowej wersji, aktorska interpretacji chińskiej legendy stara się przedstawić problem emancypacji kobiet z dwóch różnych perspektyw. Z jednej mamy bohaterską Mulan, która mimo wszystkich przeciwności losu gotowa jest ponieść śmierć z ręki swojego dowódcy, próbując za wszelką cenę ocalić cesarza, ukazując tym samym oddanie i wierność cesarstwu. Z drugiej mamy zamaskowaną wiedźmę, która pod farbą kryje skrzywdzoną przez los, rozgoryczoną dziewczynę, pełną smutku oraz żalu. Obie postacie wiele łączy, walczą w zasadzie o wolność, szacunek czy prawo do dokonywania samodzielnych wyborów. Jednakże stanowią dwie strony tej samej monety. Mulan walczy o swoje ideały, ale nie przekracza pewnych granic. Ma nadzieję, że jej starania zostaną dostrzeżone, a przyjaciele nie odwrócą się do niej plecami. Na ich rękach składa swój los, oczekując wybaczenia za własne przewiny i akceptacji. Czarownica z kolei nie szuka zrozumienia. Dąży do uzyskania władzy, błędnie sądząc, iż da jej szacunek, a co za tym idzie, miejsce wśród społeczeństwa. Warto na ten aspekt zwrócić uwagę, nie każda bowiem droga walki, nawet o słuszną sprawę, jest właściwa.

 

Film zachwyca przepiękną scenografią, a sprawna reżyseria często wgniata w fotel. Zdjęcia zapierających dech w piersiach krajobrazów bądź zamieszkałych przez ludzi miast oraz wsi, stanowiących w aktorskiej wersji Mulan tło do toczących się na naszych oczach wydarzeń, dodają obrazowi uroku. W ośnieżonych szczytach można się bez pamięci zakochać. W spalonych od słońca i surowych pustkowiach poczuć żar promieni na własnej skórze. Zachłysnąć się bogactwem oraz przepychem złotego pałacu cesarza. Doświadczyć ciepła domowego ogniska, biegnąc pomiędzy rozwieszonym praniem, spłoszonymi kurami czy domami sąsiadów. I ostatecznie zmierzyć się z okropieństwami wojny, z przestrachem spoglądając na toczone płomieniem ludzkie osiedla. W parze z piękną oraz często kontrastującą scenografią idzie świetna reżyseria. Niki Caro („Daleka Północ”) zdecydowanie wie, do czego służy kamera. Z wprawą prawdziwego mistrza reżyserskiego fachu filmuje zmagania tytułowej Mulan, dbając o jak najbardziej widowiskowe przedstawienie jej historii. Twórczyni ma doskonałe wyczucie – wyciska z każdej sceny akcji ostatnie krople potu, dzięki czemu „Mulan” cechuje się niebywałą widowiskowością. Dynamiczne i niespodziewane obroty kamery w samym środku akcji oraz trafione w punkt spowolnienia są dużym plusem produkcji. Ten film po prostu trzeba zobaczyć na dużym ekranie.

 

Kadr z filmu "Mulan" (źródło: materiały prasowe)

 

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Galeria zdjęć - "Mulan" – Am I loyal, brave and true?

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2025 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.285

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję