"The Plane Effect" – Ciemno, zimno i do domu daleko - Recenzje gier

Wszystkie powyższe słowa jak ulał pasują do omawianego dziś przeze mnie dziełka Studia Kiku i Innovina Interactive: „The Plane Effect”, w którym przyjdzie nam przeżyć niejedną przygodę na przestrzeni 7-9 godzin w towarzystwie bezimiennego pracownika korporacyjnego.

 

Od pierwszych minut obcowania z wydawanym przez PQube tytułem rozeznanemu w tematyce graczowi do głowy uderzy skojarzenie z genialnym „Inside”: enigmatyczny protagonista wplątany w psychodeliczną opowieść, sterylna szata graficzna obmalowana odcieniami bieli i czerni, zaakcentowanie co poniektórych elementów żywszymi kolorami (najczęściej pochodnymi czerwieni) czy zdublowanie głębi planu, które daje graczowi poczucie nadświadomości przy śledzeniu fabuły. Niestety „The Plane Effect” nie wytrzymuje tego porównania, gdyż wyżej wymienione cechy (dodając może jeszcze główny motyw muzyczny) to tak po prawdzie jedyne w pełni udane części składowe gry.
 

Screen z gry "The Plane Effect" (źródło: rozgrywka własna)

 

Na początku wszystko działa jak należy. Nasza przygoda rozpoczyna się w bardzo tajemniczy sposób, rozglądamy się po naszej pierwszej lokacji, chcąc czym prędzej poznać sekret znalezionego nieopodal papierowego samolociku... O tej bardzo ciekawie ułożonej historii rzeknę tylko tyle, że faktycznie otwiera pole do szerszej interpretacji, niestety wraz z postępem w grze będziemy doświadczać coraz częstszych mankamentów, które odbiorą wiele podczas zapoznawania się z nią.

Bez ceregieli zacznę od tzw. „słonia samolotu w pokoju” jakim jest sterowanie (tak nawiasem mówiąc, owa kwestia wraca chyba każdorazowo niczym bumerang, gdy tylko opowiadam wam o jakiejkolwiek grze niezależnej). Za prawdę, nie wymagam wiele w tej dziedzinie: niech skok naszej postaci wygląda jak skok, a nie jak chaotyczny lot szybowcem, niech sprint załącza się wówczas, kiedy my tego chcemy (nie po trzecim z kolei kliknięciu) i pasowałoby, żeby ktoś dopracował zmapowanie pola rażenia przeszkód/przeciwników, bo to jest nieodgadnione chyba dla nikogo (z twórcami włącznie), natomiast sekwencja „ślizgawki” nadaje się tylko do gruntownego remontu (zagracie - zrozumiecie)...
 

Screen z gry "The Plane Effect" (źródło: rozgrywka własna)

 

Kolejna kwestia w zasadzie jest dopełnieniem zarówno poprzedniego akapitu, jak i całego naszego interaktywnego utrapienia. Podczas rozwiązywania kolejnych zagadek, restrykcyjnie musimy kierować się logiką postępowania ułożoną przez twórców poziomów, a to niechybnie będzie nas wybijać z imersji: nie będziemy mogli podnieść jednej rzeczy, jeśli wcześniej nie przesunęliśmy innej albo nie przekręcimy pokrętła, jeśli wcześniej gdzieś nie przysiądziemy – i to się tak mnoży. Zaskakującym plusem w tej sytuacji okazuje się brak ingerencji z naszym inwentarzem, ponieważ nasz bohater automatycznie dobiera element niezbędny do pokonania konkretnej przeszkody, jednak takie rzeczy są po prostu zabójcze dla przygodówek moim skromnym zdaniem.

Na szczęście, tak jak już wspomniałem wcześniej, działa tu sama opowieść – na tyle, że jednak zdecydowałem się przedrzeć przez boleśnie kulejące sterowanie dla poznania jej finału, ale nie jest to jednak w moim odczuciu doznanie mogące konkurować z taką „Primordią” czy z „Inside” właśnie. Poczułem dreszczyk poruszenia przy samym finale, okraszonym (wymienionym już raz) celnym utworem przewodnim gry, ale po ukończeniu samej zabawy tytuł nie zostawił we mnie większego śladu.
 

Screen z gry "The Plane Effect" (źródło: rozgrywka własna)

„The Plane Effect” to nie jest topowe osiągnięcie w segmencie przygodówek indie, jednak gra reprezentuje sobą jakąś wartość. Swoją kopię nabyłem za ok. 40 zł, więc nie jest to cena nazbyt wygórowana jak na kilka godzin... hmm... swoistej rozrywki. Być może ktoś z was zechce zrobić sobie przerwę między pisaniem eseju a wypełnianiem komórek w Excelu i skupić swoje myśli przez kilka chwil na metaforycznej opowiastce? Oby tylko nie wyrzuciła was na „ślizgawce”.

Ocena: 6/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

Autor recenzji publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem _GsHock_

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję