1 221
1 549 min.
Recenzje gier
GieHa (3366 pkt)
850 dni temu
2022-07-14 09:25:01
Pierwszy z nich to sympatia (lub chociażby spora tolerancja) wobec gatunku survival-horror. „Darkwood” od samego już wprowadzenia uczy nas, że w tym świecie groza panoszy się na każdym kroku i bez należytego przygotowania oraz uwagi zostaniemy wchłonięci przez otaczającą nas Puszczę. Atmosfera strachu i beznadziei jest tutaj czymś stałym i nijak nie damy rady nad tymi odczuciami zapanować...
...No chyba, że dzięki zakasaniu rękawów i zaprezentowaniu swych umiejętności surwiwalowych damy odpór mrocznym siłom! Przyznam szczerze, że jak na produkcję indie, jest tutaj naprawdę sporo do roboty. Podczas naszych dziennych eskapad, przeczesujemy poszczególne obszary (które potem nasza postać zakreśla na mapie jako punkty odniesienia – nasza lokalizacja nie jest zaznaczana poprzez magiczny GPS) w poszukiwaniu złomu, drewna, butelek, gwoździ, szmat czy (nie)pełnych kanistrów benzyny, by za pomocą craftingu polowego lub urządzeń znajdujących się w naszym domostwie skonstruować prowizoryczną/złożoną broń i produkty pierwszej pomocy/potrzeby.
Screen z gry "Darkwood" (źródło: rozgrywka własna)
Druga sprawa to znajomość (bliższa lub dalsza) Soulslike’ów i akceptowanie ich formuły w postaci środowiskowego postępu fabularnego. Tak jak to podkreśla jeden z ekranów ładujących – gra nie będzie trzymać nas za rączkę, zatem nie dostaniemy nigdy podpowiedzi w jakim kierunku podążyć, a ekran misji nie będzie nam się podświetlał w HUDzie postaci. Całą opowieść przyjdzie nam poznawać na własną rękę, we własnym tempie i na własne ryzyko.
To z kolei prowadzi do kolejnej kwestii, jaką jest cierpliwość –wspominając wcześniej o mapie, nanoszonych na nią punktach i trudnościach przy pokonywaniu każdego kolejnego odcinka podróży, nie przesadzałem. Nieustająca perspektywa lotu ptaka podążająca za czubkiem głowy naszego bezimiennego bohatera stanowi co prawda pewne ułatwienie w eksploracji, ale tylko w przypadku ostrożnego i sukcesywnego orientowania się w terenie. Bieganie dookoła i bardzo szybkie klikanie przyciskami myszy niczym w hack’n’slashu nie pokona sił piekielnych (to nie ten tytuł).
Screen z gry "Darkwood" (źródło: rozgrywka własna)
W tej grze Diabeł mówi dobranoc, a robi to ochoczo, ponieważ to właśnie nocą może wypuścić w Las swoje najplugawsze pomioty. Tuż przy początku gry, Człowiek-Wilk (czyli jak nazwa wskazuje: „Wilk o cechach antropomorficznych” – przedstawiony za pomocą kozackiego artworka), będący dla nas swoistym przewodnikiem po krainie z mrocznych kart baśni, dobitnie ostrzeże nas przed opuszczaniem bezpiecznej „przystani” po zmroku. Należy tę radę wziąć sobie do serca i pielęgnować ją tam przez resztę zabawy, gdyż nawet przeczekując najczarniejsze nocne godziny w czterech ścianach naszego domostwa, wciśnięci w jedyny oświetlony kąt jednego z pokojów z deską w drżącej ręce, niejednokrotnie uświadczymy (w pośredni lub bezpośredni sposób) obecności złowieszczej aury – z rozbrajającą szczerością powiem, że horror tej sytuacji został skonstruowany przez twórców fantastycznie i to głównie za sprawą wspominanej perspektywy lotu ptaka, ponieważ dzięki rzutowi planistycznemu na poszczególne pomieszczenia przyglądamy się całej akcji z operatorskim pietyzmem, a możliwość wychwycenia większej ilości informacji niż jest w stanie to uczynić sam bohater tylko zwiększa napięcie u grającego.
Oczywiście każdy fan twórczości H.P. Lovecrafta poczuje się tu jak w domu wariatów i przynajmniej w tej kwestii niewiele trzeba się natrudzić, aby odgadnąć skąd Acid Wizard Studio czerpało inspirację do zbudowania klimatu w swej produkcji. Tym bardziej należy docenić, że nie potraktowano tutaj Lovecrafta w urągająco powierzchowny sposób (jak to w przeszłości robiono – również w tytułach gamingowych). Jesteśmy świadkami nadnaturalnego zdziczenia i skażenia mrokiem okolicy, ale przyjdzie nam tego doświadczać w stopniowy i zapośredniczany sposób: gdzieś natkniemy się na ludzkie zwłoki pochłaniane przez pień drzewa, w innym miejscu ujrzymy kilku dzikusów bazgrających tajemnicze wzory na sporym kawałku ziemi, a czasem przyjdzie nam też doświadczyć jakiejś wizji – nie dostaniemy w gębę obślizgłą macką natychmiast po wychyleniu się zza winkla, a z dziupli nie zaczną wyskakiwać Zoogi wyznaczające sobie za życiowy cel odgryzienie nam uszu (chyba…). Co jeszcze bardziej działa na korzyć klimatu, to zgrabne wplecenie w lovecraftowską formułę sznytu PRL-u przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w. Znalezienie atlasu grzybów w stylu vintage czy zagrzebanego do połowy w ziemi Fiata 126p to jedne z wielu dodatków ubarwiających smak tej gęstej i ciężkiej potrawy serwowanej nam przez „Kwasowych Czarodziejów”. Pycha!
Screen z gry "Darkwood" (źródło: rozgrywka własna)
Szkoda tylko, że zjeść musimy palcami, bo sztućce są połamane. Kilka gorzkich słów muszę rzec na temat sterowania, bo jest zaskakująco męczące. Największy ból nomen omen sprawiała mi walka – ileż to razy przeklinałem pomysł, by wzięcie zamachu i wyprowadzenie głównego ciosu rozdzielać na dwa przyciski myszy! Mając zwłaszcza na uwadze, iż nasza postać posiada refleks i gibkość wozu z węglem, musiałem zdzierżyć pierwsze etapy przygody przy nieustannych pomyłkach podczas brutalnych starć i choć z czasem udało mi się przywyknąć do tak rozwiązanego systemu walki, nie znaczy to, że stałem się fanem tegoż. Jeśli chodzi o strzelanie, wyglądało to już o wiele lepiej, bo też cały proces z wymierzeniem strzału i jego oddaniem odbywał się bardziej intuicyjnie. Chociaż i tak w sytuacjach panicznych, podczas których wróg znajdował się niezapowiedzianie bardzo blisko naszej postaci, wymóg mierzenia z broni palnej przed atakiem stawał się nie mniej drażniący niż w przypadku potyczki bezpośredniej. W związku z powyższym, zdecydowałem się dla porównania skorzystać przez jakiś czas z kontrolera i sama walka (czy to z bliskiego, czy to z dalekiego dystansu) okazała się być bardziej przystępną, nawet wliczając wspomniane sekwencje ruchów – sęk w tym, że kontroler nie sprawdzał się z kolei w żadnym z pozostałych elementów sterowania. Być może to tylko ja, ale gdy tak przyglądałem się zmapowaniu przycisków dla przykładowego przeszukiwania schowków czy poruszania się po inwentarzu zyskałem pewność, iż docelowe sterowanie w „Darkwood” to mysz + klawiatura, tak więc z dwojga złego wolałem już wrócić do pierwotnej opcji sterowania.
Natomiast nie wiem czy bardzo zachowawcze podejście względem udźwiękowienia zapisać omawianemu tytułowi na minus, bo przecież scenografia i sytuacja aż proszą się o kilka mocnych kawałków, czy też może właśnie przewrotnie uznać to za pozytyw, ponieważ dałem się porwać wszechobecnej atmosferze gry przy możliwości usłyszenia zaledwie kilku muzycznych akcentów… Ostatecznie przyznać muszę, że lubię tego typu niespodzianki, więc kciuk w górę dla developerów.
Screen z gry "Darkwood" (źródło: rozgrywka własna)
Podczas recenzowania pozycji gamingowych bardzo często używa się „wytrychu” w postaci słów: „To nie jest gra dla każdego” – sęk w tym, że przed „Darkwood” nie spotkałem produkcji, do której to stwierdzenie pasowałoby lepiej. Jedni gracze nie dadzą rady udźwignąć ciężaru gatunkowego, inni najzwyczajniej w świecie znudzą się rozgrywką, która być może z czasem zacznie się wydawać mechaniczna, a do kolejnych nie przemówi niewyraźna, „pixel artowa” szata graficzna ze specyficzną pracą kamery. Ja sam, chyba przez zdrowy rozsądek, wstrzymałem się z wywindowaniem oceny dla dzieła Acid Wizard Studio na niebezpieczny pułap, bo chociaż dziś już wiem, że jest to rzecz jak najbardziej w me gusta, to z perspektywy czasu zaczynam rozumieć pewne obiekcje wobec niej – dla mnie nie były one przeszkodą, ale jak to się mówi: „na dwoje babka wróżyła”.
Ocena: 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Autor recenzji publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem _GsHock_
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Darkwood" – Czarna Koza z Lasu nuci kołysankę dla Tysiąca swoich Młodych
Więcej artykułów od autora GieHa
"Returnal" - Promień księżycowego światła w otwartym oku pustki - Recenzje gier
Temat roguelike’ów w branży gamingowej to ciekawa rzecz. Ten dość surowo skodyfikowany gatunek w trakcie trwania swojej kilkudziesięcioletniej historii otrzymał sporo odgałęzień, dzięki czemu dziś bawić się możemy klasycznym sandboxem o pixelartowym wyglądzie jak „Noita” lub w brawurowy sposób przebijać się przez niemniej brawurowo zaprojektowane lochy z „Hadesem”. Dobrych pozycji jest zaprawdę cała masa i nawet ja, nie będąc jakimś wielkim zapaleńcem „rogalikowym”, przy kilku tytułach miło spędziłem czas. Ach, gdyby tylko ktoś do tego zbioru umiejętnie dopisał horror psychologiczny i science-fiction…
"Terminator Zero" – Struny wydają metaliczne dźwięki - Seriale
Nie ma co owijać w bawełnę, franczyza „terminatorska” znajduje się obecnie w bardzo dziwnym miejscu. Oczywiście każdy fan serii poważnie traktuje obecność jedynie dwóch pierwszych filmowych części na popkulturowym poletku (może dorzuciłby jeszcze ciekawą propozycję gamingową od studia Teyon), wszak nie można przejść do porządku dziennego bez napomknięcia o kolejnych, mniej lub bardziej udanych, sequelach/prequelach/rebootach, które stopniowo wygaszały czerwony błysk soczewki z metalowej czaszki o szczerym uśmiechu. Po katastrofalnym „Dark Fate” można było zacząć domniemywać (osobiście nie miałbym nic przeciwko), iż ikoniczny, post apokaliptyczny świat wojny ludzi z maszynami już na zawsze zawierać się będzie we wspomnianych produkcjach Camerona.
"Stasis: Bone Totem" – Skok na głęboką wodę - Recenzje gier
"Stasis" był pierwszym tytułem, który opisywałem na łamach Altao, a zetknięcie się z nim pozwoliło mi zapoznać się z rzemiosłem jego twórców, którzy akurat na ten czas stawiali swoje pierwsze (nieco chwiejne) kroki na game developerskim poletku. Pomijając powyższy sentymentalizm, to na przykładzie "Stasis'a" mógłbym praktycznie z marszu wyliczyć wartości wyróżniające studio "The Brotherhood" w branży.
"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier
Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.
"The Callisto Protocol" – Mechanika Martwego Ciała Niebieskiego - Recenzje gier
Pan Glen Schofield przeszedł już do historii gamingu jako twórca niesamowitego "Dead Space'a", morfując (badumtss!) przy okazji już na zawsze gatunek sci-fi survival horroru w grach i sadzając na tegoż szczycie małomównego inżyniera z plazmowym przecinakiem w dłoni. Piszę o tym dlatego, aby podkreślić jak olbrzymie oczekiwania miałem wobec najnowszego dzieła wspomnianego twórcy, liderującemu obecnie niedawno powstałemu Striking Distance Studios.
Polecamy podobne artykuły
"The Plane Effect" – Ciemno, zimno i do domu daleko - Recenzje gier
Oczywiście, że jestem fanem produktów indie na rynku gamingowym. Smakowicie przyrządzony „indyk” to zawsze rarytas, przez swoje założenia budżetowe nie ma za zadanie (chociaż jak najbardziej może) trafić w gusta wielce szerokiego grona odbiorców, a to ogranicza liczbę kompromisów i rozwija skrzydła wizji artystycznej w procesie produkcyjnym. Problem zaczyna się wtedy, gdy owe skrzydła stają się za duże względem środków i weryfikacyjne „podmuchy” zaczynają rzucać daną produkcją na wszystkie strony.
"Carrion" – Spaghetti alla horrorara - Recenzje gier
Swego czasu, na przykładzie słabego „Agony”, opisywałem niewdzięczny proces powstawania ambitniejszych produkcji indie, który (za sprawą braków budżetowych, niedotrzymywania deadline’ów, niespójności konceptu etc.) dość często kończy się dla twórców niepowodzeniem. Bardzo się cieszę, że w tym roku mogę zaprezentować Wam tytuł, który prezentuje zgoła odmienny schemat powstawania takiego „średniaczka” w branży.
Teraz czytane artykuły
"Darkwood" – Czarna Koza z Lasu nuci kołysankę dla Tysiąca swoich Młodych - Recenzje gier
Być może to już tradycja, że co jakiś czas natknę się na kilkuletnią grę niezależną, która okazuje się wartą polecenia innym graczom ze względu na swe ponadczasowe zalety. Omawiany tytuł od polskiego Acid Wizard Studio jak najbardziej wpisuje się do tego wzorca, ale docelowy gracz, pragnący czerpać przyjemność z tej rozgrywki, będzie musiał tym razem niepodważalnie spełniać kilka warunków.
Pierwszy motocykl napędzany silnikiem spalinowym - Ciekawostki motoryzacyjne
Pod koniec sierpnia odbył się już VII Ogólnopolski Zlot Motocykli w Choceniu. Nie udało nam się udać na tę imprezę, ale z relacji znajomych - miłośników motoryzacji - wiemy, że jak co roku można było ponownie podziwiać wiele szybkich i mocnych maszyn. Krótko mówiąc, wrażeń w postaci ryku silnika, zapachu spalin i kaskaderskich popisów nie brakowało. Ciekawe natomiast, ile ze zgromadzonych tam osób (głównie młodych chłopaków) wie kiedy zbudowano i jak wyglądał pierwszy motor?
Gadżety elektroniczne. Co warto wybrać na prezent? - Elektronika
Pandemia koronawirusa spowodowała, że wiele galerii handlowych zostało zamkniętych na cztery spusty. Nie oznacza to jednak, że ludzie nie robili zakupów. Wystarczył komputer, dostęp do Internetu oraz pewna suma pieniędzy na koncie bankowym. Parę kliknięć i już na następny dzień kurier wręczał zamówioną ze sklepu paczkę. A co najczęściej poza drogimi meblami, lodówkami i telewizorami kupowali Polacy? Na przykład różne gadżety elektroniczne. Sprawdźmy, jakie tego typu produkty cieszą się obecnie największym zainteresowaniem
Muniek i T.Love – chłopaki, którzy nie płaczą - Zespoły i Artyści
Są polskie zespoły, o których można śmiało napisać, że mimo ponad trzydziestki na karku, emanują i zarażają młodzieńczym wigorem. Co więcej, tworzą takie kawałki muzyczne, które przetrwają do końca świata i o jeden dzień dłużej. Zalicza się do nich T.Love z charyzmatycznym liderem – nierozstającym się z ciemnymi okularami, Zygmuntem „Muńkiem” Staszczykiem.
"Hymn do Nikkal", czyli najstarsza melodia świata! - Muzyczne Style
XX wiek, roku 1972. Pani profesor Anne Kilmer z Uniwersytetu Kalifornijskiego, pełniąca również funkcję kuratora Muzeum Antropologii w Berkeley, jest szczęśliwa. Właśnie udaje się jej sfinalizować trwające 15 lat badania: rozszyfrować jeden z najstarszych znanych fragmentów notacji muzycznej na świecie, który znajdował się na jednej z 20 tys glinianych tablic wykopanych przez archeologów we wczesnych latach 50.
Nowości
Igor Jaszczuk i jego szczerze wyśpiewane "Złoto"! - Muzyczne Style
Jak to jest, gdy potyka się człowiek? Na to pytanie szuka odpowiedzi Igor Jaszczuk w swoim, nowym, trzecim autorskim singlu o dość przewrotnym tytule „Złoto”. Jednocześnie artysta zapowiada w ten sposób nadchodzącą płytę. „Blizny” pojawią się po 25 latach przerwy z muzyką!
British Film Festival ogłasza pełny program! - Kultura
British Film Festival, którego pierwsza edycja odbędzie się już między 13 a 17 listopada w Poznaniu, ogłasza pełny program. W planach prawie 60 tytułów w 9 sekcjach filmowych, pokazy w zaskakujących miejscach, zagraniczni goście i wyjątkowe współprace. Bilety i karnety już w sprzedaży!
"Cyfrowa gra” powróciła. KOMBI Łosowski nadal naładowany energią! - Muzyczne Style
Rok 2024. Co się działo wtedy w świecie polskiej muzyki? Na przykład 40 lat minęło od wydania przełomowej i legendarnej płyty „Nowy rozdział”, na której w całej pełni ukazał się elektroniczny i nowatorski styl muzyki KOMBI. Muzyki skomponowanej przez Sławomira Łosowskiego. I teraz najlepsze – instrumentalna „Cyfrowa gra” z tego krążka pod koniec października pojawiła się odnowiona niczym remake kultowej gry.
Muzyczny "HORROR MOVIE"... - Muzyczne Style
emocean drive, projekt wykonujący gitarową muzykę rozrywkową, zaprasza na seans z dreszczykiem! Ich najnowszy utwór "Horror Movie" to połączenie mrocznej piosenki i filmu grozy.
"Infrænum" – Na wieki wieków strzeżmy go! - Recenzje książek
Często jest tak, że nie znamy początkującego pisarza, ale zaintrygowała nas okładka jego książki oraz sam opis fabuły. Na tyle, że jak najszybciej pragniemy zdobyć ów „pergamin”. Wyruszamy więc na poszukiwania. A gdy już uda się nam odnaleźć tę „tajemniczą księgę”, zaczynamy ją otwierać powoli, z dreszczykiem emocji. Ja tak miałem z „Infrænum”. Obcowanie z tą powieścią było niczym przedzieranie się przez gęsty, mroczny las, z nadzieją, że na końcu wkroczy się na drogę, przy której stoi oświetlony lampą naftową dom, a w nim odpowiedzi na wszelkie pytania większe niż życie.
"Ferdenheimer" – to byłby niekiepski film o ojcu bomby atomowej! - Zabawne
Amerykański fizyk Robert Oppenheimer w czasie II wojny światowej był dyrektorem programu rozwoju broni jądrowej "Manhattan". Wydawało się, że Polak Ferdynand Kiepski pierdzi tylko w fotel. Ale nie. On też na zlecenie rządu stworzył prawdziwą bombę. Nie wierzycie? Wszystko zostało udokumentowane. Nawet przetestowane! Wyniki? Alert: Siła eksplozji odrzuciła naukowca Paździocha aż pod warzywniak. Przed Wami zabawna "wariacja" na poważny temat, parodia filmu Nolana od Kaka Projects. Oto zwiastun filmu "Ferdenheimer". Bo są rzeczy, które się fizjologom nie śniły... Tak, ów trailer "wybuchł" rok temu, ale warto go "odkazić".
Artykuły z tej samej kategorii
"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier
Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.
"RoboCop: Rogue City" – "Żywy lub martwy, idziesz ze mną..." - Recenzje gier
„Żywy lub martwy - idziesz ze mną...” – zwykł mawiać stalowy glina potencjalnym aresztowanym. Czy jednak gracze, którzy jeszcze nie mieli okazji ów one-liner wypowiedzieć głosem słynnego, filmowego cyborga, powinni skusić się na wirtualną wycieczkę po Detroit, jaką zaserwowali rodzimi twórcy na początku listopada 2023 roku? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w poniższej recenzji polskiej (!), wydanej m.in. na PC, gry „RoboCop: Rogue City”.
"Cyberpunk 2077" – Per aspera ad astra - Recenzje gier
"(...)Więc tędy albo tędy, chyba że tamtędy, na wyczucie, przeczucie, na rozum, na przełaj, na chybił trafił, na splątane skróty. Przez któreś z rzędu rzędy korytarzy, bram, prędko, bo w czasie niewiele masz czasu, z miejsca na miejsce do wielu jeszcze otwartych, gdzie ciemność i rozterka ale prześwit, zachwyt, gdzie radość, choć nieradość nieomal opodal, a gdzie indziej, gdzieniegdzie, ówdzie i gdzie bądź szczęście w nieszczęściu jak w nawiasie nawias, i zgoda na to wszystko i raptem urwisko, urwisko, ale mostek, mostek, ale chwiejny, chwiejny, ale jedyny, bo drugiego nie ma.(...)"*
"Stasis: Bone Totem" – Skok na głęboką wodę - Recenzje gier
"Stasis" był pierwszym tytułem, który opisywałem na łamach Altao, a zetknięcie się z nim pozwoliło mi zapoznać się z rzemiosłem jego twórców, którzy akurat na ten czas stawiali swoje pierwsze (nieco chwiejne) kroki na game developerskim poletku. Pomijając powyższy sentymentalizm, to na przykładzie "Stasis'a" mógłbym praktycznie z marszu wyliczyć wartości wyróżniające studio "The Brotherhood" w branży.
"Returnal" - Promień księżycowego światła w otwartym oku pustki - Recenzje gier
Temat roguelike’ów w branży gamingowej to ciekawa rzecz. Ten dość surowo skodyfikowany gatunek w trakcie trwania swojej kilkudziesięcioletniej historii otrzymał sporo odgałęzień, dzięki czemu dziś bawić się możemy klasycznym sandboxem o pixelartowym wyglądzie jak „Noita” lub w brawurowy sposób przebijać się przez niemniej brawurowo zaprojektowane lochy z „Hadesem”. Dobrych pozycji jest zaprawdę cała masa i nawet ja, nie będąc jakimś wielkim zapaleńcem „rogalikowym”, przy kilku tytułach miło spędziłem czas. Ach, gdyby tylko ktoś do tego zbioru umiejętnie dopisał horror psychologiczny i science-fiction…
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.854