O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Carrion" – Spaghetti alla horrorara - Recenzje gier

Swego czasu, na przykładzie słabego „Agony”, opisywałem niewdzięczny proces powstawania ambitniejszych produkcji indie, który (za sprawą braków budżetowych, niedotrzymywania deadline’ów, niespójności konceptu etc.) dość często kończy się dla twórców niepowodzeniem. Bardzo się cieszę, że w tym roku mogę zaprezentować Wam tytuł, który prezentuje zgoła odmienny schemat powstawania takiego „średniaczka” w branży.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
GieHa (3320 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
1 841
Czas czytania:
2 287 min.
Kategoria:
Recenzje gier
Autor:
GieHa (3320 pkt)
Dodano:
1441 dni temu

Data dodania:
2020-08-16 15:07:01

Na „Carriona” pierwszy raz trafiłem dwa lata temu, zupełnie przez przypadek, za sprawą filmiku sugerowanego na YouTube nie wiem jakim sposobem „oślizgłość i macki” mogłyby zostać otagowane jako interesujące mnie hasła. Mimo, iż tytuł był jeszcze w stadium pre-alpha, bardzo zainteresował mnie pomysł na odwrócony horror science-fiction, w którym to my wcielamy się w krwiożercze monstrum i naszym zadaniem jest wydostać się na wolność z tajemniczego kompleksu badawczego, w którym to człekokształtni przeprowadzali na nas nieprzyjemne badania.


Screen z gry "Carrion" (źródło: rozgrywka własna)

 

Powyższe to zasadniczo idealne streszczenie fabuły, która (bądźmy szczerzy) jest zwyczajnie pretekstowa – chociaż uraczy nas tu i ówdzie momentami dedykowanymi popkulturowym legendom gatunku (choćby poprzez adekwatne nazwy niektórych achievements). Muszę wszak rzec, że nieco mnie to rozczarowało, ponieważ po pierwszej (z ok. dziewięciu) godzinie gry widziałem zadatki na przedstawienie złożonej historii w formie intrygującej, pozbawionej dialogów anegdoty (na schludnym „pixel artowym” silniczku), co byłoby nowatorskim podejściem samym w sobie. Już w połowie zabawy pozbawiono mnie złudzeń, że owa „fabuła” zaprezentuje głębsze oblicze – chociaż sam epilog bardzo mi się spodobał (skojarzył mi się poniekąd z zacnym anime „Parasyte”) i być może pełnił on rolę swoistej, malutkiej uwertury dla jakiegoś bardziej ambitnego projektu spod znaku Phobia Game Studio.

 

Mówić należy jednak o tym co tu i teraz. A tu i teraz mamy możliwość wcielenia się w dość specyficznie wyglądającego antybohatera, którego image przywodzi na myśl świeżo wyrzygany przez Freddy’ego Kruegera makaron po bolońsku. Gdy wydostaniemy się z pojemnika laboratoryjnego, szybko zrozumiemy, że człekokształtni mają miażdżącą przewagę liczebną i technologiczną… Ale to my tutaj jesteśmy od wprowadzenia terroru, a nie te słabe istoty ze swoimi metalowymi zabaweczkami. Otóż jesteśmy stworzonkiem bardzo szybko adaptującym się do warunków, które postawią nam smakowici przeciwnicy i tak oto, dzięki pożeraniu laborantów, techników czy ochroniarzy niższego szczebla rośniemy natychmiastowo w siłę, uzyskując przy okazji nowe umiejętności. Rozwój biomasy potwora dzieli się na trzy poziomy: zielony, pomarańczowy i czerwony (bardzo organicznie odznaczające się poprzez kolor ślepi wystających z naszego cielska). Poza naturalną różnicą w rozmiarze, każdy poziom oferuje nam inną parę „twardych” zdolności – i nie jest tak, że przykładowo poziom zielony, od którego zaczynamy nasz rozwój, może być przez nas deprecjonowany wraz z postępem w grze. By nie spojlerować zbytnio nt. możliwości naszego milusińskiego (bo sam proces ich odkrywania jest naprawdę interesujący), ujmę to w następujący sposób: w wersji „zielonej” zyskujemy możliwości niewykrywalnego zabójcy, w „pomarańczowej” stawiamy na bezpośrednie i dobrze wymierzone uderzenia, a w wersji „czerwonej” mamy możliwość stania się iście epicką maszkarą, która zniszczy i pochłonie niemalże wszystko w zasięgu swych niewiarygodnie długich macek. Ciekawą sprawą jest to, że w konkretnych punktach rozgrywki będziemy zmuszeni dzielić komórki własnej biomasy – w specjalnych, środowiskowych stawach – by „zredukować” swój organizm do poprzedniego poziomu, gdyż tylko dzięki umiejętnościom tegoż możemy pokonać daną przeszkodę, zawadzającą nam w wędrówce. Oczywiście wpełzając we wszelakie poboczne korytarze możemy natrafić na zbiorniki, których zawartość po spożyciu obdaruje nas bonusami stricte pasywnymi (np. zwiększenie paska zdrowia bądź energii przeznaczanej na korzystanie ze skills’ów).

 

Screen z gry "Carrion" (źródło: rozgrywka własna)

 

No dobrze, ale po co to wszystko? Przecież jesteśmy potworem, przed którym ci słabiutcy człekokształtni powinni wiać bez opamiętania! Cóż, z początku w istocie może nam się wydawać, że kontakt z ludźmi za każdym razem polegać będzie na radosnym i efektownym rozszarpywaniu ich ciał i wrzucaniem na ząb tych smaczniejszych kawałeczków. Jednak im dalej w las, tym mniej przyjemnie dla naszego stworka – celnie mierzący w naszą stronę szturmowcy czy niezwykle upierdliwi żołnierze wyposażeni w miotacze ognia to jedynie początek schodów. Działka reagujące na ruch, wyrzutnie piekielnie mocnych min, latający zautomatyzowani strażnicy i zdalnie sterowane drony potrafią stworzyć kombinacje, której przełamanie będzie nas kosztować sporo nerwów. Natomiast superanckie starcia z machinami kroczącymi są niejako zwieńczeniem naszych zmagań i chociaż niejednokrotnie zaklniemy pod nosem podczas tych potyczek, to są one bardzo klimatyczne, a ostateczne pokonanie tak potężnych wrogów daje (przynajmniej z początku) niemałą satysfakcję.

 

Satysfakcjonująca jest również sama eksploracja. Płynność, z jaką poruszamy się po dwuwymiarowych mapach (z dodatkowo nałożonym tłem, które daje poczucie głębi) zrobiła na mnie wielkie wrażenie, zwłaszcza że nasz szwarccharakter w cudownie plastyczny sposób potrafi wpasować się w każdy zakamarek – jak szyb wentylacyjny, czy kanał. Szkarłatna breja, jaką po sobie pozostawiamy (jej spory procent to również ludzkie wnętrzności) daje poczucie należytej dosadności przy naszych ruchach. Bardzo pomysłowym zabiegiem jest również forma informowania nas o postępach w rozgrywce, ponieważ istotnych wiadomości dowiadujemy się w pośredni sposób, z ekranów i wyświetlaczy opisujących status konkretnego obszaru.

 

Screen z gry "Carrion" (źródło: rozgrywka własna)

 

Muzyka trafnie i subtelnie towarzyszy nam podczas całej zabawy, chociaż najbardziej podobały mi się akcenty zapożyczonych „nutek” z klasyków gatunku, które z wiadomych względów musiały zostać odpowiednio sfabrykowane. Każdy fan horroru sci-fi z pewnością się w tych momentach uśmiechnie.

 

Jak więc podsumować „Carriona”? Nie można przeoczyć, że jest to dziełko stworzone z pasji, w które włożono całe serducho i ogrom pracy. Nikt i nic nie przekona mnie, że jest inaczej. Ale poza byciem obleczoną śluzem i posoką swoistą laurką, tytuł od polskiego Phobia Game Studio nie zaoferuje niczego ponad, co przy cenie ponad siedemdziesięciu złotych może odegrać dużą rolę podczas podejmowania decyzji przez potencjalnego klienta. Zgoda, możliwość wcielenia się w biologiczny koszmar na pewno zadziała jako dźwignia marketingowa, ale pamiętać musimy, że to wszystko odbywa się w ramach produkcji indie – zatem sam pomysł nie został na pewno rozwinięty z należycie silnym rozmachem. Jednak gwoli ścisłości, takie założenia ów projekt miał od samego początku realizacji.

 

Ocena: 7,5/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

Autor recenzji publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem _GsHock_

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Galeria zdjęć - "Carrion" – Spaghetti alla horrorara

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

Więcej artykułów od autora GieHa

 -

Odwiedzin: 1270

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 2

"Stasis: Bone Totem" – Skok na głęboką wodę - Recenzje gier

"Stasis" był pierwszym tytułem, który opisywałem na łamach Altao, a zetknięcie się z nim pozwoliło mi zapoznać się z rzemiosłem jego twórców, którzy akurat na ten czas stawiali swoje pierwsze (nieco chwiejne) kroki na game developerskim poletku. Pomijając powyższy sentymentalizm, to na przykładzie "Stasis'a" mógłbym praktycznie z marszu wyliczyć wartości wyróżniające studio "The Brotherhood" w branży.

 -

Odwiedzin: 2199

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 2

"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier

Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.

"The Callisto Protocol" – Mechanika Martwego Ciała Niebieskiego - Recenzje gier

Pan Glen Schofield przeszedł już do historii gamingu jako twórca niesamowitego "Dead Space'a", morfując (badumtss!) przy okazji już na zawsze gatunek sci-fi survival horroru w grach i sadzając na tegoż szczycie małomównego inżyniera z plazmowym przecinakiem w dłoni. Piszę o tym dlatego, aby podkreślić jak olbrzymie oczekiwania miałem wobec najnowszego dzieła wspomnianego twórcy, liderującemu obecnie niedawno powstałemu Striking Distance Studios.

"Darkwood" – Czarna Koza z Lasu nuci kołysankę dla Tysiąca swoich Młodych - Recenzje gier

Być może to już tradycja, że co jakiś czas natknę się na kilkuletnią grę niezależną, która okazuje się wartą polecenia innym graczom ze względu na swe ponadczasowe zalety. Omawiany tytuł od polskiego Acid Wizard Studio jak najbardziej wpisuje się do tego wzorca, ale docelowy gracz, pragnący czerpać przyjemność z tej rozgrywki, będzie musiał tym razem niepodważalnie spełniać kilka warunków.

 -

Odwiedzin: 1013

Autor: GieHaSeriale

"Peacemaker" – "It’s the franchise, boy, I'm shining now" - Seriale

Być może mój głos znajduje się w mniejszości, wszak uważam, że zdecydowanie bardziej faworyzowany przez krytyków ubiegłoroczny „The Suicide Squad” Jamesa Gunna cierpiał na zasadniczo ten sam problem co „Legion Samobójców” zaproponowany niegdyś przez Davida Ayera, czyli formalną nielogiczność. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku mamy finalnie do czynienia z nadprzyrodzonym zagrożeniem o gigantycznej skali, więc jakim cudem lekiem na takie kabały ma być świruska z kijem baseballowym, gość z zestawem linek wspinaczkowych czy człowiek o wyglądzie łasicy – zamiast, no nie wiem, boga z odległej planety strzelającego laserami z oczu i rozwijającego w powietrzu prędkość czterech machów albo multimiliardera z technologią wyprzedzającą o dekady wszelki znany militarny know-how i tłukącego do nieprzytomności przestępców w pancerzu ze spiczastymi uszami?

Polecamy podobne artykuły

"Darkwood" – Czarna Koza z Lasu nuci kołysankę dla Tysiąca swoich Młodych - Recenzje gier

Być może to już tradycja, że co jakiś czas natknę się na kilkuletnią grę niezależną, która okazuje się wartą polecenia innym graczom ze względu na swe ponadczasowe zalety. Omawiany tytuł od polskiego Acid Wizard Studio jak najbardziej wpisuje się do tego wzorca, ale docelowy gracz, pragnący czerpać przyjemność z tej rozgrywki, będzie musiał tym razem niepodważalnie spełniać kilka warunków.

"Agony" – Trochę piekło, ale przestało. - Recenzje gier

Ze „średniakami” rynku gier wideo sprawa zawsze jest skomplikowana. Nie mogą one zostać wydane w tempie „ekspresowym”, bo charakteryzują się na ogół dużo większą złożonością niż te mniejsze produkty indie. Jednocześnie nie stoją za nimi wagony pieniędzy, które pozwalają na kilkuletni nawet developing gry (plus: kampanie reklamowe, prezentacje na Expo, etc.) - jak w przypadku produktów AAA. Innymi słowy: im dłużej taki „średniak” jest przygotowywany, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie nieudany. Ironiczna kwestia jest taka, że państwu z polskiego MadMind Studio udało się, na pewnym metapoziomie, zwizualizować przysłowie: „dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”.

Teraz czytane artykuły

"Carrion" – Spaghetti alla horrorara - Recenzje gier

Swego czasu, na przykładzie słabego „Agony”, opisywałem niewdzięczny proces powstawania ambitniejszych produkcji indie, który (za sprawą braków budżetowych, niedotrzymywania deadline’ów, niespójności konceptu etc.) dość często kończy się dla twórców niepowodzeniem. Bardzo się cieszę, że w tym roku mogę zaprezentować Wam tytuł, który prezentuje zgoła odmienny schemat powstawania takiego „średniaczka” w branży.

 -

Odwiedzin: 2121

Autor: aragorn136Seriale

Komentarze: 1

"Arcane" – Animowana petarda! - Seriale

Z filmami będącymi bezpośrednio adaptacjami gier albo czerpiącymi pełnymi garściami z najlepszych dzieł w historii wirtualnej rozrywki jest jak z owocami, które są piękne na zewnątrz, a zgniłe w środku. Na palcach jednej ręki można policzyć tytuły, które dają się oglądać bez wypluwania popsutych „resztek miąższu i martwych robaków”. Ktoś rzuci: „Mortal Kombat”. Jeszcze inny: „Silent Hill” albo „Prince of Persia”. Ja jednak z uśmiechem na ustach krzyknę, że powstała produkcja, która bije na głowę wymienione „hity”. Mowa o „Arcane” – amerykańskim miniserialu na motywach słynnej sieciowej serii „League of Legends” od studia Riot Games i platformy Netflix.

TRYLION o kruchości człowieka wobec natury. Hipnotyczny klip do "Black Clay"! - Muzyczne Style

Krótki, acz warty uwagi news! Tworzą muzykę z pogranicza djent i prog metalu. W 2021 roku wydali pierwszą płytę – „Education for Freedom”. Już wtedy zaskakiwali szczerością i wielowarstwowością pod względem przekazu i instrumentarium. 31 maja 2023 to natomiast data, kiedy grupa Trylion zaprezentowała klip do nowego kawałka, będącego jednocześnie zwiastunem… burzy? Nie, nowego albumu. To, jak komentuje formacja, opowieść o „kruchości człowieka wobec natury”. Sam utwór, wzmocniony przez niepokojący klip, odnosi się do wielu symboli i metafor – istnienia człowieka jako małej cząstki całości. Materiał powstawał długo, bo jest najbardziej złożonym projektem w dorobku zespołu. Ale za to efekt jest iście piorunujący! To połączenie muzyki ze sztuką. Niechaj więc ten, kto uważa metal tylko za głośne coś, pozbawione tożsamości, zamilczy. A ten kto za fana brytyjskiej kapeli Tesseract się ma, ten bardziej doceni pracę, jaką wykonali chłopaki z Tryliona wraz ze wspomagającym ich artystą o tajemniczej ksywie SHAO oraz miksującym Emilem Reitanem z Icicle Studios.

"The Evil Within 2" – I'm walking in nightmare! Whoa oh! - Recenzje gier

Jestem prostym graczem starej daty i ufam swej intuicji podczas doboru odpowiedniego dla mnie tytułu. „Shinji Mikami, gra wideo, sequel kapitalnego survival horroru, strach, psychodela” – to ciąg logiczny wartości dodanej, który według mnie gwarantuje wysoką jakość produktom w branży gier wideo.

"Twórca" – Bo to zła Sztuczna Inteligencja była/będzie? - Recenzje filmów

Rok 2065. Świat już nie jest taki, jak dawniej. Ludzkość podnosi się z kolan po nuklearnym ataku na Los Angeles. Strefa Zero nadal jest skażona, a promieniowanie tak silne, że trzeba zakładać szczelne skafandry w trakcie sprzątania – niszczenia ocalałych robotów. Nie powstaną już Hollywoodzkie blockbustery. Trzeba też walczyć z Republikami Nowej Azji, gdzie rozwój AI nadal nie jest zakazany. Mniej więcej tak wygląda rzeczywistość w filmie science fiction pt. „The Creator”, czyli po naszemu „Twórca”. Filmie, który powstał „tylko” za 80 mln dolarów, a prezentuje się o niebo lepiej od większości, jeśli nie wszystkich, znacznie droższych adaptacji komiksów, kolejnych sequeli „Star Wars” i innych „odgrzewanych, filmowych kotletów”. Ale czy pierwsze opinie, że oto mamy do czynienia z obrazem wybitnym, kinową rewolucją, nie są aby na wyrost? Ano są!

Nowości

"Piosenki dla dzieci. Część 1" – Jak Ciocia Aga śpiewem przytula - Recenzje płyt

Do rodziców: pamiętacie, gdy Majka Jeżowska zachęcała Was do wspólnej zabawy swoimi piosenkami? Zapewne tak! Do dzieci: chcecie poczuć się jak Wasi kilkuletni wówczas rodzice? Wreszcie na rynku muzycznym pojawił się debiutancki album, który w pełni na to pozwala. Łączy pokolenia. O wartościach ważnych opowiada i do tańca zaprasza. Ma taki zwykły tytuł, ale jednocześnie roztacza tak niezwykłą aurę. W czym zasługa autorki tekstów i wokalistki – Agnieszki Sadowskiej. Jako Ciocia Aga jest godną następczynią wspomnianej Majki Jeżowskiej. Jej „Piosenki dla dzieci” to płyta melodyjna, która sprawia, że zawsze świeci słońce.

7 Horizons – baw się na całego w rytmach Arkadiusza Balcerczaka! - Muzyczne Style

7 Horizons to projekt muzyczny rozwijany przez polskiego DJ-a i producenta muzyki elektronicznej Arkadiusza Balcerczaka. Eksperymentuje on muzycznie z różnymi nurtami gatunku deep house, melodic house. Jego utwory cechują się pozytywnym vibe, tanecznym klimatem, ale zahacza tez o bardziej spokojne melodie.

Michał Sieńkowski zaprasza na wakacyjną imprezę do rana! - Muzyczne Style

Kojarzony dotąd z indie-popowymi dźwiękami Michał Sieńkowski przedstawia pierwszy w autorskim repertuarze utwór, który może porwać do tańca niejednego słuchacza. Mający swoją premierę singiel zatytułowany „Nieskończony”, jest doskonałą propozycją do playlist, odtwarzanych podczas letnich imprez na plaży i w klubach.

 -

Odwiedzin: 226

Autor: adminKultura

Pierwsza edycja British Film Festival w Kinie Muza w Poznaniu! - Kultura

13 listopada 2024 roku w poznańskim Kinie Muza zadebiutuje pierwsza edycja British Film Festival – pierwszego w Polsce i jednego z niewielu w Europie festiwalu filmowego poświęconego w całości kinematografii brytyjskiej. Znamy już szczegóły programu, które zostały wyjawione na konferencji prasowej. Na te kilka dni organizatorzy zapraszają na ciekawe retrospektywy filmowe, jednak z nich to przegląd filmów mistrza suspensu, legendarnego Alfreda Hitchcocka w 125. rocznicę jego urodzin. Do tego specjalny pokaz „Rydwanów ognia”! I pewne niespodzianki związane z nietypowym seansem kinowym! Jakie konkretnie? O tym w artykule!

 -

Odwiedzin: 211

Autor: adminArtykuły o filmach

Komentarze: 1

Pierwszy zwiastun "Gladiatora II" z polskimi napisami! Hit czy kit? - Artykuły o filmach

Do serwisu YouTube niczym rydwan na arenę wjechał pierwszy trailer drugiego "Gladiatora". Czy klimat klasyki z roku 2000 został zachowany? Czy Paul Mescal (do tej pory same niszowe produkcje) jako Lucjusz (siostrzeniec Kommodusa) i następca Russella Crowe'a pokaże siłę aktorstwa, będąc magnetycznym bohaterem, za którym będą podążać inni? Zwiastun nie odpowiada w pełni na te pytania, choć scenografia i kostiumy "rządzą" w tym pogrążonym w chaosie Imperium Rzymskim! Niestety jest coś, co psuje widowiskowe sceny. Jasne, że Denzel Washington to czarnoskóry aktor wcielający się tutaj w byłego gladiatora, który zdobył bogactwo, ale czy to oznacza, żeby wciskać w montaż rapowy kawałek? Tak brakuje dobrego motywu Hansa Zimmera (tu go zastępuję Harry Gregson-Williams). Niechaj 86-letni Ridley Scott pamięta - „To, co uczyni, odbije się echem w wieczności”. Niechaj więc podaruje nam co najmniej solidne kino historyczne, mimo że na pokładzie ma Davida Scarpę, scenarzystę byle jakiego "Napoleona". Premiera "Gladiatora II" w połowie listopada 2024 roku! Co by nie powiedzieć, to Joseph Quinn (Eddie ze "Stranger Things") jako imperator wygląda tak, że lepiej się modlić, by nie pokazał kciuka w dół. Taki rzymski Joker... A Wy co przeczuwacie? Będzie hit czy kit?

"Maluje emocje na różowo w pierwszym singlu". Kto? Roztańczona VEROA! - Zespoły i Artyści

VEROA, czyli Weronika Fedor to nie tylko wokalistka, ale też multiinstrumentalistka. Gra na skrzypcach, fortepianie i ukulele. Co więcej, sama pisze teksty i muzykę prosto z nastrojowych inspiracji. W swojej twórczości cechuje się dużą różnorodnością stylistyczną oraz pomysłowością. Właśnie zadebiutowała energiczną piosenką „Róż”.

Artykuły z tej samej kategorii

 -

Odwiedzin: 2199

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 2

"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier

Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.

 -

Odwiedzin: 477

Autor: PawuloniastyRecenzje gier

Komentarze: 1

"RoboCop: Rogue City" – "Żywy lub martwy, idziesz ze mną..." - Recenzje gier

„Żywy lub martwy - idziesz ze mną...” – zwykł mawiać stalowy glina potencjalnym aresztowanym. Czy jednak gracze, którzy jeszcze nie mieli okazji ów one-liner wypowiedzieć głosem słynnego, filmowego cyborga, powinni skusić się na wirtualną wycieczkę po Detroit, jaką zaserwowali rodzimi twórcy na początku listopada 2023 roku? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w poniższej recenzji polskiej (!), wydanej m.in. na PC, gry „RoboCop: Rogue City”.

 -

Odwiedzin: 4935

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 4

"Cyberpunk 2077" – Per aspera ad astra - Recenzje gier

"(...)Więc tędy albo tędy, chyba że tamtędy, na wyczucie, przeczucie, na rozum, na przełaj, na chybił trafił, na splątane skróty. Przez któreś z rzędu rzędy korytarzy, bram, prędko, bo w czasie niewiele masz czasu, z miejsca na miejsce do wielu jeszcze otwartych, gdzie ciemność i rozterka ale prześwit, zachwyt, gdzie radość, choć nieradość nieomal opodal, a gdzie indziej, gdzieniegdzie, ówdzie i gdzie bądź szczęście w nieszczęściu jak w nawiasie nawias, i zgoda na to wszystko i raptem urwisko, urwisko, ale mostek, mostek, ale chwiejny, chwiejny, ale jedyny, bo drugiego nie ma.(...)"*

 -

Odwiedzin: 1270

Autor: GieHaRecenzje gier

Komentarze: 2

"Stasis: Bone Totem" – Skok na głęboką wodę - Recenzje gier

"Stasis" był pierwszym tytułem, który opisywałem na łamach Altao, a zetknięcie się z nim pozwoliło mi zapoznać się z rzemiosłem jego twórców, którzy akurat na ten czas stawiali swoje pierwsze (nieco chwiejne) kroki na game developerskim poletku. Pomijając powyższy sentymentalizm, to na przykładzie "Stasis'a" mógłbym praktycznie z marszu wyliczyć wartości wyróżniające studio "The Brotherhood" w branży.

 -

Odwiedzin: 5355

Autor: AhyrionRecenzje gier

Komentarze: 1

"Gothic" – Magia drewna! - Recenzje gier

W sierpniu ponownie nastąpi rocznica wydania „Nocy Kruka”, dodatku do „Gothica II”. Cofnijmy się zatem już teraz w czasie, do korzeni kultowej u nas serii. Zazwyczaj nie zaczynam tak recenzji, ale w tym przypadku wymagany jest pewien kontekst. Nigdy nie grałem w pierwszego „Gothica”. Właściwie trudno mi powiedzieć dlaczego, bo w tamtych czasach zagrywałem się w cRPGi, nawet nie chcę myśleć ile czasu przesiedziałem przy „Morrowindzie”. Tak się jednak złożyło, że ominęła mnie jedna z najbardziej popularnych w Polsce gier, dzieło niemieckiego Piranha Bytes.

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.659

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję