1 137
1 439 min.
Fotografia/Malarstwo
admin (47565 pkt)
313 dni temu
2024-01-13 13:37:52
Uzbrojony w potężny obiektyw, a czasem tylko smartfon, leży wśród kwiatów, „poszukując światła”. Zanurza się we mgle, aby w ten sposób pokazać rodzinny Wrocław. Wreszcie udaje się na długo wyczekiwaną wyprawę do jednego z najdzikszych zakątków Polski – Puszczy Białowieskiej. Niestraszne dla niego nieprzyjazne warunki pogodowe. Ukryty w czatowni, jest jak widz siedzący w pierwszym rzędzie w teatrze, patrzący na wspaniałe, realistyczne widowisko, w którym „aktorami” są zwierzęta i rośliny. Dzięki wykonanym fotografiom, umożliwia też innym podziwiać te chwile. „Ale przecież to statyczne obrazy” – ktoś powie. Niby tak, lecz jedno spojrzenie na nie sprawia, że wszystko ożywa – wyobraźnia działa jak szalona.
Mateusz Piesiak to bardzo utalentowany fotograf przyrody z Wrocławia. Już wcześniej zdobywał wyróżnienia w konkursach, m.in.: European Wildlife Photographer of the Year czy Rising Star Portfolio Award (na gali Wildlife Photographer of the Year). W październiku 2023 roku otrzymał jednak tę wymarzoną nagrodę w prestiżowym konkursie Wildlife Photographer of the Year w kategorii „Zwierzęta w środowisku” (Highly commended), organizowanym przez Muzeum Historii Naturalnej. Z 50 tysięcy zdjęć z 95 krajów to właśnie jego mewa, którą sfotografował podczas sztormu na Islandii, okazała się najbardziej niezwykła.
(Altao.pl) Mimo że ukończyłeś Automatykę i Robotykę na Politechnice Wrocławskiej, jesteś projektantem stron internetowych i przede wszystkim spełniasz się jako profesjonalny fotograf. Co spowodowało, że postanowiłeś kroczyć tą inną ścieżką, z aparatem zawieszonym na szyi?
Mateusz Piesiak: Od kiedy pamiętam, interesowałem się przyrodą. Nic tak nie podobało mi się, jak możliwość obserwacji i podglądania zwierząt z ukrycia. Patrzenia na ich różne zachowania. Na różnice pomiędzy gatunkami, a w końcu na możliwość ich fotografowania i dzielenia się z tymi zdjęciami z innymi. I tak sobie powiedziałem, że jak kiedyś będzie możliwość przejścia z pasji w pracę, no to nie będę się wahał! Mimo że umysł podpowiadał mi, żeby pójść na studia techniczne, skończyć automatykę i robotykę oraz informatykę, to jednak serce cały czas gdzieś tam ciągnęło do tej przyrody, do fotografii. I mimo skończenia studiów technicznych, właśnie zdecydowałem się kroczyć ścieżką serca. Na razie się to udaje, także to chyba była doba decyzja.
(Altao.pl) Czy pamiętasz swoje pierwsze zdjęcie, jakie zrobiłeś? Co albo kto się na nim znalazł?
Mateusz Piesiak: Na samym początku, gdy zaczynałem swoją przygodę z fotografią, moje zdjęcia były typowo dokumentacyjne, czyli zależało mi na udokumentowaniu jakiegoś ciekawego gatunku, który akurat wtedy obserwowałem. Nie patrzyłem na światło, perspektywę i te wszystkie rzeczy, na które teraz zwracam uwagę. Bardziej chciałem mieć pamiątkę, że zobaczę – nie wiem – jakąś czaplę nadobną i mogę się pochwalić tym faktem u mnie w domu. Tak wyglądały moje początki. Potem zacząłem właśnie się zastanawiać, co zrobić, aby polepszyć tę jakość zdjęć, już nie tyle fotografować dokumentacyjnie tylko, jak mogę zrobić jakiś ładny portret – może coś o wschodzie słońca. I tak moja fotografia zaczęła ewoluować z takiej typowo dokumentacyjnej w bardziej artystyczną.
Jedno z pierwszych zdjęć, takie, z którego byłem bardzo zadowolony, to było zdjęcie sowy uszatki, którą sfotografowałem na cmentarzu w środku miasta tuż koło mojego domu. (śmiech) Na początku się bardzo zdziwiłem, że znalazłem tam sowę. Pamiętam, było wtedy bardzo zimno – minus kilkanaście stopni. Całe drzewo, na którym uszatka siedziała, było oszronione. Poczekałem jednak na zachód słońca i udało mi się zrobić właśnie jedno z moich pierwszych ulubionych zdjęć, podczas gdy taka uszatka jest cała oszroniona, siedzi zmarznięta na świerku, a ciepłe promienie zachodzącego słońca oświetlają ją z boku. To jedno z pierwszych fotograficznych wspomnień.
(Altao.pl) Na Twojej stronie można oglądać niesamowite fotografie różnych dzikich zwierząt (np. żubrów) i piękno ziemskiej flory (chociażby wiosenne zawilce). Ale Ty mówisz, że najbardziej lubisz fotografować ptaki. Dlaczego one? Czym Cię fascynują?
Mateusz Piesiak: Mimo że fotografuję wszystkie zwierzęta i szeroko pojętą przyrodę, to jednak moim ulubionym tematem do zdjęć są ptaki. Wdaję mi się, że jest to spowodowane tym, że długo przed fotografią interesowałem się ornitologią. Poznawałem różne gatunki ptaków, ich zwyczaje, odgłosy, sylwetki w locie i to właśnie im poświęcałem najwięcej czasu. Gdy przyszła fotografia, to naturalne by było dla mnie, żeby fotografować właśnie ptaki.
Mateusz Piesiak uwiecznia ptaka (fot. Mateusz Piesiak/źródło: mateuszpiesiak.pl)
Ptaki fascynują mnie swoją różnorodnością, kształtem, rozmiarami – zaczynając od malutkiego mysikrólika, który waży kilka gram, po wielkiego żurawia czy łabędzia niemego. Ptaki mają też bardzo ciekawe zachowania godowe, na przykład toki batalionów, toki perkozów – każdy z tych gatunków jest na swój sposób inny, a przez to też wymaga innego podejścia, jak się chce go sfotografować. Na przykład do ptaków brodzących trzeba wybudować kryjówkę gdzieś nad stawem czy nad rozlewiskiem i po ciemku wejść, i wyczekiwać na ten jeden moment. Do niektórych ptaków można się skradać, próbując niezauważonym podejść na bliską odległość. Jeszcze inne się w ogóle nie boją, np. gołębie albo wróble. Ale nawet takim ptakom też można zrobić ciekawe zdjęcie, bo każdy gatunek jest piękny, tylko trzeba to piękno pokazać, wydobyć w kadrze.
(Altao.pl) Jak powstało to wyraźne zdjęcie mewy bladej w tak trudnych warunkach, w trakcie sztormu? Jak poradziłeś sobie z tym wyzwaniem i skąd pomysł, aby właśnie „upolować aparatem” takiego ptaka? A może to był czysty przypadek?
MP: Zdjęcie mewy bladej zrobiłem podczas mojej zimowej wyprawy do Islandii i tak się złożyło że w połowie wyjazdu nadszedł huragan. Wiatr sięgał do 240 km/h i po prostu była zawierucha na całego! Ja jeszcze wtedy spałem w aucie i było aż niebezpiecznie, bo mogło się ono przewrócić. Kamienie latały w nocy – bo to w nocy był ten wiatr – we wszystkie strony. Wszystko się jednak szczęśliwie zakończyło, nie przewróciło samochodu. A na drugi dzień wiatr trochę zmalał i myślę: „oczywiście nie będę siedział cały dzień w aucie, tylko dlatego że wieje wiatr”. Także chciałem wykorzystać te warunki fotograficznie, bo stworzyły się wielkie, wielkie fale. Ja nigdy w życiu takich dużych fal nie widziałem!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - Chłopak, który podziwia ptaki i piękno natury. Mateusz Piesiak o swojej fotograficznej pasji!
Więcej artykułów od autora admin
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
3.218