290
386 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (22741 pkt)
31 dni temu
2024-08-18 19:51:51
Teaser – gdyby ułożyć zestawienie najlepszych, krótkich, filmowych materiałów promocyjnych, to ten byłby na podium. Tak pobudził ciekawość, że wiele osób pokazywało – trzęsącym się, spoconym – palcem jak DiCaprio w słynnej scenie przerobionej na mem. O to to… Właśnie taki powinien być „Obcy!”. Powrócić do korzeni, atakować klimatem oryginalnej serii. I faktycznie, choć ostateczny zwiastun, wyjawił za dużo szczegółów, to wciąż wiara, że Urugwajczyk Fede Álvarez „nie utnie łba” marce, była wysoka. Już wcześniej zmusił nas do „Nie oddychania”, udowadniając, że potrafi zaskakiwać i trzymać w napięciu – mimo że sporo zawdzięcza „niewidomemu” Stephenowi Langowi. Wskrzesił dodatkowo „Martwe zło”, które było na zakurzonych strychach starszych przyjaciół demonów od Sama Raimiego. A zatem któż jak nie Álvarez, prywatnie fan „8. pasażera Nostromo” mógł naprawić to, co zepsuł sam Ridley Scott w „Prometeuszu”, a jeszcze bardziej w „Przymierzu”. Dokonać recyklingu, bez tej całej, udziwnionej, filozoficznej otoczki i fabuły większej niż życie. Udało mu się… Połowicznie.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Umieszczając akcję filmu między wspomnianym klasykiem z 1979 roku a „Decydującym starciem” – sequelem perfekcyjnym, składa pokłony wyjątkowo przerażającej istocie we wszechświecie. Sprawdzona formuła sprzed kilkudziesięciu lat nadal działa. „Obcy: Romulus” to ciągle ten sam retrofuturyzm. Identyczna scenografia i rekwizyty – np. małe ekrany komputerów i ciasne, brudne korytarze, w których mało przyjemny zapach i dźwięki powodują poczucie zagrożenia i klaustrofobii. To wszystko tu jest. Wszak to horror science fiction pełną gębą. Zanim jednak staniemy się świadkami okropnych zdarzeń i towarzyszami pechowych podróżników, najpierw scenarzyści (poza Álvarezem także Rodo Sayagues) zapraszają do świata wyjętego jakby z innej, dystopijnej opowieści. Oto bowiem poznajemy Rain Carradine, drobną, młodą dziewczynę, która pragnie jednego – wyrwać się z tej dziury (czyt. kolonii górniczej korporacji Weyland-Yutani, w której ciężka praca plus choroby dziesiątkują pracowników). Dołącza więc do grupki rówieśników/buntowników. Tym bardziej że odkryli oni dryfujący wielki statek nad chmurami pyłu, a na nim komory kriogeniczne, które zabiorą wszystkich w daleką podróż do lepszego, słonecznego miejsca. Motywacje jasno nakreślone. Pora zmierzyć się z mrokiem tajemniczego wraku. Nikt jednak nie usłyszy ich krzyku, gdy na drodze stanie On – groźny drapieżnik.
Chciałbym, aby te 15 minut ekspozycji były dłuższe. Aby bohaterowie mieli pod górkę z wydostaniem się z planety. Ale nie ma czasu. Trzeba przecież stawić czoła bestii i własnemu strachowi. Tyler (znany z serialu „Cień i kość” Archie Renaux), jego siostra Kay (Isabela Merced ze słabiutkiej, komiksowej „Madame Web”) oraz wkurzający luzak Bjorn (Spike Fearn) i pilotka Navarro (Aileen Wu) to dość zróżnicowana drużyna, bez psychologicznego rozbudowania. I dobrze. W oryginalnym filmie też tak było – jeden rys charakterologiczny i przemy do przodu. Problem jest taki, że ci tutaj wyglądający na nastolatków ludzie są mi trochę obojętni. Czy to kwestia doświadczenia aktorskiego, czy braku złapania więzi z widzem – nie wiem. Niby życzę im dobrze, lecz moja uwaga i tak skupia się na tej dwójce – Rain i Andym.
Kadr z filmu "Obcy: Romulus" (fot. materiały prasowe/20thcenturystudios)
Bo jeszcze nie wspomniałem – Andy to „brat” głównej bohaterki. Nietypowy, inny od reszty osób na pokładzie. Opanowany, na początku lekko naiwny, wpatrzony w Rain jak w święty obraz. Kim jest ów „opiekun”, zapewne się domyślacie bez obejrzenia „Romulusa”. Ja spoilerować nawet tego elementu nie mam zamiaru, gdyż sam wlazłem na „minę” (jakiś jegomość zza granicy zdradził istotny aspekt scenariusza w swoim komentarzu, nie dając ostrzeżenia). Śmiem tylko donieść, że wcielający się w niego, nieznany szerokiej publice, czarnoskóry David Jonsson „zjada na śniadanie” przereklamowaną Cailee Spaeny (przekonująca w „Civil War”, tutaj bez szans na zostanie ikoną na miarę Sigorney Weaver). To, co dzieje się w oczach Andy’ego i na wygładzonej twarzy, woła o nasz podziw. To jego szansa – by po roli w „Obcym: Romulusie” zabłysnąć w kolejnych produkcjach. Spaeny daje radę przede wszystkim w scenach tworzących relację między jej postacią a „chłopakiem” granym przez Jonnsona. Rozumiemy, co nim kieruje, ale boimy się decyzji, które podejmuje.
Skoro chociaż ta „para” przykuwa do ekranu i nie zachowuje się głupio jak badacze z „Obcego: Przymierza”, to można przymknąć oko na kilka niedociągnięć stricte fabularnych i klisz? Zależy, jakim się jest kinomanem. Czy zwykłym, niedzielnym widzem; czy wieloletnim fanem również trójki i czwórki, które, choć z wadami, to były „jakieś!”, z autorskim stemplem. Fede to nie twórca tej klasy, co młody Scott, Cameron i Fincher. Zrobił przed swoim „Obcym” dość odważne filmy, lecz tutaj strzelby Czechowa wypalają za często i za cicho. Proponuje nowe, kapitalne dodatki związane z ksenomorfem, ale niebezpiecznie zbliża się do złożenia hołdu inżynierom (jeśli wiecie, kogo mam na myśli). Stoi w rozkroku między przywiązaniem do starych arcydzieł a pragnieniem posklejania całości z komponentów wszystkich filmów z Alienem. Fan serwis podaje niby subtelnie, lecz paradoksalnie bywa on natrętny. Każe dużo biegać „tym dzieciakom” – uciekać przed „nieprawdziwymi” facehuggerami, przez co szalone tempo zamiast ściskać za gardło, kładzie suspens i… męczy. Nie zawsze, ale jednak. I do tego to paskudne, niszczące immersję, CGI jednej postaci w trakcie wielu ważnych dla fabuły scen. Po co, skoro tak szanujesz zastosowanie efektów praktycznych?!
Kadr z filmu "Obcy: Romulus" (fot. materiały prasowe/20thcenturystudios)
Oj/ech panie Álvarez… Kwasem „nie oplułeś”, ale chociaż nie nadużywałeś jump scare’ów, racząc mnie ponurą atmosferą i pięknymi kadrami w kosmosie. Gdyby jednak nie sam, już nie tak straszny jak dawniej, Alien, to miałoby się wrażenie obcowania z ekranizacją „Dead Space” niż nową częścią słynnego, kultowego horroru science fiction. Nie pomaga też muzyka Benjamina Wallfischa (soundtrack do „Shazama!" i niektóre kompozycje do „Blade Runnera 2049”) – klonująca motywy Goldsmitha i Hornera, lecz nie zachęcająca do słuchania poza obrazem czymś równie charakterystycznym, ale jednocześnie innym, wartym zapamiętania.
Kadr z filmu "Obcy: Romulus" (fot. materiały prasowe/20thcenturystudios)
To co dalej? Sequel? Ja bym wolał adaptację bardzo dobrej gry „Obcy: Izolacja”. Nieważne, że lokacja podobna. Byłby sztos!
Ocena: naciągane 6/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Obcy: Romulus" – Nowe i stare!
GieHa
25 dni temu
Masz opinię, która mnie nic a nic nie dziwi. Takie w miarę sympatyczne fabryczne poskładanie "pozytywnych" elementów z udanych odsłon i opakowanie ich w di$$neyowski blockbuster, który wszak większych emocji nie zostawi na długo w widzu. Jesteś kolejną osobą, która nawiązuje do "Dead Space" przy okazji tego tytułu, a to utwierdza mnie w przekonaniu, że mogę tylko bardziej się zdenerwować na twórców filmu jeśli zadecyduję się obejrzeć:)
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
"Złamane Serce w Toskanii" – Twórz, żyj, kochaj! - Recenzje książek
Gdy mężczyzna pisze melodramat dla młodych polskich dziewczyn, to wydaje się jakby porywał się z motyką na słońce. Niby to nic trudnego – zakochana para; miłość, która pokona wszystko; piękne słowa, chwile uniesień i tęsknoty. Paradoksalnie jednak w takim gatunku literackim powstaje tak wiele dzieł, że mogą one utonąć w lodowatej wodzie jak Leonardo DiCaprio w „Titanicu”. Mim to R. K. Jaworowski z pomocą wydawnictwa Ridero zapragnął „wyrzeźbić” opowieść o pewnej utalentowanej dziewczynie, która w malowniczej stolicy Toskanii ma szansę spełnić marzenia i odzyskać nadzieję na lepsze jutro. Czy autor podarował książkę, po którą warto sięgnąć, jeśli ma się romantyczną duszę? Mimo literackich niedociągnięć, nie będziesz się nudziła droga czytelniczko (chłopaku - raczej tak).
"Those About to Die" – Powstań albo zgiń! - Seriale
W Rzymie 79 roku n.e. nie można było ufać nikomu. Krew była wszystkim. Wie o tym jeden z głównych bohaterów serialu „Those About to Die”, a wraz z kolejnymi odcinkami dowie się o tym również polski widz, który „uruchomi platformę” Prime Video. Adaptacja powieści Daniel P. Mannixa wydaje się być idealnym wstępem przed wielkimi igrzyskami, czyli premierą „Gladiatora II”. Ale czy na pewno jest to kandydat na serial 2024 roku, gdzie jeden do jednego oddano realizm epoki, nie pozwalając oderwać się od ekranu? Krytycy są na nie. A ja? Mimo że mam do czynienia z czymś, co stoi, a raczej chwieje się na glinianych nogach pomiędzy „Rzymem” i „Spartacusem”, nie doskakując do żadnego z nich, daję kciuk w górę.
"Piosenki dla dzieci. Część 1" – Jak Ciocia Aga śpiewem przytula - Recenzje płyt
Do rodziców: pamiętacie, gdy Majka Jeżowska zachęcała Was do wspólnej zabawy swoimi piosenkami? Zapewne tak! Do dzieci: chcecie poczuć się jak Wasi kilkuletni wówczas rodzice? Wreszcie na rynku muzycznym pojawił się debiutancki album, który w pełni na to pozwala. Łączy pokolenia. O wartościach ważnych opowiada i do tańca zaprasza. Ma taki zwykły tytuł, ale jednocześnie roztacza tak niezwykłą aurę. W czym zasługa autorki tekstów i wokalistki – Agnieszki Sadowskiej. Jako Ciocia Aga jest godną następczynią wspomnianej Majki Jeżowskiej. Jej „Piosenki dla dzieci” to płyta melodyjna, która sprawia, że zawsze świeci słońce.
"Ciche miejsce: Dzień pierwszy" – Ta ostatnia pizza w szklanym mieście - Recenzje filmów
Kiedy reżyser o polsko brzmiącym nazwisku „przekazuje” innemu reżyserowi o podobnym nazwisku opiekę nad wymyśloną przez siebie franczyzą, to nic tylko się cieszyć. Mimo że przecież mamy do czynienia nie z komedią, a horrorem o czułych na wszelkie dźwięki, najeźdźcach z kosmosu. Kliszowym. Fakt. Ale jednocześnie jakże kreatywnym na poziomie inscenizacyjnym i trzymającym ciągle za gardło. Czy „Ciche miejsce: Dzień pierwszy” od Michaela Sarnoskiego wstrzykuje w żyły widza równie potężną dawkę adrenaliny, wzbudzając strach przed odzywaniem się i chrupaniem w kinie? A może to bardziej dramat o jednostce wrzuconej w sytuację bez wyjścia, której wnętrze jest ważniejsze od apokalipsy?
"Projekt Hail Mary" – One Space Mission Impossible - Recenzje książek
Ryland Grace to nie skacowany mężczyzna, który otwiera szeroko oczy po całonocnej imprezie z pytaniem: „gdzie ja kurczę jestem?”. Grace budzi się w dziwniejszym miejscu niż wanna w tanim hotelu. Wokół migają jakieś światełka, a w ciele ma liczne rurki. Nic nie pamięta. Jednak, gdy już w głowie „zapali się lampka”, to okaże się, że Mark „Marsjanin” Watney nie był wcale w tak strasznej sytuacji. Ryland też jest samotny, ale w bezkresnym kosmosie… I ma do wykonania ważne zadanie, od którego zależy przetrwanie gatunku ludzkiego. Czy „astrotrudna” misja się powiedzie?
Polecamy podobne artykuły
"Alien: Romulus", czyli Najlepszy Obcy od lat! - Recenzje filmów
"Obcy: Romulus" to zdecydowanie najlepszy Alien od czasów "Ósmego pasażera Nostromo", czyli klasyka z 1979 roku. Bardzo klimatyczny, świetnie nakręcony i zrealizowany.
"Obcy: Przymierze" – "Wielki" kreator - Recenzje filmów
Groza, tajemnica i krwawa łaźnia. To właśnie te podstawowe elementy napędzały fabułę i budowały klimat serii o najbardziej przerażającym, fascynującym kosmicznym potworze w historii kina. Niestety, w oczekiwanym (raczej przez najwierniejszych fanów) sequelu „Prometeusza” i jednocześnie prequelu „Obcego – 8. pasażera Nostromo” najwięcej jest tego trzeciego – tryskającej litrami na lewo i prawo posoki. A wspomniana groza i enigmatyczność dość szybko rozpływają się w próżni…
"Prometeusz" wylądował - Recenzje filmów
Zachęcamy do zapoznania się z recenzją długo oczekiwanego obrazu science-fiction Ridleya Scotta, twórcy "Łowcy androidów", "Obcego" i "Gladiatora".
Uważaj! Obcy nie śpi! - Artykuły o filmach
Wystartujmy wspólnie w daleką kosmiczną podróż. Cel misji: odnaleźć i opisać najsłynniejsze filmowe monstrum. Pamiętajmy jednak, by być czujnym, bowiem Xenomorph nie zna litości i nie wie, co to strach.
"Aliens: Colonial Marines" – Alieny bez kwasu - Recenzje gier
Najpierw wspaniała seria filmów, które stały się klasyką kina grozy, później gra pt. „Aliens vs Predator”, a za trzy lata kolejna jej odsłona. Czemu podaliśmy akurat ten tytuł ? Ponieważ to dobre produkcje, gdzie kośćcem fabuły były spory ludzi, predatorów i… „słabych” obcych. No właśnie, to alienom się nie spodobało, więc postanowili wystąpić w grze wyłącznie o nich. Na pomoc przybyło studio Grearbox Software, tworząc „Aliens: Colonial Marines”. Jak się mówi: „nie w jeden dzień Rzym zbudowano” i chyba tym się kierowano, bo praca zajęła aż 8 lat. Niestety, fani tuż po premierze w 2013 roku poczuli nienawiść. Gra została po prostu za późno wyprodukowana.
"Dead Space Remake" – Dynamika Rozświetlającej Mrok Gwiazdy - Recenzje gier
Wydana jesienią 2008 roku gra „Dead Space” zrobiła dla horroru science-fiction w gamingu dokładnie tyle samo co „Ósmy Pasażer Nostromo” dla tegoż gatunku w kinematografii. Tak właściwie, to po latach przemyśleń, obserwacji i znajdywania punktów odniesienia, mogę z czystym sercem zestawiać ten tytuł z każdym wiekopomnym dziełem fantastyki naukowej, bez względu na przypisane mu medium.
Teraz czytane artykuły
"Obcy: Romulus" – Nowe i stare! - Recenzje filmów
Ambiwalencja to jednoczesne występowanie pozytywnego jak i negatywnego nastawienia do danego obiektu. Tak rzecze Wikipedia. Dlaczego zacząłem od definicji akurat tego słowa? Bo przez cały, dwugodzinny, seans „Obcego: Romulusa” przybrałem tę postawę. Czułem się, jakbym siedział na wielkiej wadze, gdzie szala przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Jakby za chwilę miał „wyskoczyć” z mojej fanowskiej piersi potwór, a dwa momenty później następowało już tylko odliczanie do końca – nerwowe i niecierpliwe spoglądanie na zegarek w tych ciemnościach. „Ksenomorf powstał z kolan” – z ulgą głosili pierwsi widzowie (w tym niektórzy krytycy). Ja stwierdzam, że się potyka, choć obślizgły jest i przestraszyć potrafi, a nawet wypali dziurę w głowie.
"Green Book" – Kamyk szczęścia - Recenzje filmów
„I nigdy nie było na świecie dwóch mniemań jednakich, tak samo jak dwóch włosków i dwóch ziarn: najpowszechniejszą ich cnotą jest odmienność” – Michel de Montaigne
Zagadka gwiezdnych szybów Wielkiej Piramidy w Gizie – część 1 - Niewiarygodne, niewyjaśnione
Stare egipskie przysłowie mówi – „Człowiek lęka się czasu, a czas lęka się piramid”. Od wieków piramidy wywołują burzę w środowisku naukowym. Egiptolodzy, archeolodzy czy paleoastrolodzy wciąż poszukują jednoznacznej odpowiedzi na to: jak zbudowano piramidy, kiedy je wzniesiono oraz do czego miały służyć. Lecz najbardziej trapiącym pytaniem jest jednak to, kto wzniósł te kolosalne budowle na płaskowyżu w Gizie z taką precyzją około 2500 roku p.n.e. w czasach kiedy to panował drugi faraon IV dynastii Chufu (gr. Cheops).
Wywiad z Marcinem Urzędowskim – oryginalnym projektantem mody, założycielem marki Prepostevolution - Intrygujące
Jako portal dla ludzi z pasją nie mogliśmy nie zauważyć człowieka, który w swojej dziedzinie jest specjalistą przez duże S. Moda XXI wieku nie ma dla niego tajemnic, a słowo wolność jest kluczem do sukcesu. Bo mieszkający w Warszawie Marcin Urzędowski to intrygujący twórca trashion, który jak nikt, potrafi sprawić, że stare, zbędne rzeczy (śmieci i ubrania) otrzymują nowe, wieczne życie.
PolAndRock Festival 2023 w pigułce! Można było się uzależnić… od muzyki, energii i przyjaźni! - Festiwale muzyczne
Za nami 29. Pol’and’Rock Festival, znany wcześniej pod nazwą Przystanek Woodstock. Przez 3 dni: od 3 do 5 sierpnia 2023 roku uczestnicy bawili się na lotnisku w Czaplinku. Jurek Owsiak ponownie stanął na wysokości zadania. Zgodnie z tym, co można przeczytać w Internecie i tym, co mówią festiwalowicze, działo się, oj działo. Był ślub. Była ogromna flaga. Byli fantastyczni goście. Morze uśmiechów. I przede wszystkim porcja muzyki wykonywanej na różnych scenach przez mega utalentowanych artystów.
Nowości
"Szōgun" – historyczny zdobywca 18. nagród Emmy! - Kultura
15 września w Los Angeles po raz 76. przyznano telewizyjne Oscary. Była to gala wyjątkowa. Dlaczego? Co działo się w Peacock Theater? Odpowiadamy: coś, co od pierwszej ceremonii, która odbyła się 25 stycznia 1949 roku w Hollywood Athletic Club, jeszcze nigdy nie miało miejsca. Jeden serial pobił rekord – zdobył bowiem aż. 18 statuetek Emmy! „Szogun” tym samym przeszedł do historii jako ten, który możemy nazywać najlepszym w wielu kategoriach (nie tylko w tych najważniejszych). Co więcej, Anna Sawai wcielająca się w postać Mariko, stała się pierwszą aktorką azjatyckiego pochodzenia, która otrzymała nagrodę za pierwszoplanową rolę w serialu dramatycznym.
Ace Ventura w Śródziemiu, czyli "Władca Pierścieni" bez patosu! - Zabawne
Na kanale Your_Kryptonite7 pojawił się kolejny materiał. A co to oznacza? To, że do filmowego świata "Władcy Pierścieni" trafił bohater znany z komedii. Byli już tam Frank Drebin i Jaś Fasola. Teraz w ich ślady poszedł Ace Ventura (Jim Carrey). Trzeba przyznać, że psi detektyw idealnie czuje się w Śródziemiu. Dzięki niemu bardzo znika patos - "zostaje spuszczone powietrze z napompowanego Tolkienowskiego balona". Jak może być inaczej, gdy barwny, szalony, mający ADHD Ventura śpiewa tyłkiem i sam załatwia Wodza Nazguli za pomocą... tyłka tchórza.
Dominika Kwiatkowska połączyła siły z Vixenem i Tabbem! Czy „Presja” stanie się hitem roku? - Muzyczne Style
Dominika Kwiatkowska publikuje nowy singiel! Młoda wokalistka nawiązała współpracę z raperem Vixenem oraz producentem muzycznym, Tabbem. Melodyjna, nowoczesna i szczera – taka właśnie jest „Presja”.
Dęblin wita włochate pająki i inne strasznie piękne istoty... - Fotorelacje
Co może się dziać przez kilka dni w domu kultury w jednym z wielu miast w Polsce? Spotkanie autorskie z poetą, ktoś odpowie. Pokaz wartościowego filmu, doda ktoś inny. To, co jednak odbywało się między 3 a 8 września w Dęblinie, nie zaliczało się ani do jednego, ani drugiego. Było to bowiem fascynujące wydarzenie związane z dość przerażającą fauną. Właśnie do tego miejsca, w ramach Wystawy Zwierząt Egzotycznych organizowanej przez pasjonatów tworzących stronę Aranya, zawitały bezkręgowce, a dokładniej: pająki, skorpiony, skolopendry, a nawet ślimaki. Trzymać ślimaka to chyba nic strasznego, ale jak to jest głaskać pająka albo pozwolić skorpionowi na odpoczynek na własnej dłoni? Przekonała się o tym zaprzyjaźniona z naszym portalem, odważna mieszkanka pobliskich Ryk. Jej zdjęcia z tej „pajęczej imprezy” mrożą krew w żyłach, ale jednocześnie „udomowiają” te mające złą sławę zwierzęta.
Aspen Grove – jego muzyka jest jak szum lasu… - Zespoły i Artyści
Chcemy Wam przedstawić artystę, którego prawdopodobnie jeszcze nie znacie. To Daniel (Aspen Grove) prawie dokładnie rok temu, kiedy przyjechał do Krakowa. Dotarł do nas z Krymu bardzo okrężną i pełną wybojów drogą… Ale dzięki tworzeniu autorskiej muzyki nie załamał się. Koi delikatnością. Czaruje klimatem. Przyciąga intymnością… Jak Sufjan Stevens i inni.
"Returnal" - Promień księżycowego światła w otwartym oku pustki - Recenzje gier
Temat roguelike’ów w branży gamingowej to ciekawa rzecz. Ten dość surowo skodyfikowany gatunek w trakcie trwania swojej kilkudziesięcioletniej historii otrzymał sporo odgałęzień, dzięki czemu dziś bawić się możemy klasycznym sandboxem o pixelartowym wyglądzie jak „Noita” lub w brawurowy sposób przebijać się przez niemniej brawurowo zaprojektowane lochy z „Hadesem”. Dobrych pozycji jest zaprawdę cała masa i nawet ja, nie będąc jakimś wielkim zapaleńcem „rogalikowym”, przy kilku tytułach miło spędziłem czas. Ach, gdyby tylko ktoś do tego zbioru umiejętnie dopisał horror psychologiczny i science-fiction…
Artykuły z tej samej kategorii
"Diuna: Część druga" – Woda życia, religia zniszczenia - Recenzje filmów
„Mając władzę nad przyprawą, masz władzę na wszystkimi” – zniekształcony, brzmiący złowieszczo głos oznajmia takową prawdę na tle czarnego tła, a mi już po całym ciele „przebiegają mrówki”. Jestem wręcz obezwładniony, zahipnotyzowany. A przecież to nawet nie pierwsza scena. Później jest jeszcze lepiej/gorzej. Jakie tam później, tak jest przez 80% seansu, niemal do napisów końcowych. Oni (czyt. krytycy mający zaszczyt uczestniczyć w pokazie prasowym) nie kłamali. „Diuna: Część druga” to film monumentalny (kto napisze fatalny, ten niechaj zostanie strawiony przez czerwia). Atakujący wszystkie zmysły. Piękny. Na poziomie audiowizualnym rzecz jasna, bo z warstwą scenariuszową bywa różnie… Są jednak aktorzy, którzy windują tę opowieść do granic kosmosu.
"Chłopi" – Wsi anielska, wsi diabelska - Recenzje filmów
„Cepelia, w której maczała swoje paluchy Sztuczna Inteligencja, malując każdą scenę w męczące oczy barwy”. Mniej więcej to sądzi o nowej adaptacji „Chłopów” Władysław Reymonta pewien znany krytyk filmowy. Powinien on uderzyć się w pierś i obejrzeć tę animację raz jeszcze. Tak, to ludowe rękodzieło, ale o dużej wartości artystycznej – choć bliskie książkowym opisom, to jednak na swój sposób uwspółcześnione, pozbawione kurzu osiadłego na dawnej księdze. Gdy kilka lat temu ponad 100 malarzy zabrało się do skrupulatnej pracy z pędzlem w dłoniach, to jeszcze nikt nie wiedział, że AI aż tak rozwinie się w roku 2023. Można zapytać po co? Czyż nie lepiej, aby powstał „zwykły” film fabularny bez tej otoczki? Nie, bo taki już nakręcono, a owa forma tylko dodała magii i innej, niepokojącej namacalności.
"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...
Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?
"Dziedzictwo. Hereditary" – Osaczeni - Recenzje filmów
„Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.913