447
554 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
95 dni temu
2024-08-18 19:51:51
Teaser – gdyby ułożyć zestawienie najlepszych, krótkich, filmowych materiałów promocyjnych, to ten byłby na podium. Tak pobudził ciekawość, że wiele osób pokazywało – trzęsącym się, spoconym – palcem jak DiCaprio w słynnej scenie przerobionej na mem. O to to… Właśnie taki powinien być „Obcy!”. Powrócić do korzeni, atakować klimatem oryginalnej serii. I faktycznie, choć ostateczny zwiastun, wyjawił za dużo szczegółów, to wciąż wiara, że Urugwajczyk Fede Álvarez „nie utnie łba” marce, była wysoka. Już wcześniej zmusił nas do „Nie oddychania”, udowadniając, że potrafi zaskakiwać i trzymać w napięciu – mimo że sporo zawdzięcza „niewidomemu” Stephenowi Langowi. Wskrzesił dodatkowo „Martwe zło”, które było na zakurzonych strychach starszych przyjaciół demonów od Sama Raimiego. A zatem któż jak nie Álvarez, prywatnie fan „8. pasażera Nostromo” mógł naprawić to, co zepsuł sam Ridley Scott w „Prometeuszu”, a jeszcze bardziej w „Przymierzu”. Dokonać recyklingu, bez tej całej, udziwnionej, filozoficznej otoczki i fabuły większej niż życie. Udało mu się… Połowicznie.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Umieszczając akcję filmu między wspomnianym klasykiem z 1979 roku a „Decydującym starciem” – sequelem perfekcyjnym, składa pokłony wyjątkowo przerażającej istocie we wszechświecie. Sprawdzona formuła sprzed kilkudziesięciu lat nadal działa. „Obcy: Romulus” to ciągle ten sam retrofuturyzm. Identyczna scenografia i rekwizyty – np. małe ekrany komputerów i ciasne, brudne korytarze, w których mało przyjemny zapach i dźwięki powodują poczucie zagrożenia i klaustrofobii. To wszystko tu jest. Wszak to horror science fiction pełną gębą. Zanim jednak staniemy się świadkami okropnych zdarzeń i towarzyszami pechowych podróżników, najpierw scenarzyści (poza Álvarezem także Rodo Sayagues) zapraszają do świata wyjętego jakby z innej, dystopijnej opowieści. Oto bowiem poznajemy Rain Carradine, drobną, młodą dziewczynę, która pragnie jednego – wyrwać się z tej dziury (czyt. kolonii górniczej korporacji Weyland-Yutani, w której ciężka praca plus choroby dziesiątkują pracowników). Dołącza więc do grupki rówieśników/buntowników. Tym bardziej że odkryli oni dryfujący wielki statek nad chmurami pyłu, a na nim komory kriogeniczne, które zabiorą wszystkich w daleką podróż do lepszego, słonecznego miejsca. Motywacje jasno nakreślone. Pora zmierzyć się z mrokiem tajemniczego wraku. Nikt jednak nie usłyszy ich krzyku, gdy na drodze stanie On – groźny drapieżnik.
Chciałbym, aby te 15 minut ekspozycji były dłuższe. Aby bohaterowie mieli pod górkę z wydostaniem się z planety. Ale nie ma czasu. Trzeba przecież stawić czoła bestii i własnemu strachowi. Tyler (znany z serialu „Cień i kość” Archie Renaux), jego siostra Kay (Isabela Merced ze słabiutkiej, komiksowej „Madame Web”) oraz wkurzający luzak Bjorn (Spike Fearn) i pilotka Navarro (Aileen Wu) to dość zróżnicowana drużyna, bez psychologicznego rozbudowania. I dobrze. W oryginalnym filmie też tak było – jeden rys charakterologiczny i przemy do przodu. Problem jest taki, że ci tutaj wyglądający na nastolatków ludzie są mi trochę obojętni. Czy to kwestia doświadczenia aktorskiego, czy braku złapania więzi z widzem – nie wiem. Niby życzę im dobrze, lecz moja uwaga i tak skupia się na tej dwójce – Rain i Andym.
Kadr z filmu "Obcy: Romulus" (fot. materiały prasowe/20thcenturystudios)
Bo jeszcze nie wspomniałem – Andy to „brat” głównej bohaterki. Nietypowy, inny od reszty osób na pokładzie. Opanowany, na początku lekko naiwny, wpatrzony w Rain jak w święty obraz. Kim jest ów „opiekun”, zapewne się domyślacie bez obejrzenia „Romulusa”. Ja spoilerować nawet tego elementu nie mam zamiaru, gdyż sam wlazłem na „minę” (jakiś jegomość zza granicy zdradził istotny aspekt scenariusza w swoim komentarzu, nie dając ostrzeżenia). Śmiem tylko donieść, że wcielający się w niego, nieznany szerokiej publice, czarnoskóry David Jonsson „zjada na śniadanie” przereklamowaną Cailee Spaeny (przekonująca w „Civil War”, tutaj bez szans na zostanie ikoną na miarę Sigorney Weaver). To, co dzieje się w oczach Andy’ego i na wygładzonej twarzy, woła o nasz podziw. To jego szansa – by po roli w „Obcym: Romulusie” zabłysnąć w kolejnych produkcjach. Spaeny daje radę przede wszystkim w scenach tworzących relację między jej postacią a „chłopakiem” granym przez Jonnsona. Rozumiemy, co nim kieruje, ale boimy się decyzji, które podejmuje.
Skoro chociaż ta „para” przykuwa do ekranu i nie zachowuje się głupio jak badacze z „Obcego: Przymierza”, to można przymknąć oko na kilka niedociągnięć stricte fabularnych i klisz? Zależy, jakim się jest kinomanem. Czy zwykłym, niedzielnym widzem; czy wieloletnim fanem również trójki i czwórki, które, choć z wadami, to były „jakieś!”, z autorskim stemplem. Fede to nie twórca tej klasy, co młody Scott, Cameron i Fincher. Zrobił przed swoim „Obcym” dość odważne filmy, lecz tutaj strzelby Czechowa wypalają za często i za cicho. Proponuje nowe, kapitalne dodatki związane z ksenomorfem, ale niebezpiecznie zbliża się do złożenia hołdu inżynierom (jeśli wiecie, kogo mam na myśli). Stoi w rozkroku między przywiązaniem do starych arcydzieł a pragnieniem posklejania całości z komponentów wszystkich filmów z Alienem. Fan serwis podaje niby subtelnie, lecz paradoksalnie bywa on natrętny. Każe dużo biegać „tym dzieciakom” – uciekać przed „nieprawdziwymi” facehuggerami, przez co szalone tempo zamiast ściskać za gardło, kładzie suspens i… męczy. Nie zawsze, ale jednak. I do tego to paskudne, niszczące immersję, CGI jednej postaci w trakcie wielu ważnych dla fabuły scen. Po co, skoro tak szanujesz zastosowanie efektów praktycznych?!
Kadr z filmu "Obcy: Romulus" (fot. materiały prasowe/20thcenturystudios)
Oj/ech panie Álvarez… Kwasem „nie oplułeś”, ale chociaż nie nadużywałeś jump scare’ów, racząc mnie ponurą atmosferą i pięknymi kadrami w kosmosie. Gdyby jednak nie sam, już nie tak straszny jak dawniej, Alien, to miałoby się wrażenie obcowania z ekranizacją „Dead Space” niż nową częścią słynnego, kultowego horroru science fiction. Nie pomaga też muzyka Benjamina Wallfischa (soundtrack do „Shazama!" i niektóre kompozycje do „Blade Runnera 2049”) – klonująca motywy Goldsmitha i Hornera, lecz nie zachęcająca do słuchania poza obrazem czymś równie charakterystycznym, ale jednocześnie innym, wartym zapamiętania.
Kadr z filmu "Obcy: Romulus" (fot. materiały prasowe/20thcenturystudios)
To co dalej? Sequel? Ja bym wolał adaptację bardzo dobrej gry „Obcy: Izolacja”. Nieważne, że lokacja podobna. Byłby sztos!
Ocena: naciągane 6/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Obcy: Romulus" – Nowe i stare!
GieHa
89 dni temu
Masz opinię, która mnie nic a nic nie dziwi. Takie w miarę sympatyczne fabryczne poskładanie "pozytywnych" elementów z udanych odsłon i opakowanie ich w di$$neyowski blockbuster, który wszak większych emocji nie zostawi na długo w widzu. Jesteś kolejną osobą, która nawiązuje do "Dead Space" przy okazji tego tytułu, a to utwierdza mnie w przekonaniu, że mogę tylko bardziej się zdenerwować na twórców filmu jeśli zadecyduję się obejrzeć:)
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.457