
Zanim przejdę do sedna, zaznaczę, że jestem fanem Tolkiena, gier RPG i kina fantasy. Mogę być nie do końca obiektywny, za co z góry przepraszam. Byłem na seansie w 2D, więc nie będę opisywał strony technicznej filmu: 3D i 48 klatek/sekundę. W tej kwestii opinie są podzielone. Podczas, gdy jedni zachwycili się krystalicznym i wyraźnym obrazem, inni narzekali na zbytnią teatralność (porównania do angielskiego serialu „Kroniki Narnii").
Peter Jackson to twórca, który dzięki swojej inwencji, zaangażowaniu i poczuciu humoru potrafi, jak mało kto, zrealizować niemal wzorowy film z gatunku fantasy. Kiedyś wielu uważało, że nie podoła misji, jaką była adaptacja powieści „Władcy Pierścieni” J.R.R Tolkiena. Peter, z uporem maniaka, na przekór krytycznym głosom, zrealizował momentalne dzieło, które na stałe zapisało się w historii kina. Co prawda pozwolił sobie na własną wizję i pewne wątki pozmieniał, ale większość pokochała wykreowany przez niego fantastyczny świat. Byli tacy, których raziły typowo hollywoodzkie wstawki i nadmierny patos. Jednak w ogólnym rozrachunku trylogia „Władca Pierścieni” stała się dla gatunku fantasy tym, czym „Ojciec chrzestny” dla kina gangsterskiego.
Wysoko postawioną poprzeczkę rzadko udaje się przeskoczyć. Gdy kilka lat temu kulę ziemską obiegła informacja o planach nakręcenia „Hobbita”, moje serce zadrżało. Publikowane w internecie materiały, filmy z planu i zdjęcia podgrzewały atmosferę wyczekiwania. Czy Nowozelandczyk ponownie oczaruje widzów na całym świecie? Czy z infantylnej, ale mimo wszystko uroczej powieści dla dzieci, stworzy doskonały film fantasy? Największym szokiem był pomysł podzielenia tej krótkiej baśni na dwie, a w ostateczności na trzy części. Okazało się, że „Hobbit” będzie nie tylko adaptacją samej książki, ale również dodatków, zawartych m.in. w „Niedokończonych opowieściach”.
Odliczanie dobiegło końca. W pierwszy dzień świąt ruszyły pokazy przedpremierowe. Gdy zgasły światła i na kinowym ekranie pojawił się tytuł, poczułem się jak stary wędrowiec, który po długiej nieobecności powrócił do rodzinnego domu. Po skończonym seansie, mogę na spokojnie udzielić odpowiedzi na pytanie zadane w powyższym akapicie.
Peter się nie zmienił. Nadal jest pierwszorzędnym gawędziarzem, który potrafi zaciekawić fabułą i wciągnąć widzów w magiczny świat. Perfekcyjnie oddał lekki klimat książki, wplatając jednocześnie mroczniejsze wątki. Jak zwykle trochę dodał od siebie, pozmieniał kilka wątków, ale gwarantuje, że dzięki temu film jest ciekawszy niż powieść. Poszczególne składniki zostały perfekcyjnie wymieszane. Nie zauważyłem dłużyzn i niepotrzebnych scen (dla większości krytyków wada filmu). Nie przeszkadzał mi również humor, który dla niektórych mógł wydawać się głupkowaty.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Hobbit: Niezwykła podróż" – Wyprawę po złoto czas zacząć
Miłośnik
4622 dni temu
Świetny artykuł, czytało się jednym tchem. Jedynie co mi zostało to zobaczyć ten film. Pozdrawiam miłośników gatunku.
Dodaj opinię do tego komentarza
eco
4479 dni temu
Tolkien - wspaniały autor. Film fajny, również zgodzę się z autorem co do oceny 8/10. Ogólnie ciekawostką może być to, że Tolkien stworzył cały magiczny Świat ze wszystkimi postaciami, przyrodą, zjawiskami, magią oraz co mało się o tym mówi własnym językiem. Książka została wydana również w języku Hobbitów i w filmie zauważymy mowę i tłumaczenie w tym języku.
Dodaj opinię do tego komentarza