4 122
4 824 min.
Recenzje gier
GieHa (3374 pkt)
3300 dni temu
2015-11-09 10:57:35
Abstrahując od całkiem udanych tytułów z przeszłości, czy formuła point & click i klasyczny rzut izometryczny są w stanie oddać współcześnie istotę gatunku grozy? Na dodatek w kosmosie? Muszę rzec, że „Stasis” ma jedną poważną wadę w tym względzie: zwie się ona właśnie „Dead Space”.
John Maracheck – nasz główny protagonista – przebudza się w dość gwałtowny sposób ze snu kriogenicznego. Doświadczenie jest tym bardziej nieprzyjemne, gdyż za nic nie poznaje mrocznego miejsca, w którym się znajduje. Na pewno nie jest to statek wycieczkowy, który zabierał go i jego rodzinę na stację krążącą wokół Tytana (czyżby Sprawl?). Do zestawu kłopotów dołącza poważna arytmia serca spowodowana nieprawidłowym procesem dehibernacji. Chcąc nie chcąc, musi się zwlec z lodowatej, metalowej podłogi i przezwyciężając szok oraz otumanienie wyruszyć w ciemność opustoszałej stacji. Napotkane po niedługim czasie naścienne krwawe „mozaiki” i fragmenty ciał dadzą jasny przekaz o powodach jej opustoszenia...
Screen z gry "Stasis" (źródło: youtube.com)
Od razu zaznaczę, że wczesna faza rozgrywki jest naprawdę świetna. Na tak poważne uczucie osamotnienia i zaszczucia czekałem od czasu drugiej odsłony „Dead Space'a”. Niestety całe wrażenie idzie w diabły wraz z postępem w grze, a to za sprawą napotkania oklepanych szablonów. Każdy stary wyjadacz od razu skojarzy co „zainspirowało” twórców do wprowadzenia na scenę oszalałego doktorka, współpracę z hakerką czy chociażby konieczność naprawy tramwaju, którym będziemy poruszać się po stacji. Nie zabraknie także sterty logów, które mogłyby pobocznie podbudowywać atmosferę, gdyby nie ich nudna, sztampowa monotonia. Wszystko nieco ratują faktyczne, autorskie momenty (akcentuję: „momenty”) – jednak są one raczej smutne aniżeli straszne. Nie zmienia to jednak faktu, że dreszcz emocji nas przeszyje, czymkolwiek byłby spowodowany. Napotykane zagadki wydają się być logiczne i na miejscu (poza jednym niereformowalnym wyjątkiem – wskażecie go bez problemu). Wymagają sporej czujności przy obserwacji kolejnych miejsc, inaczej zostaniemy zmuszeni do szwendania się w poszukiwaniu zaginionego „piksela”.
A używam tych słów nie bez powodu, gdyż rozmycie tekstur w przypadku rzutu izometrycznego upiększa rzeczywiście widoczną na ekranie całość, jednak dzieje się to kosztem szczegółów, które wtopione niemalże w stonowaną (najczęściej ciemną w tym przypadku) paletę barw są łatwe do przeoczenia. Jednak umówmy się, że nie jest to aż tak wielka wada, bo po pierwsze: grafika jest bardziej zadbana, a po drugie: większość fabularnie istotnych przedmiotów odznacza się „połyskiem”, którego naprawdę nie da się przeoczyć. Poza tym chwila skupienia nigdy nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Screen z gry "Stasis" (źródło: youtube.com)
Jednak to wspaniała oprawa audio sprawia, że klimat rozgrywki wybija się ponad najzwyklejszą przeciętność. Jeśli rzeczywiście coś w tej grze zasługuje na błyszczącego plusa to właśnie udźwiękowienie – zresztą nie mogło być inaczej skoro pracował nad nim Mark Morgan („Fallout”, „Fallout 2”, „Planescape: Torment”). Nieinwazyjnie i bardzo subtelnie owiewa naszego bohatera swoją niepokojącą melodią, w tempo podkreśla nagłe „skoki napięcia” i adekwatnie przygrywa towarzyszącym scenom, które na ową przygrywkę bezsprzecznie zasługują. Majstersztyk (przynajmniej biorąc za punkt odniesienia „Stasis”).
Z jednej strony należą się słowa uznania dla The Brotherhood, które postanowiło zrealizować całkiem ambitny projekt i ostatecznie wyszło z niego obronną ręką: fabuła przedstawiona jest bardzo niekonwencjonalnie i na swoim wczesnym etapie jest pochłaniająca. Z drugiej strony okazuje się być jedynie zlepkiem łatwo rozpoznawalnych standardów (najczęściej tych ustanowionych przez „Dead Space”). Gdyby paradoksalnie tytuł pojawił się parę lat wcześniej, miałby z pewnością silniejszą siłę przebicia na dość świeżym wówczas polu, jakim był horror sci-fi. Mimo wszystko, z pewnością nie będę nikomu „Stasis'a” odradzał – na rynku nie ma znowu aż takiego mrowia tytułów o podobnej tematyce, żeby grymasić nad solidną produkcją. Jeżeli zatem macie „stówę” na zbyciu to zapoznajcie się bezpośrednio z historią Johna Maracheka i oceńcie czy była tego warta.
Ocena: 6,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Autor recenzji publikuje też na portalu Filmweb.pl pod nickiem _GsHock_
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - "Stasis" – 2Dead Space
Więcej artykułów od autora GieHa
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.233