
2 906
3 389 min.
Recenzje filmów
bartoszkeprowski (3146 pkt)
1696 dni temu
2018-07-30 11:06:45
Czy kolejna wizyta na wyspie Kalokairi będzie nostalgiczną podróżą pełną prawdziwych wzruszeń oraz śmiechu? A może to tania wycieczka po szczątkach niegdyś kultowej muzycznej produkcji porywającej do tańca tłumy widzów, a więc bezczelne odcinanie kuponów od pierwowzoru? Po odpowiedzi zapraszam do lektury poniższego tekstu spod pióra kinomana, który skutecznie wzbraniał się przed seansem pierwowzoru do czasu, gdy jego ukochana posadziła go przed telewizorem i zmusiła do zapoznania się z omawianym widowiskiem, pragnąc potem wyciągnąć do kina na kontynuację muzycznego show.
Historia „Mammia Mia: Here We Go Again!” całkowicie mnie zaskoczyła, unikałem bowiem jakichkolwiek zapowiedzi, aby nie psuć sobie zabawy z samodzielnego poznawania fabuły muzycznego widowiska. Zatem produkcja rozpoczyna się od dość smutnej, zarówno dla filmowych postaci, jak i zagorzałych zwolenników pierwowzoru, informacji. Mianowicie nie żyje Donna, a zaradna Sophie postanowiła przejąć po matce hotel i spełnić jej największe marzenie, w czym dzielnie wspiera ją jeden z jej potencjalnych ojców – Sam. Niestety młodej protagonistce nie układa się zbyt dobrze w życiu. Chcąc uszanować pamięć po swojej matce, niezamierzenie popada w konflikt z własnym mężem – przystojnym i uzdolnionym Sky'em, który wyjechał w ogromny świat, mając na uwagę poszerzenia kompetencji i pomoc ukochanej. Jednakże to nie koniec problemów Sophie. Przyjęcie z okazji otwarcia hotelu już tuż-tuż, lecz nad wyspą znienacka pojawiają się czarne chmury. Nadciąga sztorm, który niweczy przygotowania bohaterki oraz z pewnością utrudni zaproszonym gościom przybycie na miejsce. Czyżby impreza miała się zakończyć porażką? Przecież na litość boską, nie w taki sposób Sophie chciała uszanować pamięć po swojej matce… Jednakże, od czego ma się przyjaciół(ki) i aż trzech, jedynych w swoim rodzaju, ojców, czyż nie?
Moim zdaniem uśmiercenie jednej z głównych bohaterek oryginału dało twórcom ogromne pole do popisu, co skutecznie wykorzystali. Mimo iż nie jestem zwolennikiem pozbywania się lubianych i szanowanych przez widzów postaci, to tym razem potrafię to zrozumieć, a nawet usprawiedliwić podjęte przez scenarzystów działania. Brak charakterystycznej i charyzmatycznej bohaterki pozwolił na dokładniejsze przybliżenie znanej jedynie z kart wyświechtanego dzienniczka, barwnej historii rezolutnej kobiety, która całe swoje życie, polegając jedynie na samej sobie, przeżyła w taki sposób, aby niczego nie żałować i osiągnąć sukces oraz spełnienie. Zatem razem z filmowymi postaciami zagłębiamy się we wspomnieniach dotyczących Donny, poznając najważniejsze fragmenty jej przeszłości. Dzięki temu nowa odsłona „Mamma Mia!” stała się zdecydowanie bardziej refleksyjna. Nie zrozumcie mnie źle, to dalej zabawna komedia, jednakże z głębszym przesłaniem niż poprzednio i mocniejszym emocjonalnym wydźwiękiem, co tylko dodaje jej kolorytu. Muszę się przyznać, iż naprawdę nie wierzyłem w udany powrotu starego przeboju. Jednak twórcy nie tylko uszanowali oryginał, tworząc sequel w zgodzie z jego duchem, oni też wzbogacili bohaterów poprzez rozbudowanie i przybliżenie widzom ich historii, a także nieco wyśmiali pierwowzór, często w bardzo zabawny sposób do niego nawiązując. Dosłownie wszystko tutaj zagrało tak, jak należy. Mogę nawet stwierdzić, iż „Mamma Mia: Here We go Again!” jest idealnym przykładem dobrze zrealizowanej kontynuacji, która niemal pod każdym względem bije swojego protoplastę na głowę.
Zatem dużo w sequelu śmiechu, wzruszeń, nostalgii oraz szczerych łez. Emocje i uczucia wylewające się z ekranu są prawdziwe, niemalże namacalne. Ich nośnikiem jest nie tylko doskonała gra aktorska obsady, o czym przeczytacie w następnym akapicie, lecz również świetny soundtrack. Cóż za boskie wokalne występy, można by je słuchać godzinami. Twórcy zgodnie z obietnicami wprowadzili mnóstwo nowych piosenek (dla niezaznajomionych z tematem – wszystkie piosenki występujące w filmie są przeróbkami największych przebojów szwedzkiego zespołu popularnego w latach 70. XX wieku, a mowa tutaj oczywiście o Abbie), które w niczym nie ustępują tym z pierwowzoru. Ponadto wykorzystali również najbardziej pamiętne piosenki z oryginału. Nie sądźcie jednak, iż kompozytorzy bezczelnie sobie skopiowali utwory, nic z tych rzeczy. Różni się ich tekst, chociażby kilkoma detali, tonacja i sam nastrój utworów. Pod tym względem twórcy nie poszli na łatwiznę. Na szczególną uwagę zasługuje wokalny popis Cher, która powaliła mnie na kolana. Ten utwór jeszcze długo po seansie chodził mi po głowie, wywarł na mnie aż tak mocne wrażenie. To właśnie wokalne popisy aktorów świadczą o sile kontynuacji, budując niezapomniany klimat i niezwykłe doświadczenia słuchowe. W parze z soundtrackiem idą znakomita scenografia. Wyspa Kalokairi to zupełnie inny dla nas świat. Odległy, piękny, wręcz bajeczny. Któż z Was nie chciałby mieszkać w tak urokliwym miejscu? Jeśli dodać do tego równie udane pomysły inscenizacyjne – zręczne przejścia pomiędzy bohaterami produkcji lub teraźniejszością oraz przeszłością i doprawdy znakomitą reżyserię – Ol Parker doskonale panuje nad ekranowym chaosem, a dzieje się tutaj sporo, zarówno na pierwszym, jak i drugim planie, to otrzymamy muzyczne przedstawienie pełną gębą. To po prostu musicie zobaczyć i już!
Widowisko tym razem kradnie Lili James, która jako młoda Donna jest wyrazista i sympatyczna, dzięki czemu nietrudno ją polubić. Aktorka dwoi i troi się na ekranie. Gdy tylko wchodzi na scenę, od razu dominuje nad resztą obsady. Jej charyzma, osobisty urok i ekranowy wdzięk potrafią onieśmielić oraz zachwycić. Do tego Lily to całkiem ładna kobieta, co niewątpliwie będzie kolejną zaletą dla wszystkich panów, będą mieć na kim zawiesić oko. Poświęćmy jednak chwilę pozostałym aktorom. Nie wiem, jakim cudem udało się twórcom po tylu latach zebrać oryginalną obsadę w komplecie… to po prostu niebywałe. Na ekranie ponownie goszczą znani i lubiani bohaterowie z jedynki, którzy, mimo iż nieco się postarzeli – posiwieli i przybyło im zmarszczek – wciąż równie mocno przyciągają uwagę widza. Ich chyba chwalić nie muszę, kto bowiem oglądał pierwszą część, ten dokładnie wie, czego spodziewać się po dwójce. Stara gwardia zatem utrzymała, a może nawet nieco podwyższyła swój aktorski poziom – doświadczenie robi swoje. Warto natomiast pochwalić młodych odtwórców trzech tatusiów Sophie. Trzeba przyznać, że Colin Firth, Pierce Brosnan i Stellan Skarsgård wykreowali naprawdę zabawnych oraz całkowicie odmiennych bohaterów. Zatem zaprezentowanie młodych wersji tychże postaci, wcale nie było proste, zarówno dla scenarzystów, jak i aktorów. Niemniej efekt jest znamienity. Szczególnie w wypadku w Harry’ego, gdzie widać największy kontrast pomiędzy różnymi wersjami tego bohatera. Oczywiście zadbano, aby charakterystyka postaci pokrywała się z tym, czego się już widzowie o nich dowiedzieli w pierwowzorze, jednakże kilka detali, miło Was zaskoczy, a na pewno szczerze rozśmieszy.
„Mamma Mia: Here We Go Again!” to film godny polecania każdego widza, niezależnie od jego wieku i filmowego stażu. Tutaj znajdziecie wszystko, co najbardziej pożądane w letnim kinie rozrywkowym. Mianowicie sympatycznych bohaterów, przepiękne kadry pełne słońca, porywające do tańca utwory, lekkostrawną, acz momentami zaskakującą historię, a także ogromny ładunek pozytywnych emocji. Czegóż można chcieć więcej na upalne lipcowe dni? Serdecznie polecam, na pewno się nie rozczarujecie nieco spóźnioną kontynuacją wielkiego, muzycznego przeboju.
Ocena: 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Mamma Mia 2: Here We Go Again!" – I znowu się zaczyna!
Więcej artykułów od autora bartoszkeprowski

Piękny Wrocław i niesamowite Skalne Miasto! - Ciekawe miejsca
Wrocław to jedno z najpiękniejszych polskich, jedynych w swoim rodzaju, miast, o czym mogłem się niedawno przekonać, spacerując po jego malowniczych uliczkach. Już dworzec potrafi ująć swoim wykonaniem. Przypomina bowiem z zewnątrz bardziej średniowieczny zabytek niż budynek codziennego użytku. Do tego atrakcyjność Wrocławia potęguje możliwość wybrania się do magicznego Skalnego Miasta położonego niedalekiej polskiej granicy, u naszych czeskich sąsiadów. W sezonie wiosennym i letnim dostaniemy się tam pociągiem Kolei Dolnośląskich. Mam nadzieję, że dzięki moim zdjęciom poczujecie czar wrocławskich krasnali oraz urok niezwykłego Skalnego Miasta!

"Raya i ostatni smok" – Przebaczenie, zaufanie i wiara! - Recenzje filmów
Jestem ogromnym zwolennikiem animacji. Szczególnie Disneya, zarówno tych klasycznych, jak i nowoczesnych. Nie da się ukryć, iż wspomniana wytwórnia potrafi tworzyć piękne animacje z bogatym światem oraz mądrym przesłaniem. Ponadto często zwalają z nóg pod względem audiowizualnym. Mająca premierę na początku lipca „Raya i ostatni smok” to kolejna pozycja na miarę „Krainy Lodu”, „Zaplątanych” czy „Zwierzogrodu”. Ogromnie pomysłowa, stworzono z pasją i zachwycająca pełnokrwistymi bohaterami.

"Luca" – Czy syreny śnią o pasących się rybkach? - Recenzje filmów
Studio Pixar nie przestaje zadziwiać. Ich kolejna animowana propozycja cieszy oko i daje ogrom radości. Mowa tu oczywiście o filmie „Luca”, którego bohaterem jest przesympatyczny chłopak. Nieco naiwny, troszkę bojaźliwy, ale o wielkim sercu i jeszcze większych marzeniach. Dacie się ponieść z falami morskiej opowieści, gdzie syren niczym Arielka wychodzi z wody naprzeciw swojemu losowi? Jeśli odpowiedzieliście twierdząco na zadanie pytanie, to trafiliście we właściwe miejsce.

"Cruella" – Aby być niezastąpionym, zawsze trzeba być odmiennym - Recenzje filmów
Cruella? A któż to taki? Serio, tak dawno oglądałem „101 dalmatyńczyków”, że musiałem sobie najpierw odświeżyć bajkę, aby w pełni zrozumieć, do jakiej postaci nawiązuje opublikowany zwiastun film i skąd zrobił się wokół niego taki przeogromny szum. Szczerze? Sam pomysł nie za bardzo przypadł mi do gustu. O ile w przypadku „Czarownicy” idea ukazania złoczyńcy z zupełnie innej strony zdała egzamin, o tyle byłem przekonany, że „Cruella” okaże się niewypałem. Skąd takie negatywne podejście? Wieloletnie doświadczenie.

"Mitchellowie kontra maszyny" – Virtual vs real life - Recenzje filmów
Macie mnie. Mimo iż jestem ogromnym miłośnikiem wytwórni Disney, to jej najnowsze twory wcale nie są czymś niepowtarzalnym, co zapadałoby w pamięć i do czego chciałoby się wracać. Jeszcze kilka lat temu fabryka snów znana z Myszki Miki i Kaczora Donalda deklasowała konkurencje. Obecnie jest z tym różnie. Oczywiście, animacje te wciąż trzymają bardzo dobry poziom, jednak czegoś im brakuje… może oryginalności i świeżości? Z opowieścią o pewnej rodzince Mitchellów, czyli wspólnym dziecku Columbia Pictures, Sony Pictures Animation oraz Lord Miller („Spider-Man: Uniwersum”) jest inaczej!
Teraz czytane artykuły

"Mamma Mia 2: Here We Go Again!" – I znowu się zaczyna! - Recenzje filmów
Można by powiedzieć, że powstanie sequela „Mamma Mia!” było jedynie kwestią czasu, lecz w tym wypadku, trwało to naprawdę długo – aż całą dekadę! Zatem, czy odgrzewanie kasowego, muzycznego widowiska sprzed dziesięciu lat miało sens? Przecież gorąca atmosfera po premierze oryginału dawno zdążyła oziębnąć, a jej fani zdobyć znaczne filmowe doświadczenie i wyrobić sobie gust.

Denzel Washington – czarnoskóry mistrz aktorstwa - Ludzie kina
Czy zagra gangstera, czy gliniarza, czy zdesperowanego ojca, jest w tym zawsze bardzo wiarygodny. Raz minimalistyczny, innym razem energetyczny, poraża ekranową charyzmą. W swoim zawodowym życiu osiągnął już wszystko: dwa Oscary, Złote Globy, uznanie krytyków, rzesze fanów i światową sławę. Zajrzyjmy za kulisy jego biografii.

"Kong: Wyspa Czaszki" – King Kong po wietnamsku - Recenzje filmów
Najwyraźniej każda nacja musi mieć swojego własnego mitycznego potwora. Japończycy wymyślili Godzillę, część naszego kraju jakoby nawiedzał Smok Wawelski, Amerykanie zaś mogą pochwalić się King Kongiem. Przygody przerośniętej małpy przenoszone były na ekran kinowy wielokrotnie, z różnym skutkiem.

Grażyna Łobaszewska z zespołem Ajagore we Włocławku - Kultura
Grażyna Łobaszewska z zespołem Ajagore już 22 marca 2013 roku o godzinie 19:00 w sali WSHE przy Placu Wolności we Włocławku

"33" – Zdani na (nie)łaskę polityków - Recenzje filmów
Najnowsza produkcja Patricii Riggen (twórczyni młodzieżowego przeboju „Lemoniada gada” i chłodno przyjętego filmu „Edukacja Grace”) opowiada opartą na faktach historię tytułowych trzydziestu trzech górników, którzy w wyniku tąpnięcia w kopalni miedzi i złota San Jose w Chile znaleźli się w praktycznie beznadziejnej sytuacji, przysypani tonami skał i gruzu. Uwięzieni robotnicy spędzili pod ziemią rekordową liczbę 69 dni, po czym dzięki zakrojonej na szeroką skalę akcji ratunkowej wydostali się na zewnątrz.
Nowości

Inteligentny ChatGPT na wszystko Ci odpowie! Na pewno? - Technologie
Sztuczna inteligencja weszła na nowe tory. W ostatnich miesiącach coraz częściej można bowiem usłyszeć nazwę ChatGPT. Pod tym określeniem ukrywa się „pewien” chatbot czy, jak kto woli, „rozumny, niewidzialny jegomość”. W niniejszym tekście wyjaśnimy, kim dokładnie, a raczej czym jest owo specjalne, uruchomione w listopadzie 2022 roku narzędzie i jakie ma ono możliwości. Co więcej, podzielimy się z Wami wynikami testów, a konkretniej pokażemy, jak na nasze pytania odpowiedział ChatGPT.

Muzyczne marcowe newsy od ID Records! - Muzyczne Style
Jest wiosna! Nie śpimy. Wstajemy i słuchamy dobrej muzy. A taką na pewno proponują młodzi twórcy i artyści współpracujący z wydawnictwem ID Records. Swoje jakże nowoczesne, melodyjne i nostalgiczne single wypuścili: Gabor (ale nie Viki, a Michał), Aveira, debiutantka Natalia Pławiak oraz Tobiasz Pietrzyk. Co więcej, wraz z utworami, w serwisie YouTube pojawiły się kreatywne teledyski, doskonale oddające to, o czym śpiewają wymienieni wokaliści i wokalistki.

"Carnival Row" – Źle się mają sprawy w tym mieście! - Seriale
Tytuł niniejszej recenzji nie napawa optymizmem. To fakt. Ale powiadam Wam – wystarczy jeden odcinek, abyście dostrzegli, że oto narodził się serial bijący na głowę konkurenta z tej samej stajni, czyli „Rings of Power”. Mało tego, „Carnival Row” od Amazona jest jak księga znaleziona gdzieś na strychu. Zakurzona, oblepiona pajęczyną, lekko naddarta zębem czasu, a jednak po otwarciu kusząca zapachem… zgnilizny i zachęcająca do zagłębienia się w szereg intryg i zagadek, zarówno natury społeczno-politycznej, jak i typowo kryminalnej. W streamingu można oglądać jeszcze lepszy, drugi sezon owej steampunkowej produkcji, która i tak jest słabiej oceniana od takiego chociażby śmieszkowatego, infantylnego, „uwspółcześnionego”, problematycznego „Willowa”.

Pedro Pascal – zaopiekuj się mną milczący daddy! - Ludzie kina
Tropił Escobara i kosmicznych przestępców, próbował przetrwać w „zombie” świecie, walczył z „Górą” i na Murze Chińskim oraz jako bogaty złol chciał zostać najpotężniejszym człowiekiem na kuli ziemskiej. Ale też opiekował zielonym kosmitą i nastolatką. Któż to taki? To Pedro Pascal – chilijski aktor, którego kariera właśnie eksplodowała jak supernowa. Trochę późno, bo dopiero po czterdziestce. Jednak mówi się, że lepiej późno niż wcale. Dlaczego Pedro jest tak kochany przez miliony fanów? Jak zaczęła się jego filmowa droga?

"Noc na uniwersytecie" – creepypasta Radka Gryczki! - Autorzy/pisarze
Wydaje się, że co jak co, ale Uniwersytet Warszawski to miejsce, w którym na pewno studentom nie grozi żadne niebezpieczeństwo. A jednak… Janek, przyszły magister historii na własnej skórze przekona się, czym są „pełne portki” ze strachu i nogi jak z waty. Przed Wami creepypasta, horror z elementami humorystycznymi autorstwa utalentowanego Radosława Gryczki, chłopaka, który zna niemal każdy zakamarek owej uczelni. W grudniu 2022 jego „Noc nie uniwersytecie” przestraszyła tysiące osób dzięki publikacji na kanale MysteryTv w formie opowiadania audio czytanego głębokim głosem lektora. Ale nareszcie trafia też do Internetu w wersji tekstowej – i to właśnie gościnnie do kategorii Autorzy/pisarze na portalu Altao.pl, za co bardzo Radkowi dziękujemy. To fikcyjna historia, ale jakże realistycznie i sprawnie napisana. Intryguje, pobudza wyobraźnię i przypomina, aby uważać na… (tutaj sami odkryjecie, co mamy na myśli). Nie było recenzji królującego na ekranach kin kolejnego „Krzyku”, w zamian spędzicie przerażającą „Noc na uniwersytecie”!

"The Last of Us" – Siła miłości, czyli jak przetrwać w zagrzybionym świecie! - Seriale
10 lat temu premierę miała gra, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najlepszych w całej konsolowej historii. Nie brała jeńców. Rozjeżdżała emocjonalnie jak walec. Ściskała gardło. Przerażała, zachwycając jednocześnie warstwą wizualno-dźwiękową. Stworzona na podstawie przemyślanego, intrygującego scenariusza Neila Druckmanna, zyskała spore uznanie krytyków i zdobyła wór nagród. Kiedy jej fani dowiedzieli się, że HBO bierze się za adaptację, w ich mózgach zaczęły rosnąć grzyby… Czyżby wreszcie udane przeniesienie gry na do filmowej rzeczywistości? A może kolejny zawód? Gromkie brawa, czy obawa? Śpieszę z odpowiedzią. „The Last of Us” to serial z tyloma zaletami, że zasypują one szarą strefę. Warto poświęcić mu dziewięć godzin życia, nawet, jeśli jest się widzem nieznającym pierwowzoru.
Artykuły z tej samej kategorii

"IO" – Barwna Odyseja Pewnego Osiołka - Recenzje filmów
Niektórzy mówili, że banał. Inni twierdzili, że zbyt dziwne, a manieryzmy nie pozwalają wejść w tę historię. Jeszcze ktoś zauważył przeładowanie obrazami i nadmiarem interpretacji przy tak minimalistycznej narracji (niemalże braku dialogów). Cóż. Polskim krytykom filmowym czasem niełatwo dogodzić, ale za to Ci zza oceanu pieją z zachwytu. „IO” (ang. „EO”) otrzymał bowiem aż średnią 85 punktów w serwisie Metacritic. Co więcej, nominowano go do Oscara w kategorii film międzynarodowy. Jak więc jest z tym Osiołkiem? Kochać, pogłaskać i podać dłoń Jerzemu Skolimowskiemu? Przejść obok niego obojętnie? Ja, mimo dostrzegalnych wad, skłaniam się do tej pierwszej czynności.

"Kot w Butach: Ostatnie życzenie" – Emerytura? O nie! - Recenzje filmów
Ponad dekada – tyle czasu minęło od ostatniej misji pewnego Latynosa. Łamacza damskich serc. Doskonałego szermierza. Bohatera wielbionego przez tłumy. Ryzykanta. Banity. Znanego jako… Puszek Okruszek. Wszak to nie człowiek, a kot. Nie jakiś tam mruczek futrem okryty. Bo w butach na miarę szytych, w kapeluszu wytwornym, z językiem do chłeptania mleka i układania refrenów. Kumplował się z zielonym ogrem, szukał gęsi znoszącej złotej jaja z pomocą gadającego… Jaja. Choć starszy, nadal żądny jest szalonych przygód i uwagi fanów. Ale przychodzi wreszcie pora, aby zwinąć interes i uśpić widza kocim narzekaniem…

"Resident Evil: Witajcie w Raccoon City" – Shitty, Pasty - Recenzje filmów
Są takie dni w życiu, gdy od samego już przebudzenia wiemy, że nie będą to dobre dni: za oknem paskudna poniedziałkowa pogoda z zacinającym deszczem, głowa trochę pobolewa, ponieważ poprzedniego wieczoru przyszło nam wychylić o jeden kieliszek za dużo na spotkaniu ze znajomymi, woda w czajniczku gotuje się tyle czasu, że aż sprawdzamy czy się przypadkiem nie przypala, woda pod prysznicem z kolei, w zależności od regulacji, albo parzy nasze plecy niczym iskry z kuźni Hefajstosa, albo zamraża naszą skórę niczym cios od Sub-Zero. Mimo to, przygotowujemy się dzielnie do wyjścia, choć wiemy doskonale, że w pracy już ostrzą sobie na nas kły kierownicy wyższego szczebla czy brygadziści...

Pierwsze lody... czyli jak to jest z "Polityką"? - Recenzje filmów
Chyba mało ludzi nie widziało jeszcze najnowszego tworu Patryka Vegi pt. „Polityka”. A wśród tych, którzy widzieli, opinie są raczej w miarę podobne. Bo mówią, że to gniot, że totalna porażka, że stracony czas no i czego innego się w sumie po Vedze można spodziewać?

"Dziedzictwo. Hereditary" – Osaczeni - Recenzje filmów
„Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego.
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2023 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.533