929
965 min.
Recenzje książek
aragorn136 (23237 pkt)
841 dni temu
2022-08-03 15:44:17
Akcja rozgrywa się czasach, kiedy na wschodzie Ukrainy pojawiły się „zielone ludziki”. Początkowo nie wyglądali na osobników, którzy stwarzaliby poważne zagrożenie. Małomówni, nie odpowiadali na pytania dziennikarzy. A co działo się później, wszyscy wiemy. Jeszcze nie piekło na miarę obecnej wojny, ale dla mieszkańców Donbasu (Donieckie Zagłębia Węglowego) koniec normalności – pracy, szkoły, spokoju. Bohater Żadana – Pasza, także musiał pożegnać się z pracą. Nie interesuje się polityką. Nie orientuje się, w całym tym dziwnym, parującym, płonącym kotle. Ma problem z palcami. Nosi okulary i brodę, nie jest typem sportowca. Uczył języka, a teraz sam uczy się, jak egzystować w nowej rzeczywistości. Najchętniej siedziałby cicho i nie wyściubiał nosa na zewnątrz. Aż któregoś dnia ojciec prosi go, aby poszedł do innego, zajętego przez wroga, miasta. Cel? Wydostać z internatu 13-latka. Sasza to siostrzeniec Paszy. Syn jego nieświadomej niebezpieczeństwa siostry – konduktorki. Nie jest to proste zadanie. A niech tam siedzi chłopak, nic mu nie zagraża. Kiedy jednak dziadek sam zaczyna szykować się do drogi, Pasza ostatecznie decyduje się spełnić prośbę i przyprowadzić Saszkę do domu.
Zdjęcie ilustracyjne (źródło: www.flickr.com/photos/13476480@N07/51986156860)
I tak zaczyna się rozpaczliwa, koszmarna polana olejem maszynowym, posypana popiołem, zimna, mglista wyprawa. Żadna przygoda w trakcie ferii zimowych, tylko kilka dni, o których lepiej zapomnieć. Nie powinny dziwić porównania do „Drogi” Cormaca McCarthy'ego. Żadan nie jest równie wybitnym pisarzem i nie potrafi przykuwać uwagi czytelnika oraz trzymać go w ciągłym napięciu jak McCarthy. Stosuje długie, złożone zdania. Zagląda do głowy i duszy bohatera, w którym dokonuje się przemiana. „Internat” to męcząca podróż – dosłownie, zarówno dla Paszy, jak i każdego, kto poświęci jej swój wolny czas. Przytłacza. Nie jest do końca jasna, jeżeli chodzi o topografię miejsca – można się pogubić, gdzie północ, a gdzie zachód, kto swój, kto wróg. Skąd nadciąga czołg. Skąd leci rakieta. Dokąd podążać. Gdzie się schować przed okupantem. Chaos. A mimo to jest w tym metoda, bo choć brak tu rozmachu i lekkości pióra Cormaca, to ważne, że czuć zapach strachu na drodze płonącego świata.
Serhij Żadan buduje atmosferę jak z ponurej apokalipsy. Mało tego, opisuje krajobraz po bitwie – rozwalone auta, spalone budynki, zniszczone ulice, martwe lasy w taki sposób, że nic tylko pozostaje modlić się o cud. To uniwersalna, poetycka opowieść. Mogąca zdarzyć się wszędzie, teraz, kiedyś, wkrótce. A wtedy nie ma co się zastanawiać, rozmyślać co zrobić, komu zaufać. Kule świszczą, snajperzy czuwają. A ty idź, kucaj, biegnij, nie oglądaj się, bo w tym mroku nie ma ludzi jedyni czarno-białych. Dużo tu niejednoznaczności, porażającego koszmaru i realizmu. Kiedy powąchamy poszczególne kartki, niemalże śmierdzi spalenizną, prochem, smarem. A kiedy przewracamy je palcami, dłonie marzną. Taksówką, autobusem zarekwirowanym przez wojsko, na piechotę. Byle szybko. Byle zdążyć uratować siostrzeńca (epileptyka, co dodatkowo utrudnia misję). Nie pozwolić, aby chłopcu coś się stało. Uruchomić „sprężynę”, zabić rzecz niewidoczną, ale wszechogarniającą, czyli strach. Wrócić do domu.
35-letni Pasza to człowiek taki, jak wielu. Idealista, mruk, mało kochający swoją profesją, bez świetnego kontaktu z młodzieżą. Lecz takie cechy, pozbawione melancholii i sentymentalizmu, pozwalają mu twardo stąpać po ziemi i unikać pułapek. Mniejsza u upokorzenia, gdy trwa kanonada. Wyobrażam sobie, że ja jestem nim – dojrzałym człowiekiem, który „zobaczył” własną śmierć, wyciągniętą z worka. Który próbuje, przerażony, lepki i zziębnięty, przeżyć w tym dziwnym czasie. W kraju znienacka anulowanym. W industrialnych przedmieściach zrujnowanych, wioskach widmach opustoszałych, na pustkowiach, obok osób wstrząśniętych i oszalałych. Nie chce powrócić w trumnie. Pragnie pomóc synowi siostry, mimowolnie stając się przewodnikiem dla innych, widząc światło w tunelu – nadzieję.
Okładka (źródło: czarne.com.pl)
Niechaj podsumowaniem tej recenzji będzie cytat z książki, jakże prawdziwie opisujący, co znaczy mała, bliska, przyjazna ojczyzna: Świat jest prosty i zrozumiały. Jest go dokładnie tyle, ile możesz poczuć i objąć własną pamięcią. Ma wyraźne kontury i mocne granice. Granice te przebiegają tuż obok – za najbliższym rzędem zimnych drzew. Tam dalej, za tymi widocznymi granicami, zaczyna się coś innego – coś zupełnie obcego, niezrozumiałego i dlatego niezbyt interesującego – ludzie, których nie znasz, okoliczności, które ciebie nie dotyczą, kraj, którego nie rozumiesz. Tutaj natomiast - wszystko jest na swoim miejscu, wszystko można rozpoznać, dotykając, wszystko odczytać, słuchając.
Ocena: 7/10
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Internat" – Oblepiony strachem idź drogą nadziei!
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.195