O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Avatar: Istota wody" – Przytul wieloryba - Recenzje filmów

O „Avatarze. Istocie wody” można opowiadać godzinami, a można też napisać zaledwie kilka akapitów. Ale ja zacznę od innej historii… W 2009 roku wspólnie z koleżanką wybrałem się na seans pierwszego „Avatara”, oczywiście w trójwymiarze. Wyszliśmy z kina zachwyceni. Niestety, przez kolejne wiosny i zimy nasza przyjaźń zaczęła słabnąć. Wiecie – ona założyła rodzinę, skupiła się na pracy. Ja robiłem swoje rzeczy. Mim to po 13 latach udało się nam wrócić na Pandorę, a dokładnie do pobliskiego multipleksu. Liczba ta nie okazała się pechowa. „Istota wody” stała się klamrą naszej znajomości. Łza się pojawiła. Więź na nowo się wzmocniła. Czy to faktycznie sprawka filmu Camerona?

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły
aragorn136 (24204 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin:
1 482
Czas czytania:
1 691 min.
Kategoria:
Recenzje filmów
Autor:
aragorn136 (24204 pkt)
Dodano:
814 dni temu

Data dodania:
2022-12-30 18:40:54

Wybaczcie tę prywatę na wstępie, lecz czułem potrzebę, aby się nią z Wami podzielić. A co do nowego „Avatara”, to jest on kinowym doświadczeniem, w którym jakość obrazu i dźwięku osiąga rewolucyjny poziom. Tylko że, podobnie jak poprzednio, fabuła nie jest w stanie nadążyć za formą. Jednak mimo sztampy, są tam szczere emocje, potrafiące wywołać wzruszenie. O ile film z 2009 był krytykowany za kopiowanie niemal jeden do jednego motywów z animowanego „Pocahontas” czy „Tańczącego w wilkami”, tak ten może przynudzać kliszami związanymi z relacją na linii – rodzice/dzieci. „Istota wody”, choć powtórnie dotyka tematów kolonializmu i ekologii, to idzie przede wszystkim w kierunku rodzinnych relacji. Prosty skrypt ratują postacie… dzieciaków, szczególnie adoptowana Kiri (rewelacyjna Sigourney Weaver) oraz prawdziwy syn Jake’a Sully’ego i Neytiri – Lo’ak. Im kibicujemy, o nich się martwimy. Sam Worthington i Zoe Saldana nie mają za to dużo do grania. Ot, wychowują niebieskie córki i synów zgodnie z przekonaniami, i rolami. Tata uczy strzelać z łuku. Mama w sumie także, ale dodatkowo otacza troską. Saldana jest zdecydowanie bardziej wyrazista od drewnianego, papierowego Worthingtona, który znów staje się narratorem, specjalistą od ekranowej ekspozycji – bez energii, bez charyzmy. Jej matczyna miłość bierze niestety górę nad rozsądkiem.

 

Kadr z filmu "Avatar: Istota wody" (materiały prasowe)

 

Przeszło trzygodzinny spektakl początkowo wygląda jak pocztówka z wakacji, a następnie film przyrodniczy, gdzie funkcję Sama W. powinna przejąć Krystyna Czubówna. „Proszę państwa, a teraz widzimy majestatyczne podwodne stworzenia, które za moment wejdą w fazę godową… Spójrzcie jeszcze na te zielone drzewa i wysoką trawę oraz kosmiczne świetliki…”. Kontynuacja „Avatara” to nie droga bohatera jak u Campbella. To trzyaktowe dzieło, w którym James Cameron powoli zaprasza do świata już znanego, ale mającego jeszcze wiele do odkrycia. Rozwija go (to dobrze), sprawdza cierpliwość widza (tu jest ryzyko) i mało czym zaskakuje w warstwie fabularnej. Zanim akcja ruszy z kopyta, a raczej z płetwy, mijają godziny… W tym czasie podziwiam krajobrazy Pandory, podpatruje życie rodzinne Sull’ych i nieco podskakuje (budzę się) na fotelu, gdy pułkownik Miles Quaritch (Stephen Lang) zszokowany, ale i zadowolony z tego, że stał się Avatarem, pragnie zemścić się na Toruku Makto. Wraz z niebieskim oddziałem tropi więc ślady, dążąc tylko do jednego, wyznaczonego celu, nie spodziewając się, że ktoś uśpi jego złość. Ludzie pod przywództwem generał Ardmore (znana z „Rodziny Soprano” Edie Falco) są zajęci wtedy czymś innym – przygotowywaniem księżyca (bo to żadna planeta, a jeden z wielu naturalnych satelitów Polifema) do zamieszkania. Życie na Ziemi jest bowiem po kilkunastu latach trudniejsze niż w momencie, kiedy zwerbowano Jake’a. Szkoda, że mimo długiego metrażu, Cameron i spółka nie pokazali chociaż pojedynczej sceny opisującej ową sytuację. Ba! Nawet wątek przeobrażania terytoriów i atmosfery jest całkiem pozrzucany. Oczywiście, w kilku ujęciach mamy walkę Na’vi z ziemskim najeźdźcą, ale najważniejsze jest domowe ognisko. Skala makro ustępuje miejsca skali mikro. A już wyjątkowo kameralnie robi się, gdy zmuszeni do przeprowadzki, Sully z partnerką i potomstwem uczą się koegzystować z nadmorskim plemieniem – klanem Metkayina.

 

Archipelag w rejonie pandorańskich raf jest cudem doliny niesamowitości. Teraz rozumiem, czemu produkcja trwała tyle czasu. Cameron zmajstrował nowe kamery do zdjęć podwodnych, a procesory zapewne zastąpił szybszymi, by nie uległy przegrzaniu. Woda jest przepiękna, ale i niebezpieczna – prawie się „utopiłem”. CGI tak doskonałe, że raczej przez następne dekady się tu nic nie zestarzeje, mimo że tamten „Avatar” dzisiaj wygląda gorzej (choć nadal lepiej od wszystkich wysokobudżetowych gigantów). Grymasy na twarzach postaci są wiarygodniejsze, a stojący obok Na’vi Ziemianie nie prezentują się jak wklejone kukiełki. Ale nie mogłoby być inaczej, skoro tym statkiem kieruje James Cameron – megaloman i perfekcjonista. Człowiek bezgranicznie zakochany w swoim uniwersum, które stworzył na początku nowego tysiąclecia, uciekając od projektów science fiction, gdzie motywacje części bohaterów byłyby ciekawiej wygrane, a intrygi i stawka charakteryzowały się większym ciężarem (patrz. „Terminator 2”, „Aliens”). Scenariusz, tym razem napisany z pomocą Rick Jaffa (specjalisty od małpiej serii) kuleje. Wątki są urywane, ktoś się pojawia i nagle znika. Montaż nie ukryje, że coś ważnego dla przebiegu wydarzeń wycięto. Lecz z drugiej strony nie można odmówić reżyserowi kreatywności w budowaniu ekranowego świata, jakże „prawdziwszego” od planet ze „Strażników Galaktyki” i innych miejsc kojarzonych z adaptacjami Marvela, które rażą sztucznością na kilometr. Wiadomo, że całość oparta jest na efektach komputerowych, ale bez utalentowanego autora zdjęć, film nie prezentowałby się aż tak kosmicznie. Mauro Fiore nie nurkował pod wodą. Jego funkcję przejął Russell Carpenter. Nic dziwnego. Był na „Titanicu”, zdobył Oscara. Na planie czuł się jak ryba w wodzie, podobnie jak Kate Winslet, która wstrzymała oddech na 7 minut i kilkanaście sekund, pokonują tym samym rekord Toma Cruisa. Nawiązań do „Titanica” jest zresztą więcej.

 

Kadr z filmu "Avatar: Istota wody" (materiały prasowe)

 

Tworząc tę, lekko spóźnioną, recenzję, dowiedziałem się, że film przekroczył miliard dolarów zysków. To dobra wiadomość, bo ogromny budżet (większy niż pierwszego „Avatara”) nie poszedł na marne. Kolejne części, a już na sto procent trzecia i raczej czwarta, są w drodze. Niech tylko James Cameron wymyśli ciekawszą opowieść, z mocniejszą dramaturgią i twistami oraz nowym antagonistą. Wtedy zapamiętam z seansu więcej niż banalny slogan, że „rodzina to twierdza” itp. Tak, miałem łzę w oku. Tak, siedziałem jak zahipnotyzowany. Trzymałem kciuki, aby zachowujące się jak ludzkie nastolatki, błękitne latorośle przezwyciężyły swoje lęki. Tuliłem wieloryba. Łapałem rybki wypływające z ekranu (wydawało się, że 3D to echo przeszłości, ale nie, ta technologia nadal fascynuje, pozwalając na głębszą immersję). Cieszyłem się kolorystyką. Do zakochania było dość blisko. Ostatecznie skończyło się na polubieniu, gdyż mielizny nie pozwalały płynąć dalej, wyzwolić w pełni radosne, wewnętrzne dziecko.

 

„Avatar: Istota wody” ma dość dobre tempo – tylko raz spojrzałem na zegarek. Nie znajdzie się mimo to na moim osobistym podium najlepszych filmów roku 2022, choć w kategorii blockbuster mało kto może z nim konkurować. Jest jednak warunek. Należy go obejrzeć na dużym ekranie albo przynajmniej na wielkim telewizorze z porządnym nagłośnieniem. W innym przypadku o żadnym olśnieniu nie ma co marzyć.

 

Kadr z filmu "Avatar: Istota wody" (materiały prasowe)

 

Kadr z filmu "Avatar: Istota wody" (materiały prasowe)

 

Po zapalonym świetle na twarzy przyjaciółki i części widzów zauważyłem ekscytację. Film dostarczył im tego, co oczekiwali. Niby szablonową, przewidywalną, historię o porzuceniu nieistotnych różnic na rzecz budowy wspólnoty potrzebnej do stawienia oporu niszczycielskiej wrogiej sile, ale w nietypowym anturażu. Uniwersalną, zaplanowaną, powstałą z potrzeby serca, i pasji. Z efektownym, czytelnym finałem. Jej rozmach zachwyca i przytłacza jednocześnie, lecz ważne, iż zdaje egzamin z eskapizmu. Wszak po to stworzono kino.

 

PS Nie wiem, czy 48 klatek na sekundę w trakcie scen akcji, w wybranych salach IMAX, wyrzucało z filmu, czy może jednak wzmacniało doznania? Jak ktoś wie, ten niech napisze w komentarzu.

 

Ocena: 7,5/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Galeria zdjęć - "Avatar: Istota wody" – Przytul wieloryba

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

0 (0)


814 dni temu

Trudno się nie zgodzić z recenzentem, Avatar po raz kolejny zdał egzamin z eskapizmu. Choć fabularnie nie jest niczym odkrywczym to w kwestii immersji dalej z tym światem może tylko Środziemie rywalizować i kilka rejonów z Gwiezdnych Wojen.
Fajna prywatna historia piszącego ja sam wybrałem się z siostrzeńcami którzy wcześniej mieli po naście lat a teraz już zakładają rodziny i film do nich trafił mocniej. Czy ktoś planuje jeszcze raz przytulić w kinie Wieloryba i Pandorę?
Dodaj opinię do tego komentarza

0 (0)

Aragorn136
814 dni temu

Ta "nudna" godzina o życiu w wodzie to balsam na dzisiejsze skołatane nerwy... lek na problemy.
Dodaj opinię do tego komentarza

0 (0)

Filmowy33
810 dni temu

Bałem się o muzykę, bo Jamesa Hornera już dawno nie ma na tym świecie, ale na szczęście nie jest źle. Nadal działa dobrze i dość dobrze buduje klimat Pandory.
Dodaj opinię do tego komentarza

Więcej artykułów od autora aragorn136

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 1 dni temu

liczba odwiedzin: 131

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 33 dni temu

liczba odwiedzin: 263

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 63 dni temu

liczba odwiedzin: 365

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 76 dni temu

liczba odwiedzin: 187

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 90 dni temu

liczba odwiedzin: 222

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 107 dni temu

liczba odwiedzin: 334

Polecamy podobne artykuły

autor:pj(16002 pkt)

utworzony: 741 dni temu

liczba odwiedzin: 937

autor:admin(50123 pkt)

utworzony: 1049 dni temu

liczba odwiedzin: 1088

autor:pj(16002 pkt)

utworzony: 4637 dni temu

liczba odwiedzin: 6848

Teraz czytane artykuły

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 814 dni temu

liczba odwiedzin: 1482

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 1963 dni temu

liczba odwiedzin: 5343

autor:bartoszkeprowski(3422 pkt)

utworzony: 3108 dni temu

liczba odwiedzin: 5158

autor:pj(16002 pkt)

utworzony: 1199 dni temu

liczba odwiedzin: 1179

autor:pj(16002 pkt)

utworzony: 2567 dni temu

liczba odwiedzin: 4380

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 1 dni temu

liczba odwiedzin: 131

autor:lukasz_kulak(2047 pkt)

utworzony: 2885 dni temu

liczba odwiedzin: 11911

autor:pj(16002 pkt)

utworzony: 1006 dni temu

liczba odwiedzin: 1268

Nowości

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 1 dni temu

liczba odwiedzin: 131

autor:admin(50123 pkt)

utworzony: 6 dni temu

liczba odwiedzin: 50

autor:admin(50123 pkt)

utworzony: 4 dni temu

liczba odwiedzin: 61

autor:admin(50123 pkt)

utworzony: 6 dni temu

liczba odwiedzin: 67

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 33 dni temu

liczba odwiedzin: 263

autor:pj(16002 pkt)

utworzony: 12 dni temu

liczba odwiedzin: 125

Artykuły z tej samej kategorii

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 117 dni temu

liczba odwiedzin: 1202

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 385 dni temu

liczba odwiedzin: 2020

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 521 dni temu

liczba odwiedzin: 1194

autor:GieHa(3434 pkt)

utworzony: 1200 dni temu

liczba odwiedzin: 1911

autor:pytonznadwisly(693 pkt)

utworzony: 2021 dni temu

liczba odwiedzin: 3726

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 2458 dni temu

liczba odwiedzin: 6315

autor:aragorn136(24204 pkt)

utworzony: 2612 dni temu

liczba odwiedzin: 8479

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2025 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.422

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję