9 078
11 994 min.
Artykuły o filmach
pottero (558 pkt)
3306 dni temu
2015-11-03 14:30:51
Przyzwyczajenie do szeptanki, czyli filmu naczytywanego przez lektora – obecnie poza Polską stosowane wyłącznie w biednych krajach byłego bloku wschodniego, Mongolii i Wietnamie – to wynik transformacji ustrojowej, która dokonała się na przełomie lat 80. i 90. minionego wieku.
Trudno powiedzieć, kiedy zdubbingowano w Polsce pierwszy film, faktem jest jednak, że dubbing stosowano u nas już na początku lat 30.minionego wieku, czyli niedługo po tym, jak pojawiły się filmy dźwiękowe. Najstarsze wzmianki, na jakie można natknąć się w Internecie, dotyczą roku 1931, kiedy to do polskich kin trafiły zdubbingowane wersje „Karkołomnych zakrętów”, „Ulubieńca bogów”, „Parady Paramountu” i „Artystów”. Trend dubbingowania produkcji aktorskich utrzymywał się w Polsce długo, bowiem aż do lat 80.
Jeśli przejrzy się pierwsze lepsze forum filmowe, pod filmami dystrybuowanymi z dubbingiem z reguły można natknąć się na krytyczne, pozbawione w zasadzie jakiejkolwiek wartości komentarze typu „To nie bajka, żeby ją dubbingować”, „Bohaterowie brzmią jak dzieci”, „Dubbing sprawdza się tylko w »Shreku«” itd., z reguły pisane przez osoby, które nie miały nawet z dubbingiem do danego filmu czy serialu styczności. Okazuje się, że krytyka dubbingu istnieje w Polsce tak samo długo, jak sam dubbing. Wertując archiwalne wydania gazet poświęconych filmowi i sztuce, natknąć można się na liczne listy do redakcji – tak od zwolenników, jak i krytyków tej formy opracowywania filmów. Różnica polega na tym, że obecnie jest to hejt dla samego hejtu – idąc do kina, mogę wybrać, czy chcę oglądać film w 2D, czy w 3D, z dubbingiem, czy z napisami, w zwykłym kinie, czy w Imaksie – toteż takie narzekania są całkowicie bezzasadne. Dawniej krytyka płynęła od dorosłych ludzi, którzy pod swoją opinią podpisywali się imieniem i nazwiskiem i mieli rzeczowe argumenty. Przy czym pomijam kwestię tego, czy lepiej ogląda się królową Elżbietę mówiącą oryginalnym głosem Glendy Jackson, czy Aleksandry Śląskiej, ponieważ to sprawa subiektywna – jeżeli ktoś woli słuchać królowej Elżbiety przemawiającej głosem Aleksandry Śląskiej, nikt nie ma prawa powiedzieć mu, że się myli. Niezaprzeczalnymi argumentami przeciwko dubbingowi była jednak ówczesna aparatura kinowa – w biednej Polsce trudno było o dobre wyposażenie, dlatego, mimo wysiłków realizatorów dubbingu, przyjemność bądź nieprzyjemność z obcowania w kinie z filmem w takiej wersji zależała od jakości sprzętu, jakim kino dysponowało – zdarzało się, że w niektórych kinach nagłośnienie było tak fatalne, że widzowie praktycznie nie słyszeli albo nie rozumieli, co mówią bohaterowie. W przeciwieństwie do czasów obecnych, dawniej widz nie miał możliwości oglądania filmu z dubbingiem lub z napisami – o tym, co zostanie zdubbingowane, a co opatrzone napisami, decydował Centralny Urząd Kinematografii, który pieniądze na polskie wersje przeznaczał z państwowej kasy, tak więc film, do którego zarządzono dubbing, nie był wyświetlany w innej wersji.
Wraz z pojawieniem się telewizji osoby odpowiedzialne za opracowywanie filmów stanęły przed trudnym wyborem. Początkowo filmy i seriale w telewizji miały być nadawane podobnie jak w kinach – z dubbingiem lub z napisami. Kiedy telewizja przestała być nowinką dla bogatych, a teleodbiorniki zaczęły pojawiać się w coraz większej ilości domów, napisy przestały wystarczać – nie sprawdzały się w przypadku osób starszych i ze słabszym wzrokiem, ponieważ na poczciwej wiśle czy belwederze o tak małych przekątnych były bardzo trudne do odczytania. Dodatkowo w tamtych czasach dość wysoki był w Polsce odsetek analfabetyzmu. Stąd też stwierdzono, że zagraniczne filmy i seriale będzie się dubbingować, ale i ten zamiar się nie sprawdził. Powodem był fakt, że w Polsce działały wtedy tylko dwa studia zajmujące się opracowaniem filmów (konkretniej: Studio Opracowań Filmów, jedno w Warszawie, drugie w Łodzi), które posiadały ograniczoną liczbę pracowników, a dodatkowo dochodziła kwestia funduszy. Zdecydowano więc, że tymczasowo przyjęte zostanie rozwiązanie ze Związku Radzieckiego – szeptanka. Do filmów i seriali ambitnych i takich z dużą ilością dialogów opracowywano dubbing, z kolei pozostałe produkcje były zaczytywane przez lektora. Jest to znakomity przykład na to, że czasem prowizorka może przetrwać naprawdę długo – w końcu szeptanki w telewizji mamy do dziś.
Warto zdać sobie sprawę z tego, jakich ogromnych nakładów pracy wymagało zrealizowanie w czasach Polski Ludowej dubbingu. Obecnie, w dobie cyfrowych urządzeń i dźwięku wielokanałowego, praca jest znacznie ułatwiona – w wielkim uproszczeniu: reżyser i kierownik produkcji wyszukują obsadę, nagrywają dema, wysyłają do producenta, ten mówi, który głos jest najlepszy, aktorzy nagrywają swoje kwestie, dźwiękowiec przesuwa kilka suwaczków, aby zgadzała się głośność, montażysta montuje całość i mamy gotowy dubbing. W Polsce realizacja dubbingu trwa około trzech tygodni, jednak w krajach, w których dubbing jest powszechny, jak np. Czechy, robi się go w dwa dni. W Polsce Ludowej trwało to jednak nawet do kilkunastu miesięcy, a powodem były m.in. ograniczenia techniczne. Dialogista nieraz nawet tygodniami siedział przy małym monitorku, wpatrując się w usta aktorów i godzinami układał tekst tak, żeby dostosować kłapy, czyli polski tekst do ruchu ust. Aktorzy mozolnie nagrywali dialogi, rugani przez reżysera, jeżeli nie zgadzała się synchronizacja. A ponieważ były to czasy monofonicznego dźwięku, konieczne było zreprodukowanie całej warstwy dźwiękowej. Dziś dialogi dostarczane są do studia na innej ścieżce niż muzyka i efekty dźwiękowe, dawniej wszystko zapisane było na monofonicznej taśmie. Podczas gdy aktorzy nagrywali dialogi, dźwiękowcy reprodukowali wszystko inne. Mozolnie wycinali z oryginalnej taśmy fragmenty muzyki i efektów dźwiękowych, chodzili po mieście z magnetofonem, rejestrując dźwięki, które można by wykorzystać, a te, których nie można było zdobyć inaczej, odtwarzali w studiu. Gdy aktorzy nagrali dialogi, a dźwiękowiec skompletował już wszystkie potrzebne dźwięki, na scenę wkraczał montażysta, który – oczywiście mozolnie – montował to wszystko w całość. A dodać do tego należy jeszcze fakt, że w wielu filmach dystrybuowanych kinowo zamieniano również napisy – tytuł podawany był w języku polskim, zamiast „directorów” i „screenwriterów” byli „reżyserzy” i „scenarzyści”, dodatkowo umieszczano również informacje o polskiej wersji.
Fragment filmu pt. "Wyrok w Norymberdze", gdzie napisy w oryginale były po angielsku.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - Dubbing w Polsce
Moq
3299 dni temu
Jeżeli wprowadzilibyśmy dubbing obowiązkowo w każdym filmie to każdy z nas po kilku miesiącach uznałby to za fakt i nie chciałby lektora. Wszystko zależy od naszych przyzwyczajeń. Taka nasza natura. Artykuł dobry i ciekawy. Polecam
Dodaj opinię do tego komentarza
Lidka
3298 dni temu
Czy ktoś z państwa słyszał o polskiej szkole dubbingu? Nie ona już nie istnieje ,skończyła się wraz ze śmiercią reżyserki Zofii Dybowskiej-Aleksandrowicz
Dodaj opinię do tego komentarza
Kinomaniak
3306 dni temu
Ciekawy artykuł. Dubbing jest fajny, ale obecnie sprawdza się jedynie w bajkach i kinie familijnym. W krajach takich jak Włochy czy Niemcy dubbingują wszystko i wszędzie: filmy, programy telewizyjne, seriale. Dobrze, że u nas w kinach nadal jest wybór, dzięki czemu można usłyszeć wspaniałe, oryginalne głosy aktorów.
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora pottero
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.428