Dziesięć najlepszych filmów roku 2018 według Altao.pl - Artykuły o filmach

No to zaczynamy!

 

 

TOP 10 2018 (liczą się daty premier w polskich kinach i na Netflixie):

 

 

1. Tamte dni, tamte noce (pełna recenzja tutaj)

 

Adaptacja powieści „Call Me by Your Name” André Acimana jest niczym wakacyjne wspomnienie zapisane w pamiętniku. Piękne wspomnienie. Żadne tam romansidło bez duszy i serca. To intensywne przeżycie, najlepszy – nie bójmy się tego słowa – melodramat o homoseksualnej miłości od czasów „Tajemnicy Brokeback Mountain” Anga Lee, który na długo pozostanie z widzem. Młody „Timmy” Timothée Chalamet objawieniem roku!

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

2. Trzy billboardy za Ebbing, Missouri (pełna recenzja tutaj)

 

Gdy idziemy do kina, wiemy czego się spodziewać. Możemy sobie mniej lub bardziej zepsuć niespodziankę, czytając o danym filmie, moje konkretne oczekiwania mogą być za niskie czy lub wysokie, a twórcy czasem potrafią solidnie namieszać w danym filmowym gatunku. Mimo to filmów, które biorą nas z zaskoczenia, jest jak na lekarstwo. Jeden z nich z pewnością stanowią „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” Martina McDonagha, po obejrzeniu których czujemy się, jakbyśmy złapali złotą rybkę X muzy. Opowieść o matce, która traci córkę w skutek bestialskiej zbrodni. Znakomita Frances McDormand z zasłużonym Oscarem!

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

3. Pierwszy człowiek (pełna recenzja tutaj)

 

„Pierwszy człowiek” to przede wszystkim skromny, wręcz surowy dramat rodzinny, który tylko w kilku momentach przeistacza się w kosmiczny thriller. Dla reżysera zdecydowanie ważniejsza jest skala mikro. Wraz ze scenarzystą Joshem Singerem (zdobywcą Oscara za „Spotlight”) schodzi na ziemię i zdejmuje Armstronga z cokołu, przedstawiając go jako bohatera, nad którym zamiast flagi, powiewa smutek i chęć pełnego oddania się pracy – być może to jedyny sposób, aby spróbować pogodzić się z bólem po utracie małej córeczki. Znakomita Claire Foy jako żona Armtronga i muzyka Hurwitza. A sceny w kosmosie? Jedna (dokowanie) wygląda niczym… taniec kochanków. A te kulminacyjne, realistyczne sekwencje, czyli lądowanie na księżycu przejdą do historii kina. To już zupełny „odlot”.

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

4. Dziedzictwo. Hereditary (pełna recenzja tutaj)

 

Jednych wynudzi i nie przestraszy. Innych zafascynuje. „Dziedzictwo. Hereditary” to kolejny po „The Witch” oraz „To przychodzi po zmroku” znakomicie oceniany przez krytyków dreszczowiec od wytwórni A24, który stara się wyjść poza schematyczne gatunkowe ramy. Bo to bardziej duszny dramat o rodzinie zmagającej się z żałobą niż typowy straszak. Zrealizowany przez debiutanta przykład artystycznego kina, które z komercją ma niewiele wspólnego. Toni Collette – brak słów, by opisać jej kreację! Ciary!

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

5. Roma (pełna recenzja tutaj)

 

Amerykański serwis Netflix największą popularność zawdzięczał dobrym serialom, ale coraz odważniej zaczyna konkurować z największymi studiami filmowymi (mimo że pełnometrażowki są do obejrzenia i zapomnienia). W przyszłym roku pokaże widzom około 90 filmów! (w tym długo oczekiwanego „Irishmana”). Oby tylko jakościowo były choćby minimalnie zbliżone do „Romy”.

 

Bo mająca premierę na Netflixie „Roma” jest wielkim dziełem! To meksykański kandydat do Oscara w kategorii: Najlepszy film nieanglojęzyczny. Najbardziej osobisty z dotychczasowych obrazów Alfonso Cuaróna – meksykańskiego reżysera i scenarzysty, laureata Oscara za „Grawitację”. To historia Cleo, młodej służącej pracującej u zamożnej rodziny w zdominowanej przez klasę średnią tytułowej dzielnicy Roma w Meksyku. Niezwykle zmysłowe, żywe, artystycznie i formalnie dopieszczone dzieło! Pokazujące zarówno domowe napięcia, jak i zmiany hierarchii społecznej na tle politycznego chaosu lat 70. XX wieku.

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

6. Zimna wojna

 

„Zimna wojna” to bardzo dobry melodramat o miłości wręcz niemożliwej. Świetnie skadrowany, perfekcyjnie zagrany i wyreżyserowany. Mimo że akcja rozgrywa się w komunistycznej rzeczywistości, to film ma atmosferę jak z „Casablanci”. Można zarzucić, że nie postarano się w make-upie bohaterów, u których średnio widać na przestrzeni lat nowe zmarszczki na twarzach, ale summa summarum to i tak stylowe, zrealizowane z sercem dzieło. Pasujące do salonów, drinka i inteligenckiej dysputy. Nic dziwnego, że jak walec rozjeżdża konkurencję, zdobywają kolejne nominacje i pochwały. Joanna Kulig i Tomasz Kot – aktorska para roku!

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

7. Avengers: Wojna bez granic (pełna recenzja tutaj)

 

To kino rozrywkowe na wysokim poziomie, a w kategorii adaptacji komiksowych spokojnie mogące walczyć o pierwsze lub drugie miejsce na podium. Jest jak wielki worek z prezentami dla fana komiksu. Zaglądasz do środka, wysypujesz zwartość, a tam same smakołyki: sporo emocji; porządnie nakręcone, pozbawione chaosu sceny walki (najazdy kamery, efekty, ciężar uderzenia – wow!), nieprzeciętne aktorstwo, dobry humor, a nawet przekonujący motyw miłości między Visionem i Wandą. I wisienka na marvelowskim torcie, czyli Thanos.

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

8. Kler (pełna recenzja tutaj)

 

Film, który wywołał dyskusje. Film, który pobił rekord oglądalności. Po 51 dniach od premiery w polskich kinach obejrzało go… 5 mln 64 tys. 375 widzów. Ale czy to arcydzieło? Nie. A czy chociaż dzieło dobre i ważne. Tak. Znalazło się tu kilka scen, które zabolą i wzruszą. Wielowątkowy scenariusz jest dobrze ulepiony – fabuła płynie chronologicznie (akcja rozgrywa się w ciągu kilku dni), misterna intryga wciąga, mniej poszarpany montaż nie drażni, a muzyka Mikołaja Trzaski dopełnia niepokojące kulminacyjne ujęcia. Trio Więckiewicz, Braciak, Jakubik bez cienia fałszu, na aktorskich wyżynach. Brawo!

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

9. Ciche Miejsce (pełna recenzja tutaj)

 

„Ciche miejsce” to, mimo kilku fabularnych zgrzytów, znakomite połączenie horroru i rodzinnego dramatu. A John Krasinski to utalentowany facet z głową na karku. Nie wiem, jak długo współtworzył scenariusz do „Cichego miejsca”, ale wiem, że gotowy produkt, który pokazał widzom, wejdzie do ścisłej czołówki najlepszych horrorów ostatnich lat, a kilka scen – szczególnie jedna – śmiało będzie konkurować z tymi najstraszniejszymi z kultowych filmów grozy. Podskok w fotelu i dreszcze zagwarantowane! Podobnie jak nocne budzenie się z „niemym” krzykiem i litrami potu spływającymi po plecach. Ach ta Emily Blunt!

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

10. Jestem najlepsza. Ja, Tonya (pełna recenzja tutaj)

 

„Jestem najlepsza. Ja, Tonya” to nie tyle „chłopcy z ferajny na lodzie”, co „dziewczyna z ferajny na lodowisku”. Szczególnie gdy władzę nad linią fabularną przejmie istotny dla całości wątek, czyli tzw. incydent – próba wyeliminowania konkurentki. Wtedy pochodząca z biednej rodzin amerykańskich rednecków, krucha emocjonalnie łyżwiarka zaczyna przeobrażać się w skandalistkę, twardą laskę z krwi i kości. Rewelacyjna rola Margot Robbie!

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

 

A jakie są Wasze ulubione filmy 2018 roku? Piszcie śmiało w komentarzach pod artykułem.

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję