O nasChronologiaArtykułyWspółautorzyPocztaZałóż bloga
 -

"Grand Budapest Hotel" – Kolory absurdu, smak groteski - Recenzje filmów

Lata 30. XX wieku. W Republice Żubrówki, gdzieś w środkowo-wschodniej, zagrożonej widmem dyktatury wszelakiej, Europie stoi dumny, niezwykły, niewzruszony „Grand Budapest Hotel”, w którym dzieją się rzeczy co najmniej szalone. Oto bowiem pewny siebie konsjerż wikła się w sprawę … STOP! Nie tak szybko. O tym nieco później. Na początku pragnę przeprosić, że dopiero teraz, po ponad dwóch miesiącach od pojawienia się w naszych kinach (28 marca) przedstawiam recenzję tejże produkcji – jednego z najlepszych filmów Wesa Andersona.

Wstęp
Treść artykułu
Galeria zdjęć
Opinie
Polecane artykuły

Jest ku temu specjalny powód. Otóż 17 czerwca miała miejsce światowa (na polską trzeba jeszcze trochę poczekać) premiera na DVD i Blu-ray. Jeśli więc należycie do grupy osób, które do „Grand Budapest Hotel” już zawitały, siedząc wygodnie w kinowych fotelach, to możecie skonfrontować swoje wrażenia z moimi. Inni natomiast, być może zechcą w przyszłości nadrobić zaległość.

 

Wracając do przerwanej we wstępie treści. Konsjerż, Gustave H. (Ralph Fiennes) – czarujący, nałogowy uwodziciel (wiek pań nieistotny) spełnia się jako kochanek bogatej Madame D. (Tilda Swinton). Jednak gdy starsza niewiasta umiera, rozpoczyna się walka o przejęcie ogromnej fortuny. I tak oto nasz Gustave staje się obiektem ataku jej chciwej rodziny (denatka przepisała mu w testamencie cenny obraz). Na szczęście ma wiernego i pomocnego pracownika. Pochodzący z dalekiej koczowniczej krainy boy hotelowy Zero Moustafa (Tony Revolori) nie opuszcza szefa, gdy ten wpada w coraz większe tarapaty.

 

Po pierwsze i najważniejsze – film nie jest przeznaczony dla masowego grona odbiorców. Obok niedawno opisywanego na łamach portalu „Michaela Kohlhaasa” oraz wybitnego zdobywcy Oscara, nie bez przyczyny spowinowaconego z Fellinim, „Wielkiego piękna” z 2013 roku (w Polsce w lutym 2014) stanowi typ specyficznych produkcji, jakże różniących się od hollywoodzkiej „papki”. I dlatego tak trudno odnaleźć go lub owe tytuły w Cinema City czy Multikinie.

 

„Grand Budapest Hotel” to komedio-dramat w sam raz nadający się na festiwale (Srebrny Niedźwiedź na Berlinale). Na pierwszy rzut oka wygląda na nietuzinkowe połączenie „Amelii” Jeuneta z „Czterema pokojami” Tarantino. Ot taka lekka, czasem zabawna, innym razem udająca poważną powiastka, ale … posiadająca tyle oryginalności, a także symboliki, ironii i groteski, że nie sposób ją słabo ocenić. Zachwyca formą – jaskrawą kolorystyką, poklatkową animacją, szczegółową scenografią i szkatułkową narracją. Zadowala i pieści kompozycjami Alexandre Desplata (m.in. „Tajemnica Filomeny”). I wreszcie przekonuje aktorsko – plejada ucharakteryzowanych na wyraziste postaci, gwiazd, dzięki którym szybko można zostać zahipnotyzowanym (na planie świetnie bawili się Fiennes, jak i również m.in. Norton, Law, Goldblum, Swinton, Ronan, Dafoe, Keitel, Abraham, Brody, Wilson i Murray i najmniej znany, choć najbardziej zapamiętywalny, młody Tony Revolori).

 

Ojciec filmu – reżyser i scenarzysta Wes Anderson („Podwodne życie ze Stevem Zissou”) nadal jest wierny wypracowanemu stylowi, nadal porusza się w obranej konwencji. Jest sprawnym żonglerem, trzymającym w dłoniach piłeczki różnego gatunku. Nie brakuje więc slapstickowej komedii, melodramatu, kina akcji i … mrocznego thrillera. Wszystko odpowiednio przerysowane i doprawione. Miłośnicy jego twórczości poczują się jak ryba w wodzie. A inni? Cóż, zapewne części z nich nie spodoba się gloryfikowana do n-tej potęgi abstrakcja i nie zmienią zdania, nawet doceniając powyższe zalety. Bo „Grand Budapest Hotel” jest niczym szalona jazda na nartach (scena w filmie – perełka!), nad którą jednocześnie unosi się hołd dla wymarłego, znanego już tylko z książek świata oraz piękna nauka, że przyjaźń i tolerancja przetrwa wszystko. Sam wcześniej nie byłem entuzjastą Andersona, ale tym razem uwiódł mnie autorską i nieskrępowaną wyobraźnią.

 

Ocena: 8/10

 

źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)

 

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję

Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:




aragorn136 (25567 pkt)Strona WWW Autora
Ilość odwiedzin: 6 351
Czas czytania: 7 474 min.
Kategoria: Recenzje filmów
Dodano: 4148 dni temu [2014-06-18]

Temat / Nick / URL:

Treść komentarza:

20 (102)

Dryf
4148 dni temu

Świetna recenzja.
Dodaj opinię do tego komentarza

Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.

© 2025 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.142

Akceptuję pliki cookies
W ramach naszego portalu stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym momencie zmiany ustawień dotyczących cookies. Jednocześnie informujemy, iż warunkiem koniecznym do prawidłowej pracy portalu Altao.pl jest włączenie obsługi plików cookies.

Rozumiem i akceptuję