5 299
6 097 min.
Recenzje filmów
aragorn136 (23237 pkt)
3430 dni temu
2015-07-02 15:42:02
Czy to rzeczywiście tak bardzo zły film, że zasługuje na spopielenie w piekielnych czeluściach? Spokojnie, „Terminator: Genisys” zawiera kilka plusów i jest nikła szansa, że i niektórym starszym fanom się spodoba. Bo przez pierwsze minuty jest naprawdę dobrze. Widać, że oddano hołd dziełom Camerona. I nieistotne w tym momencie, że naciskano kombinacje klawiszy kopiuj-wklej. Ważne, że czuć klimat tamtych produkcji.
Rok 2029. Zostajemy wrzuceni w wir ostatecznej bitwy ze Skynetem, bitwy, od której zależy los ludzkości. Następnie przywódca ruchu oporu – John Connor (Jason Clarke) wehikułem czasu przenosi w przeszłość swojego żołnierza Kyle’a Reese’a (Jai Courtney), by ten ochronił jego matkę przed wysłanym wcześniej Terminatorem. I patrzy się na to z zapartym tchem i nutką nostalgii, aż do momentu, kiedy na scenę wkracza... Robodziadek, czyli około 70-letni Arnold Schwarzenegger oraz młodziutka Emilia „Matka Smoków” Clarke. Wtedy film zamienia się w parodię od lat trzynastu. Zamiast grozy, napięcia i wzruszeń – cech umiejętnie dawkowanych w „Terminatorach” Camerona, tutaj tak umiejętnie zdeptanych przez parę scenarzystów i niejakiego pana Alana Taylora (reżyser serialowy i facet od „Thora: Mrocznego świata”), otrzymujemy dawkę autotematycznych żartów, tylko niezłe sceny akcji (porządne, ale nie powalające efekty specjalne) i fabułę wiszącą na włosku (paradoks czasowy do potęgi i dziury scenariuszowe wielkości kraterów na Księżycu).
Osiwiały Arnold niby gra na luzie, miejscami jest uroczy, ale daleko mu do dawnych kreacji cyborga (za dużo humoru i puszczania oka do widza). Jeszcze jakoś daję radę Jason Clarke („Ewolucja planety małp”), choć i tak jest – moim zdaniem – słabszy do Christiana Bale’a z „Terminatora: Ocalenia”. Pamiętacie początkowe sekwencje z „Dnia sądu”? Tam w Johna Connora wcielił się Michael Edwards. Kompletnie nieznany na ekranie pojawił się na krótko i to wystarczyło, aby nazwać go najbardziej charyzmatycznym z całej serii. O reszcie ekipy z filmu Taylora za wiele pozytywnego powiedzieć się nie da. Emilia Clarke („Gra o tron”) jako Sarah Connor, mimo że się stara i pokazuje pazur, nie dorasta do pięt Lindzie Hamilton. Posługuje się bronią palną każdego rodzaju i nie dla niej zarezerwowane słowo strach, jednak „zabija swoją bohaterkę” nijakością. A już drewniany, napakowany Jai Courtney („Szklana pułapka 5”) to gwóźdź do trumny efekciarskiego spektaklu. Na twarzy Reese’a z 1984 roku w wykonaniu Michaela Biehna malowało się mnóstwo cierpienia i blizn wojny. Kwadratowe lico Courtneya pozbawione jest wszelakich emocji. Są jeszcze drugoplanowi J.K. Simmons („Whiplash”) i Byung-hun Lee („G.I. Joe: Czas Kobry”). Ten pierwszy, skądinąd znakomity aktor, chyba czuł się na planie totalnie zagubionym, nie wiedząc, w którą stronę ma pójść jego postać i sam film. Koreańczyk klonujący cyborga T-1000 Roberta Patricka nie zdążył nawet wykazać się pełnią talentu (a takowy bez wątpienia posiada).
„Terminator: Genisys” miał potencjał i jakoś dałoby się wybaczyć wady, ale nokaut w postaci złych decyzji obsadowych i, co jest tegoż skutkiem, kiepskiego aktorstwa, sprawia, że film leży na deskach i nie ma nadziei, że się podniesie. Najgorszy ze wszystkich odsłon, zbliżony jakością do „Buntu maszyn”, walkę o portfele widzów (głównie młodych) może i wygra, wszak jest skokiem na kasę i odcinaniem kuponów od słynnej marki. Tylko jakie ma to znaczenie, skoro w końcowym rozrachunku profanuję legendę, grzebiąc ją w głębokim dole. I ani niesamowita muzyka skomponowana niegdyś przez Brada Fiedela przypomniana w trakcie napisów, ani, o dziwo, pochlebna opinia Jamesa Camerona (trudno uwierzyć, że oglądał całość) nie pomoże.
Ocena: 3/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Recenzja ta została również opublikowana na portalu Filmweb.pl, gdzie autor posiada profil o nicku Aragorn88.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Terminator: Genisys" – Robodziadek i dziewczynka z jajami
Bartosz Kęprowski
3418 dni temu
Uważam, że 3/10 to trochę zbyt ostra ocena. Mogę się zgodzić, że film w w dużej mierze odbiega od swoich poprzedników, jednak taka odmiana była zdecydowanie potrzebna. Nie oszukujmy się, film z piątką w tytule nie mógł być równie zaskakujący i oryginalny co jego poprzednik. Nowy "Terminator" to reboot w dużej mierze bazujący na oryginale, a ten ma już na karku ponad dwie dekady. Stąd też elementy komediowe. Gdyby twórcy zdecydowali się na poważny film, taki jak jedynka, obraz byłby nie do przejścia. Musiano by by zmienić fabułę, ponieważ ta historia, niegdyś kultowa, teraz jest kiczowata i pełna błędów. Ciekły metal, terminator o niemal ludzkiej świadomości - to pierwsze z brzegu głupoty, a jest ich znacznie więcej.
Na plus zdecydowanie historia. Jakby nie patrzeć twórcy oddali hołd Cameronowi, a ponadto potrafili zaskoczyć, bo niektórych rozwiązań fabularnych trudno się domyślić, a rzekome dziury logiczne twórcy wyjaśnią pewnie w kolejnych częściach, nie zapominajmy, że tym razem będziemy mieć do czynienia z nową trylogią! Zresztą niespójności pojawiały się również we wcześniejszych części - uroki podróży w czasie. Nie brakuje tez licznych nawiązań do poprzednich części, co czyni seans jeszcze przyjemniejszym.
Co do aktorstwa. Arnold jest genialny! Powrócił w wielkim stylu. Fakt nie traktuje swojej roli poważnie, bawi się nią ciesząc, że mógł ponownie wystąpić na ekranie. Ponadto widać, jak bardzo poprawił swoje umiejętności aktorskie od czasu pierwszego "Terminatora". Z kolie Jason Clarke zaprezentował dwa różne oblicza Connora i za to go cenię. Zresztą jako badass spisał się całkiem nieźle. Emilia była w porządku. Jej Sara Connor jest zdecydowanie inna niż Lindy Hamilton. Nie próbowała ją naśladować, była sobą, własną wersją Sary Connor i bardzo dobrze. To, czy komuś jej wizja bohaterki się spodoba, zależy jedynie od gustu kinomana. O słabym aktorstwie nie ma mowy.
Plus to także oprawa audio-wizualna. Nie oszukujmy się, ale pod tym względem film bije na głowę poprzednie odsłony. Może ze współczesnymi produkcjami trochę przegrywa przez nie zawsze rewelacyjnie CGI, ale ogółem jest zadowalająco.
Po prostu "Terminator 5" to zwykła rozrywka, film, który miał bawić i zapewnić nostalgiczną podróż do czasów, gdy starsi widzowie dopiero rozpoczynali swoje życiowe przygody. Miał przypomnieć lata osiemdziesiąte, i to twórcom udało w 100 procentach. Produkcja bawi przede wszystkich starszych widzów, do których jest zresztą skierowana. Twórcy nie mieli ambicji przebijać oryginał, chcieli po prostu dać widzom możliwość ponownego zobaczenia Arnolda w tytułowej roli. Dla mnie mocna 7.
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.221