5 469
6 194 min.
Recenzje filmów
Filmaniak01 (1931 pkt)
2139 dni temu
2019-01-15 15:38:37
Główny bohater to zresztą tak świetnie rozpisana postać, że naprawdę ciężko jej z miejsca nie polubić. Poznajemy go od strony zwykłego chłopaka ze swoimi wadami i zaletami. Miles to postać kluczowa. To on sprawia, że ten film, który może się spodobać w dużej mierze młodszej publiczności, z czasem nabiera więcej powagi, a w końcowej rozgrywce wręcz staje się widowiskiem ambitnym, w którym choć władzę w dalszym ciągu dzierży radość z poczucia rozrywki i przeżycia wielkiej przygody, to jednak potrafi w paru momentach zwolnić i zwrócić uwagę na jakiś trudniejszy problem bohatera. Miles to zabawny, miły, ale i silnie skonfliktowany bohater, który musi stanąć przed różnymi wyborami. Jego relacje – zarówno z rodzicami, jak i z wujkiem Aaronem są siłą napędową filmu i sprawiają, że oglądając go, czujemy jakbyśmy byli przyjmowani do prawdziwej rodziny, gdzie najważniejszymi wartościami są miłość, radość i poczucie czynienia dobra dla drugiego człowieka. Główna w tym zasługa bardzo sprawnie zrealizowanego scenariusza, ale i Shameika Moore’a, podkładającego głos Milesowi, który jest bardzo przekonujący w tej roli. Nie wszystko jednak jest tu jednakowo idealne. Bo choć scenarzyści dobrze rozpisali postać głównego bohatera, to niestety nie uniknęli oni paru wpadek, wynikających w głównym stopniu ze złego umiejscowienia akcji z czasem. Doskonałym tego przykładem jest niezrozumiałe przybycie Gwen Stacy z innego wymiaru. Teoretycznie, powinna ona pojawić się w tym samym momencie co reszta Spider-Manów, lecz ona dziwnym trafem zdążyła w przeciągu paru godzin dostać się do elitarnej szkoły, spędzić tam parę dni i w dodatku zakumplować się z Milesem. Trochę to niezrozumiałe. Takich błędów pojawia się jeszcze kilka i choć nie niszczą one dobrego wrażenia po seansie, to jednak momentami są zbyt zauważalne.
Kadr z filmu "Spider-Man: Uniwersum" (źródło: materiały prasowe)
Na szczęście te i inne niedociągnięcia blakną przy zawrotnej i pełnej szybkich zwrotów akcji fabule. Twórcy „Spider-Man: Uniwersum” poza zwróceniem uwagi na problemy współczesnego człowieka, wciąż bowiem pamiętają o tym, że w tego typu historiach należy dostarczyć oglądającemu także sporej dawki adrenaliny w postaci świetnie zaaranżowanych scen akcji i pojedynków pomiędzy bohaterami. Fani poprzednich filmów MCU nie powinni być w żadnym stopniu rozczarowani. To przepiękny wizualnie i atrakcyjny rollcoaster. Same sceny akcji zostały tu zrealizowane naprawdę fantastycznie. Zarówno moment wdarcia się do laboratorium pani doktor Ock, późniejsze starcie Spider-Manów w domu Moralesa, jak i finalna rozgrywka z Kingpinem i jego sługusami robią autentycznie bardzo spore wrażenie. Ta unikatowość animowanego „Spider-Mana” wynika w głównym stopniu z niesamowitej kreski. Dotąd ani razu nie mieliśmy do czynienia z dosłownym wdarciem się „kart komiksu na ekrany kin”. Twórcy najnowszej produkcji o Człowieku-Pająku jako pierwsi postanowili podjąć tę próbę. Wyszło im to po prostu kapitalnie. Zarówno bohaterowie, jak i kolejne lokacje wyglądają jak żywcem wzięte z zeszytów, wydawanych w sklepie papierniczym. A gdyby do tego jeszcze dodać fakt, że przemyślenia Milesa są zapisywane w postaci legendarnych żółtych nagłówków narratora i dodatkowo pojawiają się dymki dialogowe, to jestem pewien, że niejeden fan komiksów w tym miejscu zapiałby z czystego zachwytu. I żeby nie było – ja osobiście należałem do tego typu osób.
Wizualnie to czysta perełka. Spece od efektów specjalnych, dźwiękowcy, czy montażyści – wszyscy wspięli się na wyżyny. Zadbali o niemal każdy szczegół. Tylko dla ludzi o słabym wzroku te efekty czasami mogą zawadzać, bo są jaskrawe, a świat obraca się dynamicznie w przeciągu mikrosekund. Inni docenią tego typu zabiegi. Dla nich oglądanie najnowszego filmu ze studia SONY będzie prawdziwą przyjemnością. Swoje dołożył kompozytor. To Daniel Pemberton, który już w „Królu Arturze” udowodnił, że stać go na wiele i że jest niezwykle utalentowanym młodym kompozytorem. I tym razem pokazał się ze świetnej strony, wykorzystując w swoim akompaniamencie przeróżne utwory, począwszy od typowego rapu, śpiewanego przez czarnoskórego rapera, przez melodyjne, bardzo rozpoznawalne utwory, a skończywszy na elektronicznych wybrzmieniach, które znacznie ubogacają klimat tego filmu i świetnie wpływają na przyspieszające tempo fabuły. Doskonałym przykładem jest choćby piosenka ze zwiastuna filmu w wykonaniu zespołu The Boogie, czy Vince Staples.
Kadr z filmu "Spider-Man: Uniwersum" (źródło: materiały prasowe)
Ten film to jednak nie tylko zawrotne tempo akcji, fantastycznie zrealizowana strona wizualna, czy dylematy głównego bohatera, ale i postacie, które również mają duży wpływ na historię. Już samo wykorzystanie portalu czasoprzestrzennego było oryginalnym pomysłem. Otrzymaliśmy coś autentycznie kreatywnego i na swój sposób także bardzo zabawnego. Wraz z otworzeniem portalu przez chciwego Kingpina, w świecie Milesa Moralesa pojawia kilka ciekawych wersji Spider-Mana. Szczególnie sympatyczny jest starszy Peter Parker (Jake Johnson), który ze swoją otyłością, zmarnowaniem dotychczasowego życia i smutkiem spowodowanym stratą miłości, jest postacią, którą darzymy głębokim szacunkiem. Także znacznie odmieniona wersja Gwen Stacy (Hailee Steinfeld) to pozytywna, zabawna i urocza bohaterka. Również pozostała część ekipy spełnia swoje zadanie i wprowadza pewien powiew świeżości – zarówno pesymistycznie nastawiony do wszystkiego Spider-Man Noir (Nicolas Cage), wysłanniczka z przyszłości Peni Parker (Kimiko Glenn), jak i w końcu zabawna świneczka z młotkiem Spider-Kwik (John Mulaney) – tych wszystkich bohaterów naprawdę da się polubić. I jedynie główny przeciwnik, czyli okrutny Kingpin (Liev Schreiber) niezbyt dobrze się sprawdził. Bo choć jego motywacje są całkiem zrozumiałe, to jednak za bardzo pokrywają się z tymi antagonisty z „Wielkiej Szóstki”, a pamiętając fantastycznego Vincenta D’Onorfio w serialu „Daredevil” w tej roli, ten Wilson Fisk jest niezbyt ciekawą postacią i w dodatku zaskakująco słabo zaprojektowaną.
Nie zmienia to faktu, że suma summarum, „Spider-Man: Uniwersum” to i tak kawał świetnej rozrywki i przepiękny hołd dla komiksów (easter-eggi). To także lekcja dla młodych dzieci, którzy boją się wejść w okres dojrzewania i wszystkich innych ludzi, którzy próbują usilnie znaleźć sens swojego życia. Ważne, by iść za tym, co podpowiada mu serce, a nie rozum. W zasadzie „Spider-Mana: Uniwersum” można określić mianem listu miłosnego do Petera Parkera. Na samym końcu pojawia się znamienny cytat Stana Lee: „That person who helps others simply because it should or must be done, and because it is the right thing to do, is indeed without a doubt, a real superhero”. I każdy z nas rzeczywiście może stać się superbohaterem. Wystarczy bycie dobrym człowiekiem. Stanąć przed lustrem, powiedzieć sobie, kim chce się zostać, a następnie skoczyć w nieznane tak jak główny bohater filmu – Miles Morales.
Ocen: 8,5/10
PS. Tę recenzję chciałbym zadedykować Stanowi Lee – dziękuję za wszystko co dla nas zrobiłeś, prawdziwy superbohaterze.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
*Autor recenzji publikuje swoje teksty także na blogu: filmaniak928693912.wordpress.com oraz jako Optimus_999 na Filmweb.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Spider-Man Uniwersum" – Skok w nieznane
Więcej artykułów od autora Filmaniak01
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.564