4 468
4 807 min.
Recenzje filmów
Filmaniak01 (1931 pkt)
2441 dni temu
2018-03-17 21:34:20
Mimo to, i tak Wakandę i jej mieszkańców ogląda się zaskakująco bardzo przyjemnie, co tylko jeszcze mocniej uwydatnia całkiem dobra muzyka szweda Ludwiga Göranssonaa. Mówię „całkiem” bo choć te kompozycje wpadają w ucho, a rapy Kendricka Lamara świetnie budują klimat filmu, to jednak ciężko nie odczuć niedosytu, że reżyser nie poświęcił dla niej większej uwagi, jak miało to miejsce w „Spider-Manie: Homecoming”. A wielka szkoda, bo to mogła być zdecydowanie najlepsza „muzyka superbohaterska” od czasów „Strażników Galaktyki”…
Niestety pod względem fabularnym film Ryana Cooglera nie budzi już równie wielkiego podziwu, jak miało to miejsce w przypadku strony wizualnej. Reżyser „Creed” popełnia bowiem podstawowy błąd – skupiając swoją główną uwagę na scenach akcji, Wakandzie oraz na poruszeniu wątku obecnego życia czarnoskórej osoby. Przez to zupełnie zapomniał on o tym, że fabuła powinna również odgrywać kluczowe znaczenie. Można było bowiem w końcu rozwinąć historię T’Challi, który wchodząc na tron Wakandy, musiał sprostać licznym komplikacjom. A tego w ogóle nie czuć. Co prawda, Czarna Pantera broni bezpieczeństwa poddanych, wyrusza do walki do Korei Południowej i ma spór z plemieniem Jabari, ale co z tego, jeżeli wszystkie te sceny są potraktowane po macoszemu. Nie ma tu skupienia się na głównym bohaterze, poznania jego charakteru, wątpliwości (które przecież musiały być!). Wszystko się tutaj dzieje od tak. Zmarnowano również potencjał wielu postaci, co wynikało z przyczyny wstawienia do fabuły zbyt licznej liczby bohaterów, co przełożyło się z kolei na krótki czas dla każdego z nich. I właściwie jedynym wątkiem, który się tutaj broni to dylemat T’Challi, czy pokazać światu zasoby swojego państwa, czy dalej żyć w ukryciu. Jest on jako jedyny dobrze zrealizowany od początku do samego końca i nie sili się na sztuczne momenty dramatyzmu. A przecież jeszcze dwa lata temu w „Creed” Ryan Coogler stworzył interesującą opowieść o początkującym bokserze. Tutaj zaś jego zaangażowania zupełnie zabrakło, przez co w efekcie otrzymujemy zwykłą, standardową opowieść.
Na szczęście o wiele lepiej pod tym względem poradziła sobie obsada. Pomimo szczątkowego scenariusza, udało się bowiem większości stworzyć postacie, które interesują widza. Dobrą robotę odwalił choćby Chadwick Boseman, który po raz kolejny udowadnia, że nadaje się do roli Czarnej Pantery. Swoimi kocimi ruchami i pościgiem w Korei udowadnia, że ma predyspozycje lekkoatlety, a sam aktor dodaje mu odpowiednich emocji. Nie jest to jednak fantastyczna rola bo Bosemanowi brakuje tego czegoś, co by sprawiło, że losy jego postaci oglądałoby się z równie wielkim zainteresowaniem co Thora, czy Spider-Mana. Mimo to i tak nie zawiódł. Zupełnie zaskoczył mnie natomiast Michael B. Jordan w roli głównego czarnego charakteru, Erika Killmongera. I to w dobrym tego słowa znaczeniu. Jest to bowiem nie tylko jedna najciekawszych postaci MCU, ale także antagonista, którego zamiary można spokojnie zrozumieć i wręcz mu kibicować. Sam zaś Jordan zalicza udany powrót po fatalnej „Fantastycznej czwórce” i tylko momentami przeszarżował rolę. Gdyby zaś końcowy pojedynek Erika z T’Challą był choć trochę tak dobry jak jego odtwórca – niestety Coogler postawił w nim na CGI i to mu się nie opłaciło.
Jednakże ten film nie należy jedynie do T’Challi i Erika, bo bardzo ważne role w tej historii odgrywają również bohaterowie drugoplanowi. A jest ich niemal cały batalion, co z jednej strony wzmaga tempo akcji, ale z drugiej ogranicza obsadę. Mimo to, oni i tak dobrze sobie poradzili – a przede wszystkim kobiety. Głównie te słowa uznania kieruję ku Leitii Wright, która pomimo młodego wieku, w roli siostry T’Challi, Shuri spisała się jak prawdziwa profesjonalistka. Genialnie ukazała ona więź łączącą ją z bratem i tylko w scenach z jej udziałem można się zaśmiać. Shuri wniosła tutaj pełno energii i aż szkoda, że pod koniec kompletnie o niej zapomniano. Dobre role zaliczyły także Danai Guira jako twarda, ale lojalna strażniczka Okoye oraz Lupita Nyong’o (Nakia), której jednak wątek wydał mi się trochę niepotrzebny. Ponadto na parę chwil na ekranie można zobaczyć weteranów kina- nieprzekonującą Angelę Bassett (Ramonda), przyzwoitego Daniela Kaluuyę (W’Kabi) oraz całkiem niezłego Forresta Whitakera (Zuri). Z kolei wątek komediowy wniósł Martin Freeman (tak, ten Hobbit i Watson) jako „nieustraszony” agent Everrett Ross.
Całe jednak show kradnie Andy Serkis, który choć w roli wariata Ulyssesa Klaue pojawia się w zasadzie tylko na chwilę, to jednak od razu zwraca na siebie szczególną uwagę. Serkis idealnie odgrywa szaleństwo swojego bohatera (i to bez użycia CGI!), a scena przesłuchania z jego udziałem (przywodzącą na myśl tą Batmana i Jokera z „Mrocznego Rycerza”) jest najlepszą w całym filmie. Niestety i w tym temacie po raz kolejny Ryan Coogler nie w pełni wykorzystuje potencjału aktora, przez co nawet i ta rola pozostawia pewien niedosyt…
„Czarna Pantera” mogła być zatem nie tylko kolejnym krokiem do przodu dla uniwersum, ale może i nawet jego najlepszym filmem. Niestety ten potencjał został zmarnowany przez nieprzemyślany scenariusz, niepotrzebne namnożenie ilości bohaterów i nie najlepsze efekty specjalne. Z drugiej jednak strony widowisko Ryana Cooglera może śmiało zaimponować widzowi pod względem fajnej muzyki, masy świetnych nawiązań do kultury afrykańskiej, niesamowicie wykreowanego świata Wakandy, czy zaskakująco dobrej obsady. „Czarna Pantera” to niestety bardzo nierówne widowisko, które miewa swoje lepsze i gorsze momenty. W efekcie nie jest to nic specjalnego, co by mogło na dłużej zapaść w pamięci widza. Sądząc po 97% na Rotten Tomatoes, śmiało można było liczyć na świetny film. Tak się nie stało – bo choć „Czarna Pantera” pełna jest świeżych pomysłów, to jednak jest to kolejny batonik, tyle tylko że tym razem w formie Kit Katu. A może lepszym określeniem byłoby użycie „Kit Catu” bo do miana Króla Kotów, a co dopiero Marvela, niestety sporo mu brakuje…
Ocena: 6,5/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
*Autor recenzji publikuje też na swoim blogu: filmaniak928693912.wordpress.com oraz jako Optimus_999 na Filmweb.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Czarna Pantera" – Kit Cat
Więcej artykułów od autora Filmaniak01
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.489