4 866
5 455 min.
Recenzje filmów
Filmaniak01 (1931 pkt)
2159 dni temu
2018-12-26 13:28:55
Jednym z najważniejszych zarzutów, skierowanych niemal do wszystkich produkcji DC, był ten, dotyczący nieuporządkowanej i przeciętnej strony wizualnej. I nie ma co ukrywać, że uniwersum to w porównaniu do Marvela rzeczywiście od wielu lat zmagało się bezskutecznie ze średniej jakości CGI. Tym bardziej cieszy fakt, że „Aquaman” nie musi się zmagać z podobnymi problemami, bo jego strona wizualna należy do udanych. Przede wszystkim do sporej poprawy doszło w kwestii montażu, co widoczne jest szczególnie w pierwszej połowie filmu, gdzie Arthur na naszych oczach z uroczego bobaska staje się dorosłym człowiekiem. Sceny te jednak wcale nie są szybko urywane, a zamiast tego dzięki świetnemu wykorzystaniu scenografii przez Kirka M. Morriego łagodnie przechodzą przez zwykłe przedmioty do kolejnych etapów życia głównego bohatera. Mała zmiana, a tak cieszy oko. Również zdjęcia Dona Burgessa pięknie ukazują faunę i florę Atlantydy, a z kolei ścieżka dźwiękowa Ruperta Gregsona-Williamsa świetnie podkreśla klimat tego filmu poprzez wykorzystanie elektronicznych motywów, wymieszanych z tymi bardziej symfonicznymi, dając wspólnie efekt niezwykłego doznania emocjonalnego. Po seansie warto wiec przesłuchać sobie soundtracku, tym bardziej, że na napisach końcowych pojawia się piękna piosenka Skylar Grey.
Kadr z filmu "Aquaman" (źródło: materiały prasowe)
Złego słowa nie można też powiedzieć o efektach specjalnych, które tym razem nie rażą swoja sztucznością. Oczywiście, trzeba przymknąć oko na pewne nieścisłości, ale co ważne w większości wynikają one z nieco zbyt „slapstickowych” kostiumów, niż przesytu samym CGI. Atlantyda ma tu w sobie coś magicznego, a zarazem archaicznego. Zaskakujące może być dla widza natomiast to, jak wiele najnowszy film DC ma wspólnego z tegoroczną „Czarną Panterą”. Chodzi o rozwinięte technologicznie królestwa i motyw walki o tron. Od samej jednak strony estetycznej „Aquaman” przewyższa swojego konkurenta z MCU. Czy to podwodne statki, czy budynki, czy w końcu świetnie rozwiązana sprawa rozmowy pod wodą – to wszystko się po prostu udało. Duże wrażenie robią stwory, których kreatywne projekty spokojnie mogą się równać z tymi z „Gwiezdnych Wojen”. Tym bardziej więc szkoda, że „Aquaman” nie ma w tym roku szansy na Oscara (nie znalazł się na shortliście, uwzględniającej 10 kandydatów) za „Najlepsze efekty specjalne”, bo zdecydowanie należała mu się choćby nominacja w tej kategorii.
Po seansie bez żadnego wahania mogę stwierdzić, że Jason Momoa okazał się idealnym wyborem producentów do zagrania tytułowego Aquamana. Arthur Curry w jego wykonaniu to skrzyżowanie silnego mięśniaka z baru, z którym nie warto zadzierać i rockmana-motocyklisty w skórzanej kurtce, długimi włosami i tatuażami na rękach. I choć taki wizerunek – luzaka z łobuzerskim uśmiechem znacznie odbiega od komiksowego wyobrażenia, gdzie Arthur był miłym blondasem, przypominającym Luke’a Skywalkera, to jednak ta zmiana była potrzebna. Dzięki temu bowiem jego metamorfoza w późniejszej części filmu jest lepiej zaakcentowana, a sam aktor również ma większe pole do popisu. W zwiastunach Arthur Curry zarzekał się, że nie jest przywódcą, ale mylił się: bo to właśnie on dźwiga na swoich barkach ciężar całego filmu. Momoa po raz kolejny nie zawiódł oczekiwań widzów. Aquaman to niby silny mięśniak i zawodowy podrywacz, lecz pod skorupą złotego pancerza skrywa także głębsze emocje.
Kadr z filmu "Aquaman" (źródło: materiały prasowe)
Dzielnie kroku dotrzymuje mu również księżniczka Mera, grana przez zniewalającą swoim urokiem Amber Heard (przypominająca z wyglądu disnejowską Arielkę). Mera to ciekawa bohaterka tylko do czasu, gdy jest wspólnie na ekranie z Aquamanem. Bez niego bowiem to postać niewiele niestety mająca znaczenia dla fabuły. Gdy jednak podróżuje z Arthurem, co chwilę posyłając mu przy okazji uszczypliwe uwagi, a jednocześnie tym samym zbliżając się do niego, to naprawdę da się ją polubić – i to nie tylko ze względu za oszałamiającą urodę, ale i za charakterek. Uczucie miłosne pomiędzy tymi dwojga poza „pocałunkiem na wojnie” nie jest więc przesadzone.
Niestety, pozostała część obsady nie prezentuje się jednak równie udanie. W ich przypadku zabrakło większej ilości czasu na ekranie, a także lepszego scenariusza, który mógłby bardziej rozwinąć osobowości granych przez nich postaci. I tak dla przykładu Nicole Kidman, wcielająca się w matkę głównego bohatera, doskonale pasuje do roli wyniosłej, ale dobrej Królowej Atlanny bo rzeczywiście ma coś w sobie zarówno z matki, jak i królowej. Niestety przez niewielką ilość czasu, aktorka nie miała szansy zbytnio się wykazać. Podobnie można także rzec w przypadku Willema Dafoe, który dobrze sobie radzi w nietypowej dla siebie kreacji szlachetnego mentora Vulko, ale ciężko nie odczuć, że to postać tylko poboczna. Inny zaś weteran kina, Dolph Lundgren jako Król Nereus pokazał się tutaj chyba tylko po to, by pokazać swoje falujące włosy w wodzie. Nieco lepiej pod tym względem zaprezentował się główny antagonista tego filmu, czyli Król Orm, który w porównaniu do innych villainów DC jest przynajmniej trochę honorowy i ma jakieś zrozumiałe motywacje (masowe zabijanie zwierząt morskich i śmiecenie w ocenach powinno być karalne!), lecz nawet z dobrą grą aktorską Patricka Wilsona to wciąż typowy antagonista, który w swoich poczynaniach w głównym stopniu kieruje się żądzą władzy.
Kadr z filmu "Aquaman" (źródło: materiały prasowe)
Kompletnie natomiast rozczarowujący okazał się drugi przeciwnik tytułowego „Aquamana”, czyli Czarna Manta. W komiksach ta postać od zawsze uchodziła za największego wroga Arthura Curry’ego, w związku z czym oczekiwania względem tego bohatera mogły być naprawdę bardzo wysokie. A tymczasem doszło tutaj do niemiłego zaskoczenia, gdyż Czarna Manta jest najgorszym aspektem w całym filmie. Jest to o tyle rozczarowujący fakt, że w komiksach to była niezwykle skonfliktowana postać z bardzo ciekawą genezą. Tymczasem w filmie Wana to czarny pirat w czarnym stroju, który postanowił stać się czarnym charakterem, który ciągle wykrzywia swoją twarz w tym samym grymasie. Również sam wygląd stroju tego „arcyłotra” jest karykaturalny. Zresztą trudno się temu dziwić bo „to coś” wcale nie wygląda na Mantę, a bliżej mu już do wściekłej muchy z czerwonymi, strzelającymi oczyma. To zdecydowanie jeden z gorszych antagonistów ostatnich paru lat.
Kadr z filmu "Aquaman" (źródło: materiały prasowe)
Podsumowując, „Aquaman” jest lepszy zarówno od „Batmana v Superman”, „Legionu Samobójców”, czy zeszłorocznej ekstraklapy, czyli „Ligi Sprawiedliwości”. Nie zmienia to jednak faktu, że to w dalszym ciągu film niepozbawiony wad w postaci choćby przewidywalnej fabuły, nie do końca dobrze wykorzystanego potencjału postaci drugoplanowych, czy fatalnej Czarnej Manty. Można go określić mianem „bajeczki”, ale „bajeczki”, którą mimo wielu swoich niedociągnięć, ogląda się z dużą przyjemnością. Wynika to z zupełnie odmiennego podejścia Jamesa Wana do kina superbohaterskiego w DC, który nie przeładowuje fabuły zbędnym mrokiem i patosem, koncentrując się w głównej mierze na dostarczeniu widzowi przyjemnej rozrywki i niezapomnianych wrażeń audio-wizualnych. To wizualny roallcoaster z fantastycznymi efektami specjalnymi, świetnym Jasonem Momoą i uroczą Amber Heard w rolach głównych, czy przepiękną Atlantydą. Według pewnej legendy któregoś dnia przybędzie do niej nowy król, który obejmując tron, już na zawsze przyniesie pokój. Ten obiecany władca rzeczywiście się zjawił, a nazywa się on „Aquaman”. I na takiego Króla wbrew pozorom, ale warto było czekać.
Ocena: 6/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
*Autor recenzji publikuje swoje teksty także na blogu: filmaniak928693912.wordpress.com oraz jako Optimus_999 na Filmweb.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Aquaman" – Król Arthur
Więcej artykułów od autora Filmaniak01
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.426