3 870
4 673 min.
Seriale
pytonznadwisly (693 pkt)
1780 dni temu
2020-01-08 00:57:51
Moje oczy zabłysły jeszcze bardziej, gdy okazało się, że głównymi odpowiedzialnymi za ten serial będą Mark Gatiss i Steven Moffat. Panowie są bowiem odpowiedzialny m.in. za „Doktora Who” i „Sherlocka”. Biorąc więc pod uwagę, że po pierwsze – będzie to serial o Draculi, po drugie – robią go Gatiss i Moffat, i po trzecie – brytyjskie seriale, co by nie mówić, są jednymi z najlepszych, to nie pozostało nic innego jak zaparzyć herbatę, odpalić Netflixa, wtulić się w partnera i obejrzeć serial.
Kadr z serialu "Dracula" (źródło: materiały prasowe)
I przyznać muszę, że serial wciąga od pierwszych minut. Ja wiem, że lekko wieje „Sherlockiem” (nawet motyw muzyczny lekko przypomina jego opening). Ale jeden z największych plusów tego serialu, to fakt, że jest opowiedziany w nieco inny sposób. Pierwszy odcinek początkowo klasycznie (w stylu gotyckiego horroru) skupia się na historii Jonathana Harkera, który ma dopilnować sprawy związane z zakupem nowej nieruchomości przez Hrabiego. Sprawy przybierają jednak lekko nieoczekiwany obrót. Dziwnym by było, gdyby wszystko poszło szybko i sprawnie prawda? Obserwujemy więc Jonathana, który cudem uciekł ze szpon Draculi, opowiadającego swoją historię Siostrze Van Helsing. Tak. Dobrze widzicie. Siostra Agata Van Helsing z Zakonu Świętej Marii przejawia niezdrową fascynację postacią Hrabiego i wypytuje biednego Harkera o wszystkie szczegóły jego spotkania z Draculą.
Kadr z serialu "Dracula" (źródło: materiały prasowe)
To także rozbudza naszą ciekawość. Powoli zagłębiamy się w historię Hrabiego starając się poznać, co tak naprawdę kieruje jego poczynaniami. Troszkę więcej odpowiedzi dostajemy w drugim odcinku. Tutaj bowiem Agata staje z wampirem oko w oko i ma okazję zadać mu każde pytanie, jakie przyjdzie jej do głowy.
I ten drugi odcinek jest zdecydowanie najlepszy. Troszkę bardziej spójny fabularnie niż poprzedni, troszkę więcej się dzieje i zaczyna być naprawdę ciekawie. Zwłaszcza pod koniec, kiedy zbieramy szczękę z podłogi pytając głośno: „What the fuck?”. Nie trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że to Dolly Welss, jako Agata kradnie głównemu bohaterowi całe show. Nie mówię tutaj absolutnie, że Claes Bang (Duńczyk, znany z nagrodzonego w Zotą Palmą w Cannes filmu „The Square”) w roli Draculi jest zły. Bo nie jest. Ma w sobie coś wyjątkowo niepokojącego, co w pewien sposób przyciąga i nie pozwala odejść od serialu. Jednak historia, którą poznajemy w dwóch pierwszych odcinkach zdaje się mówić, że pierwsze skrzypce gra właśnie Pani Van Helsing. Jest stanowcza, subtelna, ale zdolna wyciągnąć każdą informację, jaka ją interesuje. W chwilach, gdy obie te postacie stają obok siebie, Dracula wypada naprawdę nieco bladziej. Ale o aktorstwie za chwilę.
Kadr z serialu "Dracula" (źródło: materiały prasowe)
Kiedy bowiem dwa pierwsze odcinki nas wciągną i zaczynamy oglądać trzeci, dostajemy siarczyście w pysk. Uwaga, to boli. Ja naprawdę do tej pory zastanawiam się dlaczego? Zbliżał się deadline i panowie Moffat i Gatiss nie byli w stanie wymyślić nic bardziej sensownego i logicznego? Owszem, serial cały czas zmierza w taką stronę, jak jeszcze historia najsłynniejszego wampira wszechczasów nie została jeszcze opowiedziana. Ale w chwili, kiedy już wiemy, że za chwilę koniec, ściskamy nerwowo koc, rękę partnera i dostajemy... gówno. Naprawdę... jakby było to napisane na szybko, na kolanie. Totalnie bez pomysłu. Mój wzrok momentalnie powędrował w stronę mojego partnera, a usta wydały z siebie tylko „Że co ku...?”. Trzeci odcinek to zdecydowanie najsłabsze ogniwo tego serialu.
Jednak w ogólnym rozrachunku „Dracula” to naprawdę bardzo dobry serial. Zarówno fabularnie –przymykając oko na ostatni odcinek, jak i aktorsko. Naprawdę dobry aktorsko. Claes Bang jest w swojej roli naprawdę przekonujący. Ma w oczach pewien szatański błysk, który hipnotyzuje. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, iż nie dziwię się, że Dracula w tej właśnie postaci nie narzekał na brak powodzenia. Facet ma w sobie coś. Jednak, jak wspomniałem wcześniej, w starciu z Dolly Welss blednie. Kobieta jest po prostu niesamowita. Kradnie całe show i nawet jeśli pojawia się tylko gdzieś w tle, to momentalnie skupia uwagę na sobie. Ten duet to zdecydowanie najlepszy atut tego serialu. Między nimi aż iskrzy!
Kadr z serialu "Dracula" (źródło: materiały prasowe)
Dla kogo więc jest ten serial? Na pewno dla każdego, kogo postać Draculi w jakikolwiek sposób interesuje. A w tym przypadku powinna, bo naprawdę opowiedziana jest w zupełnie odmienny sposób. Polecam również wszystkim fanon twórczości Marka i Stevena. Podobno serial łączy w sobie wszystkie złe cechy „Doktora Who” i „Sherlocka”. Moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie. Jeśli znamy twórczość tych panów, to z całą pewnością odkryjemy w Draculi ich charakterystyczny sposób opowiadania historii czy też pewne zabiegi montażowe. Jest to również serial dla wszystkich wielbicieli seriali brytyjskich, które jak już mówiłem, są dosyć charakterystyczne w pozytywny sposób.
W ogólnym rozrachunku, pomimo naprawdę słabiutkiego i lekko psującego klimat ostatniego odcinka, produkcję BBC i Netflixa uważam za bardzo udaną i naprawdę ją gorąco polecam. Warto spędzić te cztery i pół godziny pod kocem obserwując niby znaną opowieść, ale w trochę innym wydaniu. A jeśli nie chcecie tego zrobić dla Draculi, to zróbcie to dla Agaty Van Helsing. Warto. Oj warto... Naprawdę warto!
Ocena: 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Dracula" – Nowy Hrabia Netflixa
Więcej artykułów od autora pytonznadwisly
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.272