"Wampir z ulicy Transylwania". Tak bracia Kwiatkowscy oddają hołd Draculi! - Artykuły o filmach

Z filmami robionymi w gronie znajomych bywa różnie, co do ich warsztatowej jakości. Ale łączy je to, że są tworzone ze pasją, zaangażowaniem i dobrym zgraniem na planie. Tak było z amatorskimi produkcjami braci Znajmieckich, które znajdziecie na naszym portalu. Tak też jest też z „Wampirem z ulicy Transylwania” (angielski tytuł: „Vampyre In The Hood”) od Kwiatkowski Brothers. Reżyser i scenarzysta – Paweł to wielki miłośnik kina, co udowadnia na swoim fanpage’u „Movie Brain”. Razem ze swoimi braćmi i przyjaciółmi zrealizował prawie godzinny horror poświęcony klasycznej opowieści o „Drakuli” Brama Stokera. Sporo też tutaj nawiązań do adaptacji Francisa Forda Coppoli oraz „Nosferatu – symfonii grozy” (na kanale Kwiatek Productions jest odrestaurowana wersja HD tego dzieła z lat 20., z muzyką... jednego z braci Kwiatkowskich). Kto zna „Draculę”, ten wie, jak przebiega fabuła. Tu jest podobnie, z tym że akcja została umieszczona współcześnie w polskim mieście. Nie zmieniono nazwisk bohaterów, a więc jest młody Jonatan Harker, który chce praktykować medycynę u boku profesora Van Helsinga. Opuszcza rodzinną miejscowość i żegna się narzeczoną. Zamieszkuje na... ulicy Transylwania z dziwnym, tajemniczym współlokatorem (wczuwającego się w tę rolę Łukasza Kwiatkowskiego zapamiętacie na długo!)… Przewrotne zakończenie, duszenie zamiast wysysania krwi i jeden tekst: „Nie ma internetu, nie ma!”, sprawią, że to dość oryginalna „produkcja”, którą z grzeszną przyjemnością obejrzycie w oczekiwaniu na „Nosferatu” Roberta Eggersa. Jest klimat!